Odzyskać nadzieję

sobota, 5 września 2015

Rozdział 94

Nicole:

Od porwania mnie minął już miesiąc. Lucasa wciąż unikam. Wszyscy, którzy mnie ostrzegali, teraz proszę mnie bym z nim porozmawiała. Lecz ja nie potrafię, bo w końcu co mam mu powiedzieć.
Lecz jest i coś dobrego z rolą księżniczki radzę sobie nawet nieźle. Pewnie byłoby gorzej gdyby nie Shanna. Ona jest świetne pilnuję mnie i sprawdza każde spotkanie. Caroline się śmieje, że niedługo by się ze mną spotkać będzie musiała się umawiać. Ale mimo to ona i Jack są dla mnie rozluźnieniem na dworze. Elizabeth zaprosiła mnie na miesiąc do siebie bym poznała tam ludzi. Zgodziłam się za tydzień wyjadę i wrócę do Michaela na dwa dni przed moimi urodzinami. Czas mija strasznie szybko, to niezwykłe, że już pod koniec września skończę dwadzieścia lat a wkrótce potem czas minie tak szybko, że nawet się nie zorientuję a już będę królową.
Za parę godzin dwór pójdzie spać-  przynajmniej spora część. A ja pójdę na randkę. Sama w to nie wierzę. Dzięki mojemu dziadkowi- choć czasami wolę myśleć, że to ojciec Michaela.Wiem, że to jedno i to samo, ale to drugie bardziej do mnie przemawia. Spędzam z Dymitrem sporo czasu- przecież spanie razem to czas razem. Co nie? Kto by pomyślał, że dwór ma ukryte korytarze, którymi można wszędzie dojść.
Z tego co mi mówił o tym wiem tylko Dymitr i ja co jest dla nas ulgą. Choć korytarze są okropne pełne pajęczyn. Ale te którymi chodzę dość często ich już nie mają.
Właśnie wracam do pokoju po rozmowie z Caroline, chciałam się dowiedzieć czy ona wie co Dymitr na dziś wymyślił, ale ona także nic nie wie. Powiedział, że to będzie niespodzianka.
Powell i Phil są teraz dwójką strażników, którzy są ze mną non stop. Mój ukochany sam chciał być moim strażnikiem, ale powiedziałam, że tak będzie lepiej i że tak powinno zostać. Po paru dniach rozmów udało mi się i jest tak jak było.
Po wejściu do pokoju weszłam prosto do łazienki na długą kąpiel, którą tak bardzo pragnę po dzisiejszym dniu.
Od jakiegoś czasu myślę, że jestem chora lub jest ze mną coś nie tak. Moje sny mimo, że czasami widzę to co może się wydarzyć. Zaczynają szaleć, ja zaczynam szaleć. Chociaż może i to normalne. Caroline mówi, że na co czekam. Lecz odpowiedzieć zawsze jest ta sam. Pamiętam rozmowę z tygodnia temu gdy o tym rozmawiałyśmy.

***
- Co ci się śni?!
Co za szczęście jesteśmy w pokoju, a nie na przykład w ogrodzie.
- Jeszcze głośnie, jeszcze cały dwór nie słyszał.
- No sorki, ale powtórz, bo chcę mieć pewność, że dobrze zrozumiałam.
- O nie drugi raz tego nie powiem. I dobrze słyszałaś, ale jak komuś powiesz a szczególnie jemu przyrzekam zabiję cię.- ostrzegłam.
Caroline oparła się o kanapę i zaczęła się śmiać.
- Nie śmiej się kretynko, tylko mi pomóż.- walnęłam ją w ramię.
- A jak mam ci niby pomóc. Zróbcie to a może przestanie ci się to śnić.
- Pogięło cię. Na dworze. Jakby ktoś się zorientował to co wtedy. Mam szczęście, że tak nie wiele osób o nas wie. Bo gdyby ktoś nas wydał lub się dowiedział, że on ma ze mną więź. Nie chcę myśleć co się stanie.
- Może masz i rację. To wyjedź gdzieś z nim. Będzie cię sami.
- Chora jesteś Michael od porwania chcę mnie chronić i w ogóle. Nie pójdzie tak łatwo. Przecież wiesz jak się biłam o wyjazd na zakupy do miasta.
- No racja. Powiedz mi jaki on jest.
- Kto?
- No Dymitr a kto?
- O nie, nie powiem ci co się tam dzieje.
- To jak mam ci pomóc.
- Może masz pomysł by to powstrzymać.
- Kochana- objęła mnie- potrzebny ci facet.
- Mam, jakbyś nie zauważyła.
- No to na co czekacie. I tak wiecie, że on zawsze był i jest twój a ty jego.
- A wy jak to zrobiliście. Mhm?
- To nie to samo.
- Jak to? Więc jaki jest Jack?
- O nie, rozmawiamy o tobie, nie o mnie. A pytałaś poprzedniczek?
- Mówią, że przestaną. Że to taki moment, ale on mi się nie podoba a może podoba sama już nie wiem. Te sny to koszmar i przyjemność w jednym.
- Więc jest dobry.
- Co?
- No Dymitr mówisz to z takim podekscytowaniem, że o matko.
- Nie z całą pewnością nie. A teraz przestań i mi poradź, przyjaciółko.

***
To było straszne rozmawiać o tym z Caroline, na szczęście w idealnym momencie wpadła Shanna i mnie uratowała. A co do snów próbowałam tak jak pomyślałyśmy, ale coś nie szło. Może trzeba tylko przeczekać.
Po godzinie wyszłam z wanny i poszłam ubrać bieliznę i owinęłam się szlafrokiem. I teraz chodziłam i zaczęłam wybierać co na siebie założyć. W życiu bym nie uwierzyła, że będę się tak zachowywać przed wyjściem. Przecież się tym nie przejmuję. W końcu się zdecydowałam. Na szczęście, że mam tu także zwykłe ubrania, a nie tylko sukienki i spódniczki, które niezbyt lubię, ale jak mus to mus.

Ubrana, spojrzałam na zegar i nawet nie wiem kiedy minął ten czas, ale zostało mi dziesięć minut. Z czego zaczęłam się cieszyć. Usiadłam na brzegu łóżka i czekałam bawiąc się telefonem.

Już kolejny mam nadzieje, że się podoba. A jak tam u was po pierwszym tygodniu szkoły. Bo u mnie strasznie już mam zapowiedziane trzy kartkówki.

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział! Ciekawe co Dymitr wymyślił...;*
    Co do szkoły to zaczęłam liceum i mam zapowiedziane juz tez chyba że trzy sprawdziany sprawdzające nasza wiedzę po gimnazjum xd i dostałam juz jedna szóstkę! Z religii..xd
    No nic..pozdrawiam i życzę duuużo weny, czasu i dobrych ocen kochana! ♡

    OdpowiedzUsuń