Odzyskać nadzieję

niedziela, 24 września 2017

Rozdział 15

Jack:

Wiedziałem, że mamy wyjechać, ale powiadomiłem rodziców o tym. Matka podała mi sms-em adres gdzie przebywa ciotka, gdyż sama uznała to za dobry pomysł. Jeśli ciotka wie o wszystkim to lepiej ją mieć na oku. W czasie podróży wyznałem Caroline gdzie zmierzamy. Powiedziała, że jestem genialny i ucałowała mnie w policzek.

Daniel:

Coś było nie tak. Tylko co?
Wszedłem do sypialni syna. Siedział z kuzynem i dwoma dziewczynami. Gdy tylko mnie zauważyli zamilkli.
- Czego chcesz?- spytał ostro Lucas.
- Nie tym tonem, Jestem twoim ojcem.
Chciał coś powiedzieć widziałem to w jego oczach, ale delikatna dłoń ściskająca jego ramię. Jakby go powstrzymywała.
- Powiedz co chcesz i wyjdź.
- Zostawcie nas samych.
Chcieli wstać, lecz Lucas ich powstrzymał.
- Mów przy nich albo wcale.
Dziwne. Jeszcze nie tak dawno syn tak się do mnie nie zwracał i nie rzucał mi takich spojrzeń. Ale może to taki okres i szukam dziury w całym. Dorasta i wygląda na to, że ma dziewczynę. A ja nic nie wiem.
- Skoro tego chcesz. Zjaw się u mnie za godzinę w sprawie przejęcia władzy.
- To wszystko?- przytaknąłem- - Więc się wynoś.
Starałem się opanować i wyjść jak najspokojniej.

Lucas:

- Domyślił się?- spytał Damon.
- Raczej nie. Za godzinę? Dobre sobie. O tym czasie jego władzy już nie będzie.
- Myślicie, że już jest?- spytała Meg.
- Raczej tak..
- Liss co się dzieje? Od poznania prawdy dziwnie się zachowujesz? I ty też Meg.
To prawda dziewczyny miały dziwne wyrazy twarzy.
- To nic. Meg chodźmy coś zjeść.
Gdy wyszły spojrzałem na kuzyna.
- Ciekawe o co chodzi?
- Jak znam Liss to nie jest nic dobrego.
- Oby tylko nie sprawiło to problemu w akcji.

Emma:

Gdy tylko zawiesił go na szyi wiedziałam, że nic i nikt mi go nie odbierze. To ja jestem mu przeznaczona a nie ta pół wampirka. Od teraz wszystko będzie tak jak należy. Gdyż Dymitr patrzał na nią tak jakby całym światem była tylko ona.

***
Strażnicy zaczęli powoli zdejmować bestie. wilki były już dość blisko. Wszyscy czekali na nią na widok jej twarzy wyłonionej za muru. Rozpętało się piekło. Na dworze zawyły alarmy. Lud chował się w pomieszczaniach przygotowanych przez czarodziejki. Król oszołomiony widząc przez okna twarz bratanicy. Postanowił się jej pozbyć osobiście. Gdyż zrozumiał, że przybyła tu ona po niego, lecz to on przeżyję, a gdy wyzna bratu prawdę zobaczy w jego oczach taki sam ból jaki on odczuwał.
Ojciec Nicole nie mógł znieść tego, że jest ona w niebezpieczeństwie. Kuzyni dziewczyny jak i rodzeństwo jej ojca siłą trzymali go w bezpiecznym miejscu.

W powietrzu roznosił się słodki zapach krwi. Władczyni czuła głód i chęć zemsty. Krwawiąca bestia zmierzała w jej kierunku. Oczy jej się ściemniły, lecz bestia nie czuła nic prócz krwi w niej płynącej i chęci zabicia. Tyle czasu podporządkowani  teraz mogą nasycić się krwią i nikt ich nie oskarży. Gdy tylko był dość blisko wbiła miecz w ciało bestii a sama zanurzyła się w szyje i wypiła wszystko odpychając ciało z dala. Wszędzie gdzie szła strażnicy, wilki walczyli z bestiami, a ona zmierzała do głównej sali.

Walka nie trwała nie tylko na dworze ale na całym świecie. Wszystko miało swój czas i cel. Wszelcy przeciwnicy władzy Daniela walczyli o zniszczenie bestii i wywalczenie sobie spokoju.
Jason i Loren walczyli blisko siebie i unieszkodliwiali bestie po czym w tym chaosie inni strażnicy znosili bestie do lochów. Nie którzy tego nie rozumieli, ale nikt się nie sprzeciwiał.

Gdy zamknęła drzwi po czuła się jak w innym świecie wrzaski walk były cichsze a w wielkiej sali była tylko ona i jej wuj. Stał on pośrodku sali z mieczem w dłoni. Jego wzrok na młodej dziewczynie z mieczem w dłoni. Jej twarz była we krwi tak jak jej ubranie, lecz oczy były inne jak zapamiętał. Wtedy były piękne - niebieskie. Natomiast teraz znaczyły je złote nitki na lekko ciemnym tle.
- Zapłacisz za wszystko. Każdy z was zapłaci za mój ból.
Miecze uderzały, a jej słowa przeszywały walkę.
- Za utratę mojego dziecka i męża.
Nie zauważył kiedy upadł a miecz dziewczyny dotykał jego gardła.
- Nicole, NIE- krzyk Lucasa uniósł się po sali/
Stał koło niej, lecz jej wzrok wciąż był wbity w jego ciało.
- Nie bądź jak on.
- To nie mój ojciec zniszczył twoją żonę. To ja ją zbiłam. Tym, że się narodziłam.
Ciało kuzyna odleciało w bok.
- W czasie ciąży odkryłam, że mogę ją sprowadzić, lecz zanim ktokolwiek się dowiedział oszukałeś życie. Nie jestem taka jak ty, ale nie ominie cię proces.
Straż wbiegła do sali zobaczyli swą panią nad upadłym władcą.
- Zabrać go do lochów, zajmę się nim później.

Lucas był oszołomiony informacjami które usłyszał. Kuzynka wyszła z sali wraz ze swoją armią, a on zjechał po ścianie i myślał nad tym co usłyszał. Kto jest gorszy kuzynka czy ojciec?

sobota, 9 września 2017

Rozdział 14

Czy ktokolwiek mógł przypuszczać co się dzieje? Nicole wraz z ochroną pakowała się w samochód, by ruszyć na dwór. Jej sprzymierzeńcy na dworze przygotowywali się do walki z bestiami, obalenie okrutnego władcy- wuja Nicole, jak również chęcią przywitania tej, która powinna nimi rządzić.
Jej siostra cała w nerwach martwiła się o to co się stanie gdy prawda, którą przypuszcza Nikki jest prawdziwa. Czy zachowa rozsądek? Bo przypuszczała, że jej krótki sen a raczej koszmar nie był nim.
Wilki czekały już przy granicy czekając na swój czas.
Daniel popijał swoją whisky zastanawiając się jakim cudem dziecko może go pokonać oraz jak zniszczyć swego brata. Wiedział, że dziewczyna jest rozwiązaniem. A ona musi się znaleźć.
Reszta rodziny była przerażona tym co się właśnie dowiedzieli. Ojciec nie mógł znieść myśli, że nie wiedział o córce, jak o tym, że to ona jest ścigana. Kuzyni wraz z swoimi dziewczynami obawiali się wybuchu złości swej kuzynki. Lucas nie czuł już nic do ojca, odkrycie tego co zrobił zniszczyło wszystko, ale mimo tego liczył na to, że kuzynka okaże łaskę jego ojcu za zbrodnie.

Caroline znała przyjaciółkę i pomimo pragnienia by prawda okazała się inna. Czuła, że Cassie również ją zna. Jack i jego rodzina była przerażona tym co mogła zrobić Emma. Modlili się by to wszystko okazało się kłamstwem, lecz jeśli to prawda i zakłóciła ona porządek czasu- rodzina nie będzie za nią. Są zbyt wierni rodzinie królewskiej i rodzice Jacka dobrze wiedzą, że większe korzyści zyskają stając za dziewczyną.

Wampirzyca była szczęśliwa, że wyjechała z dworu za nim ta dziewucha tam przybędzie. Podsłuchała przypadkiem jakąś rozmowę i wiedziała, że musi działać. Strach, że może w jakiś sposób mężczyzna, którego kocha i on kocha ją - właśnie teraz. Mógł do niej wrócić przerażał, ale wszystko miała zaplanowane i on będzie z nią, bo są dla siebie stworzeni. Nie zmieni tego nawet ta głupia małolata. Gdy strażnik brał prysznic, ona sprawdziła czy wisior jest tam gdzie go włożyła. Jeśli to co o nim mówią jest prawdą nikt ich nie rozłączy.

Nicole:

- Zbliżamy się- usłyszałam Jasona.
- Wszystko jest tak jak ustaliliśmy?
- Tak.
Nigdy nie czułam się opętana złem, ale teraz wiedziałam, że muszę to zrobić. Zabić i zniszczyć wszystko co zniszczyło mnie. W czasie drogi miałam dość czasu by spokojnie pomyśleć i dojść do wniosków.
Nie ma już tam tej uroczej, w miarę spokojnej dziewczyny. Umarłam w chwili gdy wykonano zaklęcie.
Nigdy nie byłam jakoś mściwa. Zmieniłam się ja i mój charakter.
Dziś wszystko się zmieni i to co powinno wróci na miejsce. Taką mam nadzieje.

Samochód stanął a ja chciałam, by było już po wszystkim i bym mogła poczuć przy sobie ramiona ukochanego. Jego zapach. Dotyk ust.
W odpowiedniej chwili strażnik otworzył mi drzwi i ruszyłam z nim do tajnego przejścia a z tam tond do ludzi, którzy chcą walczyć w mojej sprawie, ale teraz to już chyba i ich sprawa.

Wszystko zostało ustalone. Każdy strażnik wiedział co robić. Powell zniknął powiadomić wilki wraz z Zaynem. Cassie była zajęta pilnowaniem mojej rodziny by nie okazali, że znają prawdę.
Nikt nie wie gdzie się znajduje. Gdyż ten pokój odkryłam krótko przed wyjazdem z dworu. Tu mogłam zostać sama, odpocząć i pomyśleć.

Wysiadłam z auta nie zwracając uwagi na nic weszłam do środka hotelu. Gdy tylko znalazłam się w pokoju. Wykorzystałam tamten telefon by rozkazać Jasonowi powrót na dwór. Protestował, ale to ja byłam królową i mając telefon na głośnomówiącym musiał wysłuchać rozkazu wraz z innymi strażnikami.
Siedząc na brzegu łóżka wpatrywałam się w pudełko, które zaważy na całym moim życiu. Czułam jak mąż stara się do mnie dobić, lecz postawiłam mur.
- Zrób to- powiedziałam sobie.
Na drżących nogach weszłam do łazienki. Trzy razy przeczytałam instrukcję i wykonałam czynności po czym usiadłam na podłodze czekając na pojawienie się jakiejkolwiek kreski. Zerkając na zegarek. Minął czas. Wzięłam to małe gówno do ręki.
Dwie. Dwie.
Zaczęłam płakać. Nie wiem czy to łzy szczęścia czy nieszczęścia.
Wszystko legło w gruzach. Plany.Rządy. A na dodatek pokłóciłam się z mężem.
Idąc do łóżka zaczęłam się zastanawiać . Jak sobie poradzę z dzieckiem. Jestem za młoda na dziecko. Wiem, że młodsze ode mnie rodzą, ale.... Ja nie chce. Nie nigdy. W przyszłości może i tak. ale teraz muszę tak wiele zmienić, by teraz ono było bezpieczne. Dotknęłam dłonią brzucha. Ono będzie inne. Ja jestem inna, a ludzie boją się inności jak i są ciekawi co może taka osoba potrafić.
A co jeśli Dymitr nie chcę dzieci? W końcu nie rozmawialiśmy o tym. Czyż o takich rzeczach nie mówi się później?
Nie jesteśmy przecież długo małżeństwem.

Pamiętam mój strach w tamtym momencie, ale udało mi się w jakiś sposób wszystko ukryć.