Rozdział nie sprawdzany, więc przepraszam za błędy.
Nicole:
Jestem już u Elizabeth około dwóch tygodni. Strach czuję cały czas gdy przebywam z ludźmi, którzy mnie porwali, ale pociesza mnie fakt, że za każdym mym krokiem podąża strażnik.
Czekam w gabinecie dziadka na Mike, by móc może od niego uzyskać odpowiedź na temat księgi, którą ostatnią właścicielką była jego dziewczyna. Usłyszałam pukanie do drzwi więc poprosiłam by wszedł do środka.
- Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu.
- Dziękuję, ale chcę porozmawiać o Angelice.
- Wiesz o niej.
- I nie tylko o niej. Chcę się czegoś dowiedzieć, ale musisz mi pomóc,
- Jak?
- Mogę- wyciągnęłam do niego moją dłoń.
- Tak.
Uścisnął ją a ja zaczęłam zagłębiać się w jego czy raczej ich wspólne wspomnienia. Zachwiałam się pod naciskiem wspomnień. Mike mnie chwycił i pomógł usiąść na jednym z dwóch krzeseł przed biurkiem.
Mike:
Prawda jaką nam wpajają o nich że są zagrożeniem to nie prawda. Zrozumiałem to gdy pokochałem Angelikę. Znałem ich zdolności, ale Nicole jest inna niż moja ukochana. Wydaje się być silniejsza, ale jej moc musi się ustabilizować.
- W porządku?- spytałem gdy wypuściła moją dłoń i odetchnęła kilka razy.
- Tak
- Wiesz, że nie powinnaś wysilać swojej mocy to może się dla ciebie źle skończyć.
- Ja jej nie wysilam lecz staram się ją wyłączyć.
- Znalazłaś odpowiedź?
- Nie jestem pewna. Masz tyle wspomnień.
- Tak to prawda, a czego szukałaś?
- Czy wiesz coś o księdze?
Księga..... pamiętam jak Angelika często miała przy sobie książkę, ale czy o nią jej chodzi?
- Nie, ale Angelika często miała przy sobie książkę może to ta.
- Możliwe. Wiesz gdzie mogłabym ją znaleźć?
- Znaleźć? Czemu jest taka ważna?
- To bardzo istotne ona ma mi pomóc zrozumieć siebie. Niestety Angelika nie chcę mi powiedzieć gdzie ją ukryła.
- Ukryła? To wszystko jest dziwne. Nie ukryła by czegoś bez wskazówki.
Nicole przez chwilę się nad czymś zastanawiała.
- A wskazówka. Powiedziała mi, że mam się na niej skupić, ale co to w ogóle znaczy?
Nie byłem pewny.
- Mógłbym z nią porozmawiać?
Zastanowiła się, następnie wyjęła z szafy świece. To wszystko co ona robi przypomina mi ją. Jej talent, moc czy jak bardzo ją kochała mnie i swoje życie. Córka królowej Elizabeth chwyciła moją dłoń. Zobaczyłem moją ukochaną po tylu latach, wciąż pękną.
- Dam wam prywatność, ale..
- Wiem- przerwałem jej.- Lepiej usiąść.
- Mike mój kochany.
Dotknęła mojego policzka, czułem jej dotyk dłoni jakby naprawdę tu była. Tak blisko.
- Angi wciąż jesteś taka piękna.
- Dlaczego mnie wezwała?
- Szuka odpowiedzi na temat księgi, myślała że coś wiem.
- Księgi przecież dałam jej podpowiedź którą i ja uzyskałam.
- Ona jej nie rozumie.
- Rozumie, ale szuka odpowiedzi na wiele pytań i boi się. Gdyby nie lęk. Znajdzie rozwiązanie tak jak i ja.
- Ale jak ja mogę jej pomóc?
- Nie wiem.
- Tak bardzo za tobą tęsknie i nie mogę pogodzić się że przeze mnie nie żyjesz.
- To nie twoja wina pamiętaj o tym. Tak miało być poza tym w odpowiednim momencie znów będziemy razem.
- Wiem Angi.
- Mike ona jest tą która wszystko zmieni.
Spojrzałem na księżniczkę była jakby lekko nie obecna, ale jej wyraz twarzy wszystko wyjaśniał.
- Ona musi przestać. Wszystko się unormuje się wkrótce, ale bez niej ona sobie nie poradzi.
- Jak to?
- Innym razem kochany.
Dotknęła lekko moich ust. Następnie dałem znać Nicole, że może przestać i ją odesłać.
- I co?- spytała.
- Mówi, ze tylko taka jest podpowiedź.
- Ale ja jej nie rozumiem.
- Pomogę jak tylko będę mógł, ale..
- Nikt nie może wiedzieć- dodała za mnie.
Może ten rozdział nie ma nic szczególnego w sobie, ale coś udało mi się na pisać.
Co do kolejnego rozdziału może pojawi się za tydzień lub za dwa nie wiem. To zależy od szkoły i weny. Mam nadzieje, że będziecie czekać.
A jak u was szkoła?
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za komentarze, które bardzo motywują.
Pauli
piątek, 23 października 2015
Nowe wieści
Nie wiem czy to co napiszę jest dobre czy złe sami oceńcie.
Po pierwsze w ten weekend pojawi się rozdział.
A po drugie rozdziały będą rzadziej ze względu na szkołę,
niestety przeliczyłam swoje możliwości i moja nauka zajmuję strasznie dużo czasu
w porównaniu z zeszłym rokiem.
Bardzo mi przykro, ale mam nadzieje, że i tak będziecie tu wpadać.
Autorka
piątek, 16 października 2015
Info
Uwaga wena mnie opuściła i nie wiem co pisać,
postaram się z całych sił by pojawiło się coś nawet w niedziele wieczorem,
ale nie obiecuję.
Bardzo mi przykro :(
Autorka
PS To zapewne przez natłok nauki
piątek, 9 października 2015
Rozdział 100
Nicole:
Gdy tylko wyszłam strażnik czekał przed drzwiami. Phil dziwnie na mnie spojrzał przez moment, wiedziałam, że widział moje zdenerwowanie.
- Shanna czeka na księżniczkę w pokoju.- oznajmił.
- Dziękuję.
Poszłam prosto do pokoju, w którym przebywa Shanna.
- Jak podróż?- spytałam wchodząc.
- Dobrze. Mam kilka wieści z dworu.
- Oczywiście, słucham.
Muszę się na czymś skupić. Shanna zaczęła mówić o sprawach związanych z moim wyjazdem i uzgodnieniami z moim ojcem.
- Caroline przyniosła mi to bym ci przekazała.
Podałam mi kopertę od niej i kilka innych, które muszę przejrzeć i podpisać.
- Dziękuję, to wszystko? Bo jeśli tak chciałabym je teraz przejrzeć.
- Tak, pójdę teraz do królowej. - wstała i przed wyjściem spojrzała na mnie.- Nicole, wszystko w porządku. Jakby co możesz ze mną porozmawiać.
- Wiem, nic mi nie jest. Dziękuję ci za troskę.
Przytaknęła i wyszła. Zaczęłam otwierać po kolei wszystkie papiery i zostawiałam podpisy. Nie wiem, który właśnie sprawdzałam, ale jestem już szczerze zmęczona.
Zostawiłam wszystko wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
Gdy tylko wyszłam strażnik czekał przed drzwiami. Phil dziwnie na mnie spojrzał przez moment, wiedziałam, że widział moje zdenerwowanie.
- Shanna czeka na księżniczkę w pokoju.- oznajmił.
- Dziękuję.
Poszłam prosto do pokoju, w którym przebywa Shanna.
- Jak podróż?- spytałam wchodząc.
- Dobrze. Mam kilka wieści z dworu.
- Oczywiście, słucham.
Muszę się na czymś skupić. Shanna zaczęła mówić o sprawach związanych z moim wyjazdem i uzgodnieniami z moim ojcem.
- Caroline przyniosła mi to bym ci przekazała.
Podałam mi kopertę od niej i kilka innych, które muszę przejrzeć i podpisać.
- Dziękuję, to wszystko? Bo jeśli tak chciałabym je teraz przejrzeć.
- Tak, pójdę teraz do królowej. - wstała i przed wyjściem spojrzała na mnie.- Nicole, wszystko w porządku. Jakby co możesz ze mną porozmawiać.
- Wiem, nic mi nie jest. Dziękuję ci za troskę.
Przytaknęła i wyszła. Zaczęłam otwierać po kolei wszystkie papiery i zostawiałam podpisy. Nie wiem, który właśnie sprawdzałam, ale jestem już szczerze zmęczona.
Zostawiłam wszystko wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
***
Siedziałam w gabinecie przed papierami, kiedy drzwi się otworzyły odłożyłam je i uśmiechnięta lekko odsunęła się od biurka. Do pokoju wbiegła mała dziewczynka, która była tak piękna. Za jej plecami zauważyłam strażnika, który był lekko chyba zmęczony. Dziewczynka podbiegła do mnie. Szczęśliwa wzięłam ją na swoje kolana i obróciłam fotelem. Gdy spojrzałam na małą zaczęła poruszać ustami jakby coś mówiła, ale ja nic nie słyszałam.
Nagle usłyszałam huk w pomieszczeniu znaleźli się ludzie, którzy robili mi straszne rzeczy. Wtuliłam małą istotą bliżej siebie. Mężczyźni próbowali mi ją odebrać. Dziecku zaczęły lecieć łzy.
Gdy mi ją odebrali uśmiechnęli się chytrze a dziewczynkę oddali ukrytej w cieniu kobiecie, którą dopiero zauważyłam. Wszyscy zaczęli znikać.Lecz kobieta stałam w cieniu i słyszałam tylko jej śmiech.
- Ona będzie moja i to my będziemy rodziną.
Tylko te słowa usłyszałam przed jej wyjściem.
***
- Nie! - mój krzyk wydobył się spod snu.
Czułam, że się trzęsę. Poczułam strach i pustkę, która zaczęła znikać.
-Nicole, kochanie co się dzieje?- usłyszałam głos ukochanego.
- To tylko sen, zły sen. Czemu pytasz?
- Długo nie czułem od ciebie czegoś takiego wystraszyłem się.
- Jak długo?
- Od porwania, w czasie gdy krzyknęłaś. Nicole wszystko dobrze?
- Nie wiem- poczułam łzy, które spływały po moim policzku.
- Powiesz co się stało?
- Boję się, Dymitr.
- Czego?
Przez dłuższą chwilę nie odpowiadałam.
- Muszę ją znaleźć.
- O czym ty mówisz?
- Księgę, a on mi musi pomóc.
Ubrałam się w cokolwiek i wyszłam z pokoju.
- Kto?
- Wejdź.
- Obiecaliśmy...
- Wiem- przerwałam.- Znajdź na to odpowiedz.
- Dobrze.
Dymitr:
Oboje ustaliliśmy, że nie będziemy sobie patrzeć w wspomnienia, ale skoro tego chce zrobię. Zacząłem od szukania odpowiedzi na jej zachowanie. Jej wspomnienia mnie zalewały. Zobaczyłem wszystko co musiałem i rozumiałem jej decyzję. Tylko czy jej się to uda nie wpakowując sie w jakieś kłopoty ?
sobota, 3 października 2015
Rozdział 99
Uwaga rozdział niesprawdzany więc przepraszam za błędy.
Powell:
Po jakimś czasie jej śpiew zaczął być cichy, zapewne zasnęła. Obejrzałem się w lusterku i zobaczyłem jej głowę opartą o Phila. Gdy dojechaliśmy przed wille wyszła z całą pewnością matka księżniczki. Wysiadłem z samochodu i wyjaśniłem królowej, że jej córka zasnęła w czasie podróży. W końcu nie ma się co dziwić przez większość czasu żyję w porze nocnej, a teraz będzie musiała znów wrócić do dziennej. Phil wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją tam gdzie zaprowadziła go królowa.
Nicole:
Czułam pod sobą łóżko, czyli zapewne jesteśmy już na miejscu. Gdy się obróciłam miałam na stoliku nocnym mój telefon. Sprawdziłam godzinę była prawie północ, no cóż od teraz będę musiała się przyzwyczaić do bycia wyspana w dzień. Wybrałam numer mojego strażnika.
- Czy coś się stało, Wasza Wysokość?
- Powell mógłbyś do mnie przyjść.
- Oczywiście.
- Dziękuję.
Gdy się rozłączyła niedługo potem strażnik pojawił się w moim nowym pokoju.
- Kiedy przyjechaliśmy?- spytałam.
- Z pół godziny temu, Królowa chciałaby z księżniczką porozmawiać.
- Oczywiście.
Wstałam z łóżka a następnie wyszłam z moim strażnikiem z pokoju. Gdy schodziliśmy na dół ten "dom" nie przypominał dworu Michaela raczej wille. W salonie na kanapie siedziała moja matka.
- Jak się czujesz?- spytała.
- Dobrze. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko moim strażnikom i mojej asystentce.
- Nie, oczywiście, że nie. Cieszę się, że przyjechałaś. Chciałabym byś około dwunastej poznała ważne osoby w naszej społeczności.
- Oczywiście. Wyglądasz na zmęczoną powinnaś się przespać.
- Masz rację. Twoi strażnicy znają już cały teren, jeśli chcesz możesz obejrzeć cały dom.
- Tak z chęcią, ale ty idź spać.
Przytuliła mnie a ja zostałam w salonie.
Południe czuję się lekko zmęczona, ale wytrzymam jeszcze parę godzin.
- Gotowa?- spytała Elizabeth.
- Tak.
Weszłyśmy do środka w sali siedziało około dwunastu osób. Na końcu zauważyłam dziadka jak rozmawia z dwoma mężczyznami. Gdy usłyszeli zamykane drzwi wszyscy zebrani odwrócili się w stronę moją i Elizabeth. Stanęłam ja wryta ból i strach ogarnął moje ciało.
- Zachowaj spokój i nic nie okazuj.
Usłyszałam znajomy głos w mojej głowie, nie Dymitra. Rozejrzałam się po wszystkich twarzach odnajdując tą jedną znajomą.
Podeszłam z matką do dziadka. Wszyscy usiedli, siedziałam koło Elizabeth, ale pragnęłam stąd wyjść. Jedyna osoba, która jest po mojej stronie każe mi być spokojną i udawać, że widzę ich pierwszy raz w życiu. Najgorsze w tym spotkaniu było podawanie ręki i uśmiechanie się do części tych mężczyzn.
Po ponad godzinie wszyscy zaczęli wychodzić.
- Zostań chcę porozmawiać.
- Dobrze.
Mama i dziadek wyszli a ja zostałam z nim sama. Zamknęłam drzwi by nikt nie wszedł.
- Czy to jakiś żart?!
- Musisz się uspokoić.
- Uspokoić! Żartujesz oni mnie porwali, bili i na dodatek mam udawać, że widzę ich pierwszy raz. Powinnam od razu powiedź dziadkowi i matce co mi zrobili a nie siedzieć cicho.
- Rozumiem cię, ale to ci nie pomoże. Przecież wiesz, że my żyję w tym dłużej i zaufają bardziej im niż tobie mimo, że jesteś księżniczką. A teraz powinienem iść, ale obiecuję, że jeszcze porozmawiamy.
Powell:
Po jakimś czasie jej śpiew zaczął być cichy, zapewne zasnęła. Obejrzałem się w lusterku i zobaczyłem jej głowę opartą o Phila. Gdy dojechaliśmy przed wille wyszła z całą pewnością matka księżniczki. Wysiadłem z samochodu i wyjaśniłem królowej, że jej córka zasnęła w czasie podróży. W końcu nie ma się co dziwić przez większość czasu żyję w porze nocnej, a teraz będzie musiała znów wrócić do dziennej. Phil wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją tam gdzie zaprowadziła go królowa.
Nicole:
Czułam pod sobą łóżko, czyli zapewne jesteśmy już na miejscu. Gdy się obróciłam miałam na stoliku nocnym mój telefon. Sprawdziłam godzinę była prawie północ, no cóż od teraz będę musiała się przyzwyczaić do bycia wyspana w dzień. Wybrałam numer mojego strażnika.
- Czy coś się stało, Wasza Wysokość?
- Powell mógłbyś do mnie przyjść.
- Oczywiście.
- Dziękuję.
Gdy się rozłączyła niedługo potem strażnik pojawił się w moim nowym pokoju.
- Kiedy przyjechaliśmy?- spytałam.
- Z pół godziny temu, Królowa chciałaby z księżniczką porozmawiać.
- Oczywiście.
Wstałam z łóżka a następnie wyszłam z moim strażnikiem z pokoju. Gdy schodziliśmy na dół ten "dom" nie przypominał dworu Michaela raczej wille. W salonie na kanapie siedziała moja matka.
- Jak się czujesz?- spytała.
- Dobrze. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko moim strażnikom i mojej asystentce.
- Nie, oczywiście, że nie. Cieszę się, że przyjechałaś. Chciałabym byś około dwunastej poznała ważne osoby w naszej społeczności.
- Oczywiście. Wyglądasz na zmęczoną powinnaś się przespać.
- Masz rację. Twoi strażnicy znają już cały teren, jeśli chcesz możesz obejrzeć cały dom.
- Tak z chęcią, ale ty idź spać.
Przytuliła mnie a ja zostałam w salonie.
Południe czuję się lekko zmęczona, ale wytrzymam jeszcze parę godzin.
- Gotowa?- spytała Elizabeth.
- Tak.
Weszłyśmy do środka w sali siedziało około dwunastu osób. Na końcu zauważyłam dziadka jak rozmawia z dwoma mężczyznami. Gdy usłyszeli zamykane drzwi wszyscy zebrani odwrócili się w stronę moją i Elizabeth. Stanęłam ja wryta ból i strach ogarnął moje ciało.
- Zachowaj spokój i nic nie okazuj.
Usłyszałam znajomy głos w mojej głowie, nie Dymitra. Rozejrzałam się po wszystkich twarzach odnajdując tą jedną znajomą.
Podeszłam z matką do dziadka. Wszyscy usiedli, siedziałam koło Elizabeth, ale pragnęłam stąd wyjść. Jedyna osoba, która jest po mojej stronie każe mi być spokojną i udawać, że widzę ich pierwszy raz w życiu. Najgorsze w tym spotkaniu było podawanie ręki i uśmiechanie się do części tych mężczyzn.
Po ponad godzinie wszyscy zaczęli wychodzić.
- Zostań chcę porozmawiać.
- Dobrze.
Mama i dziadek wyszli a ja zostałam z nim sama. Zamknęłam drzwi by nikt nie wszedł.
- Czy to jakiś żart?!
- Musisz się uspokoić.
- Uspokoić! Żartujesz oni mnie porwali, bili i na dodatek mam udawać, że widzę ich pierwszy raz. Powinnam od razu powiedź dziadkowi i matce co mi zrobili a nie siedzieć cicho.
- Rozumiem cię, ale to ci nie pomoże. Przecież wiesz, że my żyję w tym dłużej i zaufają bardziej im niż tobie mimo, że jesteś księżniczką. A teraz powinienem iść, ale obiecuję, że jeszcze porozmawiamy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)