Nicole:
Unikam rozmów z Cass na temat tego co się wydarzyło gdy umarłam. Poza tym za parę minut Cassie wraz ze swoją matką i Zaynem,, który uparł się by przyjechać z Jasonem także jedzie. Mają oni pojechać na dwór przekazać potrzebne informacje zaufanym ludziom i dać krew wszystkim.
- Nikki.- poczułam delikatny dotyk dłoni na ramieniu.
Spojrzałam jak moja siostra, być może prawdziwa siostra siada koło mnie.
- Za chwilę jedziemy. Widzę, że czymś się zamartwiasz. Czemu od czasu gdy cię sprowadziłam nie rozmawiamy?
- Ja muszę sobie wszystko dobrze przemyśleć. Zbyt wiele rzeczy się teraz dzieje. - Złączyłam nasze dłonie.- Jesteś moją siostrą i chcę cie chronić. Gdy przyjdzie czas wszystko wyjaśnię.
- Właśnie jesteśmy siostrami pozwól sobie pomóc.
- Już mi pomagasz. Kocham cię Cassie.
Przytuliłam ją mocno, przerwało nam czyjeś chrząknięcie za mną.
- Przepraszam, ale już czas.
Usłyszałam Lorena, odwróciłam się posłałam lekki uśmiech jemu i przyjaciółce. Po czym gdy oboje odeszli wyciągnęłam z kieszeni spodni sygnet. Ciągle się zastanawiam co się stanie gdy go założę. Co ja mogę jeszcze odkryć? I czy nie przysporzy mi to kolejnego bólu.
Wiem, że Powell i Loren coś ukrywają przede mną, ale nie mam siły się w to zagłębiać.
Powell:
Za chwilę na dwór miały wyjechać dwie czarownice i wilkołak. Kazałem przyprowadzić Lorenowi młodą czarownicę przed odjazdem. Koło mnie już czekał Zayn.
- Nie jedziemy?- spytała czarownica gdy znalazła się koło nas.
- Jedziecie- odpowiedziałem.- Lecz jest coś jeszcze co trzeba zrobić.
- Co?- spytał młody chłopak.
- Znajdź Caroline i jej pierwszej daj krew Nicole.
- Po co?
- Musisz ją przekonać by wyjechała. Im Nicole później się dowie, że Dymitr jest z ciotką Jacka tym lepiej. Wole nie myśleć co się stanie gdy się dowie.
- Jak to co? Jeśli wszystko co ona uważa jest prawdą. Zdenerwuje się tak bardzo, że
- Nie kończ.- Przerwała Zaynowi czarownica.
- Zrobisz to?- spytał czarodziej.
- Tak, ale ostrzegam ja jej nie powiem prawdy, jeśli nią jest. Lecz ktoś będzie jej musiał powiedzieć.
Mówiąc to odeszła w stronę matki i rodziny Nicole, gdzie się pożegnała i weszła do auta.
Gdy tylko samochód odjechał wciąż się zastanawiam czy ta urocza dziewczyna mogłaby zabić kogoś pod wpływem bólu, który może ją ogarnąć.
Nicole:
Po kolacji poszłam do swojego pokoju, by wziąć prysznic. Ciepła woda spływała po mym ciele, pomagając mi się rozluźnić.
Siedząc na łóżku wciąż obracałam palcami sygnet, aż ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę- zawołałam z łóżka.
Do pokoju wszedł Jason.
- Przepraszam, że przeszkadzam.
- Nic nie szkodzi, Coś się stało?
- Nie, chciałem tylko powiedzieć, że zadzwonił Zayn. Wszystko idzie dobrze.
- To świetnie. Jason widzę, że coś chcesz powiedzieć mów.
- Chodzi o to, że..
- Od kiedy ty się denerwujesz?- pytam patrząc na twarz przyjaciela.
- Jedzie tu czarodziej powiedział, że chcę z tobą rozmawiać.
- Znasz go?
- Nie. Powiedział, że chcę zawrzeć z tobą porozumienie w zamian za darowanie mu życia.
- Skąd miał twój numer?
- Pytałem go, ale powiedział, że na wszystko odpowie gdy będzie na miejscu. Wydawał się dziwny.
- Powiedz mojemu dziadkowi, że będziemy mieli nieoczekiwanego gościa. Gdy się zjawi przyjdź po mnie.
- Oczywiście.
Wyszedł z pokoju, a ja spojrzałam na sygnet w mojej dłoni.
- Wszystko ma się wyjaśnić. Więc niech będzie i tak mam popieprzone życie- powiedziałam do siebie.
Gorzej już być nie może. Nawet jeśli diabeł, anioły i całe reszta też istnieje.
Wsunęłam sygnet na palec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz