Odzyskać nadzieję

środa, 22 maja 2019

Rozdział 27

Cassie

Gdy Nicole wyznała prawdę swoim rodzicom wiedziałam, że i ja to muszę zrobić. Teraz oni muszą zrozumieć nasze przywiązanie. Ale jak również i Lorenowi. Kocham go z całego serca od wieków.
- Musimy się połączyć tak jak byliśmy złączeni na samym początkiem.
- Masz racje- usłyszałam głosy rodzeństwa.
- Czy to niebezpieczne?- spytała matka Nikki, która została, natomiast jej ojciec poszedł załatwić pewne rzeczy o które Nicole poprosiła a raczej wymusiła.
- Nie. Cassie wszystko w porządku?- spytała Nikki
- Tak
- Cassie - bardziej naciskając odezwał się nasz braciszek.
- Uhg. Powinnam powiedzieć prawdę rodzicom i Lorenowi.
- Więc jedź z nim do domu i tam wszystko wytłumacz. Ja będę u dziadków w domu powiesz ochłoniecie i przyjedziesz. Nie martw się teraz już będziemy zawsze razem i nie będzie już problemów. Obiecuję.
Lekko się uśmiechając  dotknęła mojej dłoni po czym przytuliła.
- Idź zajmę się nią- poczułam dotyk brata.
- Kocham was- objęłam ich oboje.
- A my ciebie.

Elijha

Przenieśli ją do pokoju poszedłem po coś do jedzenia dla nas, ale gdy wszedłem do jej sypialni płakała. Odłożyłem rzeczy i objąłem ją by mogła się wypłakać. Grała silną dla wszystkich, chroniła i walczyła o wszystkich, ale zapominała, że emocje i tak ją dosięgną.
- Już dobrze skarbie - zacząłem ją głaskać po plecach- Bez względu na wszystko kocham cię i zostanę.
Zaczęła głośniej płakać.
- Siostrzyczko spójrz na mnie. Nie płacz i powiedz co się dzieje.
- Połóż się ze mną.
Objęła mnie wtulając się w moją klatkę piersiową.
- Nie musisz się z tym mierzyć sama. Masz teraz nas.
- Kocham cię, ale z tym nikt mi nie pomoże.
Powiedziała cicho i zamilkła by po chwili zasnąć.
- Czemu zawsze chcesz grać tą która cierpi by inni byli szczęśliwi?- Spytałem cicho.
Nie otrzymując odpowiedzi, ale przypomniałem sobie gdy spotkałem ją raz dawno temu. W innych czasach, gdzie panowały inne zasady. Urodziła się w pewnej rodzinie i widząc jak dziewczynę  która była jej siostrą kochała mężczyznę z którym to ona miała wziąć ślub. Ubłaga ojca o zamianę mężów. Gdyż jej siostra miała wyjść za tyrana, a ona za mężczyznę który pokochał jej siostrę. Nie chcąc zniszczyć prawdziwej miłości, poświęciła się. Choć widywałem ją po ślubie z tym mężczyzną. Straciła swój blask i grała silną, a tylko ja to widziałem. Aż pół roku po ślubie nadeszła wieść, że umarła podobno spadła ze schodów, ale przekupiłem służącą która wyznała, że pan ją zbił tak bardzo, że po cichu wezwano lekarza, który stwierdził śmierć. Cała służba wiedziała jak naprawdę zginęła. Zabił ją na śmierć za to że tego wieczoru tańczyła z uśmiechem razem z jakimś mężczyzną.
A jej siostra zamknięta w miłości nie widziała bólu który jej siostra zabrała za nią. Żyjąc z tyranem każdego dnia. Poświęciła się dla bliskiej jej osobie. Teraz też chciała to zrobić, poświęcić się dla innych jak i dla samej siebie by już nie cierpieć.

Gdy się obudziłem Nicole nie była już w łóżku, ale słyszałem szum wody dochodzący z łazienki. Za drzwi sypialni usłyszałem delikatne uderzenie i wejście jej matki.
- Mam nadzieje, że już wstaliście.
- Tak, Dziękuję Pani.
- Proszę mówmy sobie po imieniu. Jesteś ważną częścią życia naszej córki a teraz i naszej. To niesamowite i przerażające, ale kochamy ją, Cassie a teraz i ciebie.
- To bardzo miłe.
- Mama zawsze mówi to co miłe- odezwała się Nikki wychodząc z łazienki.
- Jak się czujesz córeczko?
- Świetnie nawet dziś moglibyśmy wyjechać, ale pewnie się nie zgodzicie.
- Jedziemy jutro a ty masz odpocząć. Po południu chcę cię widzieć lekarz.- upomniała ją.
- Pójdę z nią.
- Świetnie. Pójdę powiadomić, że zaraz będziecie na śniadaniu.
Gdy wyszła, Nicole podeszła do mnie i wtuliła się we mnie.
- Przepraszam za wczoraj.
- Ej, nie musisz. Ubierz się, ja wezmę szybki prysznic i pójdziemy coś zjeść.
Ucałowałem jej czoło i wszedłem do łazienki.

Nicole:

Nie wiem co mi się wczoraj stało gdy mój brat przyszedł, ale potrzebowałam tego i siły wokół mnie. Gdy do środka wszedł ON płakałam mocniej, nie chciałam myśleć o tym co myślał widząc mnie. A skoro Elijha nie poruszył jego imienia oznacza, że nawet się nie zorientował się, że nas widział. Muszę się oddalić i zacząć znów żyć. Gdy się połączymy wyjadę do Polski ukończę tam szkołę a potem pomyślę co dalej. Moje serce jest zranione tak jak i dusza i potrzebuje czasu.
Po śniadaniu brat zaprowadził mnie do gabinetu ojca. Przed zostawieniem nas samych ucałował moje czoło i wyszedł.
- Córeczko jak się czujesz?
- Dobrze. Chcę wiedzieć co zresztą osób które sprowadziłam.
- Mają przydzielone pokoje oraz są pilnowani. Kochanie- uklęknął przy mnie i objął moje dłonie.- Wiem, że chcesz im pomóc.
- Tak. Sprowadzając ich dałam im tylko to co pozwoli im być tym kim powinni.
- wiem o tym. Twój przyjaciel odnalazł wśród nich swoją mate, która również jest wilkiem. Dałaś im bardzo wiele, więc wysłałem prośby o zaopiekowanie się nimi do rożnych ważnych osób, które się zgodziły.
- Dziękuje.- dotknął mojego policzka.
- Kocham cię. Jesteś taka dobra, chcę twojego szczęścia. Rano pojedziemy dobrze. Chciałbym byś tu została, ale..
- Nie mogę. Kocham was, ale gdy się połączymy muszę wrócić do Polski.
Ojciec nie chciał bym wyjeżdżała, ale w głębi rozumiał mnie. Dla nich również jest to trudne, ale świetnie sobie radzą.
- Pójdę już, musisz jeszcze popracować.
- Nic nie jest ważniejsze niż ty i twoja matka. Pomogę ci.
- Nie trzeba, poradzę sobie.
Uśmiechnęłam się lekko i musnęłam jego policzek.
Powoli wyszłam odprowadzona opiekuńczym wzrokiem rodzica. Na powietrzu przymknęłam powieki i zaniosłam modlitwę do niego. Gdy uniosłam powieki stał przede mną.
- Silna jak zawsze.
- Przejdźmy się- na moje słowa wziął mnie pod ramię.
- Mam z nim żyć jakby nic się nie wydarzyło?- spytałam po dłuższej chwili.
- Córko..
- Oboje wiemy, że tym razem czeka nas długie życie. Gdy wróciłam poczułam to.
- Nikt nie oczekuje od ciebie.
- Wszyscy oczekują- wcięłam się.- Obserwują jak za pierwszym razem. Jeden mój zły ruch i
- Nic wam nie zrobią. Macie wolną wolę i to wy decydujecie o tym jak wyglądać będzie wasze życie.
- Ona tu jest.
- Wiem. Ale ona nigdy was sobie nie przypomnij, aż znajdzie się po drugiej stronie.
- Nie powiem im. W końcu zawsze noszę wszystkie tajemnice.
- Nie musi tak być. Miłość jest waszą siłą.
- Dla mnie jest bólem, miłość od wieków sprowadza na mnie śmierć. Elijha i Cassie mają szansę, ale ja mam tylko jedną drogę.
Dotknął mojego policzka.
- Chciałbym odebrać od ciebie ten los.
Miłość w jego głosie i szczerość były silne, ale mój los był przypieczętowany od stuleci.
- Idź do niej.
Powiedziałam i zostawiłam go. Miłość jest ukojeniem dla wszystkich, ale jest coś jeszcze wiem to, I gdy złączę się z nimi dowiem się tego co ukryłam przed samą sobą.
Bo jest coś ukryte we mnie.