Odzyskać nadzieję

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 54

Wiem, że miałam wczoraj wstawić, ale po prostu się przeliczyłam i nie miałam czasu.
Następny za tydzień

Nicole:

Pod szkołą czekał na mnie na samochód jak zwykle. Podeszłam, ale za nim wsiadłam, rozejrzałam się za mężczyznami, którzy byli w szkole. Nigdzie ich nie było więc wsiadłam na miejsce pasażera.
Gdy byłam już pod domem, odwróciłam się do Powella.
- Chcę by ktoś jutro był ze mną w szkole i nie spuszczał ze mnie oka.
- Czy coś się stało?
- Nie mów o tym Damonowi ani mojemu ojcu, przekaż to samo Hansowi i że ma zrobić to samo w Stanach.
- Dobrze, ale mogę wiedzieć czemu?
- Oczywiście.
Zaczęłam mu opowiadać o tym co wydarzyło się w szkole. Powell uznał, że trzeba mnie chronić także gdy jestem w domu. Zgodziłam się na to co postanowił.
Powell pełnił władzę tutaj nad wszystkimi strażnikami i mieli robić wszystko co mówił, ale na dworze taką funkcję pełni Hans.
Nastał wieczór nie mogłam wytrzymać w miejscu i cały czas chodziłam po domu. W końcu przestałam i poszłam się umyć. Woda pod prysznicem spływała po moim ciele i  uspokajała. Ale nagle  mnie coś zaskoczyło, bo przecież jakim cudem mnie znaleźli. Z tego co się orientuję nie wiele osób wie o tym gdzie jestem. Wyszłam ubrana w piżamę z łazienki do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku, z którego wyjęłam kartkę i długopis. Teraz po kolei, kto wie, że jestem w Polsce. Na kartkę zaczęłam wypisywać każdego kto wie lub może wiedzieć.
Lista osób nic mi nie dała, każdy z nich albo jest z rodziny i wiem, że nie wyda mojego miejsca pobytu. Potem są strażnicy, ale ich obejmuję przysięga i oczywiście chęć obrony mnie. Więc jak do cholery mnie znaleźli.
Czułam się jakbym cała w środku się trzęsła, więc przestałam patrzeć na listę i poszłam spać.

Otworzyłam oczy i leżałam na trawie, co ja tu robię? Podniosłam się i rozejrzałam zobaczyłam mały tłumek kobiet. Podeszłam do nich, gdy byłam już blisko nich wszystkie odwróciły się do mnie. Wstrzymałam na chwilę oddech i cofnęłam się o krok. Przede mnie wyszłam  jedna z kobiet.
- Nie bój się. Wiesz, że możesz nam ufać.- powiedziała.
Fakt czułam jakby były takie jak ja, ale to przecież nie możliwe.
- Kim jesteście?
- Dowiesz się wkrótce, ale teraz posłuchaj. Nie mamy dużo czasu. Nie ufaj tym ludziom nic im nie dawaj i chroń siebie i jego przed nimi.
- Jego?
- On i ty, musisz bronić was oboje, oni zniszczą wszystko by zdobyć wiedzę.
- Wiedzę jaką wiedzę?
Nagle kobiety z tyłu zaczęły znikać.
- Chroń siebie, wiedzę i jego.
Powiedziała i także zniknęła. Obróciłam się dookoła, po czym upadłam na trawę.

Nagle podniosłam się z łóżka i zapaliłam lampkę. Zamknęłam oczy i starałam się przywołać twarz tej kobiety. Skupiłam się i znów ją zobaczyłam, teraz jakby jej twarz była znajoma.
Gdzieś ją widziałam wstałam i z jednej z szuflad wyjęłam zeszyt, w którym zapisuję wszystkie sny i twarze osób, które widzę. Zaczęłam przewracać kartkami.
- Ona musi tu gdzieś być.
Przewróciłam jeszcze kilka i znalazłam, zaczęłam czytać to co z nią mi się śniło, potem zobaczyłam strony dalej były tam inne opisy tego co mi się śniło. Portrety nie których z kobiet przypominały tych które były dzisiaj w śnie. Przewróciłam na ostatni wpis i zapisałam to dziś się stało.

Za 20 minut koniec lekcji na dziś i powrót do domu. Niby miałam ich dziś zobaczyć, ale nie przyszli. Może jednak wystraszyli się strażników przy mnie dzisiaj i zrezygnowali.
Oczywiście Damon rano chciał wiedzieć po co strażnik ma być w szkole. Ale powiedziałam, żeby się nie martwił i że będzie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz