Nicole:
Odkąd moi bliscy są tu czuję się lepiej- silniej. Dziewczyny poszły do łazienki a ja stoją obejmowana od tyłu przez Zayn'a. Jego wilk jest bardzo zaborczy i opiekuńczy ze względu na mnie. Wiem, że mam w sobie część jego bratniej duszy i tylko moja bliskość jest mu potrzebna.
- Nikki, czy znalazłaś coś, no wiesz? - wyszeptał mi do ucha.
Obróciłam się twarzą do niego.
- Jeszcze nie, ale gdy znajdę rozwiązanie pierwszy się dowiesz. Wiem, że chciałbyś ją obejmować.
Gdy tylko się tu zjawili. Zayn wiedział, że tutaj mogę znaleźć więcej informacji niż w Ameryce, ale nie znalazłam jeszcze nic, by móc mu w jakiś sposób pomóc. Przykro mi jest patrzeć na jego ból. Sama także liczę, że znajdę tu coś co pomoże mi sprowadzić jego mate do żywych.
- To nie oto tylko chodzi, ale mój wilk bardzo pragnie jej bliskości, mimo, że twoja również ją sprawia, ale nie tak mocno jakby mógł jej. Rozumiesz?
- Tak.
- O czym rozmawiacie?- usłyszałam Caroline
- O niczym szczególnym, chodźmy do sali.
O moich poszukiwaniach wie tylko Zayn, Cassie i Dymitr, choć sądzę, że Jason też się czegoś domyśla. Jack zjawił się po chwili obejmując swoją dziewczynę.
W momencie gdy zmierzaliśmy wejść do środka, usłyszałam głos, który przez kilka ostatnich dni dawał mi spokój.
- Wasza Wysokość.
Czułam jak wilk Zayn wyczuł chyba moją nie chęć, bo objął mnie silniej swoim ramieniem. Obróciłam się w jej stronę z wymuszonym uśmiechem.
- Tak Amando?
- Urządzamy imprezę i pomyślałam, że może chciałabyś w niej uczestniczyć ze swoimi przyjaciółkami.
- Impreza cudownie, prawda Jack- odezwała się Care.
- To impreza zamknięta tylko dla dziewczyn- dodała Amanda i podała do mnie jakiś papier.
- Och- usłyszałam z ust przyjaciółki.
- Mam nadzieje, że wpadniecie,
Ale za nim wzięłam zapewne zaproszenie Caroline trzymała jej już w dłoniach.
- Pomyślimy dzięki.
- No cóż to na razie- odpowiedziała cała trójka plastiku
- W końcu jakąś impreza- krzyknęła uradowana Care.
- Taa- odpowiedziałam z Cassie.
- Oj, no nie bądźcie takie. Przyda nam się coś co nas rozluźni.
- Care ma rację- powiedział Zayn- To dobrze zrobi waszej dwójce.- mówiąc to patrzał na mnie i Cassie.
- On dobrze mówi, to nam poprawi samopoczucie siostrzyczko.
- Może i tak, ale od kiedy na imprezy daje się zaproszenia?
- Może tutaj taka moda. Nie myśl o tym.
- Nie cierpię jak tak robicie, pomimo, że jest to urocze.- usłyszałam Caroline.
Przytuliłam ją i ruszyliśmy do sali.
- Nikki, czy znalazłaś coś, no wiesz? - wyszeptał mi do ucha.
Obróciłam się twarzą do niego.
- Jeszcze nie, ale gdy znajdę rozwiązanie pierwszy się dowiesz. Wiem, że chciałbyś ją obejmować.
Gdy tylko się tu zjawili. Zayn wiedział, że tutaj mogę znaleźć więcej informacji niż w Ameryce, ale nie znalazłam jeszcze nic, by móc mu w jakiś sposób pomóc. Przykro mi jest patrzeć na jego ból. Sama także liczę, że znajdę tu coś co pomoże mi sprowadzić jego mate do żywych.
- To nie oto tylko chodzi, ale mój wilk bardzo pragnie jej bliskości, mimo, że twoja również ją sprawia, ale nie tak mocno jakby mógł jej. Rozumiesz?
- Tak.
- O czym rozmawiacie?- usłyszałam Caroline
- O niczym szczególnym, chodźmy do sali.
O moich poszukiwaniach wie tylko Zayn, Cassie i Dymitr, choć sądzę, że Jason też się czegoś domyśla. Jack zjawił się po chwili obejmując swoją dziewczynę.
W momencie gdy zmierzaliśmy wejść do środka, usłyszałam głos, który przez kilka ostatnich dni dawał mi spokój.
- Wasza Wysokość.
Czułam jak wilk Zayn wyczuł chyba moją nie chęć, bo objął mnie silniej swoim ramieniem. Obróciłam się w jej stronę z wymuszonym uśmiechem.
- Tak Amando?
- Urządzamy imprezę i pomyślałam, że może chciałabyś w niej uczestniczyć ze swoimi przyjaciółkami.
- Impreza cudownie, prawda Jack- odezwała się Care.
- To impreza zamknięta tylko dla dziewczyn- dodała Amanda i podała do mnie jakiś papier.
- Och- usłyszałam z ust przyjaciółki.
- Mam nadzieje, że wpadniecie,
Ale za nim wzięłam zapewne zaproszenie Caroline trzymała jej już w dłoniach.
- Pomyślimy dzięki.
- No cóż to na razie- odpowiedziała cała trójka plastiku
- W końcu jakąś impreza- krzyknęła uradowana Care.
- Taa- odpowiedziałam z Cassie.
- Oj, no nie bądźcie takie. Przyda nam się coś co nas rozluźni.
- Care ma rację- powiedział Zayn- To dobrze zrobi waszej dwójce.- mówiąc to patrzał na mnie i Cassie.
- On dobrze mówi, to nam poprawi samopoczucie siostrzyczko.
- Może i tak, ale od kiedy na imprezy daje się zaproszenia?
- Może tutaj taka moda. Nie myśl o tym.
- Nie cierpię jak tak robicie, pomimo, że jest to urocze.- usłyszałam Caroline.
Przytuliłam ją i ruszyliśmy do sali.
Jest południe, dobra połowa szkoły śpi a ja siedzę w bibliotece wśród książek szukając legend, nitów i opowiadań, w których znajdę coś o sobie.
Przetarłam oczy ze zmęczenia, usłyszałam jak ktoś się do mnie zbliża.
- Wasza Wysokość- usłyszałam Powella.
- Tak?
- Czy wszystko w porządku, nie odpowiada Jej Wysokość na telefon.
Byłam zmęczona, więc nie chciałam znów mu wypominać o nie mówieniu do mnie tytułem, ale to jest nie ważne.
- Wyciszyłam telefon, przepraszam, że się martwiłeś.
- Rozumiem. Powinnaś się przespać.
Jeśli coś takiego mówi mi mój strażnik, którego zachowanie jest zgodne z zasadami oznacza, że wyglądam gorzej niż myślę. Zamykam wszytkie książki i odkładam na miejsce. Zabieram plecak i wychodzę wraz ze strażnikiem w stronę mojego pokoju.
Przetarłam oczy ze zmęczenia, usłyszałam jak ktoś się do mnie zbliża.
- Wasza Wysokość- usłyszałam Powella.
- Tak?
- Czy wszystko w porządku, nie odpowiada Jej Wysokość na telefon.
Byłam zmęczona, więc nie chciałam znów mu wypominać o nie mówieniu do mnie tytułem, ale to jest nie ważne.
- Wyciszyłam telefon, przepraszam, że się martwiłeś.
- Rozumiem. Powinnaś się przespać.
Jeśli coś takiego mówi mi mój strażnik, którego zachowanie jest zgodne z zasadami oznacza, że wyglądam gorzej niż myślę. Zamykam wszytkie książki i odkładam na miejsce. Zabieram plecak i wychodzę wraz ze strażnikiem w stronę mojego pokoju.
- Nie wierzę, że Cię przekonałyśmy.- krzyczy na cały pokój radosna Care.
- Nie wy tylko Dymitr. Choć wy trochę się do tego dołożyłyście. Ale jak coś mi się nie spodoba to spadam stamtąd, jasne?
- Taa, a teraz przebierz się.- po czym podała mi sukienkę.
- Nie wy tylko Dymitr. Choć wy trochę się do tego dołożyłyście. Ale jak coś mi się nie spodoba to spadam stamtąd, jasne?
- Taa, a teraz przebierz się.- po czym podała mi sukienkę.
Może nie byłam ulubienicą sukienek, ale czasami potrafiłam się do nich przemóc. Wszyscy mają rację potrzebuję trochę zabawy. Jestem młoda powinnam się bawić póki nie jestem jeszcze królową i nie mam ważnych obowiązków.
Ale czemu mam w sobie jakąś dziwną chęć zrezygnowania z tej imprezy. Jakby coś miało się wydarzyć, tylko nie wiem co.
- Ale się zabawimy- powiedziała rozradowana Caroline gdy szłyśmy wyznaczone miejsce.
- Jak to musimy iść gdzie indziej, myślałyśmy, że tu jest impreza?- spytałam zaskoczona i oburzona.
- To normalne, inaczej nie moglibyśmy spokojnie się bawić- tłumaczyła Amanda.
- Spoko rozumiemy, to idziemy - wtrąciła się Care.- To nic. Wyluzuj- szepnęła mi do ucha.
Może racja, przesadzam. Uśmiechnęłam się - sztucznie- i ruszałam za grupą. Pomimo, że nie podobało mi się to.
Schodziliśmy krętymi schodami coraz niżej, aż usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Ale moment , w których przekroczyłam próg pomieszczenia.
Wiedziałam, że to co się wydarzy nie wróży nic dobrego, a moje przeczucia ... No cóż na przyszłość posłucham tylko siebie.