Odzyskać nadzieję

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 117

Nicole:

Po tym jak zapukałam w drzwi gabinetu i weszłam do środka. Musieliśmy zaczekać na jeszcze kogoś, ale dyrektor zaczął już pytać mnie o różne rzeczy.
- Chciałbym byś uczęszczała na jeszcze pewne zajęcia, oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko?
- A co to mają być za zajęcia?
- Związane z magią, będziesz je miała sama wraz z pewną dziewczyną. Zgadzasz się?
To jest trochę dziwne, choć może nie. Gdyż gdy weszłam i uścisnęłam jego dłoń, podejrzewał coś o mnie. Mężczyzna nie wygląda na kogoś kto chciałby mnie skrzywdzić, raczej na kogoś kto może chcę mi pomóc w poznaniu swojej mocy lepiej.
- Zgadzam się.
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi, a do środka weszła dziewczyna.

Wstałam, by podać jej moją dłoń.
- Jestem Cassie.
- Nicole.
Poczułam jak przez moje ciało przepływa coś ciepłego wraz z uściskiem naszych dłoni. Lecz to nie wszystko czego doświadczyłam. Zobaczyłam jej szczęście na wieść, że to ona ma mi towarzyszyć w tych spotkaniach. Czułam się jakbym była nią a moje serce biło szybciej. Sceneria wciągu chwili się zmieniła a ja widziałam jej oczyma jak patrzy na ... Lorena.
Puściła moją dłoń jakby przeczuła, że coś wiem.
- Cassandra jest córką jednej z przywódczyń czarodziei.- zaczął dyrektor.
- Elena to twoja matka?- spytałam
- Tak.- odpowiedziała. - Panie dyrektorze może oprowadzę teraz Nicole?
- Oczywiście.
Pożegnał się z nami, a gdy tylko wyszłyśmy. Dziewczyna chwyciła moja dłoń i zaczęła ciągnąć do jakiegoś pomieszczenia. Zamknęła za nami drzwi i spojrzała na mnie.
Patrzałyśmy na siebie przez dłuższy czas.
- Co się tam wydarzyło?- spytała.
- Tak się zdarza, ale jeszcze nikt nigdy się nie zorientował, że coś robię.
- Jak to?
- Twoje uczucia, a przy najmniej ich część była bardzo wysoka. Gdy tak jest widzę pewne rzeczy za pomocą dotyku, ale zanim je zobaczyłam wydarzyło się coś dziwnego i ty też to poczułaś prawda?
- Tak. Muszę cię spytać, czy przez to co się stało będziesz chciała kogoś innego?
- A chcesz tego? - zaprzeczyła tylko głową.- Nie musisz się obawiać nie zniszczę twojego sekretu.
- Sekretu?
- Znam ten wzrok gdy patrzysz na Lorena jakbyście nie mogli być razem.
- Ja..
- Nie udawaj głupiej. Sama mam taki problem tyle, że wy możecie być razem nikt wam nie zabroni..
- Nie to co tobie- dodała za mnie.
- Skąd?
- Nie ty jedna coś zobaczyłaś.
Przeszła się kawałek i usiadła obok mnie.
- Choć nigdy czegoś takiego nie miałam możliwości przeżyć.- powiedziała dalej.
- Nie mów nikomu o tym, proszę?
- Zgoda. Wiesz myślę, że będziemy świetnie się dogadywać.
Uśmiechnęłyśmy się obie, po czym wyszłyśmy i zaczęła mnie oprowadzać po szkole.
Znalazłyśmy się na pewnym placu.
- To jest najciekawsze miejsce, chodź.
Podeszłyśmy bliżej i zobaczyłam jak część facetów ćwiczyła.
- To jest ciekawe.
- Tu go będziesz mogła zawsze znaleźć- szepnęła mi do ucha. A gdy na nią spojrzałam uśmiechnęła się przyjaźnie.
Cassie była jak siostra. Siostra moment skąd u mnie takie myślenie, przecież....
Chyba, że znalazłam osobę, która mi pomoże to przetrwać. Odwróciłam się, by spojrzeć na mężczyzn i dwóch zaczęło się do nas zbliżać. Byli ubrani w stroje sportowe.
- O wilku mowa- powiedziałam do Cassie.
Dymitr wraz z Jasonem podeszli do nas. Chcieli się ukłonić- zapewne, ale zaprzeczyłam głową by tego nie robili, więc skinęli nam głowami.
- Cieszę się, że nic Ci nie jest.- powiedział Powell.
Dziękuję Bogu, że nie powiedział tytułu, ale zamiast to dał nacisk na "Ci". Lepsze to niż ciągłe słuchanie pieprzonego tytułu.
- Ja również się cieszę.
Po chwili się ocknęłam i przedstawiłam im Cassie. Powell chciał ze mną jeszcze porozmawiać i powiedział, że przyjdzie do mnie później.
- Spotkamy się później?- spytałam gdy już odchodzili.
- Tak. Do zobaczenia, kochanie.
- Dokąd teraz?
- Może do biblioteki- odpowiedziała.
- Świetnie, uwielbiam książki.- odpowiedziałam z uśmiechem.

Lucas:

Wszyscy siedzieliśmy w moim pokoju w szkole.
- A co jeśli się nie udało i ją mają?- spytała dziewczyna mojego kuzyna.
Dziewczyna jest strasznie wrażliwa i opiekuńcza względem naszej kuzynki. Wszyscy się denerwowaliśmy.
- Nic jej nie będzie. Przecież mimo krótkiego czasu wszystko było idealnie ustalone. Więc nic jej nie będzie.
Moja dziewczyna ujęła mnie za dłoń i mocno ścisnęła dodając mi otuchy. Pomimo słów, które mówię również się martwię. Bo gdyby nie Niki, nie zmieniłbym się i nie miałbym Meg, którą strasznie kocham.
Po pewnie pół godziny do drzwi ktoś pukał, Kuzyn wpuścił go do środka.
- Zbliża się samochód z księżniczką.
- Dziękujemy za wiadomość.
Skinął głową i wyszedł.
- A nie mówiłem nic jej nie będzie.
W tej chwili poczułem ulgę na sercu. Kuzyn wyszedł ze swoją dziewczyną a ja zadzwoniłem do wuja, bu powiedzieć, że Nicole dotarła bezpiecznie.

To chyba tyle, więcej nie mogę wydukać.
Czy wy też uważacie, że szkoła chcę was wykończyć? Codziennie sprawdziany i kartkówki, i to po kilka na raz - jakiś koszmar. 
A co wy myślicie ? I jak się podoba rozdział ?

piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 116

Nicole:

Gdy się obudziłam Dymitr wciąż spał. Jak najdelikatniej wyswobodziłam się z jego ramion i zeszłam na dół. Wchodząc do salonu zbliżyłam się do kominka na którym postawione były zdjęcia, na których był Tom z pewną kobietą. Była ładna, ale ciekawe gdzie jest teraz. Gdyż na zdjęciach wyglądają jak małżeństwo.
- To moja żona.- Usłyszałam głos gospodarza, aż się zlękłam.
- Jest bardzo ładna- powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Była.
Wyciągnął jedną dłoń w moja stronę z kubkiem.
- Bardzo mi przykro. Strata kogoś bliskiego nie jest łatwa.
Wróciły wspomnienia rodziców, ból po ich stracie nigdy nie zniknie.
- Tak, to prawda. Czy Jej..
- Proszę mi mówić po imieniu, nie lubię jak się mnie tak nazywa.- wepchnęłam się.
- Dobrze, więc straciłaś kogoś?
- Tak, rodziców. Ktoś mi mówi, ze to nie moja wina, ale ja uważam, że to ja ich zabiłam. Że zabiłam ich przez to kim jestem.
- Ale król żyje.
- Tak, ale miałam inną rodzinę. To bardzo skomplikowane.
- Rozumiem. Niezwykłe, że Dymitr jeszcze nie wstał.
- Tak?
- Mogę spytać o coś?
- Oczywiście.
- Jak sobie wyobrażasz przyszłość?
- Przyszłość? Nie rozumiem.
- Znaczy wasz związek?
Ale skąd?
- My nie..
- Nie jestem ślepy, a poza tym sam miałem z moją żoną podobny problem.
- To jest aż tak widoczne?
- Nie dla mnie. Jeśli nie...
- To nie sekret. Nie mam dużych planów. Prócz jednego. Czy mogę się tobie zwierzyć?
- Mnie? Jeśli to pomoże.
- Mam przyjaciółki, ale muszę komuś powiedzieć, bo za dużo mam na głowie.
- Więc słucham.
- Mam jedną prośbę, proszę nikomu nie mówić o tym, a szczególnie Dymitrowi.
- Zgoda.

Tom:

Widziałem jak patrzy na zdjęcia moje i Andrei. W oczach widać ból. Jej łagodność i brak przywiązania do tytułu jest szczególny. Gdyby Andrea ją poznała bardzo by się polubiły. Obie łagodne i pełne miłości.
Gdy spytała czy może mi się zwierzyć byłem zaskoczony, ale czułem się zaszczycony jest zaufaniem mimo, że mnie prawie nie zna.
- Znam pewien sekret o sobie, który ma dwa wyjścia. Jednym jest życie a drugim śmierć. Wiem, że stanie to się wkrótce, ale chciałabym mieć możliwość poczuć się jak kobieta. Może to dziwnie brzmi. Nie jestem silna, ale by przeżyć muszę być. Mówię chaotycznie?
 - Tak, ale nie szkodzi ważne, że ty rozumiesz?
Jej słowa brzmiały tak jakbym rozumiał i nie rozumiał.
Nagle przerwała jej wzrok spoczął na dłoniach. Wyglądała jakby coś odkryła.
- Tak będzie łatwiej.
I jedna z jej dłoni spoczęła na mojej twarzy.

Dymitr:

Gdy się obudziłem Nicole nie było koło mnie. Ubrałem się i zszedłem na dół, na końcu schodów usłyszałem lekki krzyk. Wbiegłem do kuchni, gdzie Tom obejmował moją dziewczynę i coś jej szeptał. Po jej twarzy leciały łzy. Co tu się stało?
Gdy Tom widząc mnie puścił Nicole, ta spojrzała na mnie, podeszła do mnie. Po czym objęła za szyję i szeptała kocham cię.
Wysłałem nieme pytanie do kolegi, ale zbył mnie. Po kilku minutach tak stania tak z Nicole. Powiedziała, że pójdzie się ogarnąć i poszła do góry.
Gdy tylko zniknęła, podszedłem do Toma.
- Co się stało?
- Ma moc.
Stwierdził zaskoczony i zaintrygowany.
- Tak, ale powiesz mi co się stało?
- Nic szczegółowego nie powiem, prócz tego, że chciała mi coś powiedzieć.
Już wychodził z kuchni gdy się odwrócił.
- W dzbanku jest świeża kawa i Dymitr powiem ci jedno- nie czekaj.
Co to niby znaczy? I co się tu wydarzyło?

Tom:

Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Księżniczka jest bardziej niezwykła niż wszyscy myślą, a ja mogłem tego doświadczyć i zobaczyć.
Strach, który mi pokazała jest niezwykle ciężki, ale trzymają miłość do Dymitra.
Tylko ona jej pomaga. Tak jak mi i Andrei pomagała nasza miłość.
Księżniczka jest silniejsza niż sądzi, a w szkole znajdą się osoby, które jej pomogą.
Będę ją spierał gdy tego będzie potrzebowała. Jej rządom będę wierny. Dla niej mógłbym wrócić na dwór.

Nicole:

Gdy znów zeszłam na dół Dymitr oznajmił, że powinniśmy już jechać dalej. Pożegnałam i podziękowałam Tomowi za wszystko, następnie wsiadłam do samochodu. Jechaliśmy jak w grobie. W samochodzie jedynym dźwiękiem było radio. Ta cisza jest inna niż wszystkie - jest niezręczna.
- Czy coś się stało?
- Nie wiem, może ty mi powiesz?
- Ja ... to skomplikowane.
Nic na to nie powiedział tylko nagle zatrzymał się przy drodze. Po czym wysiadł z samochodu, obszedł dookoła i otworzył moje drzwi. Odpięłam pas i wysiadłam. Drzwi zostały mocno zamknięte. Nie bałam się z nim, ale nerwy w swoim ciele czułam.
- Ufasz mi?
- Oczywiście co to za pytanie.
- Więc powiedz mi co się dzieję. I nie mów, że to skomplikowane bo to nie jest tłumaczenie do żadnych kłopotów i problemów.
- Teraz?
- A czemu nie? Dyrektor szkoły zrozumie późniejszy przyjazd, więc?
- Ja umrę.
- O czym Ty mówisz?!
- W czasie ukształtowania.
- Przestań - przerwał mi- tak się nie stanie, rozumiesz?
- Tak - powiedziałam cicho i dodałam - ale to nie wszystko. Ja chcę. ..
Nie powiem tego nie ma bata. Aż tak mnie nie porypało.
- Czego ?

Dymitr:

Unikała mojego wzroku i odpowiedzi. Czemu nie chciała mi powiedzieć. Wie, że ją kocham i zrobię dla niej wszystko. Wypowiedziała cicho byśmy już jechali i wsiadła do samochodu.
Jechaliśmy znów w ciszy. Chciałbym wiedzieć o co jej chodzi, ale jeśli nie chcę sama mówić. Ja nie będę szukał odpowiedzi. Każda para ma sekrety i my także możemy je mieć. Kiedyś może mi je wyjawi - a ja będę na to czekał. Zjechałem jakiś czas temu z drogi głównej. Za parę powinien być widoczny budynek szkoły. Zdjąłem jedną rękę z kierownicy i chwyciłem dłoń Nicole, które miała na kolanach. Złączyłem nasze palce.
- Nie długo będziemy na miejscu. Tam będziesz bezpieczna.
Poczułem mocniejszy uścisk, więc uniosłem jej dłoń do ust na chwilę.

Nicole:

Gdzieś w oddali było coś widać. Bogu byłam wdzięczna, że nie kazał mi tego mówić i przestał pytać. Nigdy nie byłabym wstanie mu tego tak powiedzieć. No chyba, że byłabym wściekła lub pijana, ale tak się nie stanie- o by...
Gdy zaczynałam widzieć zarys szkoły, coś było nie tak. Przez nawet nie sekundę poczułam coś na sobie, a po tej jakże małej chwili wygląd otoczenia całkiem się zmienił. Wyglądało to tak jakbym coś takiego już widziała, ale miałam to na końcu.
Po chwili dotarło do mnie z czym mi się kojarzył widok, ale to są chyba żarty.
- To tu?
- Tak.
Każdy w życiu musiał choć raz widzieć Harrego Pottera lub może reklamę. To nie możliwe, że budynek do którego się zbliżaliśmy był tak podobny do tego z filmu.
Gdy dojechaliśmy, wysiadłam i rozglądałam się dookoła siebie, nie wierząc w to gdzie jestem. Do momentu gdy usłyszałam czyjś głos, więc się odwróciłam.
- Witam w mojej szkole Jej Wysokość.
- Dziękuję i proszę mi mówić po imieniu lub po prostu tak jak do innych uczniów.
- Taki miałem zamiar.

Dyrektor szkoły

Mężczyzna wydaje się być miła osobą. Strażnik zaprowadził mnie do pokoju, gdzie znajdowały się już moje rzeczy z dworu. Przebrałam się w coś bardziej dla mnie. Następnie zaprowadzono mnie do gabinetu dyrektora. Całą drogę oglądałam każdy kawałek szkoły. Życie potrafi zaskoczyć wszelkimi rzeczami.

To chyba tyle... Nie wierzę, że coś udało mi się napisać mimo takiego nałogu nauki, ale dałam radę.
Patrząc na mój kalendarz ze szkolnymi sprawami kolejny rozdział  także może się pojawić dopiero za dwa tygodnie. Jest mi przykro, ale nauczyciele cisną do nauki, żeby się wyrobić przed praktykami i zrobić jak najwięcej przed egzaminem zawodowym który mnie czeka.
A jak jest u was? 
Liczę na komentarze :)