Odzyskać nadzieję

czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 111

Mam wolne i udało mi się wstawić. Przez kilka dni coś napisałam po kawałeczku. Liczę na wasze komentarze, opinie i miłego czytania :)

Nicole:

Gdy się obudziłam chciałam dotknąć ukochanego, ale moja ręka nie spotkała jego ciała. Czy jest mi z tego powodu przykro? Jasne, ale muszę z tym żyć. Podniosłam się a na stoliku nocnym zauważyłam złożoną karteczkę z moim imieniem. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po nią.

Żałuje, że nie mogłem zostać do momentu aż się obudzisz, ale mam zajęcia na dworze. Zobaczymy się później obiecuję Ci.
Kocham Cię D

Nigdy nie pisaliśmy pełnych imion. Ale zostawiłam kartkę na łóżku poszłam wziąć szybki prysznic.
Gdy spojrzałam w lustro po prysznicu wyglądałam koszmarnie, więc nałożyłam lekki makijaż, który pomoże mi się poprawić.
W szlafroku wyszłam do garderoby, w której było tyle ubrań, ale mam nadzieje, że dziś nie będę musiała się stroić do jakiś głupich spotkań.


Ubrana chciałam podejść do torby, gdy ktoś zapukał. Poprosiłam by wszedł do środka. Do pokoju weszła dziewczyna z tacą ze śniadaniem. Co było dziwne?
- Nic nie kazałam przynosić.
- Robię tylko to co mi karzą Wasza Wysokość.- powiedziała tak cicho jakby się mnie bała.
- Ale ... dziękuję, w razie czego obiad zjem w jadalni. Możesz iść.
- Tak Wasza Wysokość.
Dygnęła i wyszła. Gdy to zrobiłam uśmiechnęłam się miło jak tylko umiem.
Uduszę chyba kogoś jak służba nie przestanie tak dygać na mój widok. Ledwo drzwi się zamknęły znów ktoś wszedł. Jak miło wrócić- pomyślałam.
- Przeszkadzam?- spytała moja asystentka.
- Nie wejdź, jakieś wiadomości dla mnie? Nie będzie ci przeszkadzać- wskazałam na jedzenie.
- Nie. Niewiele, za pół godziny chcę cię zobaczyć ojciec, a Damon kazał mi to przekazać.- podała mi kopertę.
- A jakieś spotkania?
- Nie, dziś spokój.
- To dobrze. Wiesz może co się dzieje na dworze?
Przez dłużą chwile się nad czymś zastanawiała i denerwowała? Co tu się dzieje?
- Nic takiego, pójdę już. Jeśli to wszystko?
- Tak, idź mąż pewnie czeka.
Uśmiechnęła się i wyszła.
Gdy tylko zjadłam z torby wyjęłam księgę.
- I co ja mam zrobić?- powiedziałam do siebie.
Ciekawość mnie zżerała by ją jeszcze przejrzeć, ale jeśli znów znajdę coś o tym, że … Nawet nie mogę o tym myśleć.
Książka mnie nie zabije, ale strach pewnie tak..
Otworzyłam na kolejnym fragmencie, który był oznaczony.

Po tak wielu próbach i wierzeniach znalazłam je! Znalazłam sposób by przeżyć bez krwi. Tak wiele próbowałam a jednak dziś zrobiłam kolejną próbę i gdy głód powinnam zaspokoić wypiłam napój. Uczucie które temu towarzyszyło było palące. Nie czujesz uczucia jak przy piciu krwi, ale głód się zmniejszył. A to było najważniejsze. Ale ostrzeżenia dla wszystkich, które chcą je robić. Jeden ze składników musicie zdobyć, ale to nie jest bezpieczne. Potrzebna jest krew krwiożercy.

Od tego słowa pojawiła się strzałka i nazwy jedna pod drugą innym pismem niż tekst z boku. Na końcu małej kolumienki pojawił się wyraz „bestia”.
Zamknęłam natychmiast książkę i schowałam ją w ciucha.
To za dużo, więc wzięłam wiadomość od kuzyna.

Wiem, że po twoim powrocie miałaś się na karmić, ale wyjechałem razem z Lisą i wrócimy dopiero po twoich urodzinach a dokładnie w szkole. Wiem, że to późno, ale mam nadzieje, że wytrzymasz.
Do zobaczenia jak najszybciej, Damon
PS Błagałem,  by tego nie robili, ale się uparli.

Kto nie robił czego?

Damon:

- Jak myślisz jak zareaguje?
- Szczerze, myślę, że sam się domyślasz. Ale pamiętaj, że to tylko chwilowe później i tak będzie się cieszyć w końcu to jej urodziny.
- Kocham cię wiesz.
- Tak?
- Tak- wyszeptałem to przy jej ustach i mocno pocałowałem.

Nicole:

Gdy weszłam sekretarka kazała mi wejść do taty, lekko mnie to zaskoczyło, ale no cóż. Weszłam do środka. W pokoju na dźwięk otwieranych drzwi jakby ucichły głosy. Oprócz Michaela był jeszcze Hans co mnie zaskoczyło, bo myślałam, że będziemy rozmawiać o szkole.
- Wasza Wysokość.
Jak zwykle według zasad.
- Witaj Hans- zwróciłam się do niego. - O czym chciałeś rozmawiać, bo chyba nie o szkole?- spytałam ojca.
- Usiądź córeczko. Musisz o czymś wiedzieć. Ustaliliśmy ze strażnikiem Hansem, że musisz mieć zmożoną ochronę.
- Dlaczego?
Po dłuższej ciszy, nie wytrzymałam.
- Powiedz!- jeszcze trochę i nerwy mi puszczą.
- Ścigają Jej Wysokość bestie i jest w to mieszany Daniel.- udzielił odpowiedzi Hans.
Zamurowało mnie, oparłam się bardziej o fotel. To niemożliwe, nie może mnie przecież ciągle ktoś ścigać, prawda?
 - Zrobimy wszystko, by nic ci się nie stało.- zapewnił Michael.
- Ilu?
- Prócz strażnika Powella chcemy dać może dwóch najlepszych. Wiem, że Jej Wysokość nie chcę dużej ochrony, ale trzech to minimum w tej sytuacji.
- Zgadzam się- wypłynęło z moich ust szeptem, że ja sama ledwo to usłyszałam.
- To dobrze. Oddalę się- strażnik skłonił się i wyszedł.
Ojciec widząc chyba moją twarz poprosił, by przyniesiono dla mnie szklankę wody.
Po tym jak się napiłam i może uczucia trochę zeszły porozmawialiśmy o moi wyborze co do studiów. Na szczęście Michael zgodził się na mój pomysł.
Siedzę w ogrodzie i czekam na Caroline i jej chłopaka.
- Nicole!
Jej krzyk na mój widok był tak głośny, że otrząsnęłam się z rozmyślań.
- Caroline- przytuliłam ją, a mojemu przyjacielowi, który stał z boku powiedziałam bezgłośnie- Hej Jack.
- Hej Nicole- powiedział tak samo.
Rozmawialiśmy przez godzinę o tym co się wydarzyło jak mnie nie było i o tym jak było u mojej matki.
Ledwo zjadłam obiad, poszłam szybko do siebie, a potem tajnym przejściem do Dymitra.
Położyłam się na brzuchu na łóżku i czekałam aż wyjdzie z łazienki po prysznicu. Książkę wcześniej położyłam na stoliku nocnym.
Gdy drzwi miały się otworzyć odwróciłam się w ich stronę, a już po chwili widziałam Dymitra z ręcznikiem wokół bioder, wciąż lekko mokrymi włosami i cudowną klatką piersiową i brzuchem. Poczułam w swoim ciele coś nowego i dziwnego na taki widok.
- Nicole?
- Hej.
- Hej, ładny widok?- spytał w drodze do szafy z ciuchami.
- Bardzo- wyszeptałam podążając za nim wzrokiem i pojawiającym się lekkim uśmiechem na moich ustach.
W drodze powrotnej podszedł do mnie i pocałował. Gdy się oderwał powiedział, że zaraz wraca i znów wszedł do łazienki.
Gdy wrócił położył się obok mnie i objął.
- Ktoś wie, że tu jesteś?
- A po co jestem dorosła. Wiedziałeś o tym, że mnie ściągają?
- Tak. A teraz może porozmawiamy o tym co znalazłaś, hmm?
- Musimy?
- Tak, co cię martwi?
- Przeczytałam ją, nie cała ale część czy raczej kilka fragmentów. Ona mnie przeraża.
- Powiedz mi- podniósł mój podbródek bym spojrzała w jego oczy.
Więc sięgnęłam po nią i mu ją podałam.
- W jednym z nich było o Angelice- dziewczynie przede mną, napisał to ksiądz którego poznałam. Pisał o ukształtowaniu o tym jak widział jak cierpiała, prosiła o śmierć i próbowała się zabić.
- Ale się nie zabiła?
- Nie, raczej nie, bo przeżyła ukształtowanie.
Wstałam z łóżka.
- Ale ja nie dam rady, nie jestem tak silna.
Łzy zaczęły mi lecieć a wokół siebie poczułam silne ramiona, które zaczęły mnie obracać w swoją stronę. Palcami znów uniósł mój podbródek by moje załzawione oczy spotkały jego.
- Jesteś silna, a ja będę przy tobie. Rozumiesz? Kocham cię i zawsze z tobą będę.
Jego jedna dłoń pogładziła mnie po policzka i wsunęła się we włosy. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Chłonęłam każdy jego dotyk jak lekarstwo na każdą moją złość i chorobę. Jego usta są tak blisko, że czułam jego oddech na swoich. Jego zapach wypełnił moje nozdrza, a oczów nie potrafiłam od niego oderwać. Wiedziałam, że cokolwiek się wydarzy mam go. Był tak blisko, więc przeniosłam ciężar na czubki palców, co wystarczyło, by przylgnąć ustami do jego ust. Zwykłe, delikatne zetknięcie warg sprawiło, że moje serce podskoczyło z radości.
Chciałam go objąć za szyje, ale moje ręce powędrowały pod jego koszulkę, poczułam jak jego mięśnie się spinają i nie wiedząc czemu poczułam, że to dobrze, więc nie cofnęłam dłoni, tylko pozwoliłam im przesuwać się dalej, dotykać mięśni brzucha i klatki piersiowej. Miałam wrażenie jakby nasz pocałunek zmieniał się z każda chwilą jak nigdy dotąd i przybrał iście monstrualny wymiar. Język Dymitra wdarł się w moje usta i splótł się w zmysłowym tańcu z moim językiem.
Zacisnęłam pięści na jego koszulce i desperacko podciągnęłam ją do góry, by wreszcie zobaczyć jego ciało.
Tym razem jest inaczej i nie miałam z tym żadnego problemu. Wiedziałam, że oboje chcemy czegoś więcej tym razem. Czułam to u siebie, a przy mocno objętym ciele przy nim także- jego męskość. Co było niezwykłe, że tak na niego działam i czułam się z tym dobrze- to raczej nie jest grzech.
Koszulka spadła na podłogę. Usta Dymitra zeszły na moją szyję- całując, ssając, podgryzając. W pewnym momencie z moich ust wyszły jęki, których bym się nie spodziewała. Wszystko było w tym momencie jakby bardziej intensywne.
Dymitr zdjął ze mnie moją bluzkę, po czym położył dłonie na moich pośladkach i uniósł mnie. Dzięki czemu ja objęłam go nogami. Jego język dotykał i pieścił moje usta jak nigdy. Nawet nie poczułam jak kładzie mnie na łóżku. Czułam między swoimi nogami tak wielkie pożądanie, że wszelkie uczucia mnie przytłaczały.
Wszelkie obawy, które gdzieś zawsze były, zniknęły w jego ramionach czy pocałunkach. Gdyż nie mogłam o niczym myśleć, prócz o tym, że go pragnę i kocham bez względu na wszystko.
Dymitra usta przesuwały się po moim ciele, tak samo jak jego ręce, ale gdy jego dłonie były przy moich spodniach uniósł swoją twarz.
- Proszę- wyszeptałam.
Choć wydaje mi się, że bez mojego proszenia by je mi zdjął. Usta znów posuwały się po ciele, a moje spodnie wkrótce potem zniknęły.
Z moich ust od czasu gdy zdjął mi spodnie i czułam usta na nogach wydobywały się jęki i inne dźwięki, o które bym siebie nigdy nie podejrzewała.
Dymitr znów złączył nasze usta, a ja owinęłam się wokół niego. Nie chciałam czekać, nie chciałam się bać- bo nie mam czego przy nim. Chciałam przeżyć nawet już teraz swój pierwszy raz, miałam go o to prosić, ale za nim zdążyłam otworzyć usta. Zadzwonił jego telefon.
Nie chciałam, by go odbierał, więc wzmocniłam uścisk i pocałunek.
- Nicole powinienem odebrać.
- Nie, proszę.
- Też tego pragnę, ale jeśli to coś ważnego?
- To co?
- Nicole- powiedział to w sposób, którego nie znoszę więc go puściłam.
Usiadł na brzegu łóżka i odebrał. A ja- szczerze jestem wkurzona. Jestem w bieliźnie. Przed chwilą  było cudownie, a on co? Ważniejszy jest jakiś głupi telefon ode mnie?- I to na dodatek w momencie, w którym chcę mu oddać dziewictwo- to jest chyba jakaś kpina.
Oparłam się o zagłówek łóżka i jednego pewna, że ta chwila z przed chwili nie wróci.
Dymitr wciąż się na coś zgadzał lub nie, aż odwrócił się do mnie. Spojrzał na mnie tak jakbym nic nie było ode mnie ważniejsze.

Dymitr:

Czemu teraz musiał zadzwonić ten telefon, ale nie mogłem go ignorować. Wiem, że Nicole jest zła, że go odebrałem, ale za jakiś czas zrozumie.
- Posłuchaj to niezwykła sytuacja choć zaskoczyła mnie twoje podanie do tego zadania mimo, że masz już podopieczną, nie mylę się prawda?
- Nie.
- Ale jeśli chcesz możesz się zgodzić, ale chciałem się upewnić.
- Rozumiem.
Odwróciłem się do niej. Była, jest i będzie całym moim światem, dla niej żyję. I jeśli mogę ją chronić i oddać za nią życie to zrobię to, bo kocham ją.
- Zgadzam się.
- To świetnie, przekaże za chwilę wieści księżniczce.
- Idziesz do niej teraz?
- Tak, do zobaczenia za pół godziny na spotkaniu.- rozłączył się.
Domyślałem się kto wrzucił tam moje podanie, ale teraz była ważniejsza sprawa.
- Hans do ciebie idzie.
- Co?
Wstała jak opętana i zaczęła z podłogi ubierać swoje ubranie i chwyciłam książkę.
Biegliśmy przez tunel, aż do jej pokoju. Ledwo weszliśmy zaczęła szukać czegoś z jednej z szuflad biurka i wyciągnęła słuchawki i włączyła jakiś film z profilu laptopa na jakimś fragmencie. Dźwięk słabo, ale był słyszany przez słuchawki i w tym momencie gdy ona odetchnęła usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszedłem do tajemnego przejścia, a ona zaprosiła głównego strażnika do siebie.

1 komentarz: