Odzyskać nadzieję

sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 22

Wstałam z trawy, by się rozejrzeć gdzie jestem. Czułam tu coś dziwnego, tylko co. Postanowiłam podejść do jeziora. Weszłam na pomost, aż na sam koniec do barierki. Czułam jakby coś kazało mi to zrobić. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam barierki. Zamknęłam oczy na chwilę i poczułam jakby ktoś uderzył moje ciało. Otworzyłam oczy. Słońce było wyżej niż przed chwilą. Słyszałam głosu za sobą więc się odwróciłam. Znajdowało się tam dość sporo osób, podeszłam do nich. Szłam obok nich, ale wydawało mi się, że mnie nie widzą. Nagle zauważyłam znajomą twarz podeszłam do mężczyzny.
Spojrzałam na niego, bardzo dokładnie. To Michael, ale młodszy. Spojrzałam na wszystkie twarze, na miejsce, w którym się znalazłam.
Nagle z górki zaczęła schodzić jakaś para z dzieckiem. Na twarzach ludzi koło mnie zagościł uśmiech. Michael zaczął iść w ich stronę, ja także.
- Jednak przyszliście- uściskał mężczyznę i kobietę.
A ja się przyglądałam nie wiedząc co się dzieję.
- Tak Michael, poza tym Alice nalegała, a jej nie potrafię odmówić.- powiedział mężczyzna, przytulając kobietę.
Mój ojciec nagle wziął małego chłopca na ręce- chłopiec ma może 3 lata.
- A jak się ma nasz mały Lucas.- dziecko się przytuliło do mojego ojca.
Czy on powiedział Lucas?
Michael odstawił dziecko, które pobiegło do innych.
- Tato co się tu dzieje?- powiedziałam do Michaela, ale on nawet na mnie nie spojrzał.
- Przepraszam na chwilę was, ale pójdę nad jezioro.- powiedziała do mężczyzn, potem na mnie spojrzała.
Ona mnie widzi. Poszłam za kobietą w stronę jeziora. weszłyśmy na pomost.
- Kim jesteś? -spytała.
- Ja jestem Nicole, a pani?
- Alice, jestem żoną Daniela.
- Czemu tylko ty mnie widzisz?
- Nie wiem, ale może powiesz mi dlaczego do Michaela powiedziałaś tato?
- Bo to mój ojciec, od nie dawna o tym wiem.
- Jak się tu znalazłaś?
- Obudziłam się tu przy jeziorze, coś kazało mi podejść na koniec pomostu i dotknęłam barierki, a potem tu sie znalazłam. Ale poczekaj jak masz na nazwisko?
Johnson, a czemu pytasz?
- Należysz do rodziny królewskiej?
- Tak.- nie rozumiała o co mi chodzi.
- To czemu cie i Daniela nie poznałam na kolacji, poznałam Lucasa, ale nie was.
Nagle podbiegli tu dwaj chłopcy. I spojrzeli na Alice.
- Mamo choć się z nami pobaw- prosił mały Lucas.
- Tak ciociu choć.- odezwał się drugi.
- Zaraz do was przyjdę chłopcy.- odezwała się Alice.
- Kim był ten drugi chłopiec?
- To Damon.- zaczęłam chichotać.- Co ci ę tak bawi?
Spojrzałam w stronę, którą pobiegły dzieci.
- To dziwne, tu wszyscy są szczęśliwi, a oni się wspólnie bawią. A teraz wszyscy są przeciw Lucasowi.
- Co ? Czemu?
- Nie wiem, ale muszę to odkryć.
- Nie ważne, może zostań tu trochę.
- Nie mogę choć bardzo chcę. Muszę wrócić do mojej rzeczywistości.
I zrozumiałam, że to moja moc mnie tu ściągnęła i że tak jak tu przyszłam wrócę z powrotem.
- Idź do chłopców.
- Dobrze, do zobaczenia, Nicole.- uśmiechnęła się i odeszła.
Ja podeszłam do barierki i jej dotknęłam. I znów to poczułam. Otwierając oczy czułam,  że jestem znów w moim świecie. Ale muszę ją znaleźć, bo jak to możliwe, że jej nie poznałam, muszą o nią spytać Lucasa.
Podeszłam do mojego konia i zaczęłam jechać w górę górki. Droga jest długo po pewnym czasie zauważyłam ogrody. Zatrzymałam się. Dlaczego nikt mi nie pokazał miejsca z jeziorem? Pojechałam do stajni i zostawiłam konia w dobrych rękach służby.
W pokoju wzięłam prysznic.
Ciotkę poprosiłam o odwołanie zajęć i poszłam do Lucasa. Zapukałam w drzwi. Otworzył mi po dłuższej chwili, wyglądał jakbym go obudziła.
- Nie przeszkadzam, jeśli tak wpadnę później.
- Nie, wchodź.
Usiadłam na kanapie. - Chyba każdy pokój ją posiada.
- Co cię sprowadza do mnie tak wcześnie.
- Chciałabym się czegoś się od ciebie dowiedzieć.
- Czego?
- Gdzie jest Alice, twoja matka?
Gdy powiedziałam jej imię zesztywniał i wstał.
- Wyjdź stąd Nicole.- powiedział głośno.
Ale czemu tak się zachowuję. Podszedł drzwi i je otworzył. Wiedziałam, że muszę to zrobić i szłam w stronę drzwi.
- Powiedziałam coś nie tak?
- Wyjdź.- był zły.
Trzymał rękę na klamce. Oby moja moc się uwolniła. Dotknęłam szybko jego dłoni. Poczułam i zobaczyłam. Wspaniałe dni jego z rodzicami, nagle śmierć Alice, reszta wspomnień tak szybko przebłysnęły . Puściłam dłoń i wybiegłam na dwór, nawet nie wiem kiedy znów poczułam się słabo. Niedaleko była sala treningów, poszłam tam, ale gdy weszłam na salę upadłam na podłogę.
Ktoś mnie niósł. Zobaczyłam twarz Dymitra i znów zasnęłam.

środa, 28 stycznia 2015

Wybaczenie

Przepraszam za wszelkie błędy w rozdziałach, które się pojawiają.
Autorka

Rozdział 21

- Uspokój się, usiądź. I mów spokojnie.
- Mój wuj chcę bym walczyła o tron.
- Co?!
- Nicole ja tego nie chcę.- przytuliłam ją.
- Na pewno nie będziesz musiała tego robić.- wyszeptałam.
- Nie rozumiesz on z tym poszedł do rady przedstawić propozycję.
- Co?- coś w głębi mnie kazało wyjść i to naprawić- Muszę wyjść Care,ale niedługo wrócę i obiecuję wszystko będzie dobrze.- puściłam ją i wybiegłam z pokoju.
Weszłam jak najszybciej potrafiłam do Michaela.
- Ogłośmy moje istnienie.
- Co?- był zdziwiony moją decyzją, ja także.
- Ogłoś, że masz następce tronu. Że masz mnie.
- Nicole, przecież wiesz
- Wuj Caroline poszedł podobno do rady, by ona walczyła o tron. I nie ważne, co będzie zrobię to i niech wszyscy o mnie wiedzą.
- Jeśli to prawda to nie znaczy. - spojrzał na mnie i sama nie wiem co zobaczył- Tego chcesz ?
I tak by mnie to czekało.
- Tak - choć w tym słowie nie było pewności.
- Najpierw wolę to omówić jeszcze z twoją matką.
- Dobrze.- i wyszłam.
Wróciłam do pokoju w którym nadal była Care, spojrzała na mnie zaskoczona. Pewnie moim gwałtownym wyjściu.
- Dlaczego tak nagle wyszłaś?- była ciekawa.
- Coś z czym nie mogłam już czekać. A o przejęcie władzy się nie martw.
- Nicole...
- Mówię poważnie, nie martw się. Pamiętasz jak mówiłam, że mam sekret.
- Tak. Czy to ma z nim związek?
- Tak, ale jaki?
- Kiedyś ci go wyjawię, ale jeszcze nie teraz.
- Dobrze, trzymam cię za słowo. Przepraszam cię, ale muszę już iść Jack mnie gdzieś dziś zabiera.
- To miło spędź czas.Pa.- przytuliłam ją i wyszła.
Ja znów zostałam sama, ale nie długo. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Przed drzwiami był Damon.
- Nicole wszystko dobrze słyszałem, że byłaś w części medycznej?
- Tak, zasłabłam, Lucas mi pomógł.- gdy powiedziałam jego imię wydawał się zdziwiony.
- Lucas?
- Tak, Lucas i przestań z tym w końcu, bo on nie jest zły.
- Niki nie znasz go, on na pewno coś knuje. No ale co ci się stało?
- Nic takiego nie przejmuj się.
Choć ponowne czucie pragnienia to nie jest coś czym nie powinnam się przejmować. Był ze mną jeszcze kilka minut. Potem poszłam na kolację.
W pomieszczeniu była Elizabeth i Michael wyglądało jakby coś omawiali, chyba moją decyzję.
- Jak się czujesz?- spytała.
- Dobrze, dziękuję.- po chwili podeszła służba.
- Co jej wysokość chcę?- służba, która wie o mnie ciągle mnie tytułowała choć mówiłam, że mają mi mówić po imieniu.
- Obojętne i 2 szklanki czegoś do picia.- może to zmniejszy moje pragnienie w co wątpię, ale warto spróbować.
- O czym tak rozmawialiście przed moim wejściem?- spytałam ich.
- O twojej decyzji.- odezwał się Michael.
- I ?- wymienili spojrzenia.
- Nicole to nie jest dobre wyjście na razie.- powiedziała Elizabeth.
- Tak, ale postanowiłam i tak kiedyś muszą się o mnie dowiedzieć.
- Ona ma racje Elizabeth, nie możesz jej wciąż chronić- powiedział ojciec do mojej matki- Poza tym jest już dorosła. Choć dla nas może być naszą małą córeczką.- na ostatnie zdanie Michaela dziwnie się poczułam.
- Masz rację Michael.- powiedziała patrząc na mnie.
W tym czasie przynieśli mnie i im kolację. Zjedliśmy ją w trójkę w spokojnej atmosferze.
Późnym wieczorem poszłam spać.
Nagle czułam jak słońce świeci mi na oczy, co było dziwne, bo dotąd tak nie było. Otworzyłam oczy, leżałam na trawie. Podniosłam się i rozejrzałam. Kilka metrów ode mnie z prawej strony był mój koń, a na wprost mnie zauważyłam jezioro z pomostem. Słońce wstawało. Co ja tu robię ? Jak się tu znalazłam ?

********************
Znalazłam czas na napisanie kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam Autorka

Niesamowite :)

To już ponad 1000 wyświetleń
Dziękuję wam za odwiedziny moje bloga
Już tyle razy

Pozdrawiam Autorka

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 20

Co ona tu robi? Myślałam, że mam zjeść śniadanie tylko z Michaelem. Nie będę marudzić. Wmusiłam w siebie jak najbardziej naturalny uśmiech, i chyba się udał, bo oboje mi go odwzajemnili. Usiedliśmy przy stole, po chwili podali nam śniadanie.
- Kawa?- zdziwił się Michael.
- Tak, miałam ciężką noc.
- To przeze mnie.- nagle odezwała się Elizabeth.
- Nie- a może, zaczęłam jeść byłam głodna jak nigdy.
Gdy skończyłam jeść musiałam to powiedzieć.
- Co wy sobie myślicie, że teraz będziemy jak normalna rodzina i zapomnimy o tych 18 latach.- wydarłam się.
Chyba nie mam tak silnych nerwów jak myślałam.
- Nie Nicole, ale uznaliśmy, że miło będzie zjeść razem śniadanie i porozmawiać.- odezwał się Michael
- Tak, ale o czym chce cię ze mną rozmawiać?- czekałam na pytania, na jakiś wstęp, a tu nic więc wstała.- Tak myślałam. Jakbyś chciała się ze mną spotkać, Michael ci powie gdzie mnie znaleźć- zwróciłam się do niej- A teraz przepraszam- i wyszłam.
Wychodząc usłyszałam swoje imię, ale nie zawróciłam się.
Dziś zaczynam od szermierki, więc popędziłam na zajęcia. Bo to co teraz przeżywam to same zajęcia. W połowie zajęć zrobiliśmy przerwę, więc postanowiłam się napić. Zazwyczaj wystarczyła butelka 0,5 litrowa, ale dzisiaj wypiłam 3 butelki. Coś jest  nie tak, czułam to tylko co? Reszta zajęć minęła spokojnie, ale ja czułam się nie spokojnie. Chciałabym wiedzieć czemu. Wróciłam do pokoju, na łóżku leżała kartka, wzięłam ją do ręki:
Zjedz ze mną po południu obiad
Proszę Elizabeth
I co ja mam zrobić, to moja matka powinnam to zrobić. Muszę zrozumieć siebie, ją, nas by móc znów normalnie żyć, Wzięłam szybki prysznic przebrałam się i poszłam do Care na pól godziny, by porozmawiać. Już miałam zapukać jak usłyszałam, że z kimś się kłóci, więc poszłam się przejść to dobrze mi zrobi. Chodziłam rozmyślając sama nie wiem o czym, bo chyba o całym moim przeszłym, teraźniejszym i przyszłym życiu. Tak długo chodziłam, że zapomniałam o treningu.  Szybko pobiegłam do sali.
- Przepraszam za spóźnienie, zamyśliłam się i..- i wtedy zauważyłam, że nikogo nie ma.- Szlag.
Postanowiłam nie marnować czasu i zaczęłam ćwiczenia sama, nawet jeśli Dymitr nie przyjdzie.
Przez cały czas treningu nie przyszedł i to nie jego wina, bo to ja się spóźniłam. Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają, odwróciłam się. Do środka wszedł Lucas.
- Hej. -przywitałam się i podeszłam do niego.
- Hej- przytulił mnie.
Wszyscy mnie przed min ostrzegają, ale on wcale nie jest zły, choć ma czasami czarny uśmiech to i tak jest w porządku.
- Z jesz ze mną obiad. - zaproponował
- Chętnie, ale może nie dziś- a mój radosny humor trochę zszedł.
- Co się stało?
- Powiem ci w drodze  do mojego pokoju, dobrze.
- Tak, to chodźmy.
Szliśmy, a na dworze świeciło słońce.
- Więc co jest?
- Przyjechała moja matka.
- Och. I to jest złe, mówiłaś..
- Wiem- wtrąciłam.- Ale nikt mi nie powiedział, a dowiedziałam sie tego on Care. Ale uważałam, że to jednak kto inny, bo inaczej by mi powiedziano, ale jednak nie.
- Gdybym wiedział to bym ci powiedział, wiesz. - skinęłam. - A obiad pewnie z nią jesz.
- Tak.- nagle zrobiło mi się słabo.- Lucas. -odwrócił się w moja stronę
- Co ci jest?
- Słabo- łapałam głębokie wdechy, nagle złapałam się jego ręki i czułam jak opadam.
- Nicole- tylko tyle usłyszałam potem zabrała mnie ciemność.

Powoli się budziłam, pomieszczenie było białe i coś pikało. Przy łóżku widziałam Elizabeth.
- Co się dzieje?- zapytałam jakby szeptem.
- Obudziłaś się, zasłabłaś, Lucas cię tu przyniósł.
- Lucas, gdzie on jest?
- W korytarzu czeka, zawołać go.- skinęłam.
Elizabeth wyszła, a ja usiadłam na łóżku.
- Hej, co z tobą?
- Chyba dobrze. Lucas dziękuje.
- Nie ma za co, ale nie rób tak więcej, twoja matka chyba na zawał zamarła jak się dowiedziała, że tu leżysz. -zaśmialiśmy się. Nagle do pokoju ktoś wszedł.
- Witam jestem doktor Green jak się pani czuje.
- Dobrze.
- Mógłby nas pan zostawić.- zwróciła się do Lucasa. Lucas wyszedł a ja zostałam z panią doktor.- Interesują mnie wyniki badań, które pani zrobiliśmy.
- Jakie wyniki badań?
- Nie uważam, żeby pani zemdlenie było spowodowane przez zbyt wysoką temperaturę, więc zrobiliśmy badania.
- I co z nich wyszło?
- Nie wiem, ale niech pani mi powie kim pani jest, bo nie są zrównoważone?
- Nie rozumiem?
- Pani wyniki nie są podobne ani do damphirów ani do wampirów, więc jak mam je porównać?
Porównywanie wyników, nie podobne, co teraz. Nagle czułam jak coś płynie. NIE, nie znowu, muszę stąd wyjść.
- Chcę się wypisać na własne żądanie.
- Ale,...
- Jestem pełnoletnia i chcę się wypisać.
 -Dobrze. Zaraz wypełnimy formalności.- wyszła.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zdjęła mi rurki, którymi byłam przypięta. Po wyjściu matka poszła mnie odprowadzić do pokoju.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, przykro mi że z obiadu nic nie wyszło to nic nadrobimy to innym razem. A teraz odpocznij przyjdę później sprawdzić co u ciebie- szła w stronę drzwi.
 -Elizabeth- odwróciła się- dziękuję że przy mnie byłaś
- Ja też.- i wyszła.
Damon próbuje coś wymyślić z moim pragnieniem, ale wie, że nie będę się z kogoś karmić by przeżyć, a z niego nie chce pić, choć on mówi, że to nic takiego. Po paru minutach ktoś pukał, wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi. Stała w nich  rozpłakana Care, wpuściłam ją.
- Co się stało? -spytałam
- On chcę bym, bym ....

*********************
No i mamy 20, mam nadzieję, że czekacie
Pauli 

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 19

Ciężko mi się spało, nie wytrzymałam w łóżku. Ubrałam się w strój do ćwiczeń i poszłam na salę treningów. W pomieszczeniu było ciemno poszłam zapalić światło, potem poszłam wyciągnąć manekin do treningu, który wykorzystuję z Dymitrem. Zaczęłam od rozgrzewki i rozciągania, a następnie zaczęłam uderzać w manekin. Myślałam tylko o tym by nie stracić przyjaźni z Jackiem- przy każdym uderzeniu. Później moje uderzenia nabrały inny tor tak jak i myśli. Zastanawiałam się. Dlaczego mi nikt nie powiedział, że ona przyjeżdża? Czemu mnie nie uprzedziła w moich snach? Co jeszcze przede mną skrywają? Czemu uczepili się Lucasa i nie podobają im się moje kont akty z nim? Znowu kopnęłam manekin i poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Już się odwracałam i miałam walnąć tą osobę, ale gdy zobaczyłam twarz Dymitra moja ręka się zatrzymała .
- Co tu robisz?- spytałam ciekawa.
- A ty?
- Zadałam pierwsza pytania, więc.- wtedy zorientowałam się, że ma ręce na mojej talii i wcale mnie to nie przeszkadzało. Ale zaczął mówić wziął ręce z mojej talii, a mi było trochę smutno, że to zrobił, bo lubiłam jego dotyk na sobie. " Przestań kretynko bardzo lubisz jego dotyk i chcesz więcej przyznaj się"- mąciłam mi moja podświadomość, ale czy ona ma rację?
- Zobaczyłem światło i przyszedłem sprawdzić co tu się dzieje, poza tym mam wartę. A ty?
- A ja - usiadłam na podłodze on razem ze mną- przyszłam odreagować, przemyśleć parę spraw w moim mocno skomplikowanym życiu.
- I doszłaś do czegoś?
- Nie, prócz tego, że moje od teraz będzie cholernie popieprzone i tego już nie zmienię.- i poczułam jak łza luci po moim policzku.
Wtedy Dymitr uniósł swoją dłoń i otarł łzę z mojego policzka. Jego dłoń nadal była na moim policzku.
- Nie może być takie złe, bo inaczej nic nie mogłabyś z nim zrobić, a póki tu jesteś. To ty możesz sprawić, że twoje życie będzie inne tak jak życie, z którymi je dzielisz.
- Tylko bym je zmieniła, nie jest łatwe. Bo nie łatwo zmieniać życie, gdy się okłamuję ludzi z którymi się żyje.
- Więc wyznaj prawdę?
- A co jeśli mi te osoby nie uwierzą lub ci gorsza nigdy nie wybaczą?
- Wybaczą jeśli kochają.- jego słowa były jak słowa, których ja potrzebuję, ale jak wyznać prawdę?
Jego kciuk lekko głaskał mój policzek, ale nie mogłam tu być. On miał obowiązki,a ja muszę wyjść i się uporać z moim życiem.Wstałam przerywając dotyk, który chciał nadal czuć.
- Powinnam iść. - podeszłam do manekina by go wziąć i schować do magazynu, gdy Dymitr się odezwał.
- Zostaw ja się tym zajmę i na treningu poćwiczymy twoją technikę. - uśmiechnęłam się do niego. Gdy złapałam za klamkę odwróciłam się w jego stronę.
- Dymitr dziękuje za rozmowę.
- Proszę. - po tych słowach wyszłam.
Ledwie weszłam do pokoju już ktoś pukał do drzwi. Poszłam je otworzyć w drzwiach stał Jack.
- Mogę?- zapytał.
- Oczywiście, wchodź.-usiadł na kanapie a ja obok.
- Chciałbym cię przeprosić.
- Mnie za co?
- Za moje zachowanie w czasie gdy my wyjaśniłaś..
- Wiem i nie musisz mnie za to przepraszać
- Nicole, po tym jak mi to wyjaśniłaś nie wiedziałem co sądzić. Byłem zły, ze mnie i kilka osób okłamałaś.
- Wiem - wtrąciłam mu się.
- Ale po przemyśleniu wszystkiego, zrozumiałem, że ty musisz to ciężej przeżywać i że bardziej przyda ci się przyjaźń niż odtrącenie. I zrozumiałem, ze jestem jedyną osobą, która wie o tobie prócz rodziny królewskiej i chcę byś wiedziała, ze będę z tobą i ci pomogę, bo to wszystko jest dla ciebie nowe. Ale chcę byś mi jeszcze parę rzeczy wyjaśniła.
- Dobrze. Jack dziękuję. -i zaczęłam płakać, Jack mnie przytulił.
- Pomogę ci jeśli byś czegoś potrzebowała i nie płacz, proszę.- odsunęłam się od niego  i wytarłam łzy. I wtedy uświadomiłam sobie, że Dymitr miał racje.
- Co chcesz wiedzieć?
- Dlaczego udajesz damphira, nie  rozumiem?
Zaczęłam mu tłumaczyć tak jak Michael mi tłumaczył dlaczego muszę być na razie ukrywana. Jack zadał jeszcze kilka pytań, na które mu odpowiedziałam. Potem zauważył moje zmęczenie i zostawił mnie, a ja mu obiecałam, że jak co to to zawsze z nim porozmawiam, odpowiem na pytania. Wzięłam szybki prysznic i poszłam się przespać. O 8 miałam zjeść śniadanie z ojcem. Wstałam ubrana poszłam do jadalni i czekałam na niego. Służba znowu się mną zaczęła zajmować- za czym ja nie bardzo przepadałam, bo wolę sama to robić. Po raz pierwszy poprosiłam ich o kawę- choć jej nie znoszę. Gdy wszedł Michael wstałam, ale gdy ktoś szedł za nim. Zamarłam.

Liebster Blog Award

To moja druga nominacja
Dziękuję ci za nią Sassy Princess

Zasady:
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Pytania skierowane do mnie:
1.Ulubiona piosenka?
2. Ulubiony film?
3. Ulubiona postać z mitologii?
4. Co cię inspiruje?
5. Wymarzone auto?
6. Kim chcesz zostać w przyszłości?
7. Twoje motto?
8. Ulubione jedzenie? (Chińckie, Polskie, Włoskie?)
9. Książka vs Film?
- Seriale vs Trylogie?

Moje Odpowiedzi:
1. Teraz chyba Ellie Goulding- Love Me Like You Do
2. Zbyt dużo ich mam
3. Nie wiem
4. Chyba to, ze chciałabym mieć życie jak w książkach czy filmach. Pełne przygód, zdrad, przyjaźni i miłości
5. Sama nie wiem - nie znam się na autach
6. Nie wiem
7. Nie mam
8. Polskie
9. W każdej bitwie żadne nie wygrywa, bo to trudne wybory

I tak na moi drugim blogu tak jak i na tym nigo nie nominuję, wiem, że to nie zgodne z zasadami.

wtorek, 20 stycznia 2015

Liebster Blog Award

To  moja pierwsza nominacja, za którą dziękuję Nathalie za nominację.

Zasady:
„Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Pytania skierowane do mnie:
1. Jak długo prowadzisz bloga?
2. Ulubiony przedmiot w szkole?
3. Ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
4. Ulubiony serial?
5. Skąd pomysł na bloga?
6. Ulubione zwierzę?
7. Kolor twoich oczu?
8. Wymarzone wakacje - gdzie?
9. Czytając inne blogi masz czasem ochotę poprawić tekst?
10. Wymień kilku stałych czytelników.
11. Czy twój blog jest popularny?

Moje odpowiedzi:
1. Pisać bloga zaczęłam 31.10.2014 r
2. Matematyka
3. Ellie Goulding
4. Pamiętniki wampirów
5. Sama nie wiem, może trochę z nudów,a może z chęci pisania mojej wyobraźni, ale nie wiem czy dobrze mi wychodzi.
6. Pies
7. Niebieski
8. Francja
9. Nie
10. Nathalie
11. Nie mnie to osądzać, to praca czytelników, by sprawiali by blog był popularny

Pytania zadane przeze mnie:
1. Ulubiony film?
2. Ile chcielibyście mieć dzieci?
3. Ile masz lat?
4. Ulubiony zespół/ piosenkarka/ piosenkarz?
5. Masz rodzeństwo?
6. Dlaczego zaczęłaś pisać?
7. Jakich uczysz się języków?
8. Matematyka czy Polski?
9. Do jakiej szkoły chodzisz?
10. Jaką byś chciał mieć nadprzyrodzoną moc?
11. Co lubisz robić w czasie wolnym?

Nominuję:
1. http://julia-niki-4ever.blogspot.com/
2. http://kaczuchowemarzenia.blogspot.com/
3. http://adminkaroza.blogspot.com/
4. http://dymitr-rose.blog.onet.pl/
5. http://vampireacademyromitri.blogspot.com/
6. http://juna.bloa.pl/
7. http://iloveyouroza.blogspot.com/
8. http://dymitr-roza.blogspot.com/
9.http://opowiadania-nastolatki-julka-i-spolka.blogspot.com/

PS Wiem, że powinno być 11, ale tylko 9 udało mi się nominwać

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 18

Zobaczyłam zdziwioną minę Jacka. Wiedziałam, że tylko rodzina zwraca się do króla po imieniu. Nie mogę tego ukryć, bo wiem, że Jack nie jest głupi.
- Możesz na chwilę wyjść Jack, muszę z tą damą porozmawiać, a wtedy wrócimy do rozmowy. - zwrócił się Michael do Jacka.
- Dobrze Wasza Wysokość. - wstał i wyszedł.
Wiedziałam, że nie jest zadowolony.
- Co ty wyprawiasz?!
- A co ty robisz?! Nie byłeś nawet łaskaw uprzedzić mnie o przyjeździe Elizabeth. Takich rzeczy spodziewałam się dowiedzieć od ciebie, a nie od nowej przyjaciółki.
- A więc o to chodzi. Proszę cię zrozum..
- Zrozum co? Lucy zaprowadza mnie do niej, krótko po tym jak się dowiedziałam.
- Nie wiedziałem, że ona to zrobiła.
- To teraz nie ważne, teraz chodzi o Jacka. Nie wcisnę mu kitu nie uwierzy w bajkę, którą wymyślę.
- Więc co chcesz zrobić?- chyba się domyślał co chcę zrobić, ale bał się chyba przyjąć to do wiadomości.
- Wyznam mu prawdę, każdy wie, że tylko rodzina zwraca się do ciebie po imieniu. A on nikomu nic nie powie.
- Skąd ta pewność.
- Przyjaźnimy się, nie zdradzi mojego sekretu.. i nie kłóć się ze mną o to, bo już postanowiłam.
Poddał się i nie kłócił. W końcu chodź jedna osoba będzie znała prawdę. Do pomieszczenia wszedł Jack.
- Mógłbyś nas zostawić samych, proszę.- zwróciłam się do ojca.
Przytaknął i wyszedł. A na twarzy Jacka widziałam zdezorientowanie.
- Nicole co się tu dzieje? - był ciekaw.
- Usiądź, wszystko ci wyjaśnię. - usiadł na krześle a ja obok niego.- Obiecaj, że to co ci wyznam nikomu nie powiesz.
-Dobrze.- nic nie rozumiał, ale się zgodził.
Zaczęłam powoli opowiadając swoje życie i zapewniając go, że bardzo lubię go i Care. Gdy z kończyłam, patrzałam na jego twarz i na jego reakcje.
- Powiedz coś.- cisza z jego strony, mnie martwiła.
- Obiecałem, że nikomu nie powiem i dotrzymam słowa, ale..... - wstał i szedł  w stronę drzwi.- Wybacz.
- Rozumiem.- gdy wyszedł wiem, że nie łatwo jest coś takiego przetrawić. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Gdy wszedł Michael i zobaczył mnie, przy kucnął.
- Co się stało?
- On chyba mi nigdy nie zaufa, a nie chcę stracić jego przyjaźni.- mówiłam wciąż płacząc.
- Nie stracisz, jeśli miałaś jego przyjaźń to na pewno jej nie stracisz. Daj mu czas, tak jak ty musiałaś dać go sobie.- pocieszał mnie.
- Masz rację. Pójdę, pewnie masz dużo pracy.- lekko, ale smutno się uśmiechnęłam.
- Zjemy razem śniadanie.
- Chętnie.
W pokoju wzięłam kąpiel i poszłam spać.

*********************
Niestety jestem chora i siedzę w domu, ale mam nadzieję, że nic nie pomieszałam przy pisaniu rozdziału ( z gorączką). Trzymajcie się zdrowo.
Pozdrawiam Pauli :)

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 17

- że ma przyjechać jakaś ważna osoba do króla, podobno jakaś królowa.
Królowa....jakaś ma przyjechać. To raczej nie to powiedziano by mi. "Jesteś tego pewna, tyle sekretów, czemu nie ten mały, że przyjeżdża twoja matka"- mówiła mi podświadomość. Gadałyśmy jeszcze jakiś czas potem pognałam do Lucy.
Ale w pokoju nikogo nie było, to dziwne, bo zawsze na mnie czeka. Usiadłam i czekałam. Po 10 minutach nie wytrzymałam i poszłam nie będę czekać dłużej. Poszłam coś szybko zjeść, a potem poszłam pograć na fortepianie.
Grałam już chyba dość długo gdy usłyszałam, że się otwierają drzwi przestałam. Do środka weszła Lucy.
- Tu jesteś. Szukałam cię.
- Czekałam, ale nie przychodziłaś, więc tu przyszłam.
- Tak słyszałam, pięknie grasz mimo,że miałaś tak nie wiele lekcji.
- Szybko się uczę. Możemy sobie dziś odpuścić proszę.
- Dobrze, jeśli mi coś zagrasz.- uśmiechnęłam się i zaczęłam grać.
Lucy usiadła obok mnie i słuchała.
- Chodź zjemy kolację.
- Chętnie.
Poszłyśmy w stronę sali, w której ostatni raz jadłam kolację z całą rodziną. Lucy wydawała się lekko zdenerwowana, tylko czemu? Tak dużo nie wiadomych, a tak mało odpowiedzi. Otworzyła drzwi i weszłam do środka, ale ona nie weszła tylko zamknęła drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam ją. Elizabeth była tu, na dworze, więc jednak nikt nie śmiał mi powiedzieć.
- Witaj.- przywitała się i powoli podchodziła do mnie.
- Co tu robisz?- byłam lekko zła, że nikt mi nie powiedział a także ciekawa.
- Przyjechałam, by móc cię zobaczyć.
- Widziałaś mnie we snach.
- Tak, ale tak bardzo pragnęłam cię zobaczyć. - wyciągnęła dłoń do mojej ręki.
I wtedy po raz kolejny uaktywniła się moja moc. Czas stanął w miejscu a ja zobaczyłam, jak kochała mojego ojca, i jej trud z jakim musiała się pogodzić z oddaniem mnie.
Oszołomiona lekko się cofnęłam.
- Wszystko dobrze?- pytała bardzo zatroskana.
- Tak. Więc co chcesz ode mnie?
- Porozmawiać.- za chichotałam.
- Co w tym śmiesznego ?
- Nic, ale tego chce każda osoba w nowym otoczeniu: rozmawiać i poznać mnie. Zrozumieć to co czuję, ale zrozum nie będę cię traktować jak matki, nie znam cię, a siebie poznaję. Poznaję nowych ludzi, których już teraz muszę okłamywać.
- Wiem kochanie i dam ci tyle czasu ile potrzebujesz.
Rozmawiałyśmy chyba 2 godziny, ale bardziej o niej niż o mnie. Chciałam ją poznać, a mnie może poznać zawsze.
Miałam ochotę pójść do Michaela i się z nim rozprawić. Nie ważne czy będzie zajęty zrobię to teraz, dopóki wiem gdzie jest. Weszłam z pozoru spokojnie przywitałam się z sekretarką. Gdy wróciła do swojej pracy weszłam z impetem do niego bez uwagi czy ktoś tam jest czy nie. Zatrzasnęłam drzwi.
- Michael musi porozmawiać.- wykrzyczałam.
I nie zwróciłam uwagi, że ktoś tam siedział, aż ta osoba się nie odwróciła i na mnie nie spojrzała. I teraz będę miała problem. Michael i ja wymieniliśmy wzrok i choć czułam, że pewnie od niego oberwę za wejście, bardziej martwiłam się .....

****************************
Z powrotem do szkoły rozdziały będą się pojawiały w weekendy chyba, że będę miała trochę luzu to będę je wstawiać w ciągu tygodnia.
Liczę na komentarze
Pauli

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 16

Dziękuję bardzo Nathalie za komentarze i ten rozdział jej dedykuję :)
********************************
Dni mijały szybko nim się obejrzałam byłam już miesiąc na dworze. Każdy dzień był podobny do poprzedniego. Rano lekcje gry na fortepianie,jazda konna, malowanie lub szermierka każdego jedno w tych, języków miałam uczyć się w Polsce, w południe treningi z Dymitrem, które najbardziej lubię. Miewaliśmy rozmowy zwykłe, przyjazne, ale wszystko nie było prawdziwe, nie do końca czasami chciałam nie mieć sekretu kim jestem. Ale życia już nie zmienię. Po południa z zajęciami z Lucy, ale tylko te które muszę się odbywać w dworze. Bo resztę będę miała w Polsce z Lissą. Damon postanowił, że spędzi ze mną ostatni rok w Polsce a z nim. Czas wolny spędzałam albo z rodziną lub z Caroline i Jackiem. W tym czasie poznałam kilka nowych osób. Oczywiście dwa razy w tygodniu dzwonię do Polski, rodzice wiedzą, ze zostaję dłużej w USA (na okres tydzień przed końcem roku, bo muszę się jeszcze przygotować do szkoły). A przez ostanie dni na dworze zauważyłam mały chaos, nawet przy użyciu zdolności, których odkryłam i nie bardzo potrafię je kontrolować, ale się uczę nie wiem co się dzieje a nikt mi nic nie mówi, ale może od Care się czegoś dziś dowiem po treningu.

Dochodzi południe czas na trening z Dymitrem. Czas, który spędzam z nim czy z Caroline pozwala mi za pomięć o sekrecie i być choć trochę sobą.Wbiegłam na salę a on jak zawsze czeka. Lissa czy Care czasami pytały czy jest ktoś kto mi się podoba, ale mówiłam, że nie, ale nie sadzę by mi wierzyły, bo wtedy zawsze zaczynałam się uśmiechać. I nie mam pojęcia dlaczego, ale zawsze gdy o nim myślę tak się dzieje i za to kochałam i nienawidziłam siebie. Zaczęliśmy jak zawsze od rozgrzewki a potem pozycje ochronę, bo jakoś tak to się nazywa, ale mnie ta nazwa dziwnie brzmi.
Dziwnie szybko dziś skończyliśmy, ale jednak się mylę, bo Dymitr stał i czekał, na co? Wstałam naprzeciwko niego, ale co on chcę.
- Sprawdzimy twoje zdolności.
- To znaczy.- i ustawił się jak do walki.- Mam cię zaatakować.
- No dalej.- zachęcał.
Nie byłam pewna czy tego chcę, ale nie będę się sprzeciwiała. Zaczęłam go atakować, ale zdolnie przewidywał moje ruchy. Na moje szczęście byłam niższa i trochę szybsza, utrzymałam się chyba 3 minuty bo nagle leżałam na podłodze. Dymitr przytrzymywał moje nadgarstki do podłogi, ale nie tak by bolało. Mocno, szybko oddychałam, a on z góry patrzał w moje oczy. A ja nagle zapragnęłam tylko jednej rzeczy, żeby mnie pocałował.Na oczach miałam kilka kosmyków włosów, które mi się wymknęły z kucyka. Jedną ręką puścił jeden nadgarstek i zgarnął mi włosy z oczu, za ucho. Gdy mnie dotknął pragnęłam jeszcze bardziej by mnie pocałował, nigdy nie pragnęłam tak moc jak jego pocałunku. Patrzał w moje oczy,lecz niespodziewanie szybko podniósł się i pomógł mi wstać.
- Dobrze sobie poradziłaś, ale musimy jeszcze poćwiczyć. - skinęłam głową- To wszystko możesz iść.- uśmiechnęłam się, ale nie tak zwykle.
Pragnęłam jego pocałunku,a go nie zdobyłam.
Wiedziałam, że Dymitr nie ma nikogo, ale gdzieś głęboko go pragnęłam. Nigdy czegoś takiego jak z nim nie czułam. Ale także wiedziałam, że pewnie nie zwróci na mnie uwagi. Ale czasem gdy byłyśmy gdzieś z Care czułam jakby mnie obserwował- ale to zapewne tylko moja wyobraźnia.
W pokoju wzięłam prysznic, przebrałam i poszłam do Caroline .
Jak najczęściej był u niej Jack, oboje się polubiliśmy, ale dziś wychodził gdy ja przyszłam.
Usiadłam na kanapie u Care, a ona obok mnie. Gadałyśmy o wszystkim, o niej, o Jacku, o dziewczęcych sprawach. Aż w końcu zapytałam o to czego nie wiem, a nikt z rodziny nie chciał mi powiedzieć.
Mogła bym wykorzystać zdolności, które mam, ale ujawniają się powoli. Jedna z nich jest całkiem zabawna, ale nie potrafię jej kontrolować ujawnia się tylko w niektórych momentach i jeszcze nie wiem kiedy. Polega na tym, ze za dotykiem potrafię zobaczyć sekrety innych lub też ich przeszłość, ale ni wiem jak to zrobić by z niej korzystać kiedy jej potrzebować.
- Wiesz co się dzieje na dworze, bo od kilku dni jest tu mały chaos.
- Nie słyszałaś.- była zdziwiona, że o niczym nie wiem.
No ale się nie dziwie na dworze szybko rozchodzą się wieści.
- Nie, więc powiesz mi.
- Naturalnie. Na dworze jest ten cały chaos ze ze względu, że ma...

*********************
Mam nadzieję, że się podoba :) I proszę o wszystkich czytających o komentarze.

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 15

Nie spałam prawie całą noc. Obudziłam się o 6 i postanowiłam wyjść i pobiegać by pomyśleć o Lucasie, o sobie i o sekrecie, który ukrywam.  Bieganie chyba pomogło na chwilę zapomniałam o tym co mnie trapi, gdy przebiegałam obok innych strażników żaden nie zwrócił na mnie uwagi. To dobrze. Po powrocie do pokoju wzięłam prysznic i poszłam na zajęcia z Lucy, choć wiem, że dziś będę miała naukę grania na fortepianie. Ponieważ muszę na czymś grać wybrałam fortepian. Oraz inne rzeczy, które wybrałam to jazda konna, szermierka, malowanie i kilka języków obcych. Dziwne, że  te zasady są takie beznadziejne, ale na moje szczęście na początek nie muszę znać ich wszystkich. Dzieci rodzin królewskich uczą się ich od małego, a ja dopiero zaczynam.
W sali czekała już Lucy z jakiś facetem.
- Pan Anderson będzie cię uczył gry na fortepianie. - powiedziała, gdy weszłam.
W sali już czekał duży, czarny fortepian.
- Dobrze, witam pana.- podałam mu rękę.
Do 11 uczyłam się podstaw. Jak dla mnie i mojego nauczyciela dość szybko łapałam podstawy. Potem popędziłam na salę treningów. Byłam pierwsza więc postanowiłam się porozciągać. Przy jednej ze ścian było lustro włosy mi trochę przeszkadzały więc je związałam. Wtedy wszedł Dymitr podchodził do mnie, a ja patrzałam w lustro. Był przystojny, a mi po raz pierwszy ktoś się spodobał. Patrzał także w lustro i na chwilę nasze oczy się spotkały a ja pragnęłam by to trwało wiecznie,ale czemu. Bo przecież nigdy tak nie myślałam o nikim, tylko przy nim mam szalone myśli.
- Zaczynajmy.- oznajmił i to mnie przywróciło do rzeczywistości.
Wszystkie pozycje łapałam niezwykle szybko. Skończyliśmy szybciej. Ja zapragnęłam go poznać bliżej.
- Mówiłeś, że jesteś z Rosji, masz tam rodzinę?- zadałam je nie pewnie, bo nie wiem czy powinnam o to pytać.
- Tak, ale nie powinnaś o to pytać.
 - Tak wiem, przepraszam, chyba już pójdę.- jestem nierozsądna po co zadałam to pytanie.
- Nicole- odwróciłam się do niego gdy wypowiedział moje imię-, nie jesteś jak inne nowicjuszki, chciałbym wiedzieć jaka jesteś.- skąd nagle taka zmiana.
- To prawda nie jestem jak inne, choć żadnej nie znam. A moje życie jest skomplikowane choć nie tak dawno nie było.
- Mówiłaś, że się uczyłaś, gdzie?
- W Polsce, moja rodzina...- choć już raczej nie moja-  to skomplikowane.- usiadłam na podłodze i zebrało mi się na wypowiedzenie, czego : prawdy całej czy jej części-  Moja matka jest daleko, oddała komuś mnie na wychowanie, a ojciec cóż  też..... choć nie, on jest w porządku. Nie dawno zaczęłam rozumieć dlaczego tak postąpiła, ale w głębi chyba czuję, że nie łatwo będzie mi tak żyć. Do ojca nie mam żalu, ale chyba..- nagle zabrała mnie jakaś myśl. Uświadomiłam sobie, że gadam komuś kto nie wie nic o mnie.  Spojrzałam na zegar na ścianie.- Przepraszam muszę iść.
W pokoju wzięłam kąpiel i postanowiłam, że zrobię coś nie oczekiwanego, ale dopiero wieczorem. Poszłam coś zjeść i tym razem służba mnie obsłużyła- i to nie jest dla mnie naturalne. Potem poszłam do pokoju w którym była sekretarka- chyba sekretarka- Michaela i poprosiłam ją by mu powiedziała, że chcę z nim zjeść kolację o 21 i że przyjdę tu po niego. Na szczęście nie zadawała pytań i wydaje się mi, że  ona wie o mnie, ale nie jestem pewna.
Po zajęciach z ciotką poszłam się przebrać. Potem poszłam na kolację z Michaelem. Rozmowa, którą odbywałyśmy w jej czasie była przyjacielska, ale czas zadać a raczej poprosić go o coś.
- Michael mogłabym zostać dłużej na dworze?- spojrzał zaskoczony, ale także jakby szczęśliwy.
- Jeśli chcesz oczywiście, możesz tu być jak długo chcesz.
- Mam jeszcze jedną prośbę.
- Jaką?
- Chciałabym wyjechać za dwór i zabrać kogoś ze sobą.
- Tak a kogo, jeśli mogę wiedzieć.
- Caroline Dragomir i jej chłopaka Jacka, bo tylko ich znam poza rodziną i bardzo ich polubiłam mimo, że...- dobrze wiedział o co chodzi.
- Dobrze jedźcie załatwię transport i ochronę.
Zgodził się widząc chyba proszącą by się zgodził twarz. Nie chciałam nic robić bez jego zgody lub wtajemniczeniu. Ale strażnicy, musi się zgodzić na moją wersje.
- Tylko ich strażnicy nikt inny. Wiem, że chcesz, żebym była bezpieczna, ale będę bezpieczna także z ich strażnikami, dobrze.
Na szczęście się zgodził, po kolacji przeszliśmy się i rozmawialiśmy, potem odprowadził mnie do mojego pokoju i pocałował w czoło  i poszedł, a ja poszłam jak najszybciej spać.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 14

Chłopak miał jasne włosy  już go widziałam, ale nie mogę sobie przypomnieć. Patrzył na mnie.
- Witaj kuzyneczko.
- Hej ...
- Lucas.- przypomniał mi swoje imię.
- Przepraszam, ale ciężko mi zapamiętać imiona. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Skąd. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Porozmawiać, dobrze. Ale dałbyś mi może 10 minut.
- W porządku, zaczekam tu na ciebie.- Że co?! Ale nie chcę urządzać awantur.
- Dobrze.
Poszłam do garderoby wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Pod prysznicem zastanawiałam  się czemu wszyscy byli dla niego oschli i kazali trzymać się z daleka od niego w czasie kolacji, nie rozumiem.
Gdy wyszłam z łazienki Lucas wstał.
- Więc o czym chcesz rozmawiać?- zaczęłam
- Przejdziemy się?
- Ok.
Szliśmy ogrodami dworu, w końcu usiedliśmy na jednej z ławek.
- No to o czym chcesz ze mną rozmawiać?
- O tobie.
- O mnie? A dokładnie.
- Chcę cię poznać. Bo pewnie wszyscy cię przed mną ostrzegali, ale proszę poznaj mnie i nie ufaj w to co mówią.
- Nie mam takiego zamiaru. Dopiero poznaje ten świat, a rodziny nie mam zamiaru osądzać. Nie wiem czemu wszyscy uważają, że mam trzymać się od ciebie z daleka. Pragnę poznać i zrozumieć wszystkich oraz świat, w którym się znalazłam.
- To dobrze - uśmiechnął się, ale nie wyglądał na zwykły- Jak się czujesz będąc tu.
- Szczerze cudownie, ale także jestem zdezorientowana. Lecz zaczynam wszystko sobie układać.
- Tęsknisz za miejscem, w którym mieszkasz ?
- Tak, choć.....
- Choć co?
- Nic nieważne. Dlaczego wszyscy tak cię osądzają?
- To zagmatwane, może kiedyś ci opowiem.
- Dobrze.
Rozmawialiśmy, zadawał naturalne pytania, ale nie rozumiem dlaczego wszyscy kazali trzymać się od niego z daleka. Z Lucasem musiałam się pożegnać i pobiegłam do Lucy. Gdy weszłam była tam jeszcze jedna osoba- Elena.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Gdzie byłaś, martwiłam się?- ciotka była naprawdę zmartwiona, ale co może mi się tu stać.Jestem przecież bezpieczna.
- Nic takiego zagadałam się z Lucasem. Elena co tu robisz?
- Poszłam do ciebie, ale ciebie nie było a słyszałam, że masz zajęcia z ciotką więc przyszłam, proszę.- podała mi małe pudełko.
- Dziękuje.- wzięłam pudełko i odłożyłam na szafę.
- I przyszłam się pożegnać, bo wyjeżdżam.- i zrobiło mi się smutno.
- Musisz?
- Tak, ale na pewno się jeszcze spotkamy.- uściskała mnie i wyszła.
Ciotka siedziała na kanapie.
- Siadaj. Musimy porozmawiać.
- O czym?- usiadłam obok niej.
- O czym rozmawiałaś z Lucasem?
- O mnie i trochę o nim. Czemu pytasz? I czemu wszyscy dziwnie go traktowaliście na kolacji?
- Nicole on nie jest taki jak myślisz, trzymaj się od niego z daleka.- ostrzegała.
- Więc mi wyjaśnij.- jestem tak zirytowana, o co tu chodzi.
- On ma swoje grzeszki, to można powiedzieć czarna owca w rodzinie. Lubi niszczyć, a teraz boimy się, że ty jesteś celem.
- Celem jakim celem ?
- On pragnie władzy, a teraz ty stoisz mu na drodze.
Stoję na drodze, jak to możliwe. Nie chcę o tym rozmawiać, nie teraz.
- Możemy zacząć lekcje.
- Oczywiście.
Dziś zaczęłyśmy od lekcji manier skończyłyśmy coś koło 20.
W pokoju włożyłam pudełko w szufladę i wyjęłam mój telefon z torby i zadzwoniłam do domu. Po kilku sygnałach mama odebrała.
- Hej mamo.
- Paulina, długo nie dzwoniłaś.
- Wiem byłam trochę zajęta, ale mam nadzieje, że doszły sms-y-, które wysyłał Damon i za co jestem mu wdzięczna.
- Tak doszły, jak ci się podoba praca no i Stany?
Praca, której nie ma, a USA ....
- Wspaniale w pracy mam trochę ciężko, ale wszyscy mi pomagają. A co w domu?- nie mam ochoty rozmawiać.
- W domu spokojnie, tęsknimy.
- Czy mi się wydaję czy ktoś przyjechał.- Słyszałam jak ktoś krzyczy, znałam te krzyki.
- Tak ciotka przyjechała.
Rozmawiałam z nią jeszcze chyba 10 minut. Z robiłam się głodna więc schowałam telefon do kieszeni i wzięłam słuchawki by słuchać muzyki, zeszłam poszukać kuchni i coś zjeść- niezwykłe prawie cały dzień nic nie jadłam. Idąc dworem zauważyłam, że teraz jest więcej ludzi niż za dnia. Poszłam do kuchni nikogo w niej nie było. Zaczęłam szperać po szafkach w poszukiwaniu składników do naleśników. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam gotować. Nie jestem dobra w gotowaniu, ale niektóre rzeczy potrafię ugotować. Zaczęłam smażyć i tańcować, gdy miałam już połowę ciasta usmażone. Zauważyłam Dymitra siedział na jednym ze stołków i mi się przyglądał. Zdjęłam słuchawki, teraz to czuję się głupio.
- Co tu robisz?- zapytałam, ale głupie pytanie.
- A jak myślisz.- no mądra odpowiedz na głupie pytanie.
- Długo tu jesteś?
- Trochę, wystarczająco by na ciebie patrzeć.- patrzeć na mnie, o boże czemu go nie zauważyłam- Uważaj zaraz coś ci się przypali.- naleśnik odwróciłam się i nalałam następny.
- Mogłeś mnie uświadomić o swoim wejściu, ale wziąć co chciałeś i wyjść.
- Tak to prawda, ale niezwykle zwinnie zachowujesz się przy gotowaniu.- nagle zrozumiałam, że to zwykła rozmowa i nie oficjalna.
- To komplement czy obelga?
- Tylko opinia.- opinia, nie sądzę, ja uznałabym to za komplement.
- Chcesz mam tego sporo- podałam talerz z naleśnikami.
Proszę żeby wziął i został i porozmawiał ze mną. Tylko przy Caroline i przy rozmowach z nim zapominam o tym co się ze mną stało. Chyba zauważył mój błagany wzrok i wziął jeden naleśnik.
- Mogę o coś spytać.
- Słucham.
- Czy wiesz coś o Lucasie, z rodziny króla?
- Najlepiej trzymaj się od niego z daleka on ma złą reputację.
- To znaczy?- I tym chyba się skończyła rozmowa bo wstał.
- Dziękuję za poczęstunek było pyszne. - no i wyszedł.
Co jest nie tak z Lucasem, muszę wiedzieć. Skończyłam smażyć zjadłam a resztę schowałam do szafy i poszłam w stronę pokoju.
Po drodze mijało mnie wiele osób. Muszę z kimś porozmawiać. I zamiast do siebie poszłam do pokoju Caroline.
- Hej.- przywitałam się gdy mi otworzyła.
- Hej.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Nie, wchodź.
W pokoju był chłopak, wysoki brunet.
- Nicole to mój chłopak Jack.- podałam mu rękę
- Hej to nie ty gadałaś z Lucasem w ogrodach?- zapytał Jack.
- Tak.- nagle Jack i Caroline wymienili spojrzenia.
- Zostawię was same- Pocałował Caroline i poszedł w stronę drzwi- Wpadnę później.- wyszedł.
Usiadłam na kanapie a ona obok mnie.
- Co od ciebie chciał Lucas?- zapytała jakby się bała, ale czego?
- Porozmawiać, ktoś mi powie o co chodzi wszyscy mnie przed nim ostrzegają.
- Nicole on niszczy wszystko co stoi na jego drodze, współczuje jego rodzinie.
- Możesz jaśniej.- Do cholery o co chodzi.
- Wiesz, że król nie ma potomka, a wiele osób ma chętkę na tron a tym bardziej Lucas. On jest najstarszy z całego kuzynostwa i może walczyć o tron z innymi rodami mogącymi wziąć udział w walce.
- Walce?
- Gdy król nie ma potomka to inne rody mogą walczyć o władzę.
- Jest coś co mogłoby kogo powstrzymać?
- Tylko potomek króla, którego nie ma. Chyba, że ktoś z rodziny króla, ale on zniszczył ostatnią osobę która z nim walczyła.
- To próbowali go powstrzymać.
- Tak, ale ..... Czemu o to pytasz?
- Tak z ciekawości. A wiesz czemu o to walczy?
- Tego nikt nie wie, ale jeśli mu się uda to zniszczy cały nasz świat. No ale zmieńmy temat.Czemu przyszłaś?
- Chciałam pogadać.
- O czym?
- Mówiłam ci, że mam tajemnicę.- przytaknęłam.- Chcę cie o coś poprosić. Kiedyś ci ją wyznam, ale gdybym nie ja ci wyznała, pozwolisz mi sobie wyjaśnić.
- Tak, ale czemu mnie o coś takiego prosisz?
- Znamy się krótko, a jesteś dla mnie jak przyjaciółka.
- Ty dla mnie też- przytuliła mnie.
- Ja już pójdę,a  ty wracaj do swojego księcia.
Wyszłam i poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i  gdy poszłam spać była trochę po północy.

**********************
No i to już 14 rozdziałów. Mam nadzieję, że nie mam w rozdziale jakiejś wpadki.
Całuję Pauli

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 13

Sen nie był zwykły bo była w nim Elizabeth- nie spodziewałam  jej się tak szybko mimo, że całkiem  niedawno poprosiłam o to Elenę. Tym razem byłyśmy na plaży. Podchodziła do mnie lecz ja także do niej wolniej niż ona, ale podeszłam. Gdy byłyśmy już dość blisko siebie z mojej prawej strony pojawił się stolik i dwa krzesła. Instynktownie podeszłam i usiadłam, Elizabeth także to zrobiła. Na razie żadna z nas się nie odezwała. Więc postanowiłam się pierwsza odezwać.
- Nie spodziewałam się, że moja wiadomość dojdzie do ciebie tak prędko.
- No cóż, ale mam nadzieję, że tym cię nie wystraszyłam. - wystraszyć mnie to śmieszne. Od teraz mam pokićkane życie i miałabym się wystraszyć jej tak szybkiej wizyty.
- Nie wystraszyłaś mnie.
- Cieszę się. Jak ci mija czas u Michaela ?- Co? Co to zapytanie, chociaż może chcę poznać relację moje z nim. To by nie było głupie.
Rozmawiałam z nią dość długo, chyba. Zaczęłam rozumieć tak zrobiła a nie inaczej. Lecz w rozmowie z nią wyczułam coś dziwne, ale nie mam pojęcia co. Gdy skończyłyśmy spałam dalej, ale nic mi się nie śniło. Obudziłam się,a na zegarku koło łóżka była 7:45.
- Szlag.- Wstałam wzięłam szybko jakieś ciuch, ubrałam się i pobiegłam do pokoju ciotki.
Zapukałam i weszłam do środka.
- Witaj moja droga. - przywitała mnie.
- Cześć ciociu.- uświadomiona tym co powiedziałam nie przejęłam się.
Muszę skończyć z przejmowaniem się wypowiadaniem słów takich jak "mama, tata, wujek, ciocia, czy kuzynostwo". Teraz mam nową rodzinę i czas żyć.
Lucy na początku mi wyjaśniła wszystko i musiałam dokonać kilka wyborów. Lecz w czasie ich omawiania, wszystkie te zasady były raczej jak lekcje manier i nauką muzyki i innych rzeczy, ale nie mnie osądzać.
Dochodziła 11 więc Lucy mnie wypuściła. Musiałam coś załatwić, a miałam godzinę do treningu z Dymitrem. Poszłam do pokoju Damona.
Musiałam odzyskać moje rzeczy, które przywiozłam ze sobą to Stanów. Choć ciuchy, które mam w garderobie są piękne do wole mieć swoje z Polski. Poza tym muszę się skontaktować z rodzicami, ponieważ jestem tu już jakiś czas a rodzice nie mają ode mnie wieści.
Damon obiecał, że jeszcze dziś je odzyskam i wiem, że wysyłał za mnie sms do Polski z wieściami, za co byłam mu wdzięczna.
Poszłam do siebie przebrałam i pognałam na salę, na której Dymitr już czekał.
Boże jaki on jest piękny- do cholery o czym ja myślę.
- Od dziś zaczniemy ćwiczenia obronne, bo kondycję masz niezła.- niezłą, ostatnio dotrzymałam mu kroku choć nigdy dotąd tak szybko nie biegałam.
- Dobrze.
Dymitr pokazywał mi postawy a potem ja miałam je powtórzyć. Za każdym razem gdy robiłam coś źle poprawiał mnie. I wtedy dotykał mojego ciała. A ja cała wstrzymywałam oddech i pragnęłam by to trwało.
Chciałabym wiedzieć czemu tak na mnie działa.
Po ćwiczeniach Dymitr kazał mi przebiec kilka kółek, aż powie że wystarczy. Biegałam byłam już zmęczona, aż w końcu się odezwał.
- Wystarczy możesz usiąść.
Co za ulga podeszłam do niego usiadłam na podłodze na przeciwko niego.
- Powiedziałeś, że mam niezłą kondycję więc po co ten bieg na końcu ?
- Masz kondycję, ale musisz biegać by jej nie stracić, ale żeby móc mieć ją jeszcze lepszą.- w jego głosie był akcent od Caroline wiedziałam skąd jest, ale chciałam to usłyszeć z jego ust.
- Acha. Mogę o coś spytać.
- Tak.
- W twoim głosie słyszę jakiś akcent i wydaje mi się, że nie jesteś stąd.
- Prawda, nie jestem stad.
- Więc ?
- Więc co?
- Więc skąd ?
- Pochodzę z Rosji.
- Acha. Muszę iść, Do zobaczenia jutro. - wstałam.
- Do widzenia, Nicole.- uśmiechnęłam się do niego i wyszła.
Ale idąc do pokoju słyszałam w głowie jak wypowiada moje imię. Otworzyłam drzwi i na łóżku była moja torba, lecz na kanapie siedział chłopak, którego nie zauważyła, wchodząc.

**********************
Liczę na wasze komentarze.