Odzyskać nadzieję

czwartek, 15 września 2016

Rozdział 132

Nicole:

Jak minęły święta- szybko. Ledwo przyjechałam do Polski to już musiałam wyjechać, czas na dworze też minął w miarę szybko, ale czy ja tego chcę? Czas mija strasznie szybko gdy ma się wolne od nauki. Jedno przy najbliższej okazji zrobię na pewno.
No bo co to jest, że gdy tylko zjawiam się w moim pokoju w czasie nauki. Na biurku odnajduję pięć kartek od nauczycieli o przygotowaniu do egzaminu, ja rozumiem, że uczę się krócej od pozostałych, ale to już przesada. Wściekła rzucam papiery na łóżku, chwytam telefon i bez względu na to czy inni uczniowie się na mnie dziwnie patrzą czy nie. Nie mam już zamiaru czekać do jutra aż zobaczę dyrektora.
Sekretarka czy kim jest ta kobieta tutaj widząc moją twarz zanim jeszcze do niej podeszłam. Wstaje z fotela i idzie do dyrektora, który wychodzi natychmiast ze swojego gabinetu, ale czemu dziwnie na mnie patrzy?
- Moja droga uspokój się, oboje wiemy, że nie chcesz zrobić nic złego- mówi dyrektor.
Zdezorientowana jego zachowaniem skupiam się bardziej na nim. I nie patrzy mi w oczy ale niżej, więc sama spuszczam wzrok, ale gdy zauważam jak moje dłonie płoną, czuje panikę w swoim ciele. Niby to nie pierwszy raz, ale mimo to jestem przerażona.
- Wdech i wydech, i pomyśl o czymś spokojnym, o czymś co otrzeźwi twój umysł.
- Ja nie mogę- wypowiadam jąkając się lekko.
W tej chwili nie myślę już nawet o tym po co tu przyszłam, tylko o dłoniach, na których ogień nagle wzrósł.
- No dobrze, powoli idź w moją stronę.
Nic nie mogłam powiedzieć, nawet ledwo przytaknęłam głową. Ale gdy robiłam krok do przodu starszy mężczyzna się cofał do swojego gabinetu. W połowie drogi ciepło ognia podeszło do góry.

W momencie gdy dostałam się do środka, kazano mi usiąść, ale zanim to zrobiłam do środka w bieg lekko zdyszany strażnik. Widziałam jego ból, widząc strach w moich oczach.
- Niech pan ją uspokoi, ale radzę to robić ostrożnie.
- Oczywiście.
Widząc jak podchodzi do mnie, musiałam go powstrzymać.
- Nie podchodź, zrobię ci krzywdę.
- Nie zrobisz, za bardzo mnie kochasz by mnie skrzywdzić- był coraz bliżej.
Gdy zaczął unosić dłoń. Mogłam powiedzieć tylko jedno.
- Proszę- lecz było to tak cicho jak szept.
Jego dłoń znalazła się na moi policzku lekko gładząc go kciukiem, z kącików oczu spłynęły pierwsze łzy.
- Nie płacz.
Dłonie spoczęły na ramionach by potem móc zjechać niżej, ale ani przez moment nie spuściłam wzroku z jego oczu. Gdy poczułam jak splata nasze palce, wtuliłam się w jego klatkę.
- Byłam taka przerażona- mówiłam przez łzy.
- Już dobrze- powiedział obejmując mnie mocno w swych ramionach i całując w czubek głowy.
- Co to było?- spytałam dyrektora, po obróceniu się z ramion ukochanego.
- Wiele rzeczy, ale nie przybiegłaś tu przez płomienie. Gdyż widziałem twoje przerażenie po spuszczeniu wzroku ze mnie, więc słucham? Dziękuję strażniku, a teraz chciałbym zostać z moją uczennicą sam.- zwrócił się do Dymitra

Gdy wszystko wyjaśniłam, mężczyzna wytłumaczył mi skąd mógł wziąć się tę ogień, ale jest jeszcze coś. Coś o czym ktoś zapomniał mnie powiadomić.
- Jakim prawem mi nie powiedziałeś!- krzyczę na cały pokój do telefonu.
- Córeczko...
- Nie. Jak możecie  mnie wysłać na dwa miesiące do szkoły w Europie ustalając to tylko z dyrektorem. Ja również mam tu coś do powiedzenia.
- Masz rację.
Kurwa jak on może mówić to tak spokojnie, no do cholery. Ja mam porzucić za miesiąc wszystkich tu, by być tam. To jakaś kpina. Oczywiście dyrektor wyjaśnił mi, że tam mogę znaleźć coś na swój temat, ale ja chcę zostać tutaj.
- No wreszcie, więc zostaje.
- Nie, ale powinien ci powiedzieć.
Zaraz kogoś zabiję obiecuję.
- Ta rozmowa nigdzie nie zmierza- zaraz potem się rozłączyłam.
Pieprzony król i ojciec w jednym. Drzwi nagle się otworzyły, a przez nie wszedł wspaniały Zayn z uśmiechem na ustach. Ale widząc mnie uśmiech mu zszedł.
- Hej..Co jest?
- A jak myślisz?- Zaczął wyglądać na bardzo skupionego.
- Wiem, powrót do szkoły jest poważnym problemem.
- Tak jak jego wyjazd.
- Że co?!
- To co słyszałeś, za miesiąc wyjeżdżam i dowiedziałam się o tym z pół godziny temu. Wiec jest zajebiście.
- Mała tak mi przykro, ale nie na długo co nie?
- Dwa miesiące.
- Nie możesz wyjechać.- zaprotestował
- Mogę, dyrektor wysłał już papiery a moi rodzice je podpisali.
- Bez twojej zgody to świnie. Ej ale mamy miesiąc dla się.- poruszając przy tym zabawnie brwiami, co spowodowało u mnie śmiech.