Odzyskać nadzieję

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Rozdział 26

- Chyba nie jesteś poważna?!- oburzył się jej ojciec..
- Jestem jak najbardziej poważna i chcę by moja córka żyła. Michaelu proszę, ufam im i...
Ukochany dotknął jej policzka.
- Choć ty bądź poważny- spojrzenie teścia prawie mogłoby zabić.
- To nasza córka i tylko jej zdrowie powinno być najważniejsze. Powiedz im że się zgadzamy, a twój ojciec nie będzie przeszkadzał.
- Oszaleliście oboje- zrezygnowany dziadek usiadł.
- Ojcze to dla jej dobra.
- Oby tylko jej się nie pogorszyło- mruknął cicho.
Matka wyszła pośpiesznie z pokoju gdzie czekał Elijha. Gdy podeszła do niego matka Nicole wstał.
- Mój ojciec nie będzie robił wam problemów, tylko niech ona się obudzi.
Posłał jej swój uśmiech, złożył całus na jej policzku.
- Wróci a wtedy wszystko będzie już dobrze.
Wybiegł uradowany w poszukiwaniu strażnika.

Cassie leżała z głową na łóżku siostry aż poczuła jak ktoś ją budzi. Po otworzeniu swych oczu zobaczyła twarz swojego brata.
- Już czas kochana.
Na jego twarzy był uśmiech, oznaczający przychylność do jego wizyt. Wstała i będąc obejmowaną przez brata spojrzała na Dymitra.
- Nie puszczaj jej ani przez moment i mów do niej. Sprowadź ją do nas.
Jej wzrok spadł na siostrę by wrócić do brata.
- Będziemy już razem na zawsze, a on będzie potrzebował czasu by ją udobruchać. Chodźmy maleńka, zostawmy ich samych.- przy drzwiach przepuścił siostrę i odwrócił się do Dymitra w myślach życząc mu powodzenia.

Siedziałem już tu kilka dni mówiąc do niej o wszystkim, na początku mówiłem o tym,  że pamiętam i żałuje, że nie byłem silniejszy ale pragnę by po obudzeniu dała mi szansę, ale nie opuściłem jej  ani na chwilę- Cassie i ten Elijha chcieli mnie zamienić bym się przebrał, wziął prysznic i coś zjadł, ale nie miałem takiego zamiaru. Urządzenia które ją wspomagały czasem wariowały, ale potem wracały do stanu pierwotnego. Nie wiedziałem  już czy moja obecność jej pomaga, może na początku, ale dziś dałem się namówić na to by ją zostawić. Stojąc pod prysznicem zacząłem się zastanawiać jak ona mogła by chcieć znów być ze mną, skrzywdziłem ją, złamałem jej serce. Jak moge być jej wart, ona walczyła o mnie, o nas oraz o innych. A ja nie mogłem nawet przerwać tego zaklęcia w czasie jego trwanie czułem czasem że coś nie gra ale nic z tym nie zrobiłem. Nie zasługuję na to by błagać o jej przebaczenie i miłość, ale nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Przebrałem się i biegiem wróciłem do sali.
- Miałeś się przespać.
- Wybacz Cassie, ale zostaw nas samych na chwilę, potem pójdę spać.
- Dobrze, ale pamiętaj tylko na chwilę.
Gdy tylko wyszła usiadłem na brzegu łóżka i dotknąłem jej policzka i ust.
- Ciągle ci mówię jak cię kocham i znam prawdę. Mówię ci że żałuję, ale tak naprawdę żal jest zbyt słabym określeniem tego co czuję. Nienawidzę siebie za to, że byłem słaby, za to, że cierpiałaś każdego dnia patrząc na mnie. Nienawidzę siebie za tak wiele rzeczy. A mimo to, że pomimo krzywd które ci sprawiłem ty się obudzisz bym miał szansę ich naprawić. Ale jeśli nie będziesz chciała mnie widzieć oddalę się na jakiś czas, ale nie zrezygnuję z ciebie. Powinnaś wrócić. Jeśli nie dla mnie to dla Cassie i Elijhy, dla swoich rodziców i dla innych którzy cię kochają.
~ Bo ja zawsze będę kochał tylko ciebie i dla ciebie zrobię wszystko.

Brałam prysznic w piekle - kto by pomyślał- gdy poczułam znowu to ciepło na policzku, które od kilku dni mnie nie opuszczało. Owinięta w ręcznik zmierzałam do lustra z umywalką i tym razem uczucie było inne słowa brzęczały mi w głowie, aż echo rozbiło się po łazience. Głos należał do niego. Nie wiem co się stało poczułam się słabo podtrzymałam się umywalki by nie upaść, ale na ustach poczułam żar tak ciepły, że poczułam jak przejmuję moje ciało. Ciepło mnie wypełniło i już czułam co się ze mną działo. Wracałam. Gdy zrozumiałam, że to on jest przyczyną tego ciepła którego nie potrafiłam powstrzymać , postarałam  się odciąć od jego głosu, a teraz nie wiem jakim cudem ten mur runął. Usiadłam na kafelki i nie mając sił walczyć poddałam się i czekałam a jego głos który mówił do mnie przez kilka ostatnich dni wbijał mi się do głowy.
Przymknęłam powieki, a dłońmi zasłoniłam uszy, co trwało tylko chwilę może dłużej.
Bo teraz czułam się inaczej. Wróciłam z piekła. Na dłoni czułam uścisk i głos który zaczął się przedzierać się przez mój umysł. Poruszyłam lekko palcami.
- Nicole?- kojarzyłam ten głos.
Chcąc ujrzeć twarz tego kogoś starałam się unieść powieki, ale czułam się na strasznie wykończoną i nawet to było dla mnie trudnością, ale gdy ujrzałam twarz Cassie i spojrzałyśmy sobie w oczy.
- Siostrzyczko- opadła na mnie wylewając z siebie łzy, ale szybko się ode mnie oderwała.- Boże...mhm, pójdę po lekarza tylko nie zasypiaj.
Mówiąc to wybiegła jak z procy
Wszystko mnie bolało i pomyśleć, ,że jeszcze parę minut temu czułam się świetne. W piekle było inaczej, czułam niby tak samo jak tu, ale poznałam więcej informacji o sobie i moim rodzeństwie. Teraz już będziemy tylko my troje. Ale gdy drzwi się otworzyły i wszedł lekarz zabłysła jeszcze jedna myśl a raczej imię które postanowiłam od siebie odsunąć. To musi być od teraz moja przeszłość, moja przyszłość zależy tylko od naszej trójki.
Ledwo lekarz wyszedł z mojego pokoju a pojawili się moi rodzice. W ciągu dwóch godzin przez mój pokój przewinęło się wiele osób, żeby zobaczyć na własne oczy że się obudziłam, ale jakaś część myślała że i on przyjdzie, ale nie pojawił się.
- Gdzie on jest?- spytałam rodziców którzy byli cały czas przy mnie.
- Poszedł...
- Nie- przerwałam, bo nie chciałam słuchać o nim a może tak sama nie wiem, ale interesowała mnie jeszcze jedna osoba.- Pytam o Elijha.
Rodzice spojrzeli zaskoczeni na siebie.
- Kochanie musisz nam coś wyjaśnić.
Wiedziałam, że do tego dojdzie.
- Zgoda, ale najpierw chcę go zobaczyć.
- Pójdę po niego- zdeklarował ojciec
- I po Cassie- dodałam
- Tak- pocałował mnie w czoło i wyszedł.

Gdy się przebudziłem na fotelu koło łóżka siedział Jason.
- Coś się stało?- spytałem zdziwiony jego pobytem. Zerknął na zegar i znów na mnie.
- Cztery godziny temu się obudziła.
- Co?!- wstałem szybko.- Muszę ją zobaczyć.
- Nie wpuszczą cię.
- Co?
- Nikt jej jeszcze nie powiedział o tobie,a poza tym jej dziadek ma zamiar zabrać ją stąd do siebie na kilka dni a potem ma wyjechać.
- Ale to nie wyjaśnia dlaczego mnie nie wpuszczą.
- Bo pół godziny temu przeniesioną ją do jej pokoju i straż wpuszcza tylko kilka osób. Tak rozkazał jej ojciec.
- Co ale dlaczego?
- Zadzwoniłem i spytałem Caroline była na chwilę u niej w pokoju. Wszystko to co się dzieje to jej decyzja podobno.
Ubrałem się i ruszyłem do drzwi.
- A ty gdzie?
- Do niej.
Przechodziłem przez korytarze a gdy znalazłem się przy jej drzwiach znokautowałem strażników. Chwytając klamkę wziąłem uspakajający oddech i otworzyłem je. Lecz gdy wszedłem na łóżku siedziała moja jedyna wypłakując łzy w ciało tego chłoptasia, który cały czas się kręcił wokół.
- Już dobrze skarbie- słyszałem jak mówi do niej dotykając jej pleców.- Bez względu na wszystko kocham cię i zostanę.
Wtedy wciąż niezauważony wycofałem się. Nie rozumiałem tego czule zwracał się do Cassie   a teraz do Nicole mówi, że ją kocha. Za dużo nie wiadomych. Odszedłem. Ale wiedziałem, że wrócę. Gdyż mimo wszystko Ja i Ona musimy sobie wyjaśnić wiele spraw.