Odzyskać nadzieję

wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 52

Nicole:

Damon z Lissa przyjeżdżają później do Polski. Damon wyglądał jakby bał się kolacji z Lissa dzisiaj, ale powiedziałam mu że o nic się nie musi martwić. Był zdziwiony, ale ja się tylko uśmiechnęłam i poszłam do garaży, gdzie miał czekać Jason by ze mną wrócić.
Otworzyłam tylne drzwi od samochodu i wsiadłam do środka.  Podróż do domu cały czas się ciągnęła.

Damon:

Ten wieczór ustalałem już od jakiegoś czasu, ale mimo tego, że wiem, że Lissa mnie kocha. Boję się, że może powiedzieć nie. Żegnając się z kuzynka powiedziała żebym się nie martwił. I nie wiem jak, ale jestem pewien, że miała namyśli nie tyle kolacje co mój zamiar oświadczyn.
Zjedliśmy kolacje i poprosiłem swoja dziewczynę byśmy się przeszli. Nad jezioro teraz nikt już nie chodzi, ale dziś to tam miałem zamiar się oświadczyć. Gdyż mimo wszystko tam jest pięknie i uważam, że tam będzie najlepiej.
- Co tu robimy? - spytała Liss gdy weszliśmy na pomost.
Gdy była odwrócona w moją stronę wyjąłem pudełko z pierścionkiem zaręczynowym i ukląkłem przed nią. Chwyciłem jej rękę i podniosłem na nią swój wzrok.
- Lisso wyjdziesz za mnie?
Stała i patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma. Wciąż nic nie mówiła tylko uklękła przy mnie
- Tak Damon wyjdę za ciebie.
Wsunąłem pierścionek na jej palec i pocałowałem ją. Nie  przeszkadzał nam śnieg pod nogami ani zimno. Właśnie teraz Liss uczyniłam mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Wiem, że jest krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy.

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 51

Elizabeth:

Jadłam kolację z Michaelem- jeśli można to tak nazwać o tej porze. Rozmawialiśmy o wszystkim: o naszej córce, trochę o nas i o życiu, które teraz się zmieni. Postanowiliśmy się przejść, więc poszliśmy do ogrodu. Michael mnie obejmował wokół talii. Po pewnym czasie usiedliśmy na ławce, lecz on klęknął przede mną.
- Elizabeth kocham cię od zawsze. Wiem, że może nie będzie to łatwe, ale chciałbym cię o coś zapytać.
Sięgnął do kieszeni po coś, po chwili wyciągnął małe czerwone pudełko. Do moich oczu napłynęły, więc zamrugałam by ich się pozbyć
- Elizabeth Carmen Rosalie Steel, czy zostaniesz moją żoną?- otworzył pudełko.
Zobaczyłam piękny pierścionek, już chciałam mu odpowiedzieć, Gdy poczułam w głowie głos mojej córki i jej ból, aż sama zaczęłam krzyczeć z bólu, choć nie czułam go mocno. Michael na mnie patrzał nie rozumiejąc. Gdy przeszło spojrzałam na niego.
- Nicole, gdzie jest?
- Elizabeth co się dzieje?
- Coś jej jest, czułam to.
- Po jechała gdzieś z przyjaciółmi.
- Musimy iść.
Zgodził się i razem ruszyliśmy w stronę dworu. Zauważyłam jak na teren dworu wjeżdża jakiś samochód, zaczęłam biec w tam tym kierunku.
Gdy byłam już blisko mężczyzna brał na ręce moją córkę. Podeszłam szybko.
- Co jej jest?
Mężczyzna odwrócił się i zobaczyłam faceta, którego kocha moja córka.
Strażnik nie chciał nic powiedzieć, ale zauważył Michaela i postanowił zacząć mówić. Powiedział co się zaczęło dziać gdy zaczęli jechać. Kazałam mu ją położyć na ziemi, chyba nie był pewny, ale to zrobił. Spojrzałam na jego aurę na chwilę, bardzo o nią się martwił. Spojrzałam na córkę, jej aura była zaćmiona jakby skrywała co czuję. Uklękłam i położyłam jedną dłoń na jej czole a drugą na klatce piersiowej. Zaczęłam wypowiadać zaklęcie. Gdy otworzyła oczy, odetchnęłam z ulgą. Lecz była roztrzęsiona i wystraszona. Spojrzałam za siebie na jej ojca. Uśmiechnęłam się dając mu znać, że jest teraz dobrze. Potem zwróciłam się do strażnika, który ją przywiózł by zabrał ją do jej pokoju. Podszedł i wziął ją na ręce i odszedł z nią. A ja wstałam i podeszłam do Michaela i przytuliłam się.
- Co jej było?- spytał.
- Nie wiem, ale raczej nic dobrego. Na razie nic jej nie jest. bałam się o nią gdy to poczułam.
- Wiem, ja też. Wracajmy do środka.
- Dobrze.
Michael postanowił mnie odprowadzić do pokoju, lecz za nim odszedł zatrzymałam go.
- Wejdź do środka.- poprosiłam.
- Dobrze.
Zamknęłam drzwi na klucz, po czym podeszłam do niego.
Mimo to co się wydarzyło, nie zapomniałam o jego pytaniu.
- Nie odpowiedziałam ci.
Chciał coś powiedzieć, ale uciszyłam go podnosząc rękę.
- Też cię kocham Michael. A moja odpowiedź brzmi - tak.
Podszedł i pocałował mnie namiętnie, po czym wyjął pudełko i założył pierścionek. Znów zaczęliśmy się całować. Zaczęłam zdejmować jego marynarkę, która po chwili leżała na ziemi. Potem zajęłam się koszulą, a on moją bluzką. Całowaliśmy się coraz mocniej, nawet nie wiem kiedy byłam już na łóżku i w samej bieliźnie tak jak i on.
- Kocham cię- powiedziałam.
- Kocham cię- odpowiedział całując moją szyję.

Dymitr

Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku. spojrzałem na jej twarz,  Była cała wystraszona. Usiadłem obok niej,  kiedy chwyciła moje dłonie w swoje.
- Co się stało Nicole?
Usiadła po czym wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. Nie wiedziałem co zrobić więc przytuliłem ją bliżej do siebie i zacząłem ją uspokajać. Kiedy poczułem, że zasnęła ułożyłem i przykryłem kołdrą i przed wyjściem pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.

Nicole :

Obudziłam się w południe. Najchętniej chciałabym zapomnieć wczorajszy wieczór, ale nie mogę. Wzięłam prysznic i ubrałam się ciepło. Wiedząc, że za parę godzin wyjadę poszłam nad jezioro, by móc porozmawiać z Alice.
Przez około pół godziny z nią rozmawiam o tym co się wczoraj wydarzyło. Następnie poszłam coś zjeść gdyż byłam strasznie głodna. Służba podała mi coś ciepłego do zjedzenia,  potem w swoim pokoju spakowałam się i poszłam do Hansa. Wchodząc do jego gabinetu zauważyłam Powella. Ucieszyłam się gdyż to mi ułatwiało sprawę.
- Wasza Wysokość- ukłonił mi się Hans.
Jason zrobił podobnie usiadłam na krześle obok Powella.
- Ciesze się że widzę was oboje naraz gdyż muszę z wami porozmawiać.
Dziś muszę zrobić wszystko, by chronić tych których  kocham i siebie.
- Czy coś się stało Wasza Wysokość?- spytał Hans
Nikomu nie powiem powodu mojej decyzji. Nikomu nie pozwolę, by wiedział co mną kieruję.
- Chcę byś zwiększył ochronę mojej rodzinie i mnie- starałam się by zabrzmiało to jak najbardziej pewnie.
- Czy mogę wiedzieć czemu?
- Chcę byś to zrobił i tyle.
- Dobrze Wasza Wysokość zajmę się tym.
- Dziękuję. - Wstałam i podeszłam do drzwi.- Powell możemy porozmawiać.
Strażnik odwrócił się do Hansa, ale ten tylko skinął głową, po czym strażnik podszedł i otworzył mi drzwi.Poszliśmy do jednego z pokoi w budynku. Usiadłam na krześle a mój strażnik naprzeciw mnie.
- Mogę wiedzieć czemu taka decyzja, w końcu nie chciałaś mieć dużej ochrony?
Zwracał się do mnie na ty, to znaczy, że chcę odpowiedzi, której i tak nie zdobędzie.
- Taką podjęłam decyzję i nic tego nie zmieni.Sprawa zamknięta.
- Dobrze- zgodzi się, ale z trudem.
- Chcę wiedzieć co zrobiłeś w sprawie tego co wydarzyło się w klubie?
- Chcę Wasza Wysokość wiedzieć czy ktoś wie co się wydarzyło?- przytaknęłam. - Nie nikt nie wie tego prócz mnie, strażnika Bielikova i Jej Wysokości.
- To dobrze. Wyjeżdżamy o 20 z dworu?
- Tak Wasza Wysokość.
- To dobrze.
 Wstałam i poszłam do drzwi już miałam otworzyć drzwi gdy znów Powell się odezwał.
- Nicole, czy wszystko w porządku?
Nerwy wciąż mną targały, ale odwróciłam się i wymusiłam na twarz uśmiech.
- Tak wszystko jest w porządku. Nie musisz się martwić.
Potem otworzyłam drzwi i poszłam do Jacka, by się pożegnać przed wyjazdem.

Mam nadzieję, że się podoba. Jutro będzie następny, ale ostrzegam będzie krótki.

środa, 20 maja 2015

Rozdział 50

Strażnik Powell:

Widziałem jak moja podopieczna idzie znów na parkiet. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że dodatkowy strażnik zaczął się zabawiać. Spojrzałem znów na tłum gdzie wciąż była księżniczka. Podszedłem do strażnika i ochrzaniłem za pracę. Gdy spojrzałem na tłum nie widziałem jej. Zwróciłem się do faceta obok mnie.
- Poszukaj księżniczki tu a ja wezmę kogoś ze sobą i sprawdzę na zewnątrz!
Strażnik był młody, ale posłuchał. Szybko podszedłem do Dymitra i poprosiłem o pomoc. Zgodził się. Wyszliśmy z klubu i zaczęliśmy się rozglądać za Nicole.
- Słyszysz?- odezwał się kumpel.
Skupiłem się i usłyszałem głos dziewczyny. Poszliśmy w tam tym kierunku. Zobaczyłem jak chłopak, który był z nią i innymi w klubie zaczął ją dotykać. A ona pragnęła się uwolnić, lecz nie mogła. Razem z Dymitrem oderwaliśmy chłopaka od niej. Chwyciłem go mocno.
- Dymitr zajmij się nią, a zajmę się nim.
- Jasne- odpowiedział i spojrzał na nią.
Opadła na podłogę. Zobaczyłem jej łzy gdy spojrzała na mnie.
- Jason nie mów nic ojcu proszę. Zrobię wszystko tylko nie mów.
Błagała mnie, nic nie odpowiedziałem. Gdyż to dobrze ja mogę prosić ją by nic nie mówiła. Ja miałem ją chronić i mieć ją na oku, a tego nie zrobiłem. Odciągnąłem chłopaka gdzieś dalej i spojrzałem na niego jego wzrok był nieobecny. Ktoś go zmusił, no świetnie.

Nicole:

Nagle zjawili się dwaj mężczyźni i odciągnęli go ode mnie. Gdy na nich spojrzałam rozpoznałam ich. Poprosiłam Powella by nic nie mówił ojcu, ale nie wiem czy to zrobi. Boję się jego reakcji, a raczej tego, że dostanę mnóstwa strażników na powrót do Polski, a tego nie chcę.
Drugi mężczyzna kleknął przy mnie, chwycił mnie za podbródek tak bym mogła spojrzeć na niego. Starł z mojego policzka łzy.
- Co tu się stało Nicole?- spytał.
- Nie wiem, chciałam go odepchnąć, ale nie mogłam. Zaczęłam czuć się słabo nie wiem czemu i nie mogłam, nie mogłam- poczułam kolejne łzy na policzku.
Wzrok mi się znów polepszył, ale wciąż czułam się słaba.
Nie wiem kiedy wrócił mój strażnik i poprosił Dymitra mówili coś przez chwilę, po czym podeszli do mnie.
- Możesz wstać?- spytał Dymitr.
Próbowałam się podnieść, ale nie mogłam. Pokręciłam głową, po czym Dymitr pochylił się i wziął mnie na ręce i zaczął nieść.
- Dymitr zabierze cię na dwór, gdzie odbierze cię Shanna i zabierze do pokoju.- tłumaczył Powell gdy szliśmy.
- A Caroline przecież..
- Ktoś inny się nią zajmie nie martw się - powiedział ukochany.
Usiadłam z tyłu samochodu, mężczyźni jeszcze chwile rozmawiali, następnie strażnik usiadł za kierownicą i odpali samochód. Jechaliśmy już jakiś czas. Nagle poczułam ostry ból głowy jakby ktoś coś mi do niej wbiłam. Zaczęłam krzyczeć z bólu, Dymitr obejrzał się.
- Nicole co się dzieje?!
- Moja głowa- i znów krzyknęłam.
Dymitr chyba przyśpieszył, bo zaczęliśmy jechać szybciej. Znów poczułam ból tym razem na całym ciele, ale głowa bolała mnie najbardziej, złapałam się za nią jakby to miało mi jakoś pomóc. Nie wiem skąd przyszło mi coś do głowy. Gdy poczułam silny ból głowy, krzyknęłam z całej siły.
- Elizabeth!

Daniel:

Przymuszenie tego chłopaka wcale nie było trudne. Teraz wystarczy czekać, aż mój syn zrobi to co ma, a potem będzie już z głowy.
Widziałem jak dziewczyna wychodzi, a zaraz za nią ten chłopak. Wyszedłem również i ukryłem się gdzieś by mieć na wszystko oko i móc wyjść.
Chłopak zaczął dotykać mojego brata córkę i już miałem podejść i zrobić przedstawienie, ale nagle zjawili się strażnicy. Wściekłem się, ale zostałem i patrzałem co się wydarzy. Jednak jeden strażnik zajął się chłopakiem, którego przymusiłem. Lecz drugi zajął się nią.
Odszedłem z tam tond kawałek, gdy zaczął dzwonić mi telefon. Wyjąłem go i odebrałem.
- Masz ją?
- Nie. Niestety zabrali ją strażnicy z którymi była.- odpowiedziałem.
- A czy coś w ogóle ci się udaje, bo nam się wydaje, że dopiero teraz twój plan może się udać. Kiedy to my pragniemy tej dziewczyny.
- Nie martw cię się, coś mi się udało. Dziewczyna ma w swoim organizmie ten wasz specyfik, który chcieliście bym jej podał.
Może choć z tego będą zadowoleni. Choć już sam byłem zły, że nie udało mi się jej zabrać.
- No chodź coś ci się udało panie Johnson.
- A co z umową?
- Dotrzymamy warunków z robiłeś chodź część z tego co miałeś, więc część warunków będzie spełniona.
- Mam nadzieje, bo inaczej znajdę i was zniszczę.
- Nie groź nam, gdyż to my możemy zniszczyć ciebie i nie tylko. Nie zapominaj o tym.
Gdy to powiedział rozłączył się. Schowałem telefon i poszedłem z powrotem do klubu.

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 49

Nicole:

Jutro powrót do domu, do szkoły. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej chciałabym tu zostać. Wiem, że tu wrócę po wakacjach na długo i będę już zajmować się sprawami księżniczki. Godzinę temu Lucas zaprosił mnie bym pojechała z nim i jego znajomymi do klubu. Zgodziłam się pod warunkiem, że mogę zabrać ze sobą kogoś. Na szczęście nie miał nic przeciwko. Teraz szykuję się na imprezę. Ubrałam się i nałożyłam na usta błyszczyk. To raczej jedyny kosmetyk na twarz, który nakład i to rzadko. Oczywiście prócz tego jeszcze maluje paznokcie, ale jedną rękę mam zawsze gorzej pomalowaną niż drugą, chyba że ktoś mi je maluje, więc jest w tym beznadziejna. Chwyciłam czarną skórzaną kurtkę na siebie i poszłam po Caroline, następnie po Jacka. Gdy byliśmy już w trójkę poszliśmy do garaży gdzie było już kilka strażników wśród nich Powell i Dymitr, spojrzałam na chwilę w tamtą stronę po czym podeszłam do kuzyna i jego przyjaciół.
- Hej- przywitałam się.
Lucas się odwrócił po czym pocałował mnie w policzek i przytulił. Chyba tylko mnie tak traktuje, bo nikt inny z rodziny z nim nie spędza tyle czasu co ja. Choć może jego ojciec tak.
- Hej- odpowiedział gdy mnie puścił.- Chłopaki to jest Nicole, a tam są jej przyjaciele jadą z nami.- oznajmił mój kuzyn.
Gdy byliśmy już wszyscy, wsiedliśmy do samochodów. Ja siedział z moimi przyjaciółmi w jednym z dwoma strażnikami z przodu. Reszta usiadła do innych aut.
- Co jest między tobą a członkiem rodziny królewskiej?- nagle Caroline zaskoczyła mnie tym pytaniem.
- Nie rozumiem, a co ma być? Przyjaźnimy się to wszystko.
Tak przyjaźń to też, ale bardziej więzy rodzinne.
- Ale to jak cię przywitał, a poza tym spędzasz z nim czas dość sporo.
- Z tobą też spędzam dużo czasu Care, a co było nie tak z przywitaniem z jego strony.
- To wyglądało jakbyście byli kimś więcej dla siebie.
- Kimś więcej, może to rozwiniesz?
- Nicole, nie obraź się, ale mi to wyglądało jakbyś z nim chodziła i to ukrywała przed wszystkimi.
Gdy to powiedziała nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać a Jack razem ze mną. Gdyż także wiedział, że ja i Lucas jesteśmy rodziną i między nami nigdy nie będzie innych relacji.
- Co was tak śmieszy?!- oburzyła się Caroline.
Nie mogłam mówić, bo nie mogłam przestać się śmiać na szczęście Jack mnie wyręczył.
- Ty Caroline. Nicole i Lucas z całą pewnością nie są parą i nie będą- mówił powstrzymując śmiech.
Nawet nieźle mu szło, ale było to takie śmieszne, że po chwili moja przyjaciółka śmiała się z nami.

Strój Nicole na imprezę














Lucas:

Ostatnio często widzę się z Nicole. Jest szczęśliwa i jako jedyna spędza czas  ze mną, nie tak reszta rodziny. Nie chcieli by to robiła, gdyż mi nie ufają. Ale u niej (w jej życiu) czuję się jakbym  żył od nowa, z nową kartą. Ale jest mój ojciec i wiem, że robi słusznie niszcząc życie wuja. Gdyż to przez niego nie żyje mama. Tak twierdzi ojciec. Czasami czuję jakby niebyła to prawda.
Dojechaliśmy na miejsce. Ojciec uknuł intrygę na dziś, która raczej nie bardzo mi się podoba. Może powinien kazać jej wrócić na dwór. Sam już nie wiem co robić. A sny, które mnie nękają od jakiegoś czasu tylko pogarszają moje decyzje, które są właściwe a które nie.
Weszliśmy grupą do klubu, który prowadzi Daniel. Wziąłem dwóch kumpli i poszedłem z nimi do baru po drinki dla nas. Ojciec czekał już przy barze na mnie i znajomych. Po chwili zgarnął gdzieś Akiego, który wrócił gdy mieliśmy już iść z drinkami.

Po około trzech godzinach wszyscy chyba byli lekko pijani. Chłopaki przynieśli kolejne drinki. Nicole i kilka osób z naszej grupy tańczyła. Strażnicy byli gdzieś po ustawieni i wszystko mieli pod kontrolą. Wyjąłem z kieszeni spodni foliową torebkę, w której były dwie tabletki, wyjąłem je. Przez chwilę nie wiedziałem czy to zrobić w końcu to zrobiłem. Spojrzałem na tłum Nicole była już przy naszym stoliku. A może nie powinienem? Nie nic jej nie będzie, tak przynajmniej mówił mi ojciec.

Nicole:

Zbliżałam się o naszego stolika i zobaczyłam jak Lucas coś wsypuje do mojego drinka. Podeszłam do niego.
- Co mi wrzuciłeś do drinka?- próbowałam przekrzyczeć muzykę.
- Coś na zmniejszenie jutrzejszego kaca. Byś mogła spokojnie jutro wylecieć.
Uśmiechnęłam się, pocałowałam go w policzek, podziękowałam i wzięłam swój drink. Po czym wypiłam kilka łyków. Następnie wyciągnęłam kuzyna i zaczęliśmy tańczyć. Po pewnym czasie zrobiło mi się za gorąco. Więc postanowiłam się przewietrzyć powiedziałam kuzynowi, że idę na chwile na dwór. Zaczęłam się przeciskać przez tłum.
Gdy wyszłam owinęło mnie zimne powietrze. Wzięłam kilka wdechów, ale nadal czułam się dziwnie. Po co ja tyle dziś wypiłam- zaczęłam się zastanawiać. Nagle ktoś nałożył na moje plecy kurtkę. Odwróciłam się.
- Pomyślałem, że może ci się zrobić zimno.- powiedział chłopak.
- Dzięki Aki, tak?
- Tak. Wiesz Lucas nie mówił, że pojedzie z nami tak piękność.
- Dzięki, chyba.
Zaczęłam się lekko trzęś, więc chłopak owinął mnie ramionami. Po chwili jego uścisk stał się mocniejszy i zaczął mnie jakby gdzieś ciągnąć. Postanowiłam go odrzucić, ale nie mogłam. Spojrzałam na niego ze złością i znów próbowałam jakby odrzucić go w dal, ale nie mogłam. Co jest do cholery?! Nagle za plecami miałam ścianę a jego twarz przy sobie. Czułam jak staję się słabsza. Jego ręce weszły mi pod bluzkę a ustami przyległ do moich. Próbowałam mu się wyrwać, ale nie mogłam. Po chwili zaczęłam słabiej widzieć, nie wiedząc co się dzieje zaczęłam krzyczeć, ale coś słabo mi szło. Czułam jakbym tylko głośno mówiła a nie krzyczała.

piątek, 8 maja 2015

Rozdział 48

Dymitr:

Dotykałem je policzka. Jaka ona piękna. Zamknęła na chwile oczy, po czym spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Bo to nie jej pragnę.Musisz wiedzieć ja ją znam i tyle, ale to ciebie pragnę.
- Pragniesz mnie?
Chyba nie mogła w to uwierzyć.
- Tak, Nicole. Jeszcze do żadnej nie czułem tego co do ciebie. Kocham cię.
Łzy zaczęły jej lecieć, więc starłem je kciukiem. Podniosła ręce i jedną dotykała mojej twarzy, a drugą miała na mojej klatce piersiowej.
- Ja cię też kocham. Jeszcze nikogo nie kochałam. Musisz wiedzieć jesteś pierwszy we wszystkim.
- We wszystkim?
- Tak, nigdy z nikim się nie całowałam tylko z tobą. Nikogo jeszcze nie kochałam tylko ciebie.
Zbliżyłem swoją twarz do jej i dotknąłem jej ust swoimi wargami. Nicole zaczęła pogłębiać pocałunek. Obie dłonie zanurzyła w moje włosy. Podniosłem ja wyżej, tak że owinęła nogi wokół mnie.
- Kocham cię- wypowiedziała między pocałunkami.
 Oddaliłem się od drzwi i oparłem jej plecy o ścianę. Z jej gardła wydobył się jęk. Tak bardzo chciałem z nią być. Moje ręce weszły pod jej T-shirt i dotknęły jej skóry.

Nicole:

Jego ręce dotykały mojej skóry pod bluzką. Kocham go, kocham jak nikogo na świecie. Gdybym tylko mogła chciała bym być z nim sama na wieki. Jego ręce wędrowały w górę mego ciała. Wtedy drgnęłam. Nie chciałam się z nim kochać. Nie kiedy nie wie o mnie wszystkiego. Dymitr to wyczuł opuścił mnie na podłogę, jego silne ręce obejmowały mnie w tali. Gdy nasze usta się rozłączyły spojrzał na mnie.
- Przepraszam- wyszeptałam.
- Nie musisz przepraszać. Kocham cię i chcę byś robiła wszystko na co masz ochotę.
Dotknął mojego policzka a ja wtuliłam się w jego dłoń.
- Ja też cię kocham.
Przy nim zapominam o wszystkim. O ludziach pragnących mnie zabić, o wszystkim co mnie czeka. Gdy jestem z nim liczy się tylko on.
- Zostaniesz ze mną?
Gdy zadał to pytanie wydawał się zadowolony, ale w ciągu chwili się zmienił.
- Chciałbym, ale nie mogę.
- Czemu?
- Mam obowiązki.
Chciałam mu powiedzieć, że nie musi i może zostać a ja wszystko załatwię. Ale zrozumiałam, że wtedy będzie chciał wiedzieć jak niby chcę to zrobić i w ogóle. A ja jeszcze nie jestem gotowa wyznać prawdy.
- Rozumiem.
Lekko się uśmiechnęłam, odsunęłam i podeszłam do drzwi by je od kluczyć. Stałam oparta o nie plecami. Ukochany podszedł do mnie.
- Wypuścisz mnie?- lekko rozbawiony.
- Nie wiem, a co z tego będę miała?
Przysunął się jego usta było blisko mojego ucha.
- Moją miłość.
- Myślałam, że już ją mam.
- Bo masz.
Nie chciałam żeby wyszedł tak szybko, chciałam jeszcze chwili. Choć wiem, że będę musiała go wypuścić.
- Więc?- zaczęłam się uśmiechać.
Jego usta były zaledwie kilka centymetrów od moich. Dłońmi dotknął mego ciała.
- Wrócę, by cię zobaczyć. Obiecuje Nicole.
Uśmiechnął się, po czym złączył nasze usta w delikatnym, słodkim pocałunku. Gdy się odsunął otworzyłam mu drzwi.
- Kocham cię- powiedziałam.
Zamknęłam drzwi, poszłam do sypialni i usiadłam na łóżko, ale po chwili leżałam na nim na plecach. Teraz do mnie dotarło, że on i ja powiedzieliśmy to. Usłyszałam z jego głosu to że mnie kocha. Zaczęłam się znów uśmiechać. I nie miałam zielonego pojęcia czemu.

sobota, 2 maja 2015

Info

Rozdziały będą się pojawiać z całą pewnością w weekendy (od piątku wieczorem do niedzieli), gdyż wtedy mam czas pisać i wstawiać. Czasami gdy będę miała czas rozdział może pojawić się w środku tygodnia, ale nic nie obiecuję.  Mam nadzieję, że będziecie wchodzili i czytali. I mam nadzieje, że wchodząc i czytając zostawicie po sobie komentarz, bym wiedziała czy wam się podoba. Będę wdzięczna oraz chciałabym podziękować tym którzy komentują. :)
Autorka

Rozdział 47

Ten rozdział chcę zadedykować Kostcę, która komentuję i uważa, że mam talent. :)

Opowiedziałam jej wszystko, aż do momentu do powrotu do pokoju.
- Ale poczekaj mówiłaś, że to ona go pocałowała a nie on. Może ją odrzucił jak uciekłaś skąd możesz sądzić, że tego nie zrobił.
- Ja stałam przez jakiś czas, to czemu wtedy tego nie zrobił.
- A pogłębił pocałunek?
- Nie wiem.
- Powinnaś z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Nicole, ty i on pasujecie do siebie. A jeśli się nie mylę to on coś do ciebie czuję i to coś głębokiego, uwierz.
- Zobaczymy.
Z kończyłyśmy gadać i poszłyśmy dalej na zakupy. Po rozmowie z Care poczułam się lepiej. Cały czas myślałam o tym co powiedziała. Może on ją odepchnął a mi się wydawało, że stałąm tam dość długo. Sama już nie wiem.

Dymitr:

Nicole od kilku dni spotyka się z moją podopieczną, ale od czasu pocałunku jej nie widziałem. Wydawało mi się, że mnie unika. Ucieszyłem się z tego, że obie gdzieś jadą, bo dzięki temu ją zobaczę. Gdy zbliżała się, nawet na mnie nie spojrzała. Co jest? Dziewczyny weszły do samochodu i zaczęły rozmawiać. Gdy usłyszałem, ze chcę się spotkać z Lucasem myślałem, że nie wytrzymam. Nie rozumiałem jej słów gdy powiedziała, że jest wolny, przystojny i nie kręci.
Obie chodziły po galerii, później poszły coś zjeść i zaczęły rozmawiać, wydawało mi się, że w oczach Nicole widziałem łzy, ale czemu miałaby płakać. Następnie znów wróciły do zakupów. Przez cały czas na mnie nie patrzyła zacząłem się denerwować. Było to dla mnie zaskoczeniem, gdyż zawsze to robiła choć na chwilę, a teraz wcale. Wracaliśmy na dwór dziewczyna zaczęły rozmawiać.
Gdy wjechaliśmy dziewczyny się rozeszły i poszedłem odprowadzić Caroline do siebie. Staliśmy już przy jej drzwiach, gdy się do mnie odwróciła.
- Idź do niej i porozmawiaj- patrzałem zaskoczony.- Mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni.
- Co wyjaśni?
- Nie wiem czy powinnam ci mówić, ale jest moją przyjaciółką i chcę by była szczęśliwa. A przy tobie jest nie tylko szczęśliwa. Widziała cię jak całowałem się z Emmą.
Postanowiłem nic nie ujawniać. Więc spytałem czy to wszystko.
- Tak, idź- uśmiechnęła się.
Wiedziałem gdzie ma pokój więc szybko tam poszedłem. Zapukałem i czekałem.

Nicole:

Strażnik odprowadził mnie do pokoju. Weszłam i poszłam do garderoby wyłożyć nowe ciuchy, po czym chciałam się przebrać coś wygodniejszego. Przebrałam już spodnie na dresy gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Chwyciłam T-shirt i w drodze do drzwi ubrałam go. Otworzyłam drzwi, w których stał Dymitr.
- Wpuścisz mnie?
Gdy go teraz widzę ból, który czułam znów wrócił.
- Nie sądzę- powiedziałam ze złością.
- Proszę, musimy porozmawiać.
Caroline mówiłam, żebym to wyjaśniła. Opanowałam się trochę i wpuściła go do środka, po czym zamknęłam drzwi.
- Więc o czym chcesz rozmawiać?
- Unikasz mnie, dzisiaj nawet na mnie nie spojrzałaś.
- To o tym chcesz rozmawiać, że na ciebie nie spojrzałam, serio?!
- Nie, wiem chyba o co się wciekasz.
Jak on mógł być tak spokojny.
- Czyżby?!
Wróciłam do drzwi i je zakluczyłam, bo mój głos się podnosił a nie chciałam by ktokolwiek tu wszedł.
- Tak-podszedł do mnie.- Widziałaś mnie jak Emma, ciotka Jacka mnie całowała.- był coraz bliżej.
Cofnęłam się, ale to był błąd, bo za sobą miałam tylko drzwi, o które się oparłam.
- Ale musisz wiedzieć, że ją odepchnąłem, bo nie mógłbym jej całować ani robić nic z nią.
Odepchnął ją, poczułam jak cała złość ze mnie odchodzi.
- A to niby czemu? Możesz robić co chcesz.
Zbliżył się do mnie i dotknął mojego policzka swoją dłonią. Zamknęłam na chwilę oczy pod jego dotykiem. Patrzył na mnie, w moje oczy.
- Bo to nie jej pragnę. Musisz wiedzieć ja ją znam i tyle, ale to ciebie pragnę.