Odzyskać nadzieję

niedziela, 18 lutego 2018

Rozdział 20

Nicole:

Gdy tylko wylądowaliśmy na lotnisku wiedziałam, że któryś ze strażników na pewno czeka. Idąc do samochodu wiedziałam, że czeka mnie jeszcze ciężką rozmowa z rodzicami.
Strażnik, który na mnie czekał nic nie powiedział i zachował swój profesjonalizm. Zanim samochód stanął przy dworze wiedziałam, że ojciec stał i czekał
- Mogę chociaż coś zjeść nim będziemy rozmawiać? -spytałam nim zdarzył cokolwiek powiedzieć.
- Nie musimy o tym rozmawiać. Chce tylko wiedzieć czy chcesz byśmy spędzili te święta z rodziną Zayna
Zatrzymałam się u spojrzałam na ojca.
- Nie chcesz rozmawiać o moim wyjeździe? - spytałam zaskoczona.
- Kochanie wiem, że cierpisz a kolejne rozmowy o tym w niczym nie pomogą. A mama chce wiedzieć czy chcesz wyjechać na świeta, bo jeśli tak to musi kupić coś dla Zayna i jego rodziców.
- Kocham cię tato - przytuliłam go.
- Ja ciebie też skarbie, a teraz chodźmy coś zjeść.
Wieść o moim powrocie rozniosła się dość szybko. Dziewczyny moich kuzynów zjawiły się dość szybko, by wyrazić swoje współczucie. A ja tylko słuchałam, później nie wychodziła już z pokoju, gdyż przez resztę czasu rozmawiałam z Cassie przy której się znów rozpłakałam pomimo, że nie chciałam już płakać z jego powodu.

Dwa tygodnie minęły szybko. Na prośbę matki Lucasa wypuściłam z lochów więziennych swego wuja. Oczywiście miał pozostać pod kontrolą strażników, którzy zostali by pracować. Gdy Dymitr wyjeżdżał z dworu stałam na dachu i spoglądałam na niego z góry. Tracąc nadzieję na swoje szczęśliwe zakończenie.
- O czym myślisz ? - spytał Zayn.
Widziałam, że nie powiem mu prawdy, że wciąż o nim myślę. Bo sama wiem, że to bezsensu.
Nasze matki siedziały w kuchni i robi ostatnie poprawki do kolacji wigilijnej.
- Myślę, że powinieneś pokazać mojemu ojcu wasz zbiór alkoholi.
- Kłamiesz, ale masz rację muszę to zrobić.
- Świetnie, więc idź.
Wstał i podszedł do naszych ojców, a gdy już nie było widać ani jego ani mojego ojca, podeszłam do ojca Zayna.
- Możemy porozmawiać?
- Oczywiście.
- Na osobności.
- Chodźmy do gabinetu.
Wpuścił mnie przodem, by zamknąć drzwi.
- Coś się dzieje?
- Wyjeżdżam po świętach do Polski. Zayn w pewien sposób jest do mnie przywiązany. Nie jestem jego mate i nie powinno tak być, ale będzie pragnął mojej obecności.
- Rodzice wiedzą, że chcesz wyjechać?
- Tak. Nie są tym zachwyceni, ale chcą bym była szczęśliwa.
- Zayn mówił mi co przeszłaś i bardzo mi przykro. Jeśli mój syn zechce z tobą wyjechać nie będę mu tego zabraniał. Wiem, że łączy ciebie coś z jego mate.
- Tu jesteście- wchodzi Zayn - Mama mówi, że czas zacząć.
- Już idziemy.

Miesiąc do zakończenia trzeciej klasy gimnazjum

Zayn:

Sam się zastanawiam jak czas z Nicole tak szybko mija. Na początku gdy tu przyjechaliśmy nie było łatwo, ale dałem radę. Ciężko było patrzeć także na nią. Na początku wiele nocy płakała choć nigdy nie powiedziała słowa. Gdy się tu zjawiliśmy zaczęła wymyślać sobie i mi zajęcia. Nicole dużo czasu poświęciła na naukę gry na instrumentach czy uczeniu się hiszpańskiego. Mnie natomiast zmusiła do  weekendowych nauk tańca towarzyskiego. Z początku byłem niezadowolony, ale widząc choć odrobinę jej radości sam zaczęłam wkładać trochę emocji.
Właśnie wracam ze sklepiku, w którym miałem kupić dla siebie i Nikki  coś do zjedzenia. Zbliżając się widzę jak siedzi na korytarzu z nogami podciągniętymi do siebie, na których trzyma szkicownik i rysuje jak nie trudno zgadnąć portret naszego nauczyciela od matematyki, który jest spoko gościem. Facet stoi i rozgląda się, spoglądając na Nicole na pewno zrozumiał co robi.  W końcu nie pierwszy raz go szkicuje. Pamiętam jak facet pierwszy raz zobaczył jej szkice.

(perspektywa Zayna i Nicole)
Siedziałem z chłopakami ze szkoły przy ławkach przed budynkiem w czasie gdy Nicole siedziała na schodach szkoły na dworze było ciepło więc większość uczniów było na zewnątrz. Nikki by nie myśleć często zajmowała się liczeniem zadań z podręcznika od matematyki lub rysowaniem. Dziś znów rysowała i nie musiała patrzeć na swój obiekt do rysowania. Skąd wiem? Pilnuje jej dość długo by ją znać.
- Zayn teraz ty.- powiedział kumpel by ruszył z partią gry.
 Siedziałam na schodach i szkicowałam swojego nauczyciela. To było lepsze od ciągłych myśli które mogły mnie porwać a tego nie chciałam. Zajęta szkicem wyczułam ten wzrok na sobie. Zawsze wiem gdy mój nauczyciel od matematyki jest za mną. Zawsze wtedy czuje się jakoś tak dziwnie obserwowana.  Nie spodziewałam się, ale usiadł koło mnie.
- Mogę wiedzieć co rysujesz?
Przerwałam i spojrzałam na mężczyzne
- Sądzę, że i tak pan widzi co rysuje.
- Masz talent czemu nie wzięłaś udziału w konkursie?
Facet zawsze mnie lubił  na zajęciach byłam zawsze bystra nawet w przeszłości i robił wszystko bym mogła się rozwinąć. Teraz było inaczej, ale nikt nic nie mówił. 
- Wie pan, że nie lubię konkursów. Poza tym wole matematykę. Proszę nie mówić nic pani Nowakowskiej-(nauczycielka plastyki). Rysuje lub liczę by nie myśleć. Mogę o to prosić.
- Jesteś bardzo bystra powinnaś brać udział w konkursach.
- Oboje wiemy, że stres mnie niszczy i nie pisze wtedy dobrze. A rysować wole tylko dla siebie.
- Dobrze, rozumiem, ale chciałbym zobaczyć rysunek gdy skończysz, dobrze?
- Zgoda, ale tylko ten.
- Dobrze.
Uśmiechnął się wstał i poszedł do szkoły a chwile potem zadzwonił budynek. Lekko podsłuchując słyszałem ich rozmowę a Nicole z rzadko widocznym dla mnie widokiem poszła prawdziwie szczęśliwa na lekcje.

Ten nauczyciel ma na nią dobry wpływ wiem to i jej rodzice są z tego zadowoleni. Wiedząc, że jest ktoś kto sprawia, że wraca jej chwila prawdziwego szczęścia.
- Wszystko okay?
Spytałem gdy po raz kolejny w ciągu ostatnich dni Nikki masuje swoje obolałe miejsca.
- Tak, musiało mnie tylko przewiać.
Nie byłem przekonany. Coś mi tu śmierdzi. Do jakiegoś czasu były strażnik Nicole był ze mną w kontakcie. Gdyż mimo, że ona wyjechała on i kilka osób na dworze chciało zniszczyć tę sukę, która zniszczyła życie dziewczynie, która jest tylko swoją powłoką. Oczywiście śmieje się i spędzamy czas ze znajomymi, ale wszyscy z naszego świata wiedzą, że to tylko pokaz. A wracając do sprawy Powell ostatnio nie piszę co mnie dziwi. Jej rodzice a szczególnie ojciec z nią nie gada. No cóż jestem pozorny i poprosiłem jednego z kumpli by to sprawdził.
Wstałem z podłogi gdy poczułem dzwoniący telefon. Odszedłem kawałek od Nicole.
- No nareszcie stary gadaj czegoś się dowiedział.
- Stary nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Nie owijaj w bawełnę. Bo się nie myliłem.
- Kurwa. Jak ci powiem będzie łatwo tylko jak jej to powiesz.
- Harry nie wkurwiaj mnie i gadaj co się dowiedziałeś.
- Nie ma go.
- Kogo?
- Tego popieprzonego ruska. Wdarłem się do pokoju Powella i stary ta wampirzyca robi cyrk na cały dwór czy raczej teraz przemieniający się w hotel. Nie ważne, Powell miał u siebie listy porwali tego gościa. Niestety Powell mnie nakrył.
- Co ?
- Słuchaj. Te listy są do Nikki. Podobno jacyś fanatycy coś sobie ubzdurali. Widziałem kilka przysłanych przez nich fotek. Gościa tną po plecach był we krwi.
Spojrzałem na Nicole znów dotykała pleców.
- Dlaczego nikt nas nie powiadomił.
- Tutaj wszyscy tworzą bloki i nikt nie chce jej powiadamiać uważają, że zrobiła by coś pochopnego.
- Kurwa. Muszę jej powiedzieć.
- Zayn współczuje ci. Nie chciałbym być na twoim miejscu
- Uwierz mi ja też. Dzięki za info.
- Spoko tylko teraz mi się dostanie.
- Czemu?
- Jej ojczulek powiadomił dyrektora, ale wisi mi to. Dla niej warto było, pomimo, że gnój ją zniszczył.
Rozłączyłem się i spojrzałem na blondynkę. Muszę jej powiedzieć. Klęknąłem przy niej i chwyciłem jej podbródek by jej oczy spotkały się z moimi.
- Skarbie- powiedziałem z bólem.- Muszę ci coś powiedzieć.
- Nie spodoba mi się to.- powiedziała cicho.
- Niestety. Wiem, że nie interesuje cię co się tam dzieje, ale miałem złe przeczucia i miałem rację. Chodzi o Dymitra - został porwany. Porywacze pisali do ciebie, ale listy przychodzą na dwór.
- Co takiego?!
- To nie wszystko, oni go torturują, podobno tną plecy.
Jej dłoń przeniosła się na te słowa do tyłu.
- Jak długo?
- Nie wiem.
Schowała swoją głowę pod ręce, ale po uniesieniu wiedziałem, że używa swej mocy, od której ucieka nie wiedząc czemu.

Nicole:

Sama już nie wiem jak i kiedy znalazłam się na dworze. Gdy tylko Zayn mi powiedział co się dzieje nie wiedziałam na kogo się bardziej wściekać.
- Może trochę odpoczniesz.- powiedział Zayn gdy zatrzymał samochód przy głównym wejściu. Lecz gdy się obróciłam w jego stronę wiedział, że nic nie zdziała.
Wychodząc ludzie którzy mnie widzieli patrzeli zaskoczeni. Szłam prosto do gabinetu ojca.
Sekretarka była zaskoczona moim widokiem chciała coś powiedzieć, ale zanim to zrobiłam pchnęłam z całej siły drzwi, za którymi znalazłam ojca, dziadka i kilku strażników. Głowy wszystkich zwróciły się w moją stronę.
- Córeczko.- Michael zaczął wstawać.
- Nie fatyguj się. Jakim prawem nie zostałam powiadomiona.- mówiłam wściekła.
- Skąd wiesz?- spytał dziadek.
- Oczywiście gdyby go od razu nie leczyli nawet żyła bym bez tej wiedzy. A teraz ile czasu to trwa? Nikt nie odpowie. Świetnie nie fatygujcie się.
- Co ty chcesz zrobić?- spytał ojciec.
- Sprawić bym jeszcze po żyła, bo najpierw umrę ja za niego a potem gdy zabiją go drugi raz umrze on.
- O czym ty mówisz?!- spytał dziadek, a strażnicy słuchali tej kłótni.
- Podłączyłam moje życie do niego by go chronić.
- Oszalałaś- usłyszałam krzyk ojca i dziadka.
- To był wasz ostatni sekret przede mną. Następnym razem oddale się od was.
Wychodząc zauważyłam biegnącą w moja stronę największą sukę na tej planecie.
- To twoja wina.
- Nie oskarżaj mnie - wbiłam ją w najbliższą ścianę.- Czuję więcej niż myślisz w tej chwili i jeśli zrobisz coś jeszcze by mnie zniszczyć. Zabiję cię i nie będzie mnie obchodzić, że on mnie nie pamięta gdy nie śpi.
Odrzuciłam ją w stronę nadchodzącej straży
- Zamknąć ją i nie karmić.
Po czym wbiegłam do garaży i ruszyłam jednym z samochodów po ukochanego. W drodze wysłałam kilka sms-ów Powellowi o przesłanie mi fotografii tych lisów. Przejrzałam je dopiero gdy tankowałam samochód.
Długo z własnego wyboru nie używałam swych zdolności, ale teraz czuję jak moc krąży w mych żyłach chcą dać ujście mej złości  Na dworze gdy zobaczyłam tą sukę wiedziałam, że to jej sprawka i gdy zajdzie mi za skórę dość mocno zniszczę ją, ale....
Teraz muszę go odzyskać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz