Nicole:
Za pół godziny znajdę się na głównej sali gdzie będę sam na sam z Dymitrem. Patrzę w lustro na swoją twarz i oczy, które przed chwilą skończyłam malować cieniami do powiek. Chwytam krwisty odcień szminki do ust by dokończyć makijaż. Jeszcze nigdy w moim życiu nie miałam tak mocnego makijażu. Podchodząc do łóżka wiem, że już pora, zakładam szlafrok i wychodzę z pokoju.
Zayn i reszta szykowali główną salę cały wczorajszy dzień. Nie mam zamiaru spanikować ani ponieść się wspomnieniom. Jestem silna dam radę.
Jason:
Wraz z kilkoma strażnikami zabraliśmy Dymitra do miasta wypiliśmy trochę alkoholu.
- Już wracamy a myślałem że masz coś w zanadrzu - powiedział Dymitr.
Będąc przy bramie wysyłam sms Nicole tak jak prosiła. Nie mam pojęcia co chcę zrobić. Zayn sprowadził tu swoich przyjaciół i razem coś robili na jej zlecenie.
- O to się nie martw mamy jeszcze niespodziankę dla ciebie.
- Czyli co jednak striptiz odbędzie się tutaj- zaśmiał się.
- To niespodzianka tylko dla ciebie. Chodź
Gdy otworzyłem drzwi w środku panowała ciemność.
- Nie wchodzicie?
- Mówiłem to niespodzianka dla ciebie a jeszcze jedno musisz zdjąć swój T-shirt.
- Stary co wyście wymyślili.
Spojrzał po nas wszystkich, a zdjął bluzkę i oddał mi ją. Po czym zamknąłem drzwi a nam zostało czekanie przed nimi aż Nicole nie wyjdzie.
Dymitr:
Nie miałem pojęcia o co chodzi, ale gdy zamknęli drzwi w pomieszczeniu było strasznie ciemno. By po chwili spłynęło światło na krzesło. Podszedłem bliżej siadając zauważyłem przed sobą chyba scena, ale nie byłem tego w stu procentach pewny. Światło które mnie oświetlało zgasło by ukazać scenę na której stało krzesło a kawałek za nim dziewczynę. Wraz z muzyką jej ciało zaczęło się poruszać. Nie miałem pojęcia czemu byłem tu sam, ale jej oczy i twarz, i to ciało.
Tańczyła dla mnie, ubrania powoli znikały z jej ciała a gdy zbliżyła się blisko mnie - rozpoznałem ją. Jakaś część mnie chciała uciec, lecz jakby moje ciało miało inny cel i nie miało zamiaru tego robić. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Nie mam pojęcia kiedy ale nagle siedziała na mnie okrakiem w samej bieliźnie. Jej dłonie przesuwały się po mojej klatce usta sunęły w górę mojej szyi.
- Nie myśl, pozwól swojemu ciału robić to co chce- powiedziała mi do ucha.
A ja zrozumiałem, że moje dłonie ściskają jej biodra, ale chyba nie po to by ją odepchnąć.
Chyba po raz pierwszy straciłem całkowitą kontrolę nad swoim ciałem i nie wiem co robić. Moje dłonie sunęły w górę jej pleców.
- Używasz magi na mnie.
- Nigdy. Nie masz wspomnień, ale ja mogę ci je dać. Ale mam warunek zapomnij o wszystkim i pozwól mi, bo jestem tu tak jak ci mówiłam.
Nie zrozumiałem jej końcówki. Przecież nic mi nie mówiła. Wspomnienia.
O co tu chodzi? Nie to zbyt dziwne chciałem ją odsunąć.
Lecz jej ręce objęły moją szyję a usta nasunęły się na moje, jej ciało przycisnęło się do mojego.
Kilka razy gdy na nią patrzałem czułem coś dziwnego, ale w tym momencie gdy jej palce wsunęły się w moje włosy. Coś dziwnego kazało mi ją przyciągnąć. Nasze języki spotkały się w namiętnym tańcu. Nie mam pojęcia gdzie moja świadomość, ale wstałem z nią z krzesła i podszedłem pod scenę.
A gdy oderwaliśmy od siebie usta jej dłonie również zniknęły z mojego ciała. Poczułem jak coś ze mnie ulatuje, wzrok spoczął na jej dłonie gdzie zobaczyłem wisior.
Przed oczami robiło mi się ciemno. Zanim zniknąłem w ciemności zdołałem coś usłyszeć co mi się wryło w pamięć z jej ust : "mój mężu".
Jason:
Drzwi się otworzyły i wyszła z nich Nicole.
- Zajmijcie się nim.
- Oczywiście - odpowiedzieliśmy równo.
Dziewczyna odeszła, a my weszliśmy do środka gdzie na podłodze leżał Dymitr, a na jego szyi nie zwisał jego wisior. Udało się. Teraz wystarczy zaczekać aż się obudzi i zniszczy ten ślub.
Nie mogę uwierzyć, że to nic nie dało. Gdy Dymitr się obudził powiedział, że za dużo wypił. Kurwa co jest? Za parę chwil ma wyjść do udekorowanego ołtarzu i czekać na tę sukę. Nie mogę tego zrozumieć.
- Stary jesteś pewien tego ślubu, bo wiesz zawsze możemy stąd spieprzyć.
- Jasne że go chcę. Co z tobą cały czas gadasz o jednym. Zrezygnuj już. Jesteś moim kumplem.
- Jasne, sorki. Już przestaje. Chodźmy już.
Boże daj mi sił bym nie zabił tej wampirzycy przy ołtarzu.
Nicole:
Cassie jest w drodze do mnie by być tutaj gdy będzie tu nasz brat. Wiem, że nie odzyskał wspomnień. Nie powinnam była, ale po tym pocałunku miałam głupią nadzieje, że może jednak go odzyskam i nie umrę tak wcześniej mimo, że się z tym już pogodziłam.
- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść?
- Tak, Zayn. Zaczekaj tutaj zaraz wrócę.
Stanęłam tuż przy wejściu i spojrzałam wprzód. Nikt się nie odwrócił. Wszyscy patrzyli na nich. W oczach zebrały się łzy, które po chwili zaczęły lecieć. Nie czułam złości z powodu jej czy nawet jej białej sukni i jego garnituru.Natomiast czułam smutek, bo ja tego nie miałam i nie będę mieć.
- Kocham cię, ale nie mogę mieć. Żyj szczęśliwie bez mnie. Nasza miłość nie była silna i przegrała. Teraz już wiem, że chcę tylko umrzeć.
Spojrzał na mnie jakby mnie słyszał, ale przecież nie mógł.
- Na zawsze.
Wybiegłam z tam tond siadłam na tył motoru a Zayn ruszył na brzeg jeziora.
Dymitr:
Słyszałem głos w mej głowie który był tak słodki i smutny. Odwróciłem swój wzrok od Emmy i spojrzałem w stronę drzwi. Stała tam zapłakana blondynka.
- Na zawsze.
Wybiegła gdy znów spojrzałem na Emmę ... moment to nie była ona cały wystrój w jednej chwili się zmienił. Stała przede mną dziewczyna. A może nie?
Nicole. Nicole. Biło się w mojej głowie a wraz z imieniem moje nazwisko tuż przy nim.
Żona i coś jeszcze.
Przymknąłem oczy na moment a znów stałem przed Emmą.
- Dymitr przysięga- powiedziała cicho Em do mnie.
- Ja...- i wtedy we mnie uderzyło. Spojrzałem na moją rodzinę i na dłoń Em.- Wybaczcie, ale muszę iść- mówiłem sunąc w stronę wyjścia.
- Dymitr co ty robisz?!- krzyczała Em.
Chciałem powiedzieć coś ale wtedy to poczułem. Odsunięty od czasu.
- Nicole- dotknąłem jej twarzy.
- Zrób coś dla mnie.
- Kochanie wszystko.
- Zobaczysz mnie jutro, ale musisz pozwolić się dotknąć. Cassie uważa, że znalazła rozwiązanie. Nie wiem co o tym myśleć, ale .. To bez znaczenia dla mnie.
- Co ty mówisz? Jeśli ma rację będę znów twój tak jak powinno być.
- Jeśli zdarzysz.
- O czym ty mówisz?
- Muszę coś zrobić, ale bez z naszej więzi umrę. Nic nie mów. Od dawna się na to przygotowuje i jestem gotowa. Jeśli cię nie odzyskam, umrę za sprawę.
- Nie umrzesz. Zaczekaj z tym. Kocham cię. Daj nam szansę.
- Już dałam i ją straciłam. Muszę ponieść karę.
- Nie....Nicole nie znikaj.
- Bardzo cię kocham.
- Kocham cię- pocałowałem ją szybko by ją zatrzymać, lecz już zniknęła z mojego snu.
- TY! Coś ty zrobiła?!- podszedłem znów do niej i ścisnąłem jej gardło.
- Kochanie..
- Dymitr- za ramie złapał mnie Jason.
- Moja żona cię nie zabiła, ale ja chętnie to zrobię.
- To ja...- mocniej ścisnąłem jej gardło. I wtedy do mnie dotarło, że wszyscy wiedzą i ja również zaczynam. Odrzuciłem ją pod nogi przyjaciół strażników.
- Wrzucie jej ścierwo do lochów, za zdradę królowej i wszelkich zasad.
Wzrok tej wampirzycy mnie obrzydzał i myśl, że z nią żyłem.
- Nie możesz...
- Mogę- rozpiąłem koszule i ukazałem jej brak wisiora.- Nicole go ze mnie zdjęła. Zabierzcie ją stąd.
Nikt z gości nic nie mówił. Wzrokiem wyszukałem Caro.
- Gdzie ona jest?
- Miała coś załatwić z Zaynem.
-Gdzie?
- Nie wiem, nie powiedzieli mi.
Wybiegłem wściekły z tam tond, by po chwili podpierać się ściany. Słyszałem za sobą krzyk swojego imienia. Potem zgubiła mnie ciemność.
Nicole:
Wielu zrezygnowało z kolejnego życia ci bez partnerów postanowili znów żyć. W tym także mój brat. Nie mogę za nich zdecydować. Jeśli chcą być martwi to ich decyzja.
- Gotowi?- spytałam postacie wilków.
Usłyszałam tylko ich warczenie w odpowiedzi.
- Powinnaś poczekać na Cassie. Skrzywdzisz się.- mówił mój brat w czasie gdy zaczęłam wypowiadać zaklęcie.
Zayn:
W naszych wilczych postaciach zaczęliśmy krążyć wokół Nicole niby wolno lecz zauważyłem jak przed nią tworzy się jaskrawa ściana która zaczyna się od naszego kręgu. W łapach mego zacząłem czuć ciepło i prąd siły, nasz bieg stał się szybszy a nasze wilcze postacie zaczęły wyć w biegu. Wokół nas zaczęło grzmieć. Z jasnawej ściany zaczęli wybiegać ludzie, aż w pewnym momencie wyczułem słodki zapach, który zniknął. Wszyscy co wybiegli leżeli na ziemi ściana nagle zniknęła. Zwolnieliśmy bieg.
- Zayn, gdzie Nicole?- usłyszałem Harrego.
- Musi być gdzieś wśród tych ludzi, Lou i Harry rozejrzyjcie się w pobliżu może gdzieś odeszła a my nie zauważyliśmy.
- Jasne
Sam z resztą podeszliśmy do gromady leżących. Wszyscy wyglądali jakby spali, nie czułem od nich żadnego zapachu.
~ Ona musi tu być, czułeś ten zapach- odezwał się mój wilk.
~ Tak tylko gdzie ona leży przecież nic nie ma czuć.
~ Nicole z pewnością nam pomoże.
Obszedłem wszystkich ale Nikki nie było wśród nich. Gdy wrócili Lou i Harry, zmienili się w ludzi tak jak my.
- I?- spytałem.
- Nie ma jej nigdzie, ale straż i jej rodzina tu biegnie. Co my im powiemy?
- Zayn!!
Po chwili jej kuzyni mnie dopadli.
- Co tu się stało? Co to za ludzie?- Spytał Damon.
- Gdzie Nicole?!- usłyszałem głos Caroline,
- Ja ... nie wiem.- powiedziałem przytłoczony ilością ludzi i nie wiedzą co robić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz