Odzyskać nadzieję

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 18

Zobaczyłam zdziwioną minę Jacka. Wiedziałam, że tylko rodzina zwraca się do króla po imieniu. Nie mogę tego ukryć, bo wiem, że Jack nie jest głupi.
- Możesz na chwilę wyjść Jack, muszę z tą damą porozmawiać, a wtedy wrócimy do rozmowy. - zwrócił się Michael do Jacka.
- Dobrze Wasza Wysokość. - wstał i wyszedł.
Wiedziałam, że nie jest zadowolony.
- Co ty wyprawiasz?!
- A co ty robisz?! Nie byłeś nawet łaskaw uprzedzić mnie o przyjeździe Elizabeth. Takich rzeczy spodziewałam się dowiedzieć od ciebie, a nie od nowej przyjaciółki.
- A więc o to chodzi. Proszę cię zrozum..
- Zrozum co? Lucy zaprowadza mnie do niej, krótko po tym jak się dowiedziałam.
- Nie wiedziałem, że ona to zrobiła.
- To teraz nie ważne, teraz chodzi o Jacka. Nie wcisnę mu kitu nie uwierzy w bajkę, którą wymyślę.
- Więc co chcesz zrobić?- chyba się domyślał co chcę zrobić, ale bał się chyba przyjąć to do wiadomości.
- Wyznam mu prawdę, każdy wie, że tylko rodzina zwraca się do ciebie po imieniu. A on nikomu nic nie powie.
- Skąd ta pewność.
- Przyjaźnimy się, nie zdradzi mojego sekretu.. i nie kłóć się ze mną o to, bo już postanowiłam.
Poddał się i nie kłócił. W końcu chodź jedna osoba będzie znała prawdę. Do pomieszczenia wszedł Jack.
- Mógłbyś nas zostawić samych, proszę.- zwróciłam się do ojca.
Przytaknął i wyszedł. A na twarzy Jacka widziałam zdezorientowanie.
- Nicole co się tu dzieje? - był ciekaw.
- Usiądź, wszystko ci wyjaśnię. - usiadł na krześle a ja obok niego.- Obiecaj, że to co ci wyznam nikomu nie powiesz.
-Dobrze.- nic nie rozumiał, ale się zgodził.
Zaczęłam powoli opowiadając swoje życie i zapewniając go, że bardzo lubię go i Care. Gdy z kończyłam, patrzałam na jego twarz i na jego reakcje.
- Powiedz coś.- cisza z jego strony, mnie martwiła.
- Obiecałem, że nikomu nie powiem i dotrzymam słowa, ale..... - wstał i szedł  w stronę drzwi.- Wybacz.
- Rozumiem.- gdy wyszedł wiem, że nie łatwo jest coś takiego przetrawić. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Gdy wszedł Michael i zobaczył mnie, przy kucnął.
- Co się stało?
- On chyba mi nigdy nie zaufa, a nie chcę stracić jego przyjaźni.- mówiłam wciąż płacząc.
- Nie stracisz, jeśli miałaś jego przyjaźń to na pewno jej nie stracisz. Daj mu czas, tak jak ty musiałaś dać go sobie.- pocieszał mnie.
- Masz rację. Pójdę, pewnie masz dużo pracy.- lekko, ale smutno się uśmiechnęłam.
- Zjemy razem śniadanie.
- Chętnie.
W pokoju wzięłam kąpiel i poszłam spać.

*********************
Niestety jestem chora i siedzę w domu, ale mam nadzieję, że nic nie pomieszałam przy pisaniu rozdziału ( z gorączką). Trzymajcie się zdrowo.
Pozdrawiam Pauli :)

1 komentarz:

  1. Zostałaś nominowana do LBA. Więcej info tutaj : selfishones.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń