Odzyskać nadzieję

środa, 31 grudnia 2014

Dziękuję :)

Jestem wdzięczna, że tu wchodzicie i czytacie. To nie zwykłe, że w ciągu 2 miesięcy byliście tu już ponad 500 razy. Bardzo Dziękuję Autorka.
Pozdrawiam Wszystkich. :)

wtorek, 30 grudnia 2014

Uwagi

Jeśli nowy wygląd by wam nie pasował lub chcielibyście bym coś zmieniła napiszcie w komentarzach.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 12

Bardzo się cieszę, że się podoba wam moje opowiadanie i serdecznie dziękuję Wampirzycy Nathalie za komentarze, które mnie motywują mnie do pisania.
********************
No i się zacięłam jak to ująć, żeby dać nadzieję komuś, ale też jej nie dać w prostym sposób ująć to tak subtelnie.
- Więc może dokończysz zdanie bo nie mam pojęcia o co ci chodzi moja droga.
- Chcę cię poprosić żebyś powiedziała Elizabeth, że chcę się z nią spotkać, ale nie chcę żeby...- i jak to ująć
- Żeby nie pomyślała że może od ciebie nagle dużo oczekiwać z związku z uczuciami.
- Tak, skąd wiedziałaś jak to ująć, bo mi nic nie przychodziło.
- To na to ujęła w ten podobny sposób gdy z nią rozmawiałam.
- Często z nią rozmawiasz ?
- Czasami, a chcesz mnie o coś zapytać, jeśli tak ci odpowiem.
Sama nie wiem, ale chyba to nie raki zły pomysł.
- Czy opowiadała ci o swojej wizycie w moi śnie?- a może nie powinnam pytać.
- Tak, powiedziała że sama usunęłaś się ze snu.
- A tak, ale to nie było planowe, poczułam coś i się obudziłam.
- Jaka jest Elizabeth, oczywiście prócz tego, że podobna jestem do niej bo to już wiem, chodzi mi raczej o to jaka była gdy się poznałyście.
- Skryta, ciekawa świta i wszystkiego co ją otaczało. Gdy się zaprzyjaźniłyśmy i mi ufała wyznała mi prawdę o sobie i inne budzące fakty. Lecz gdy poznała i zakochała w twoim ojcu była zaskoczona, zadowolona i zdruzgocona, ale lepiej by było, żeby sama ci wyjaśniła dla czego.
- Dobrze dziękuje, a co z tym zaklęciem?
- Będzie gotowe na jutro przyniosę ci.
- Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.- Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Poszłam do Lissy, by pomogła mi kogoś znaleźć z rodziny. Kogoś kto pomoże mi przyswoić zasady królewskie. Na szczęście siedziała u siebie w pokoju - sama.
- Hej.- przywitałam się.
- Hej, wejdź.
Weszłam do środka i usiadłyśmy na kanapie.
- Co cię do mnie sprowadza Nicole ?
- Wiesz coś o zasadach królewskich?
- Tak, ze względu, że jestem z Damonem a czemu pytasz ?
- Potrzebuję pomocy?
- Nie rozumiem w czym?
- Jako następca muszę je spełniać, jeśli się nie mylę, więc znasz kogoś kto mógłby mi pomóc mi je spełniać? Ale najlepiej żeby był to ktoś z rodziny.
- Ja chętnie ci pomogę, ale może twoja ciotka Lucy.
- Lucy to świetny pomysł.
Lucy jest siostrą Michaela. Jest ładną kobietą. W czasie kolacji była bardzo miła, urocza i powiedziała, że w razie co chętnie mi pomoże. Bardzo ją polubiłam.
- To co może od razu do niej pójdziemy. - Przytaknęłam.
Doszliśmy do jej pokoju, zapukałyśmy a po chwili otworzyła drzwi. Gdy mnie zobaczyła na twarzy pojawił się uśmiech i wpuściła nas do pokoju. Ja i Lissa wszystko jej wyjaśniłyśmy, ale bardziej ja. Byłam bardzo szczęśliwa gdy się zgodziła. Ustaliśmy, że będzie mnie ich uczyć czy tez przyswajać od rana - czyli coś koło 8- do 11, i oczywiście jeszcze od 17:30 do wieczora- czyli chyba raczej do późna. Teraz też już było późno a od jutra będę na prawdę miała dużo nauki, jeśli można to tak nazwać.

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 11

Czytałam każdą z zasad zaskoczona w jak dziwny sposób są ułożone. Lecz jedna mnie zaskoczyła, wzięłam książkę i szybko wybiegłam w stronę sali królewskiej. Otworzyłam drzwi zanim kobieta się odezwała, chwyciłam klamkę od pomieszczenia, w którym był Michael nie zważywszy na to czy tam ktoś jest czy nie. Na szczęście w środku nie było nikogo prócz Michaela.
- Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć ?!- Rzuciłam książkę na biurko.
- O czym ?- Był zaskoczony, ale jak śmiał mi o tym nie powiedzieć.
Otworzyłam mu stronę na której znajdowała się ta zasada, przeczytał ją i chyba a raczej na pewno wiedział o co jestem zła.
- No więc słucham.
Na chwilę wyszedł do pokoju w którym była kobieta, z którą się nawet nie przywitałam. Z powrotem wszedł usiadł na krześle.
- Usiądź. - Tak też zrobiłam.
- Czekam na wyjaśnienie tych zasad .
- Zasady dotyczą rodzin królewskich mających prawo przejęcia tronu. Każdy najstarszy potomek musi dużą część z nich spełnić.
- No dobrze, ale kiedy miałeś zamiar mnie o nich powiedzieć ?
- Niedługo.
- Niedługo.- prychnęłam- Musimy coś sobie wyjaśnić. Przez większość czasu żyłam w Polsce, byłam zwykłą dziewczyną, kończę szkołę. Został mi ostatni rok i mam zamiar ją skończyć. A ty sądziłeś, że kiedy mi o tym powiesz, co?
- Chcesz ją skończyć?
- Oczywiście co w tym takiego dziwnego. Zaczęłam ją jako człowiek i skończę jako nie wiem kto, ale chcę ją wybrałam ja sobie. Poza tym jak bym ją rzuciła to co bym powiedziałam rodzinie, z którą żyłam przez 17 lat jako człowiek.
- No dobrze, jeśli chcesz skończ ją. Ale zasady musisz znać, więc musimy coś wymyślić.- I nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Mam pomysł, dopóki tu jestem będę się uczyć zasad tu, a gdy wyjadę jeszcze nie wiem, ale do tego czasu coś wymyśle.
- Jesteś pewna, że tego chcesz ?
- Tak, muszę to zrobić, bo jestem twoją córką i następczynią tronu, prawda?
- Tak jesteś.
- A co z tym balem, który jest wskazany?
- Na razie poczekamy, gdy będziesz chciała to wtedy dopiero go zrobimy.
- A co z zasadami, przecież jest napisane.
- Nie martw się najwyżej je trochę naciągniemy to nic takiego.- Wstałam a Michael razem ze mną.
Podszedł i przytulił mnie.
- Kocham cię, jesteś cudowna córeczko.- szepnął.
- Ja ciebie też kocham tato.- Szepnęłam i doszło do mnie, że niekontrolowanie z moich ust wyszło słowo "tato".  Wzięłam książkę i wyszłam.
Na zewnątrz słońce świeciło jasno. I naszła mnie myśl : Czas poznać Elizabeth. "Twoją matkę"- mówiła moja podświadomość.
Po odłożeniu książki na miejsce w bibliotece, poszłam poszukać Damona, bo może on wie gdzie mogę znaleźć Elenę.
Damon wskazał mi drogę a ja tam właśnie poszłam. Elena siedziała na krześle a przed nią był stolik z biżuterią. Dziwne. Podeszłam i usiadłam obok niej na krześle.
- Dzień dobry.
- Witaj Nicole, co cię sprowadza do mnie ?
Chciałam najpierw, żeby...ale moją uwagę zwróciła biżuteria.
- Po co ci ta biżuteria?
- Ta jest mi potrzebna do zaklęcia dla ciebie, ale skoro tu jesteś wybierz sobie ?
- Dla mnie do zaklęcia...ach no tak.- Zaklęcie całkiem zapomniałam tyle się wydarzyło. Patrzyłam na biżuterię. Co by wybrać i w końcu wybrałam bransoletkę i naszyjnik.
- Czemu to wybrałaś?
- Tak jakoś, ale mogłam wybrać dwa ?
- Oczywiście, ale chyba nie po to tu przyszłaś?
- Masz rację, przyszłam tu po to byś...

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 10

Na kolacji poznałam całą moją nową rodzinę. Wszyscy byli mili i chyba- takie odczułam wrażenie- że mnie pokochali. Michaelem rozmawiałam w sposób zwyczajny, spokojny- w mojej głowie w czasie rozmów z nim krążyło słowo "tata", ale go nie wypowiedziałam.
Kolacja skończyła się późno, po powrocie zasnęłam. Obudziłam się późno, co było dziwne bo jestem raczej rannym ptaszkiem. Chciałam się ubrać w strój bardziej do ćwiczeń, bo za godzinę miałam mieć zajęcia z Dymitrem. Ubrałam jakiś top i spodenki, ale nie za bardzo mi to pasowało do ćwiczeń ale cóż nic innego raczej nie znajdę. Pobiegłam na dół do kuchni zjadłam coś na szybko- cud, że pamiętałam drogę do kuchni.
Wczoraj na szczęście spytałam Damona jak dojść do sali treningów. Doszłam na salę Dymitr już czekał. Miał na sobie koszulkę i widziałam jego umięśnione ręce. Wstrzymałam oddech stanęłam jak wryta. Czemu się tak zachowuję? Nigdy tak się nie zachowałam. Poza tym on jest starszy i na pewno kogoś ma. O czym ja myślę. Potrząsałam głową, zaczęłam oddychać i podeszłam do niego.
- Hej.- Przywitałam się.
- Hej. Jesteś gotowa na trening?
- Tak.- Na ręce miałam gumkę do włosów związałam je.
Zaczęliśmy od rozciągnięcia i rozgrzewki. A potem Dymitr postanowił, że zaczniemy najpierw biegać, by sprawdzić moją kondycję. Biegaliśmy tak do końca treningu po terenie dworu. Potem poszliśmy z powrotem na salę, usiadłam na ławce bo byłam zmęczona bieganiem. Dymitr usiadł obok mnie.
- Ćwiczyłaś kiedyś?- Zaczął rozmowę, na szczęście tu nie muszę kłamać. Podczas rozmów z rodziną ustaliłam o czym mogą wiedzieć osoby, które mnie znają teraz.
- Nie, prócz lekcji W-F w szkole, której się nadal uczę.- Po tej odpowiedzi spojrzał na mnie, zaskoczony. Nie dziwię mu się.
- Uczysz?
- Tak, przyjechałam tu tylko na pewien czas, a te zajęcia to kara dla mnie za moje wybryki. Przykro mi, że to pan musi się mieć ze mną te zajęcia.
- No cóż, te zajęcia nie są dla mnie przykrością. Cieszę się, ze je mam. - Lubiłam słuchać jego głosu, miał akcent, który przypominał mi jak daleko jestem.
- Naprawdę?
- Tak, na dworze jest bezpiecznie, więc nie ma dużo zajęć. - Spojrzał na zegar na ścianie, a potem na mnie w moje oczy.- Skończyliśmy możesz już iść.
- Dobrze, dziękuję i do zobaczenia.
Nie odezwał się, a ja wyszłam. Gdy byłam w pokoju poszłam pod prysznic. A ja myślałam tylko o jego oczach patrzących w moje. "Podoba ci się, przyznaj to"- mówiła moja podświadomość i niestety miała racje. Podoba mi się i to bardzo.
Po wyjściu z prysznica, ubrana poszłam w stronę biblioteki. Weszłam do pokoju, w którym może być moja rodzina. Czytałam książki o moich przodkach. Zaczęłam szukać jakiś książek o zasadach królewskich, bo musi coś takiego być i znalazłam, ale nigdy nie sądziłam, że jest tego tyle
 
***************
Nareszcie kolejny rozdział, niedługo następny :)

środa, 24 grudnia 2014

Święta

Dla wszystkich życzę
radosnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia
 oraz szalonego i szampańskiego Sylwestra
oraz udanego Nowego Roku !
:)
Pozdrawiam wszystkich Pauli

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 9

Wsiedliśmy na tylne siedzenia czarnego samochodu, za kierownicą usiadł jeden ze strażników, a drugi na miejscu pasażera.
- Powiesz mi dokąd jedziemy.
- Zobaczysz sama, ale na pewno będziesz zadowolona.
Jechaliśmy, sama nie wiem ile czasu. W pewnym momencie zauważyłam miasto przed nami. Wyglądało znajomo, Damon kazał mi spojrzeć przez okno w pewny kierunku. To co zobaczyłam to było nie możliwe, że jadę do Nowego Jorku, moment ja jestem w Nowym Jorku.
- I co ty na to ?
- To niesamowite, ale czemu tu przyjechaliśmy ?- Uśmiechałam się wjeżdżając do miasta.
- Po pierwsze masz wakacje i za pewne nie chciałabyś ich spędzić będąc tylko na dworze. A po drugie pokaże ci życie będąc taką jaką jesteś.
- Dziękuję ci. -  I pocałowałam go w policzek.
Nowy Jork jest wspaniały, tylko szkoda, że jest wieczór i nie mogę sobie pochodzić po sklepach lub pozwiedzać.
- O czym myślisz ?
- Żałuję, że nie mogę zrobić zakupów i pozwiedzać go bardziej, ale to nie możliwe jest wieczór.
- To nie jest problem.
- Jak to ?- Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Chwycił mnie za rękę.
- Choć ze mną.
Po kawałku drogi doszliśmy do galerii, która została zamknięta godzinę temu.
- I co teraz, budynek jest przecież zamknięty.
- Ale nie dla nas.
Damon zapukał w szybę i po chwili po jawiła się kobieta i otworzyła drzwi.
- Witam państwa.- uprzejmie nas powitała.
- Dla wszystkich ta galeria zawsze jest zamykana szybciej, lecz po godzinie zamknięcia jest otwierana dla nas.
- Nie rozumiem.
- Nie musisz. Chciałaś coś kupić, proszę bardzo cała galeria jest do twojej dyspozycji.
- Fajnie, ale jest jeszcze jeden problem nie mam przy sobie pieniędzy.
- Ja mam. - wyciągnął z kieszeni portfel i wyciągnął jedną z kart i podał mi ją.- Proszę należy do ciebie, Michael chciał byś miała pieniądze i otworzył ci konto bankowe i masz tam sporo pieniędzy.
- Czyli ile? - Oby nie majątek, bo co ja zrobię z tymi pieniędzmi.
- To jest nie ważne. A  i dziś nocujemy w Nowym Jorku nie będziemy wracać do dworu.
Chodziłam po sklepach postanowiłam coś kupić na zmianę skoro mam tu zostać na noc, a i jeszcze obiecałam sobie przed tym co się wydarzyło, że kupię coś moim kochanym kuzynką. I wtedy dotarło do mnie, że rodzinę, którą miałam nie jest już moja choć dla mnie zawsze będzie. Po zakupach po jechaliśmy do jakiegoś hotelu. Było strasznie późno więc w pokoju hotelowym szybko się umyłam i poszłam spać. Następnego ranka, gdy się ubrałam poszłam do restauracji hotelowej gdzie zjadłam śniadanie z Damonem, który do mnie dołączył. Po śniadaniu mieliśmy trochę czasu do wyjazdu na dwór, więc pozwiedzałam muzea i inne ciekawe miejsce tego cudownego miasta. 
Gdy wróciliśmy na dwór szybko poszłam do swojego pokoju. Na biurku miałam kartkę otworzyłam ją była tam informacja od Michaela o kolacji dziś wieczorem. Spojrzałam na zegarek na ręce,
- O nie. - I szybko pobiegłam do pokoju Caroline, byłam odrobinę spóźniona.
Zapukałam w drzwi po chwili mi je otworzyła.
- Bardzo cię przepraszam, że się spóźniłam.
- Nic się, nie stało. Wejdziesz.
- Chętnie.
Rozmawiałam z nią o wielu sprawach i sądzę,że się z nią zaprzyjaźnię. Wiem,że ma chłopaka i że straciła rodziców, i nie chcę obejmować tronu. Dowiedziałam się skąd pochodzi Dymitr i to może dlatego coś wgłębi mnie chciało, żeby to on mnie trenował.
Robiło się późno i musiałam iść się przygotować na kolację. Bo chcę dobrze się prezentować i żeby mnie zaakceptowali. Ubrana czekałam na Michaela, bo napisał, że po mnie przyjdzie. Gdy ktoś zapukał do drzwi otworzyłam je.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. Idziemy ?
- Tak.
Po drodze dowiedziałam się, że od jutro w południe zaczynam treningi z Dymitrem. Przed drzwiami na chwilę się zatrzymałam.
- Co się stało ? - Zapytał z troską Michael.
- A co jeśli im się nie spodobam lub mnie nie zaakceptują ?
- Nie martw będzie dobrze i z pewnością wszyscy cię pokochają tak jak ja czy Damon.
Uśmiechnęłam się i weszliśmy do środka.

************************
Cieszę się, ze się wam podoba i dziękuję za wszystkie komentarze choć jest ich nie wiele.
Wiem,że ten zaczęłam nie dawno, ale zaczęłam pisać drugi na który także serdecznie zapraszam.
http://dotykboli.blogspot.com/

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 8

Nie cofnęłam się, lecz powoli również podeszłam. Gdy staliśmy naprzeciwko siebie Michael powoli podniósł rękę do mojego policzka. Nie powstrzymałam go, nie chciałam.
- Jesteś podobna do matki Nicole.
- Do Elizabeth może trochę.
Uśmiechnęłam się. Michael jest wysokim brunetem o zielonych oczach.
- Mam nadzieje, że się nie pogniewasz jeśli będę ci mówić po imieniu.
- Oczywiście. Usiądź.
Podeszłam do jednego z krzeseł i usiadłam a Michael obok mnie. Cały czas na mnie patrzył.
- Czemu tak patrzysz ?
- Cieszę się, że się ze mną spotkałaś. Mam nadzieje, że teraz więcej wiesz o sobie.
- Tak, dziękuje, że nie naciskałeś żebym się z tobą spotkała.- to chyba najlepsze w nim, że do niczego mnie nie naciskał i dał czas na przemyślenia.
- Nie dziękuj. Wiem, że nagle znalazłaś się w nowym otoczeniu i cały twój świat się zmienił.
- Tak to prawda.
Przez następne parę minut rozmawiałam z nim o tym czym się interesuję, jak poznał Elizabeth i jak zareagował o tym, że ma córkę. Jego słowa były dla mnie dziwnie kojące. Dziwnie się czułam, ale musiałam go o coś poprosić.
- Michael wiem, że rozmawiamy po raz pierwszy i dziwnie się czuję, ale muszę cię o coś poprosić.
- Tak, o co ?
- Jestem twoją córką, ale nie jestem w pełni taka jak ty czy Damon. I uważam, że nie powinnam mieć strażników, reszta uważa mnie pewnie za damphira. Myślę, żeby tak zostało, a i najlepiej gdybym miała jakieś treningi.
- Dobrze, jeśli tego chcesz. A co do treningów. Brzmiałaś tak jakbyś wiedziała lub chciała żeby ktoś konkretny cię uczył ?
- Chciałabym, żeby uczył mnie strażnik Bielikov, bo raczej nie jest stąd.
- Tak to prawda strażnik Bielikov jest z Europy, ale jeśli tego chcesz będziesz miała z nim zajęcia.
- Dziękuję. - Pocałowałam go lekko w policzek.
- Nicole ?
- Tak ?
- Jeśli nie miałabyś nic przeciwko chciałbym żebyś poznała resztę rodziny do której należysz.
- Naturalnie, że się zgadzam. Powiadom mnie gdzie i kiedy, dobrze?
- Oczywiście.
Uśmiechnięta szłam powoli w stronę drzwi. Już miałam chwycić klamkę,gdy Michael się odezwał
- Nicole naprawdę się cieszę, że dziś się ze mną spotkałaś.
- Ja także i mam nadzieję, że nie ostatni raz.
I potem otworzyłam drzwi i wyszłam. Poszłam w stronę ogrodów. Na miejscu usiadłam na jednej z ławek i pomyślałam ;
Najwyższy czas wejść w nowe życie i w nową przyszłość.
Po południu zjadłam z Damonem i Lissą obiad. Damon oznajmił, że ma dla mnie niespodziankę na wieczór. Powiedział mi tylko, że mam się swobodnie ubrać.
W pokoju ubrana w normalny sposób czekałam na Damona. Gdy przyszedł poszliśmy w stronę garaży samochodowych.

********************
Ciąg dalszy później.
:)

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 7

Damon zabrał mnie na śniadanie do jadalni, gdzie jadła jedynie rodzina królewska. Po paru minutach przyniesiono mi śniadanie. Gdy skończyłam jeść wreszcie poszliśmy w stronę sali królewskiej przed drzwiami stanęłam.
- Nie idź ze mną, dalej sama sobie poradzę.
- Dobrze, więc pójdź korytarzem prosto na końcu są drzwi wejdź tam. Będzie tam pomieszczenie, można powiedzieć jak sekretariat i będzie tam siedziała kobieta powiedz, że przyszłaś do króla, a potem będzie kazała wejść za pewne drzwi i tam zobaczysz Michaela.
- Dobra, dzięki.
Pocałował mnie w policzek i poszedł. A ja otworzyłam drzwi szłam przez korytarz tak jak powiedział Damon, przed drzwiami stało dwóch strażników. Pełna niepokoju chwyciłam klamkę i weszłam do środka. Przy biurku siedziała kobieta i robiła coś przy komputerze. Podeszłam do niej powoli i lekko zdenerwowana.
- Ja przyszłam do króla.- Gdy to powiedziałam spojrzała na mnie. Wstała od biurka i poszła w stronę drzwi pewnie, gdzie pewnie znajdował się Michael. Kobieta weszła do środka. A ja się odwróciłam i zobaczyłam Carolinę i Dymitra, dziwne, że nie zauważyłam ich wchodząc. Dymitr stał przy jednej ze ścian w ciemnym stroju. Lecz Caroline była ubrana elegancko i siedziała na kanapie. Podeszłam i usiadłam obok niej.
- Hej.- przywitałam się- Nie sądziłam, że cię tu spotkam.
- Hej, ja także. Wiem, że jesteś skryta, ale czemu tu jesteś.
I co tu powiedzieć, że przyszłam poznać ojca, które jest królem. No nie sądzę. I wpadł mi do głowy pomysł a raczej myśl.
- Tak wiem, że na razie jestem skryta, ale mam nadzieję, że niedługo nie będę musiała nic ukrywać. A jestem tu ze względu, że potrafię nieźle nabroić i mam zastać ukarana przez króla, bo kary rodziców na mnie nie działają. A oni uważają, że jeśli zostaną ukarana przez króla to w końcu przestanę wpadać na głupie pomysły czy nagłe ucieczki.- nie mam pojęcia skąd wziął mi się pomysł na takie wytłumaczenie, ale mam nadzieję, że mi uwierzy.
A poza ty naprawdę ją polubiłam i chciała bym się z nią zaprzyjaźnić. Bo dzięki temu znała bym kogoś innego niż mojego kuzyna i jego dziewczynę, ale także może Caroline mogłabym się zwierzać z moich smutków i z pozostałych rzeczy.
- To niezła jesteś. A weżniesz do siebie to co król ci zrobi.
- Nigdy nie sądziłam, że moi zrobią coś takiego więc trochę się obawiam. I chyba czas lekko przystopować, ale nie do końca.
I wtedy wyszła ta kobieta. Spojrzała na mnie.
- Panno Nicole może pani wejść.- skąd znała moje imię ?
- Co takiego ja powinnam teraz wejść !- nagle odezwała się Caroline
- Spokojnie Caroline, możesz wejść ja sobie poczekam. Poza tym siedzisz tu pewnie dłużej a ja dopiero przyszłam.- na szczęście kobieta się nie odezwała i usiadła z powrotem do biurka.
- Dzięki.
- No dobra idź.- uśmiechnęła się do mnie a ja do niej.
I weszła, lecz Dymitr z nią nie wszedł. Ciekawe dlaczego ?
Obok kanapy był stolik a na nim kilka czasopism. Wzięłam jedno i zaczęłam czytać, ale po jakimś czasie czułam na sobie czyjś wzrok, choć w pomieszczeniu prócz mnie znajdowały się jeszcze dwie osoby. Podniosłam wzrok spod czasopisma. Kobieta nadal siedziała przy biurku i skupiona robiła coś przy komputerze, więc to nie może być ona. Lekko odwróciłam głowę i w ułamku sekundy zauważyłam jak Dymitr ze mnie przenosi wzrok na drzwi za którymi weszła Caroline. Znowu zajęłam się czytaniem, albo przynajmniej próbowałam udawać, że czytam, bo ciekawiło mnie jedna rzecz. Dlaczego Dymitr mi się przyglądał ? Nie rozumiałam.
Po chwili drzwi się otworzyły i wyszła z nich Caroline. A brunetka przy biurku odezwała się do mnie.
- Może teraz pani teraz wejść.
Wstałam i mijając Caroline pożegnałam się. Przed otworzeniem drzwi wzięłam głęboki wdech, chwyciłam klamkę i z otwarciem drzwi weszłam do środka. W pokoju znajdowało się duże biurko i trzy krzesła. Jedno po jednej stronie i dwa po drugiej. Tam gdzie było jedno siedział zapewne Michael. Gdy zamknęłam drzwi Michael wstał i podszedł do mnie.

******************
Mam nadzieję że się podoba. W weekend prawdopodobnie wstawię następny.
Pozdrawiam Autorka :)

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 6

Dwór był olbrzymi. Widziałam kuchnie, kilka salonów, centrum strażników, miejsce w którym znajdują się pokoje dla rodzin i ogrody i wiele innych pomieszczeń. Zauważyłam, że wokół dworu jest coś na wzór muru i strażnicy. Na koniec Damon pokazał mi gdzie znajduję się sala królewska i , że gdybym chciała to tam mogę znaleźć Michaela. Myślałam, że to wszystko co chciał mi pokazać, lecz jedno szczególne pomieszczenie zostawił na koniec.
- To główna biblioteka królewska są jeszcze dwie, ale mniejsze od tej.
- W jednej już była, ale to musiała być mniejsza, bo ta jest wielka.- To prawda nigdy nie widziałam takiej biblioteki.
- Choć pokaże ci coś.
Szliśmy między regałami z książkami, aż doszliśmy do regału, który był taki jak inne.
- I co teraz.
Spojrzał na mnie i lekko pociągnął jedną z książek. I po chwili otworzyło się tajemne pomieszczenie. No tak tajemny pokój za szafą z książkami. Mogłam się tego spodziewać.
- Co tam jest ?
- Tam mogą wejść tylko osoby z rodziny królewskiej, której członek jest ..
- Królem.- Weszłam mu w koniec zdania.
- Tak, więc ty także. Może tam coś znajdziesz co cię zaciekawi, lecz także informacje o członkach naszej rodziny.
- Możemy tam wejść ?
- Oczywiście.
Powoli weszłam do środka pomieszczenie nie było duże, ale i nie małe wszędzie były póki z książkami, starymi książkami. Na środku był stół i cztery krzesła. Na stole były dwie lampki, a z sufitu zwisały żyrandole, ale nie ozdobne jak w prawie każdym pomieszczeniu na dworze, lecz zwykłe, które przypomniały mi o domu w Polsce i o tym jak tęsknie za rodzicami, którzy podobno niby nimi nie są, lecz dla mnie zawsze będą. I chyba czas poznać chociaż jednego z moich podobno prawdziwych rodziców.
- Damon. - Spojrzał na mnie, chyba trochę zaniepokojony. Ale ja sama nie byłam pewna lecz i tak kiedyś musiałam się z nim spotkać, bo to, że mnie nie zatrzymał przy sobie czy nie próbował znaleźć wcześniej to nie jego wina. bo on nic o moim istnieniu nie wiedział.
- Tak.?
- Chyba jestem gotowa spotkać się z Michaelem, ale tylko z nim. 
- Naprawdę. Kiedy ?
- Nie dzisiaj, lecz jutro. Oczywiście jeśli zechce się ze mną spotkać.
- Na pewno będzie chciał. I pewnie chciałabyś,żebym go poinformował.
- Tak, jeśli możesz.
- Z chęcią.- Uśmiechnął się do mnie szczerze a ja odwzajemniłam mu swoim uśmiechem.
- Możemy już iść chciałabym wyjść na zewnątrz. Są tam tak piękne ogrody.
- Dobrze chodźmy.
W ogrodach spędziłam resztę dnia leżąc na trawie, lecz Damon był ze mną wtedy tylko przez krótki czas bo musiał spotkać się z Lissa. Robiło się ciemno więc postanowiłam wrócić do pokoju, no ale oczywiście zaczęłam błądzić. Lecz dzięki temu zauważyłam, że wieczorem jest więcej ludzi na dworze niż za dnia. Muszę się dowiedzieć dlaczego ? Nikogo nie znałam a muszę jakoś dotrzeć do wschodniego skrzydła dworu, bo dzięki Damonowi wiem w jakiej części dworu jest mój pokój. Chyba wiedział,że się zgubię i dał mi tą informację bym mogła prosić o wskazówki dojścia.
Obok mnie przechodziło wiele osób, ale nikogo nie spytałam o drogę, chyba ze strach a może ze wstydu jaki sobie mogę narobić. Po chwili zauważyłam dziewczynę, którą już poznałam, jeśli mozna to tak nazwać. Szybko do niej podeszłam, żeby jej czasem nie zgubić.
- Hej.
- Hej. Ty jesteś ta nowa ?
- Tak.
- I co wiesz już kim jesteś czy jeszcze nie.
- Jestem w środku drogi rozwiązywania.
- A jak się nazywasz wiesz ?
- Tak. - I jakie tu podać imię moje używane przez 18 lat czy to, które niedawno poznałam.- Nicole.
- Nicole i jest coś jeszcze. - Chciała poznać mnie ale chyba jeszcze nie pora by ktoś poznał dalszą część mojej tożsamości.
- Oczywiście, że jest coś jeszcze, ale nie jestem pewna czy mogę ją wyznać.
- Jeśli nie to nie. Co tu robisz ?- Miła i choć mnie nie zna próbuje mnie poznać. Ale nikt o mnie nie wie prócz rodziny Michaela i Eleny kim jestem na razie.
- Przy jechałam na miesiąc do ojca. - Po części to prawda choć może nie do końca.
- Ach, tak. Jeśli mogę spytać to twój ojciec jest wampirem czy strażnikiem.
- Wampirem. - To chyba nie zbrodnia wyznać trochę prawdy poza tym może w ten sposób będę lepiej się czuła mówiąc to komuś inne mu niż Damon. - Przepraszam, ale jestem tu nowa i całkiem się zgubiłam. 
- No, tak. Wiem ja też gdy byłam tu po raz pierwszy też się gubiłam. No dobrze gdzie chcesz dojść pomogę ci.
- Dziękuję Caroline. Mogę ci mówić po imieniu ?
- Tak. Więc dokąd idziesz ?
- Wschodnie skrzydło dworu tam jest mój pokój.
- Ja też mam pokój i właśnie tam szłam.
- To mam szczęście.
Uśmiechnęła się do mnie i ja do niej. Po drodze rozmawiałyśmy i także umówiłyśmy się na pojutrze ze względu,że jutro ona i ja jesteśmy zajęte.
Przed wejściem do pokoju podziękowałam jej i weszłam do środka. na biurku była kartka. Wzięłam ja do ręki i przeczytałam:" Jutro przyjdę po ciebie o 10 i odprowadzę pod salę królewską byś się w razie co nie zgubiła.Damon". Odłożyłam kartkę na biurko i poszłam do łazienki. Umyłam się i poszłam spać.
     Następnego dnia ubrałam się i o 10 przyszedł Damon. Wzięłam głęboki wdech przed wyjściem i poszłam z nim. Lecz za nim poszliśmy na sale królewską Damon zabrał mnie...

************
A jednak znalazłam czas na napisanie kolejnego rozdziału. Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam Pauli :)
PS piszcie w komentarzach co myślicie o rozdziałach

piątek, 5 grudnia 2014

Informacja :(

Informuję z przykrością, że w ten weekend może nie pojawić się kolejny rozdział z powodu nawału nauki przed końcem semestru.
Niestety w technikum jest ciężko i przed końcem semestru mam jeszcze sporo sprawdzianów, ale obiecuję, że w środku tygodnia postaram się coś dodać.
Pauli :(