Odzyskać nadzieję

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 14

Chłopak miał jasne włosy  już go widziałam, ale nie mogę sobie przypomnieć. Patrzył na mnie.
- Witaj kuzyneczko.
- Hej ...
- Lucas.- przypomniał mi swoje imię.
- Przepraszam, ale ciężko mi zapamiętać imiona. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Skąd. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Porozmawiać, dobrze. Ale dałbyś mi może 10 minut.
- W porządku, zaczekam tu na ciebie.- Że co?! Ale nie chcę urządzać awantur.
- Dobrze.
Poszłam do garderoby wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Pod prysznicem zastanawiałam  się czemu wszyscy byli dla niego oschli i kazali trzymać się z daleka od niego w czasie kolacji, nie rozumiem.
Gdy wyszłam z łazienki Lucas wstał.
- Więc o czym chcesz rozmawiać?- zaczęłam
- Przejdziemy się?
- Ok.
Szliśmy ogrodami dworu, w końcu usiedliśmy na jednej z ławek.
- No to o czym chcesz ze mną rozmawiać?
- O tobie.
- O mnie? A dokładnie.
- Chcę cię poznać. Bo pewnie wszyscy cię przed mną ostrzegali, ale proszę poznaj mnie i nie ufaj w to co mówią.
- Nie mam takiego zamiaru. Dopiero poznaje ten świat, a rodziny nie mam zamiaru osądzać. Nie wiem czemu wszyscy uważają, że mam trzymać się od ciebie z daleka. Pragnę poznać i zrozumieć wszystkich oraz świat, w którym się znalazłam.
- To dobrze - uśmiechnął się, ale nie wyglądał na zwykły- Jak się czujesz będąc tu.
- Szczerze cudownie, ale także jestem zdezorientowana. Lecz zaczynam wszystko sobie układać.
- Tęsknisz za miejscem, w którym mieszkasz ?
- Tak, choć.....
- Choć co?
- Nic nieważne. Dlaczego wszyscy tak cię osądzają?
- To zagmatwane, może kiedyś ci opowiem.
- Dobrze.
Rozmawialiśmy, zadawał naturalne pytania, ale nie rozumiem dlaczego wszyscy kazali trzymać się od niego z daleka. Z Lucasem musiałam się pożegnać i pobiegłam do Lucy. Gdy weszłam była tam jeszcze jedna osoba- Elena.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Gdzie byłaś, martwiłam się?- ciotka była naprawdę zmartwiona, ale co może mi się tu stać.Jestem przecież bezpieczna.
- Nic takiego zagadałam się z Lucasem. Elena co tu robisz?
- Poszłam do ciebie, ale ciebie nie było a słyszałam, że masz zajęcia z ciotką więc przyszłam, proszę.- podała mi małe pudełko.
- Dziękuje.- wzięłam pudełko i odłożyłam na szafę.
- I przyszłam się pożegnać, bo wyjeżdżam.- i zrobiło mi się smutno.
- Musisz?
- Tak, ale na pewno się jeszcze spotkamy.- uściskała mnie i wyszła.
Ciotka siedziała na kanapie.
- Siadaj. Musimy porozmawiać.
- O czym?- usiadłam obok niej.
- O czym rozmawiałaś z Lucasem?
- O mnie i trochę o nim. Czemu pytasz? I czemu wszyscy dziwnie go traktowaliście na kolacji?
- Nicole on nie jest taki jak myślisz, trzymaj się od niego z daleka.- ostrzegała.
- Więc mi wyjaśnij.- jestem tak zirytowana, o co tu chodzi.
- On ma swoje grzeszki, to można powiedzieć czarna owca w rodzinie. Lubi niszczyć, a teraz boimy się, że ty jesteś celem.
- Celem jakim celem ?
- On pragnie władzy, a teraz ty stoisz mu na drodze.
Stoję na drodze, jak to możliwe. Nie chcę o tym rozmawiać, nie teraz.
- Możemy zacząć lekcje.
- Oczywiście.
Dziś zaczęłyśmy od lekcji manier skończyłyśmy coś koło 20.
W pokoju włożyłam pudełko w szufladę i wyjęłam mój telefon z torby i zadzwoniłam do domu. Po kilku sygnałach mama odebrała.
- Hej mamo.
- Paulina, długo nie dzwoniłaś.
- Wiem byłam trochę zajęta, ale mam nadzieje, że doszły sms-y-, które wysyłał Damon i za co jestem mu wdzięczna.
- Tak doszły, jak ci się podoba praca no i Stany?
Praca, której nie ma, a USA ....
- Wspaniale w pracy mam trochę ciężko, ale wszyscy mi pomagają. A co w domu?- nie mam ochoty rozmawiać.
- W domu spokojnie, tęsknimy.
- Czy mi się wydaję czy ktoś przyjechał.- Słyszałam jak ktoś krzyczy, znałam te krzyki.
- Tak ciotka przyjechała.
Rozmawiałam z nią jeszcze chyba 10 minut. Z robiłam się głodna więc schowałam telefon do kieszeni i wzięłam słuchawki by słuchać muzyki, zeszłam poszukać kuchni i coś zjeść- niezwykłe prawie cały dzień nic nie jadłam. Idąc dworem zauważyłam, że teraz jest więcej ludzi niż za dnia. Poszłam do kuchni nikogo w niej nie było. Zaczęłam szperać po szafkach w poszukiwaniu składników do naleśników. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam gotować. Nie jestem dobra w gotowaniu, ale niektóre rzeczy potrafię ugotować. Zaczęłam smażyć i tańcować, gdy miałam już połowę ciasta usmażone. Zauważyłam Dymitra siedział na jednym ze stołków i mi się przyglądał. Zdjęłam słuchawki, teraz to czuję się głupio.
- Co tu robisz?- zapytałam, ale głupie pytanie.
- A jak myślisz.- no mądra odpowiedz na głupie pytanie.
- Długo tu jesteś?
- Trochę, wystarczająco by na ciebie patrzeć.- patrzeć na mnie, o boże czemu go nie zauważyłam- Uważaj zaraz coś ci się przypali.- naleśnik odwróciłam się i nalałam następny.
- Mogłeś mnie uświadomić o swoim wejściu, ale wziąć co chciałeś i wyjść.
- Tak to prawda, ale niezwykle zwinnie zachowujesz się przy gotowaniu.- nagle zrozumiałam, że to zwykła rozmowa i nie oficjalna.
- To komplement czy obelga?
- Tylko opinia.- opinia, nie sądzę, ja uznałabym to za komplement.
- Chcesz mam tego sporo- podałam talerz z naleśnikami.
Proszę żeby wziął i został i porozmawiał ze mną. Tylko przy Caroline i przy rozmowach z nim zapominam o tym co się ze mną stało. Chyba zauważył mój błagany wzrok i wziął jeden naleśnik.
- Mogę o coś spytać.
- Słucham.
- Czy wiesz coś o Lucasie, z rodziny króla?
- Najlepiej trzymaj się od niego z daleka on ma złą reputację.
- To znaczy?- I tym chyba się skończyła rozmowa bo wstał.
- Dziękuję za poczęstunek było pyszne. - no i wyszedł.
Co jest nie tak z Lucasem, muszę wiedzieć. Skończyłam smażyć zjadłam a resztę schowałam do szafy i poszłam w stronę pokoju.
Po drodze mijało mnie wiele osób. Muszę z kimś porozmawiać. I zamiast do siebie poszłam do pokoju Caroline.
- Hej.- przywitałam się gdy mi otworzyła.
- Hej.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Nie, wchodź.
W pokoju był chłopak, wysoki brunet.
- Nicole to mój chłopak Jack.- podałam mu rękę
- Hej to nie ty gadałaś z Lucasem w ogrodach?- zapytał Jack.
- Tak.- nagle Jack i Caroline wymienili spojrzenia.
- Zostawię was same- Pocałował Caroline i poszedł w stronę drzwi- Wpadnę później.- wyszedł.
Usiadłam na kanapie a ona obok mnie.
- Co od ciebie chciał Lucas?- zapytała jakby się bała, ale czego?
- Porozmawiać, ktoś mi powie o co chodzi wszyscy mnie przed nim ostrzegają.
- Nicole on niszczy wszystko co stoi na jego drodze, współczuje jego rodzinie.
- Możesz jaśniej.- Do cholery o co chodzi.
- Wiesz, że król nie ma potomka, a wiele osób ma chętkę na tron a tym bardziej Lucas. On jest najstarszy z całego kuzynostwa i może walczyć o tron z innymi rodami mogącymi wziąć udział w walce.
- Walce?
- Gdy król nie ma potomka to inne rody mogą walczyć o władzę.
- Jest coś co mogłoby kogo powstrzymać?
- Tylko potomek króla, którego nie ma. Chyba, że ktoś z rodziny króla, ale on zniszczył ostatnią osobę która z nim walczyła.
- To próbowali go powstrzymać.
- Tak, ale ..... Czemu o to pytasz?
- Tak z ciekawości. A wiesz czemu o to walczy?
- Tego nikt nie wie, ale jeśli mu się uda to zniszczy cały nasz świat. No ale zmieńmy temat.Czemu przyszłaś?
- Chciałam pogadać.
- O czym?
- Mówiłam ci, że mam tajemnicę.- przytaknęłam.- Chcę cie o coś poprosić. Kiedyś ci ją wyznam, ale gdybym nie ja ci wyznała, pozwolisz mi sobie wyjaśnić.
- Tak, ale czemu mnie o coś takiego prosisz?
- Znamy się krótko, a jesteś dla mnie jak przyjaciółka.
- Ty dla mnie też- przytuliła mnie.
- Ja już pójdę,a  ty wracaj do swojego księcia.
Wyszłam i poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i  gdy poszłam spać była trochę po północy.

**********************
No i to już 14 rozdziałów. Mam nadzieję, że nie mam w rozdziale jakiejś wpadki.
Całuję Pauli

1 komentarz:

  1. Przepraszam, ze nie wczesniej, ale jak juz wspomnialam na moich blogach zapsul mi sie telefon. Rozdzial jak zawsze swietny.

    OdpowiedzUsuń