Odzyskać nadzieję

środa, 20 maja 2015

Rozdział 50

Strażnik Powell:

Widziałem jak moja podopieczna idzie znów na parkiet. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że dodatkowy strażnik zaczął się zabawiać. Spojrzałem znów na tłum gdzie wciąż była księżniczka. Podszedłem do strażnika i ochrzaniłem za pracę. Gdy spojrzałem na tłum nie widziałem jej. Zwróciłem się do faceta obok mnie.
- Poszukaj księżniczki tu a ja wezmę kogoś ze sobą i sprawdzę na zewnątrz!
Strażnik był młody, ale posłuchał. Szybko podszedłem do Dymitra i poprosiłem o pomoc. Zgodził się. Wyszliśmy z klubu i zaczęliśmy się rozglądać za Nicole.
- Słyszysz?- odezwał się kumpel.
Skupiłem się i usłyszałem głos dziewczyny. Poszliśmy w tam tym kierunku. Zobaczyłem jak chłopak, który był z nią i innymi w klubie zaczął ją dotykać. A ona pragnęła się uwolnić, lecz nie mogła. Razem z Dymitrem oderwaliśmy chłopaka od niej. Chwyciłem go mocno.
- Dymitr zajmij się nią, a zajmę się nim.
- Jasne- odpowiedział i spojrzał na nią.
Opadła na podłogę. Zobaczyłem jej łzy gdy spojrzała na mnie.
- Jason nie mów nic ojcu proszę. Zrobię wszystko tylko nie mów.
Błagała mnie, nic nie odpowiedziałem. Gdyż to dobrze ja mogę prosić ją by nic nie mówiła. Ja miałem ją chronić i mieć ją na oku, a tego nie zrobiłem. Odciągnąłem chłopaka gdzieś dalej i spojrzałem na niego jego wzrok był nieobecny. Ktoś go zmusił, no świetnie.

Nicole:

Nagle zjawili się dwaj mężczyźni i odciągnęli go ode mnie. Gdy na nich spojrzałam rozpoznałam ich. Poprosiłam Powella by nic nie mówił ojcu, ale nie wiem czy to zrobi. Boję się jego reakcji, a raczej tego, że dostanę mnóstwa strażników na powrót do Polski, a tego nie chcę.
Drugi mężczyzna kleknął przy mnie, chwycił mnie za podbródek tak bym mogła spojrzeć na niego. Starł z mojego policzka łzy.
- Co tu się stało Nicole?- spytał.
- Nie wiem, chciałam go odepchnąć, ale nie mogłam. Zaczęłam czuć się słabo nie wiem czemu i nie mogłam, nie mogłam- poczułam kolejne łzy na policzku.
Wzrok mi się znów polepszył, ale wciąż czułam się słaba.
Nie wiem kiedy wrócił mój strażnik i poprosił Dymitra mówili coś przez chwilę, po czym podeszli do mnie.
- Możesz wstać?- spytał Dymitr.
Próbowałam się podnieść, ale nie mogłam. Pokręciłam głową, po czym Dymitr pochylił się i wziął mnie na ręce i zaczął nieść.
- Dymitr zabierze cię na dwór, gdzie odbierze cię Shanna i zabierze do pokoju.- tłumaczył Powell gdy szliśmy.
- A Caroline przecież..
- Ktoś inny się nią zajmie nie martw się - powiedział ukochany.
Usiadłam z tyłu samochodu, mężczyźni jeszcze chwile rozmawiali, następnie strażnik usiadł za kierownicą i odpali samochód. Jechaliśmy już jakiś czas. Nagle poczułam ostry ból głowy jakby ktoś coś mi do niej wbiłam. Zaczęłam krzyczeć z bólu, Dymitr obejrzał się.
- Nicole co się dzieje?!
- Moja głowa- i znów krzyknęłam.
Dymitr chyba przyśpieszył, bo zaczęliśmy jechać szybciej. Znów poczułam ból tym razem na całym ciele, ale głowa bolała mnie najbardziej, złapałam się za nią jakby to miało mi jakoś pomóc. Nie wiem skąd przyszło mi coś do głowy. Gdy poczułam silny ból głowy, krzyknęłam z całej siły.
- Elizabeth!

Daniel:

Przymuszenie tego chłopaka wcale nie było trudne. Teraz wystarczy czekać, aż mój syn zrobi to co ma, a potem będzie już z głowy.
Widziałem jak dziewczyna wychodzi, a zaraz za nią ten chłopak. Wyszedłem również i ukryłem się gdzieś by mieć na wszystko oko i móc wyjść.
Chłopak zaczął dotykać mojego brata córkę i już miałem podejść i zrobić przedstawienie, ale nagle zjawili się strażnicy. Wściekłem się, ale zostałem i patrzałem co się wydarzy. Jednak jeden strażnik zajął się chłopakiem, którego przymusiłem. Lecz drugi zajął się nią.
Odszedłem z tam tond kawałek, gdy zaczął dzwonić mi telefon. Wyjąłem go i odebrałem.
- Masz ją?
- Nie. Niestety zabrali ją strażnicy z którymi była.- odpowiedziałem.
- A czy coś w ogóle ci się udaje, bo nam się wydaje, że dopiero teraz twój plan może się udać. Kiedy to my pragniemy tej dziewczyny.
- Nie martw cię się, coś mi się udało. Dziewczyna ma w swoim organizmie ten wasz specyfik, który chcieliście bym jej podał.
Może choć z tego będą zadowoleni. Choć już sam byłem zły, że nie udało mi się jej zabrać.
- No chodź coś ci się udało panie Johnson.
- A co z umową?
- Dotrzymamy warunków z robiłeś chodź część z tego co miałeś, więc część warunków będzie spełniona.
- Mam nadzieje, bo inaczej znajdę i was zniszczę.
- Nie groź nam, gdyż to my możemy zniszczyć ciebie i nie tylko. Nie zapominaj o tym.
Gdy to powiedział rozłączył się. Schowałem telefon i poszedłem z powrotem do klubu.

5 komentarzy:

  1. Rozdział idealny! Czekam na next!

    Pozdrawiam,
    Your Queen

    OdpowiedzUsuń
  2. :) :) :) :) Cóż mogę powiedzieć rozdział piękny ciekawy, nie spodziewałam się takiego zwrot akcji, muszę przyznać zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie.Czekam na next pozdrawiam Kostka

    OdpowiedzUsuń
  3. szlag..ma to coś w organizmie..;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Twojego bloga!!!!!! Przez ciebie nie będę mogła spać, bo będę całą noc rozmyślać co będzie dalej xD Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Twojego bloga!!!!!! Przez ciebie nie będę mogła spać, bo będę całą noc rozmyślać co będzie dalej xD Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń