Odzyskać nadzieję

środa, 22 lutego 2017

Rozdział 138

Nicole:

Przed nami stoi grupa kilkunastu osób ubrana w jakieś chyba szaty? Co jest do cholery jasne?! Obróciłam się za siebie, ale w blasku świec nie ma widać klamki od drzwi. Bo ich nie ma. Kurwa! Wiedziałam, że było trzeba siedzieć w pokoju i się uczyć lub być teraz z Dymitrem. Ostatni raz idę na taką imprezę.
- Cieszymy się, że zechciałyście wejść w nasze szeregi. Rytuał wprowadzenia odbędzie się tak jak zawsze bracia i siostry. -  słyszałam jak ta lalka wypowiada te słowa.
Teraz zauważyłam że są tu także faceci. Nie to kurwa jakiś żart. Byłam tak zaniepokojona szukając jakiegoś wyjścia i nie skupiłam się na tym co mam przed sobą. A co miałam ?  Stół z kielichem i na sto procent z ostrym sztyletem. Pierdole, umrę tu i to z rąk sztucznej lalki.
Podeszła do nas jedna z dziewczyn, po drodze chwytając kielich a zaraz za nią jakiś koleś wziął sztylet. Podeszła do mnie i cicho wyszeptała do mnie i moich przyjaciółek.
- Nie bójcie się. Nic wam nie będzie tylko zemdlejecie.
- Ale pocieszenie - wysyczała Care tak cicho, że tylko ktoś blisko by usłyszał.
Cała grupa ciągle głośno powtarzała jakieś swoje. Na pierwszy rzut oka bez znaczenia, ale miały coś w sobie. Sama nie wiem, ale zrobiło mi się strasznie gorąco i chyba tylko mi. Bo nikt nic nie okazywał.
- Nicole w porządku? -usłyszałam bardzo słabo głos Cassie. Dałam radę tylko kiwnąć głową.
- Która z was odda się pierwsza w nasze ręce i wejdzie w święte miejsce.
Jeśli wszystko zapamiętam zabije ją.
- Ja - starałam się brzmieć pewnie, po czym spojrzałam na przyjaciółki, które również były przerażone jak ja. - Gdyby nie ja, nie byłoby was tu.
To przynajmniej prawda. Ostatni raz robię coś pod czyjeś dyktando.
Amanda zbliżyła się do dwójki swoich czubków i pokazała bym się zbliżyła. Zrobiłam co mogłam, ale naszła mnie myśl, że słowa które całą resztą wypowiada działają na mnie i nie podobało mi się to. Chwyciła moja rękę strasznie mocno, a gościu z boku zbliżał się z ostrzem w stronę mojej skóry. Gdy poczułam przecięcie skóry, które kurwa boli jak diabli zacisnęłam mocno zęby. Plastik obrócił moja rękę a moja krew ścieków do kielicha, który trzymała marna pocieszycielka.
- Stań się naszą siostrą i poznaj naszą wiedzę - Amanda wskazała na kielich - Pij.
Pocieszycielka podała mi kielich w moje ręce. Spojrzałam na przyjaciółki, które pomimo że nie miały pojęcia co się dzieję okazały  mi wsparcie.
- To zioła i twoja krew nie zaszkodzą Ci - dodała dziewczyna, która dała mi kielich i dopiero teraz się odsunęła.
Może przesadzam, przecież mogę co najwyżej zemdleć i teraz odczułam jej szczerość. Może im szybciej to wychleje tym szybciej poczuje się lepiej. Zbliżyłam kielich do ust i wpuściłam łyk. Ale gdy tylko ciecz spłynęła niżej, ja czułam coś dziwnego.

Cassie:

Jednak ta impreza to zły pomysł, ale widzę pełno niegroźnych ziół, więc nic nam się nie stanie. Przybliżyłam się do Caroline i szepnęłam, że to co się tam znajduje jest nie groźne. Dziewczyna, która do nas podeszła miała rację. Jest czarownicą i wie tak jak ja teraz, że nic się nie stanie. Ale coś mi nie pasowało z Nicole. Od pewnej chwili zachowuje się jakby coś się działo. Razem obserwujemy Nicole jak przechyla kielich i pije z niego, ale potem dzieje się coś dziwnego kielich spada z hukiem na podłogę a zaraz potem Nicole trzymająca się za klatkę piersiową i brzuch.
Po pomieszczeniu rozchodzi się jej krzyk bólu,a także przerażenie innych osób. Razem z Caroline padamy koło przyjaciółki.
- Co tam było- krzyczę na osoby najbliżej.
- Nikt...nigdy .... tak nie reagował.
- Caroline nakarm ją, a wy wezwijcie kogoś, a nie patrzcie się głupio.

Zayn:

Siedzę razem z chłopakiem wampirzycy i gramy w bilarda. Mój wilk wciąż powtarza, że nasza opiekunka, jest wciąż zdenerwowana. Nienawidzę tego, że część mojej mate jest w Nicole. Odkąd czuję coś do niej nie wiem co myśleć. Chcę ją chronić i pomóc znaleźć rozwiązanie odzyskanie mojej mate z zaświatów.
Mam właśnie wbić kolejną bilę, ale mój wilk zaczął ze mną walczyć i po chwili zawyłem. Z rozpaczy? Nigdy tak się nie czułem.
~ Coś się jej stało! Ratuj naszą opiekunkę, bo jeśli coś się jej stanie nigdy nie odzyskamy naszej mate.
~ Przecież wiem.
Wybiegł z pomieszczenia i nie patrząc na nikogo przemieniłem się, wilk przejął nade mną kontrolę i pędził do jedynej nadziei.

Michael:

Po ostatniej kłótni z córką, źle się czułem. Uznałem, że najlepiej będzie z nią porozmawiać i jeśli, nie będzie chciała być w tej szkole to wróci już do starej.
Miała racje nie powinienem jej stawiać przed faktem oraz o nic jej nie pytać.
Zbliżając się do budynku z daleko szło się zauważyć jakieś zamieszanie. Dyrektor miał na mnie czekać, ale go nie było, więc wszedłem do budynku a tam dało się usłyszeć od uczniów różne zdania.
- Mówię ci jak jej ojciec się dowie zniszczy jej rodzinę.
- Myślisz, że jak księżniczka wampirów przeżyję to ich zabije.
MOJA CÓRKA. Gdy uczniowie spostrzegli kim jestem wskazali miejsce gdzie chciałem dotrzeć.