Odzyskać nadzieję

sobota, 26 września 2015

Rozdział 98

Nicole:
Powell wsadzał moją walizkę do samochodu.
- Będę tęsknić.
- Raczej nie bo będziemy przecież rozmawiać.
To jest najlepsze w całym moim życiu. Możliwość rozmowy w ten sposób.
- Ale nie będę cię widzieć.
- Zobaczysz szybko minie ten czas i znów mnie zobaczysz.
- Kocham cię, Dymitr.
- Ja ciebie też Nicole.
- Wasza Wysokość musimy jechać- usłyszałam Powella.
Wsiadłam do samochodu, Phil usiadł koło mnie. Z mojej torebki wyjęłam telefon ze słuchawkami i puściłam muzykę. Z tego co wiem mamy jechać parę godzin. Oby podróż było bezproblemowa.

Powell:

Księżniczka wsiadła z Philem na tył samochodu. Tak jak się spodziewałem zaczęła słuchać muzyki. Mam nadzieje, że tym razem jej podróż będzie bezpieczna. Po krótkim czasie w samochodzie dało się usłyszeć głos córki króla. Dość często się to zdarza. Zaczęła śpiewać polską piosenkę

Uciekam znów jak najdalej
Choć dobrze wiem
Nie musi się nigdy zdarzyć, to co złe
I w cieniu rzęs 
Zostawię tu ostatnią z łez
Nie boje się
Zapominam, krzyczę, gram
Z dnia na dzień
Bardziej chcę

Być znowu 
Tam tam tam
Tam tam tam
Ciągle w głowie mam ten plan
Tam tam tam
Tam tam tam
Poczuć jeszcze raz ten stan 

Rzucić los w nieznane
Tańczyć nieprzerwanie
Cieszyć się każdą z chwil
Odnaleźć gdzieś najdalej
Noce nie przespane
Od nowa spełniać wszystkie sny

I wiem ze w końcu znajdę jedną z dróg
Szukam wszędzie znaków przez mgłę
Jestem blisko już
A wszystko to co w głowie mam, łączy w sobie tyle zdań
I zapominam, krzyczę, gram
Byle by być znowu tam

Być znowu 
Tam tam tam
Tam tam tam
Ciągle w głowie mam ten plan
Tam tam tam
Tam tam tam
Poczuć jeszcze raz ten stan 

Rzucić los w nieznane
Tańczyć nieprzerwanie
Cieszyć się każdą z chwil
Odnaleźć gdzieś najdalej
Noce nieprzespanie
Od nowa spełniać wszystkie sny

Tam tam tam
Tam tam tam
Ciągle w głowie mam ten plan
Tam tam tam
Tam tam tam
Poczuć jeszcze raz ten stan

Tam tam tam
Tam tam tam
Ciągle w głowie mam ten plan
Tam tam tam
Tam tam tam
Poczuć jeszcze raz ten stan

Tam tam tam
Tam tam tam*

Ma piękny głos mam nadzieje, że się nie zorientuję szybko, bo moim zdaniem ładnie śpiewa, a to może być miłym umileniem podróży.

* Monika Leewczuk "Tam tam"
Wiem, że może być trochę nudno, ale mam nadzieje, że i tak się podoba :)

piątek, 25 września 2015

Rozdział 97

Z okazji, że dziś mam urodziny wstawiam kolejny rozdział. Może być trochę nudny i jeśli uda mi się napisać kolejny jutro to także wstawię, ale niczego nie obiecuję.

Nicole:
Nie wiedziałam co zrobić po tym co zobaczyłam. Weszłam do swojego pokoju, po czym napisałam Powellowi gdzie mnie znajdzie. Następnie przez ukryty korytarz poszłam do pokoju Dymitra. Nie było go. Zapewne miał wartę zdjęłam buty. Położyłam się na łóżku. I płakałam. Zobaczyłam tak dużo. Nie wiem po jakim czasie, poczułam jak Dymitr mnie obejmuję. Wiedział, że spotkałam się  dziś z Lucasem.
- Co się stało?
Odwróciłam się w jego stronę. Jego oczy mnie hipnotyzowały, w jego ramionach czułam się bezpiecznie jak w domu.
- Tego było tak wiele...zbyt wiele.
- Czego ?
- Wspomnień, uczuć do mnie, do jego ojca, do Meg. Wszystko to mnie pochłonęło jak nigdy przedtem.
Przytulił mnie do swojego ciała, które dawało mi ciepło. Nie mam pojęcia jak długo byliśmy w tej pozycji.
- Jeśli chcesz spać, nie możesz w tym.
Miał rację  podniosłam się Dymitr także, podszedł do szafy i wyjął jeden ze swoich t-shirtów. Podał mi go a ja poszłam się przebrać do łazienki. Jak zwykle był za duży, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Gdy wyszłam moje miejsce zajął Dymitr. Jutro czeka mnie znów kolejny dzień i rozmowa z Lucasem, a także to czego nie znoszę picie krwi Damona.
Poczułam na swojej szyi lekkiej pocałunki.
- To miłe.
- Tak ?
Obrócił mnie w swoją stronę, następnie zawisł nad mną. Dotykam jego twarzy po czym zbliżyła swoją twarz do jego.

W końcu skończyło się ostatnie spotkanie księżniczki. Oparłam się o oparcie fotela.
- Zmęczona?- spytała Shanna.
- Nie, ale cieszę się, że to było ostatnie. Dziękuję ci i możesz już iść.
- Dobrze. Do zobaczenia Nicole.
Uśmiechnięta wyszła. Przejechałam dłońmi po twarzy. następnie poszłam do Damona.
Weszłam do jego pokoju, po czym usiadłam obok niego. Kuzyn podał mi nadgarstek z którego zaczęłam pić krew.

Przebrana, stałam przed pokojem Lucasa. Zapukałam a po chwili otworzył mi drzwi.
- Nicole?
- Mogę wejść?
- Jasne.
Usiedliśmy na kanapie. Nikt się nie odzywał cisza między nami jest tak napięta. W końcu postanowiłam ją przerwać.
- Ja chciałam przeprosić za moje zachowanie i wyjaśnić ci czemu się tak zachowałam.
- Nie musisz.
- Muszę. Ja wiem już wszystko i przypadkowo więcej.
- Co znaczy więcej?
- Gdzieś wiem, że mogę ci ufać, ale to zaufanie nigdy nie będzie takie jak przedtem.
- Wiem, ale czy ty wierzysz w moje słowa?
- Tak.
Nagle kuzyn mnie do siebie przytulił.
- Kocham cię, Nicole.- wyszeptał.
- Uważaj bo to wykorzystam.
Odsunął się ode mnie i zaśmiał się.
- No co?- spytałam.
- Nic, po prostu Damon mówił, żebym uważał na słowa. Teraz wiem chyba czemu.
- Tak?- spytałam uśmiechnięta.
- Tak.
Wyjaśniłam mu tyle ile pozwalała mi teraz mój stosunek do niego. Wkrótce potem wyszłam się spakować.
Postawioną walizkę odstawiłam na bok. Ledwo usiadłam do mojego pokoju wpadł Michael.
- Mogę?- spytał.
- Przecież już wszedłeś.
- No tak. Chcę z tobą o czymś porozmawiać zanim wyjedziesz.
- O czym?
- Mówiłaś, że chciałabyś studiować.
- Tak, ale nie miałam za bardzo zastanowić nad kierunkiem i wyborem Uniwersytetu, więc?
- Jest pewna szkoła mogłabyś tam studiować.
- Jaka szkoła?
- Dla niezwykłych osób. Jest oddalona od dworu. Wiem, że chciałabyś sobie wybrać kierunek, ale może pomyślałabyś o prawie.
- Prawie?
Nigdy nie myślałam o prawie bardziej moje myśli szły może w stronę pracy biurowej lub nauczania. Ale prawo to raczej nie to.
- Tak, ale miałabym wybór?
Nie odpowiedział nic przez dłuższą chwilę, a ja wiedziałam a przynajmniej czułam co to może oznaczać.
- Oczywiście, że masz.- w końcu się odezwał.
- Pomyślę dobrze. Jestem zmęczona a za parę godzin jadę, więc wolałabym się jeszcze przespać.
- Oczywiście córeczko.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Przebrana w coś bardziej do spania położyłam się do łózka.

I jeszcze jedna prośba piszcie komentarze dla was to chwila a dla mnie wielka motywacja.
Dziękuję Autorka :)

piątek, 18 września 2015

Rozdział 96

Nicole:

Wczoraj poprosiłam Shannę by usunęła wszystkie spotkania i zamieniła je na Lucasa. Za dwa dni wyjadę i postanowiłam, że mimo wszystko chcę wyjaśnić wszystko z nim. Siedzę w kuchni i grzebię w talerzu ze śniadaniem. Służba czasami zerka na mnie. I pyta czy wszystko w porządku lub czy mi nie smakuje. W końcu wzięłam się do jedzenia, a następnie poszłam w stronę pokoju kuzyna. Uniosłam swoją rękę i po głębokim wdechu, zapukałam w te cholerne drzwi.
Boże czemu jak człowiek się stresuję wszystko wydaje się jakby trwało wieczność. W końcu drzwi mi się otworzyły. Tylko zamiast kuzyna zobaczyłam ładną dziewczyną o kasztanowych włosach.
- Wasza Wysokość.
- Meg kto przyszedł?- z głębi pokoju usłyszałam głos kuzyna.
- Mogę wejść?- spytałam, zanim ona odpowiedziała.
- Oczywiście.
Otworzyła szerzej drzwi a ja weszłam do środka.
- Powiesz w końcu kto...
Przerwał widząc mnie. Widać było, że brał niedawno prysznic na moje szczęście był ubrany od pasa w dół.
- Ubierz się może do końca.- tylko tyle z siebie wydobyłam.
Lucas wrócił po chwili  w całości ubrany i stanął koło Meg.
- Nicole to jest Meg, moja dziewczyna.
- Miło mi cię poznać. - podałam jej dłoń.- Szkoda tylko, że w taki sposób.
Obie zaśmiałyśmy się cicho. Następnie znów spojrzałam na kuzyna.
- Nadal chcesz porozmawiać?- spytałam.
- Tak bardzo.

Lucas.

Od tak dawna chciałem z nią porozmawiać. Chciałem by poznała Meg. A teraz jest tu. Stałem koło mojej dziewczyny.
- Nadal chcesz porozmawiać?- spytała.
- Tak bardzo.
Meg ścisnęła moją dłoń dodając mi siły. Znała cała historię mojej przeszłości. Ale także wie, że się zmieniłem. Dopiero gdy zauważyła, że się zmieniłem zaczęła się ze mną spotykać. Kocham Meg, która wie jaki jestem i wie jak pragnę odzyskać zaufanie moje kuzynki.
- To dobrze, spotkajmy się za dziesięć minut w bibliotece.
- Zgoda.
Jej lekki uśmiech był dla mnie nadzieją, że mogę ją odzyskać.
Gdy wyszła usiadłem na brzegu łóżka. Meg kucnęła przede mną i wzięła w swoje drobne dłonie moje.
- Lucas nie martw się będzie dobrze. Jeśli chcę cię wysłuchać, to dobrze.
- Wiem, ale boję się, że gdy zacznę jej tłumaczyć. Może w pewnym momencie wyjść.
- Z całą pewnością tego nie zrobi.
Usiadła na moich kolanach.
- Odzyskasz ją, ale na wszystko trzeba czasu. Wiem, że gdzieś w głębi ona wciąż cię kocha, tak jak ja.
Dotknąłem jej policzka.
- Kocham cię, Meg.
- Ja ciebie też. A teraz idź.
Musnęła szybko moje usta, zeszła z moich kolan i poszła do łazienki. A ja poszedłem do biblioteki.

Nicole:

Czekałam na niego w bibliotece. Gdy wreszcie się drzwi otworzyły. Kuzyn usiadł na przeciwko.
- Masz cały dzisiejszy mój czas na wyjaśnienia.
- Nicole nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- No cóż mi nie było łatwo, ale przed wyjazdem wolę mieć wszystko wyjaśnione.
- Wyjazdem?
- Jadę do matki. A teraz zacznij.
Nie ważne co będzie mówił muszę wytrzymać to do końca. Nie wyjdę dopóki nie poznam całej historii z jego strony.
Zaczął od samego początku słowa bolały, a zarazem cieszyły. Chciałam wyjść, ale się powstrzymałam. Było już późno.
- Lucas- przerwałam mu.- Daj mi dłoń.
Zawsze staram się to kontrolować i się udaje. Kuzyn wyciągnął rękę w moją stronę, którą ujęłam. Następnie wspomnienia uderzyły we mnie jak woda z prysznica. Szybko i mocno. Dla niego to zapewne to chwila dla mnie to strasznie długo.

Lucas:

Złapała moją dłoń. Nie odzywała się. Po około paru minutach ciszy, której jej nie przerywałem puściła mnie. Z jej oczu leciały łzy, spojrzała na mnie. Nie wiedziałem co się dzieje po prostu wstała i wyszła. Siedziałem chwilę jeszcze następnie wróciłem do siebie.

piątek, 11 września 2015

Rozdział 95

Nicole:

Gdy wszedł do środka o mało nie położyłam się na łóżko. Boże  czym sobie zasłużyłam na takiego mężczyznę.
- Gotowa?- podał mi dłoń, którą chwyciłam.
- Tak. Wyglądasz... brak mi słów.
Dymitr się uśmiechnął i przyciągnął mnie do siebie po czym złożył pocałunek na moich ustach.
Delikatny a zarazem stanowczy, w pocałunku była nasza miłość do siebie.
- Ty za to wyglądasz pięknie. Chodźmy.
Objął mnie a ja jego. Czułam się normalnie. Bez dworu, tylko on i ja, jak normalna para. Gdy zaczęliśmy iść. zauważyłam, że tędy jeszcze nie szłam.
- Dymitr powiesz mi dokąd idziemy.
- Mówiłem niespodzianka, poza tym nieładnie szukać odpowiedzi.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Jesteś pewna, bo są sposoby bym uzyskał odpowiedź.
To fakt kilka razy zauważyliśmy, że potrafimy razem kilka rzeczy.
- No dobrze, ale ja tylko chciałam wiedzieć. Nie mniej mi tego za złe.
- Nie  mam, poza tym już niedaleko i wyjdziemy.
Pocałował mnie w czubek głowy.
Lecz gdy tylko wyszliśmy mój ukochany zawiązał mi oczy i zaczął prowadzić.
Nareszcie stanęliśmy, Dymitr stanął za mną i zaczął rozwiązywać opaskę na moich oczach. Tak bardzo chciałam zobaczyć gdzie jesteśmy i co przygotował.
Byliśmy nad jeziorem, przy brzegu był położony koc, na którym był kosz piknikowy. A dookoła były rozsypane kwiaty. Wszystko wyglądało tak pięknie a na dodatek zaczęło już widać wschodzące słońce. Dymitr objął mnie, a ja oparłam się o jego klatkę piersiową.
- Jest pięknie- powiedziałam uśmiechnięta.
- Chodź.
Usiedliśmy oboje na kocu. Jedliśmy, rozmawialiśmy. Było tak pięknie, ale wiedzieliśmy, że musimy wracać. Rzeczy zostawiliśmy w ukrytym korytarzu. Mój ukochany odprowadził mnie do pokoju. Przed jego pójściem pocałowałam go.
- Śpij dobrze, kochanie.
- Dobranoc Dymitr.
Następnie zamknęłam za nim wejście. Nad jeziorem było tak wspaniale, ale żałuje, że dzisiaj nie mogę z nim spać. Uwielbiam być blisko niego, ale nie zawsze jest to możliwe. Ale to i tak lepsze niż nic. Chcę by był bezpieczny jak każdy z moich bliskich.

Dymitr:

Moja niespodzianka dla niej z całą pewnością się udała. Żałuję tylko, że dzisiejszej nocy nie spędzi ze mną. Ale cóż odbijemy ją sobie.
Wziąłem szybki prysznic, następnie położyłem się spać. Gdyż jeszcze dziś czeka mnie próba w razie ataku na dwór i ze względu na to nie mogła dziś ze mną zostać. Pamiętam jak jej o tym powiedziałem, a jej porównanie było dla niej zabawne.
***
- Niestety tego dnia nie będziemy mogli zostać razem.
- Czemu?- spytała.
- Gdyż mamy niezapowiedziany próbny atak na dwór. I nie możesz zostać.- dotknąłem jej twarzy.
- No cóż, to zostanę u siebie. Wiesz co mi to przypomina.
- Nie mam pojęcia.
- Ćwiczenia przeciw pożarowe w szkole, one także są niezapowiedziane. Zazwyczaj.- cicho się zaśmiała
- Tak?
- Tak.
Objąłem ją w tali, a ona objęła moją szyję.
- Kocham cię, Nicole.
- Ja ciebie także.
Po czym złączyliśmy nasze usta w pocałunku.

Już kolejny mam nadzieje, że się podoba.
 A teraz kolejna informacja w tym roku szkolnym mam jednak więcej godzin lekcyjny i mam mniej czasu na pisanie. Ale będę się dla was strać by pojawiał się jeden rozdział w tygodniu, a jeśli się nie pojawi. Liczę, że mnie za to nie zabijecie.
Autorka

sobota, 5 września 2015

Rozdział 94

Nicole:

Od porwania mnie minął już miesiąc. Lucasa wciąż unikam. Wszyscy, którzy mnie ostrzegali, teraz proszę mnie bym z nim porozmawiała. Lecz ja nie potrafię, bo w końcu co mam mu powiedzieć.
Lecz jest i coś dobrego z rolą księżniczki radzę sobie nawet nieźle. Pewnie byłoby gorzej gdyby nie Shanna. Ona jest świetne pilnuję mnie i sprawdza każde spotkanie. Caroline się śmieje, że niedługo by się ze mną spotkać będzie musiała się umawiać. Ale mimo to ona i Jack są dla mnie rozluźnieniem na dworze. Elizabeth zaprosiła mnie na miesiąc do siebie bym poznała tam ludzi. Zgodziłam się za tydzień wyjadę i wrócę do Michaela na dwa dni przed moimi urodzinami. Czas mija strasznie szybko, to niezwykłe, że już pod koniec września skończę dwadzieścia lat a wkrótce potem czas minie tak szybko, że nawet się nie zorientuję a już będę królową.
Za parę godzin dwór pójdzie spać-  przynajmniej spora część. A ja pójdę na randkę. Sama w to nie wierzę. Dzięki mojemu dziadkowi- choć czasami wolę myśleć, że to ojciec Michaela.Wiem, że to jedno i to samo, ale to drugie bardziej do mnie przemawia. Spędzam z Dymitrem sporo czasu- przecież spanie razem to czas razem. Co nie? Kto by pomyślał, że dwór ma ukryte korytarze, którymi można wszędzie dojść.
Z tego co mi mówił o tym wiem tylko Dymitr i ja co jest dla nas ulgą. Choć korytarze są okropne pełne pajęczyn. Ale te którymi chodzę dość często ich już nie mają.
Właśnie wracam do pokoju po rozmowie z Caroline, chciałam się dowiedzieć czy ona wie co Dymitr na dziś wymyślił, ale ona także nic nie wie. Powiedział, że to będzie niespodzianka.
Powell i Phil są teraz dwójką strażników, którzy są ze mną non stop. Mój ukochany sam chciał być moim strażnikiem, ale powiedziałam, że tak będzie lepiej i że tak powinno zostać. Po paru dniach rozmów udało mi się i jest tak jak było.
Po wejściu do pokoju weszłam prosto do łazienki na długą kąpiel, którą tak bardzo pragnę po dzisiejszym dniu.
Od jakiegoś czasu myślę, że jestem chora lub jest ze mną coś nie tak. Moje sny mimo, że czasami widzę to co może się wydarzyć. Zaczynają szaleć, ja zaczynam szaleć. Chociaż może i to normalne. Caroline mówi, że na co czekam. Lecz odpowiedzieć zawsze jest ta sam. Pamiętam rozmowę z tygodnia temu gdy o tym rozmawiałyśmy.

***
- Co ci się śni?!
Co za szczęście jesteśmy w pokoju, a nie na przykład w ogrodzie.
- Jeszcze głośnie, jeszcze cały dwór nie słyszał.
- No sorki, ale powtórz, bo chcę mieć pewność, że dobrze zrozumiałam.
- O nie drugi raz tego nie powiem. I dobrze słyszałaś, ale jak komuś powiesz a szczególnie jemu przyrzekam zabiję cię.- ostrzegłam.
Caroline oparła się o kanapę i zaczęła się śmiać.
- Nie śmiej się kretynko, tylko mi pomóż.- walnęłam ją w ramię.
- A jak mam ci niby pomóc. Zróbcie to a może przestanie ci się to śnić.
- Pogięło cię. Na dworze. Jakby ktoś się zorientował to co wtedy. Mam szczęście, że tak nie wiele osób o nas wie. Bo gdyby ktoś nas wydał lub się dowiedział, że on ma ze mną więź. Nie chcę myśleć co się stanie.
- Może masz i rację. To wyjedź gdzieś z nim. Będzie cię sami.
- Chora jesteś Michael od porwania chcę mnie chronić i w ogóle. Nie pójdzie tak łatwo. Przecież wiesz jak się biłam o wyjazd na zakupy do miasta.
- No racja. Powiedz mi jaki on jest.
- Kto?
- No Dymitr a kto?
- O nie, nie powiem ci co się tam dzieje.
- To jak mam ci pomóc.
- Może masz pomysł by to powstrzymać.
- Kochana- objęła mnie- potrzebny ci facet.
- Mam, jakbyś nie zauważyła.
- No to na co czekacie. I tak wiecie, że on zawsze był i jest twój a ty jego.
- A wy jak to zrobiliście. Mhm?
- To nie to samo.
- Jak to? Więc jaki jest Jack?
- O nie, rozmawiamy o tobie, nie o mnie. A pytałaś poprzedniczek?
- Mówią, że przestaną. Że to taki moment, ale on mi się nie podoba a może podoba sama już nie wiem. Te sny to koszmar i przyjemność w jednym.
- Więc jest dobry.
- Co?
- No Dymitr mówisz to z takim podekscytowaniem, że o matko.
- Nie z całą pewnością nie. A teraz przestań i mi poradź, przyjaciółko.

***
To było straszne rozmawiać o tym z Caroline, na szczęście w idealnym momencie wpadła Shanna i mnie uratowała. A co do snów próbowałam tak jak pomyślałyśmy, ale coś nie szło. Może trzeba tylko przeczekać.
Po godzinie wyszłam z wanny i poszłam ubrać bieliznę i owinęłam się szlafrokiem. I teraz chodziłam i zaczęłam wybierać co na siebie założyć. W życiu bym nie uwierzyła, że będę się tak zachowywać przed wyjściem. Przecież się tym nie przejmuję. W końcu się zdecydowałam. Na szczęście, że mam tu także zwykłe ubrania, a nie tylko sukienki i spódniczki, które niezbyt lubię, ale jak mus to mus.

Ubrana, spojrzałam na zegar i nawet nie wiem kiedy minął ten czas, ale zostało mi dziesięć minut. Z czego zaczęłam się cieszyć. Usiadłam na brzegu łóżka i czekałam bawiąc się telefonem.

Już kolejny mam nadzieje, że się podoba. A jak tam u was po pierwszym tygodniu szkoły. Bo u mnie strasznie już mam zapowiedziane trzy kartkówki.