Wstałam z trawy, by się rozejrzeć gdzie jestem. Czułam tu coś dziwnego, tylko co. Postanowiłam podejść do jeziora. Weszłam na pomost, aż na sam koniec do barierki. Czułam jakby coś kazało mi to zrobić. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam barierki. Zamknęłam oczy na chwilę i poczułam jakby ktoś uderzył moje ciało. Otworzyłam oczy. Słońce było wyżej niż przed chwilą. Słyszałam głosu za sobą więc się odwróciłam. Znajdowało się tam dość sporo osób, podeszłam do nich. Szłam obok nich, ale wydawało mi się, że mnie nie widzą. Nagle zauważyłam znajomą twarz podeszłam do mężczyzny.
Spojrzałam na niego, bardzo dokładnie. To Michael, ale młodszy. Spojrzałam na wszystkie twarze, na miejsce, w którym się znalazłam.
Nagle z górki zaczęła schodzić jakaś para z dzieckiem. Na twarzach ludzi koło mnie zagościł uśmiech. Michael zaczął iść w ich stronę, ja także.
- Jednak przyszliście- uściskał mężczyznę i kobietę.
A ja się przyglądałam nie wiedząc co się dzieję.
- Tak Michael, poza tym Alice nalegała, a jej nie potrafię odmówić.- powiedział mężczyzna, przytulając kobietę.
Mój ojciec nagle wziął małego chłopca na ręce- chłopiec ma może 3 lata.
- A jak się ma nasz mały Lucas.- dziecko się przytuliło do mojego ojca.
Czy on powiedział Lucas?
Michael odstawił dziecko, które pobiegło do innych.
- Tato co się tu dzieje?- powiedziałam do Michaela, ale on nawet na mnie nie spojrzał.
- Przepraszam na chwilę was, ale pójdę nad jezioro.- powiedziała do mężczyzn, potem na mnie spojrzała.
Ona mnie widzi. Poszłam za kobietą w stronę jeziora. weszłyśmy na pomost.
- Kim jesteś? -spytała.
- Ja jestem Nicole, a pani?
- Alice, jestem żoną Daniela.
- Czemu tylko ty mnie widzisz?
- Nie wiem, ale może powiesz mi dlaczego do Michaela powiedziałaś tato?
- Bo to mój ojciec, od nie dawna o tym wiem.
- Jak się tu znalazłaś?
- Obudziłam się tu przy jeziorze, coś kazało mi podejść na koniec pomostu i dotknęłam barierki, a potem tu sie znalazłam. Ale poczekaj jak masz na nazwisko?
- Johnson, a czemu pytasz?
- Należysz do rodziny królewskiej?
- Tak.- nie rozumiała o co mi chodzi.
- To czemu cie i Daniela nie poznałam na kolacji, poznałam Lucasa, ale nie was.
Nagle podbiegli tu dwaj chłopcy. I spojrzeli na Alice.
- Mamo choć się z nami pobaw- prosił mały Lucas.
- Tak ciociu choć.- odezwał się drugi.
- Zaraz do was przyjdę chłopcy.- odezwała się Alice.
- Kim był ten drugi chłopiec?
- To Damon.- zaczęłam chichotać.- Co ci ę tak bawi?
Spojrzałam w stronę, którą pobiegły dzieci.
- To dziwne, tu wszyscy są szczęśliwi, a oni się wspólnie bawią. A teraz wszyscy są przeciw Lucasowi.
- Co ? Czemu?
- Nie wiem, ale muszę to odkryć.
- Nie ważne, może zostań tu trochę.
- Nie mogę choć bardzo chcę. Muszę wrócić do mojej rzeczywistości.
I zrozumiałam, że to moja moc mnie tu ściągnęła i że tak jak tu przyszłam wrócę z powrotem.
- Idź do chłopców.
- Dobrze, do zobaczenia, Nicole.- uśmiechnęła się i odeszła.
Ja podeszłam do barierki i jej dotknęłam. I znów to poczułam. Otwierając oczy czułam, że jestem znów w moim świecie. Ale muszę ją znaleźć, bo jak to możliwe, że jej nie poznałam, muszą o nią spytać Lucasa.
Podeszłam do mojego konia i zaczęłam jechać w górę górki. Droga jest długo po pewnym czasie zauważyłam ogrody. Zatrzymałam się. Dlaczego nikt mi nie pokazał miejsca z jeziorem? Pojechałam do stajni i zostawiłam konia w dobrych rękach służby.
W pokoju wzięłam prysznic.
Ciotkę poprosiłam o odwołanie zajęć i poszłam do Lucasa. Zapukałam w drzwi. Otworzył mi po dłuższej chwili, wyglądał jakbym go obudziła.
- Nie przeszkadzam, jeśli tak wpadnę później.
- Nie, wchodź.
Usiadłam na kanapie. - Chyba każdy pokój ją posiada.
- Co cię sprowadza do mnie tak wcześnie.
- Chciałabym się czegoś się od ciebie dowiedzieć.
- Czego?
- Gdzie jest Alice, twoja matka?
Gdy powiedziałam jej imię zesztywniał i wstał.
- Wyjdź stąd Nicole.- powiedział głośno.
Ale czemu tak się zachowuję. Podszedł drzwi i je otworzył. Wiedziałam, że muszę to zrobić i szłam w stronę drzwi.
- Powiedziałam coś nie tak?
- Wyjdź.- był zły.
Trzymał rękę na klamce. Oby moja moc się uwolniła. Dotknęłam szybko jego dłoni. Poczułam i zobaczyłam. Wspaniałe dni jego z rodzicami, nagle śmierć Alice, reszta wspomnień tak szybko przebłysnęły . Puściłam dłoń i wybiegłam na dwór, nawet nie wiem kiedy znów poczułam się słabo. Niedaleko była sala treningów, poszłam tam, ale gdy weszłam na salę upadłam na podłogę.
Ktoś mnie niósł. Zobaczyłam twarz Dymitra i znów zasnęłam.
Następny! Już! Czekam ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.