Odzyskać nadzieję

czwartek, 20 lipca 2017

Rozdział 11

Nicole:

Już myślałam, że wrócę do moich bliskich. Jaki bym mój błąd gdy otwierając ujrzałam młodego chłopaka. Widząc, że na niego patrzę uśmiechnął się i przysiadł koło mnie.
- Mam niewiele czasu.- powiedział.
- Już to słyszałam.
Skąd oni wiedzą kim jestem? Co się dzieje?
- Widziałaś go.- raczej stwierdził niż spytał.- Więc wiesz, że jesteś moją siostrą.
- Hola, hola. O czym ty gadasz?!
- Widziałaś Lucifera, więc za pewne powiedział, że jesteś jego córką. 
Patrzał na moją zszokowaną twarz, po czym dodał.
- Nie powiedział. Nie mam czasu Cassie za chwilę cię ściągnie. Posłuchaj miałaś rację może sprowadzić zmarłych do życia, ale musisz być silna. Gdy będziesz chciała to zrobić zacznij od kogoś z kim jesteś teraz związana. I błagam nie zapomnij mnie.- powiedział dotykając dłonią mojego policzka.
- Kim ty jesteś?
- Ostatnio nazywałem się Elijah. Jesteś niezwykła pamiętaj o tym, liczę na ciebie siostrzyczko.
- Słabo mi - powiedziałam pochylając się na bok.
- Pozwól mi do was wrócić- usłyszałam od chłopaka za nim całkiem odpłynęłam, znowu

- Jej serce bije- słyszałam czyjś głos.
- To czemu się nie budzi. Minęło tyle czasu.
- Kochanie, ona potrzebuje czasu. Sama mówiłaś, że wtedy trwało to dłużej. Chodź coś zjeść.
- Nie, zostanę przy niej.
Powieki były wciąż ciężkie, starałam się poruszyć choć trochę palcami. Suchość w ustach przeszkadzała mi, ale starałam się coś powiedzieć.
- Cassie- wychrypiałam cicho.
- Nicole, mój Boże. Nareszcie strasznie się martwiłam.
Powiedziała ściskając mi rękę.
- Loren przynieść krew. Otworzysz oczy?
- Jasno.- wychrypiałam.
- Zaraz.- wstała by po chwili móc przy mnie być- Już, teraz będzie lepiej.
-Och- patrzała na mnie.
- Cassie coś nie tak?
- Twoje oczy. To nic.
Loren wszedł do pokoju i podał mnie szklankę wypełnioną krwią.
- Proszę.
Nie odpowiedziałam tylko pozwoliłam sobie na upicie napoju. Gdy odsunęła od ust pustą szklankę. Spytałam.
- Czemu tak patrzycie?
- To nic.
- Nie wierzę patrzysz jakby coś się stało. Loren pomóż mi wstać.
Popatrzył na mnie i na Cassie, ale w końcu pomógł mi i zaprowadził do łazienki. Gdzie spojrzałam na lustro.

Cassie:

Loren poszedł z Nicole do łazienki. Gdy wstała zauważyłam leżący na łóżku sygnet. Dziwne nic tu nie leżało wcześniej.
- AAA!!!
Krzyk przyjaciółki rozniósł się po całym domu. Więc do środka wbiegli nie mal wszyscy domownicy.
- Co się dzieje?- spytał dziadek Nicole.
- Nic złego.- odpowiedziałam.
- Jak to, przecież moja wnuczka krzyczała.
Gdy chciałam odpowiedzieć do pokoju weszła Nicole z Lorenem. Jej oczy znów wróciły do jej koloru, ale wciąż było widać jak jest słaba. Loren zaprowadził ją do łózka.
- Wszystko okej?
- Tak, co masz w dłoni ?- spytała patrząc na moją zaciśniętą dłoń i na zebranych.
- Kochanie tak się cieszę, że nic ci nie jest- powiedziała jej matka przytulając ją.
- Ja też mamo. Wiedziałam, że Cass da radę.
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- Zaraz coś ci przyniosę- po czym wyszła z pokoju.
- Jason już wrócił?
- Jutro wraca- odpowiedział Loren.- Udało ci się, masz kolejnych sojuszników.
- To dobrze.
- Nicole, nic ci nie jest?- spytał ją dziadek.
- Dziadku to nic, jestem wciąż trochę słaba. Muszę tylko odpocząć.
- Więc odpoczywaj, kochanie.
Podszedł i ucałował ją w czoło i również wyszedł.
- Pokaż- powiedziała patrząc na moją zamkniętą dłoń.
Otworzyłam ją.
- Leżał na łóżku.
Patrzała na sygnet w mojej dłoni po czym spojrzała na Lorena.
- Zostawisz nas same.
- Jasne.
Chłopak podszedł do mnie pocałował blisko kącika ust i wyszedł. Nicole wzięła do swojej dłoni sygnet i zaczęła nim obracać.
- Coś nie tak?- spytałam.
- Mówiłaś, że widziałaś mnie w snach. Jak wyglądałam?
- Mhm, wygląd miałaś taki sam, tylko byłaś w innych ubraniach.
- Innych?
- Jakby z innych epok. Czemu oto pytasz?
- Był ktoś jeszcze w tych snach?
- Nicole, czy to ważne?
- Sama nie wiem. Proszę powiedz mi, a gdy będę czegoś pewna to wszystko ci wyjaśnię, obiecuję.
- Dobrze. Był jeszcze młody chłopak. Miał chyba czarne włosy, wysoki, nawet przystojny. Jego oczy przyciągały, ale nie tak jak na przykład Lorena. Jego oczy sprawiały, że go znam i jest ważny. Wiem to bez sensu. Zawsze gdy mi się śni wydaje mi się, że chcę mi coś powiedzieć a ja go nie mogę usłyszeć.
- Widziałam go. Tego chłopaka, ale nie rozumiem, bo czy to jest możliwe...
- Nicole, o czym ty mówisz?
Chciała mi coś powiedzieć, ale weszła jej mama z tacą, na której było przygotowane jedzenie.
- Cassie chodź niech Nicole odpocznie. Później sobie porozmawiacie.
Chciałam zaprzeczyć, ale Nicole sama postanowiła, że powinnam pójść. Wyszłam, ale nie zostawię tak tego co zaczęła. Muszę wiedzieć co się dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz