Odzyskać nadzieję

wtorek, 4 lipca 2017

Rozdział 9

Sara:

Moja wnuczka. Jak miło móc wypowiadać te słowa. Nasz największy skarb jest cudowny i taki podobny do matki. Wołałam dziewczynki trzy razy, ale nie zeszły na deser. Postanowiłam zobaczyć czy coś się stało. Uchylając drzwi pokoju zobaczyłam dwie cudowne dziewczynki, które śpią w jednym łóżku zwrócone twarzami do siebie.
Gdyby nie to, że Cassie jest córką Eleny powiedziałabym, że są do siebie w tym momencie podobne jak siostry. Zamknęłam delikatnie drzwi i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie mój kochany mąż.
- Dziewczynki zejdą?
- Śpią. Kochanie, nie straćmy naszej rodziny.
- Nie stracimy jej. Wszystko się ułoży.
Po czym poczułam delikatny pocałunek męża.

Cassie:

Gdy się obudziłam zobaczyłam twarz Nicole, mojej cudownej przyjaciółki i siostry. Pamiętam wszystko. Wiem, że ona jak i ja nie wiemy co się dzieje, ale martwię się. Gdyż znów musimy przejść to, ale tym razem nie będzie z nami Dymitra.
Podniosłam się i cicho wymknęłam się z sypialni, by zejść na dół coś zjeść. Za nim weszłam do kuchni, usłyszałam rozmowę. Stanęłam w progu, a mężczyźni obrócili się w moją stronę. Loren i Jason spojrzeli na siebie, potem znów na mnie.
- Nie śpisz?- spytał czarodziej.
- Obudziłam się przed chwilą. Coś nie tak, Loren?
Podeszłam bliżej nich i z pół miska na blacie kuchennym wzięłam ciastko.
- Gdzie Nicole?- spytał Jason.
- Śpi, oddanie mi wspomnień musiało ją trochę kosztować.
- Pamiętasz?- spojrzałam na Lorena
- Wszystko, a może i więcej. Powiedzie o czym tak rozmawialiście?
- Powinna wiedzieć- powiedział Loren.
Strażnik na mnie spojrzał na mnie, westchnął po czym pokazał ręką bym usiadła.
- Co wiesz?- spytał strażnik.

Jason:

Gdy zobaczyłem Cassie, obawiałem się czy powinna wiedzieć, ale ona zna lepiej Nicole. Może warto by wiedział ktoś blisko niej, ale ważne by się to nie wydało za wcześnie.
Gdy powiedziałem co się dzieje, aż wstała i patrzała z nie dowierzaniem na mnie i czarodzieja.
- To żart.- uniosła się.- O Boże. Ona nie może wiedzieć. Przy najmniej do jakiegoś czasu.
- Zgadzam się, ale co się stanie gdy pozna prawdę?
- Dobrze wiesz Jason, co zrobi. Chyba, że on ją powstrzyma, jeśli w ogóle zdąży.
- Powinniśmy iść do pokoi- odezwał się Loren.
- Masz racje.
Sam wyszedłem z pierwszy, ale w drodze do pokoju. Zacząłem się zamartwiać. Co się stanie jeśli przypuszczenia Nicole są prawdziwe. No cóż wtedy zrobię wszystko by ją chronić, ale jak ochronić ją przed bólem, którego być może nie uniknie.

Nicole:

Widziałam jak Cassie cały czas rozmawia z Lorenem. Moja siostra jest bardzo szczęśliwa. Chciałabym by wszystko się już ułożyło i wreszcie i ja poczuła się tak kochana.
- Naprawdę tego chcesz?- spytał dziadek.
- Tak. To ważne, a nie chcę byście byli tego świadkami tutaj. Byście się tylko martwili, a tylko Cassie mi może pomóc.
- Skoro tak uważasz, ale chcę byś wiedziała, że masz nas.
- Wiem. Załatwisz to dziadku?
- Tak. Jeśli wszystko będzie dobrze, będziesz mogła pojechać tam jeszcze dziś. Pod warunkiem, że codziennie będziecie dzwonić.
- Zgoda- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Od wczoraj gdy się obudziłam wiem, że się zaczęło. Lekarz w Anglii ostrzegł mnie o tym. Udaje, że wszystko w porządku, ale wkrótce będzie ze mną źle.
Poszłam do salonu i usiadłam blisko kominka i owinęłam się ciepłym kocem mocno. Mama i babcia pojechała na zakupy, Jason pojechał z Mike na rozmowę z wilkołakami. Spojrzałam na ogień.

Zbliżał się początek grudnia, Dymitr wyjechał z Caroline do jej wuja, a po powrocie ma być już tylko moim strażnikiem. dzisiaj wyjątkowo mam wolny czas, w którym nie jestem królową. Shanna również wyjechała. Jestem młoda, ale radzę sobie ze wszystkim. Właśnie siedzę z Lissą u Meg i rozmawiamy o wszystkim. 
- No nareszcie jedzenie- powiedziała Lissa, która popędziła otworzyć drzwi.
Meg i ja zaczęłyśmy się śmiać. Dwoje pracowników postawiło jedzenie koło nas i życzyło smacznego.
Przeżuwałam mięso, które coś mi nie pasowało.
- Nicole, wszystko w porządku?- spytałam Meg widząc moją minę.
Ale nic nie mogłam poradzić, że wstałam i jak oszalała i wpadłam do łazienki zostawiając wszystko w ubikacji.
- Jak się czujesz?- spytała Liss stojąc w  progu.
- Chyba lepiej.
- Ostatnio kiepsko wyglądasz- dopowiedziała Meg.
- Tak, ostatnio tylko trochę mnie mdli, ale może coś złapałam.
Dziewczyny popatrzyły na siebie, a potem na mnie a szczególnie Liss.
- Czemu tak patrzycie?
- Może jesteś w ciąży.
Zaczęłam  się śmiać, ale przestałam gdy zobaczyłam ich poważne miny.
- Nie, nie jestem w ciąży.- zaprzeczyłam.
- Posłuchaj. Wiem, że nie jesteśmy blisko, ale wiemy, że jesteś z tym z strażnikiem i raczej nie jesteś dziewicą.
- Nie jestem w ciąży. Wiedziałabym gdybym była. Skończmy ten temat.
- No dobrze.
Ale prawda była taka, że gdy tylko wróciłam do swojego pokoju dorwałam kalendarz i zaczęłam liczyć dni od ostatniej miesiączki.
To niemożliwe! Liczyłam już piąty raz.
- Ja nie mogę być w ciąży.- powiedziałam do siebie.
Chwyciłam kurtkę i pobiegłam do garaży, chwyciłam pierwsze lepsze kluczyki i wsiadłam do samochodu. Wiem, że nie powinnam być bez straży, ale teraz gówno mnie to obchodzi. Gdy byłam kawałek za dworem wysłałam sms-a Powellowi. Wiedziałam, że się zezłości i powiadomi Dymitra, ale teraz musiałam jechać. Podjechałam do pierwszej napotkanej apteki.
Za ladą siedziała starsza ode mnie kobieta.
- Dla pani?
- Test ciążowy.- wypowiedziałam cicho.
Gdy zapłaciłam i wróciłam do samochodu, pudełko położyłam na siedzeniu a sama odebrałam dzwoniący telefon.
- Oszalałaś?!- usłyszałam głos męża.
- Nic mi nie jest, zaraz jadę na dwór. 
- Nicole to nie czas na wygłupy. Czekaj tam gdzie jesteś Jason zaraz tam będzie.
- Jestem dorosła nie potrzebuje niańki!
- Takim zachowaniem zachowujesz się jak dziecko a nie jak ktoś dorosły a już z pewnością królowa.
- Nie powiedziałeś tego- szepnęłam.
Usłyszałam przekleństwo z jego strony, ale nim zdążyłam cokolwiek usłyszeć wyłączyłam telefon i ruszyłam nie na dwór, lecz do hotelu.
Wciąż się zastanawiając jak mógł coś takiego powiedzieć, skoro ciągle powtarza, że jestem wspaniałą osobą i prawdziwą królową.

- Nicole!- usłyszałam głos Cassie.
- Mhmm
- Zaczęło się? Oczywiście,  że tak - dodała dotykając mojego czoła.- Czemu nic nie mówiłaś, ty uparta dziewczyno. Loren!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz