Odzyskać nadzieję

piątek, 9 października 2015

Rozdział 100

Nicole:

Gdy tylko wyszłam strażnik czekał przed drzwiami. Phil dziwnie na mnie spojrzał przez moment, wiedziałam, że widział moje zdenerwowanie.
- Shanna czeka na księżniczkę w pokoju.- oznajmił.
- Dziękuję.
Poszłam prosto do pokoju, w którym przebywa Shanna.
- Jak podróż?- spytałam wchodząc.
- Dobrze. Mam kilka wieści z dworu.
- Oczywiście, słucham.
Muszę się na czymś skupić. Shanna zaczęła mówić o sprawach związanych z moim wyjazdem i uzgodnieniami z moim ojcem.
- Caroline przyniosła mi to bym ci przekazała.
Podałam mi kopertę od niej i kilka innych, które muszę przejrzeć i podpisać.
- Dziękuję, to wszystko? Bo jeśli tak chciałabym je teraz przejrzeć.
- Tak, pójdę teraz do królowej. - wstała i przed wyjściem spojrzała na mnie.- Nicole, wszystko w porządku. Jakby co możesz ze mną porozmawiać.
- Wiem, nic mi nie jest. Dziękuję ci za troskę.
Przytaknęła i wyszła. Zaczęłam otwierać po kolei wszystkie papiery i zostawiałam podpisy. Nie wiem, który właśnie sprawdzałam, ale jestem już szczerze zmęczona.
Zostawiłam wszystko wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.
*** 
Siedziałam w gabinecie przed papierami, kiedy drzwi się otworzyły odłożyłam je i uśmiechnięta lekko odsunęła się od biurka. Do pokoju wbiegła mała dziewczynka, która była tak piękna. Za jej plecami zauważyłam strażnika, który był lekko chyba zmęczony. Dziewczynka podbiegła do mnie. Szczęśliwa wzięłam ją na swoje kolana i obróciłam fotelem. Gdy spojrzałam na małą zaczęła poruszać ustami jakby coś mówiła, ale ja nic nie słyszałam.
Nagle usłyszałam huk w pomieszczeniu znaleźli się ludzie, którzy robili mi straszne rzeczy. Wtuliłam małą istotą bliżej siebie. Mężczyźni próbowali mi ją odebrać. Dziecku zaczęły lecieć łzy. 
Gdy mi ją odebrali uśmiechnęli się chytrze a dziewczynkę oddali ukrytej w cieniu kobiecie, którą dopiero zauważyłam. Wszyscy zaczęli znikać.Lecz kobieta stałam w cieniu i słyszałam tylko jej śmiech.
- Ona będzie moja i to my będziemy rodziną.
Tylko te słowa usłyszałam przed jej wyjściem.
***
- Nie! - mój krzyk wydobył się spod snu.
Czułam, że się trzęsę. Poczułam strach i pustkę, która zaczęła znikać.
-Nicole, kochanie co się dzieje?- usłyszałam głos ukochanego.
- To tylko sen, zły sen. Czemu pytasz?
- Długo nie czułem od ciebie czegoś takiego wystraszyłem się.
- Jak długo?
- Od porwania, w czasie gdy krzyknęłaś. Nicole wszystko dobrze?
- Nie wiem- poczułam łzy, które spływały po moim policzku.
- Powiesz co się stało?
- Boję się, Dymitr.
- Czego?
Przez dłuższą chwilę nie odpowiadałam.
- Muszę ją znaleźć.
- O czym ty mówisz?
- Księgę, a on mi musi pomóc.
Ubrałam się w cokolwiek i wyszłam z pokoju.
- Kto?
- Wejdź.
- Obiecaliśmy...
- Wiem- przerwałam.- Znajdź na to odpowiedz.
- Dobrze.

Dymitr:

Oboje ustaliliśmy, że nie będziemy sobie patrzeć w wspomnienia, ale skoro tego chce zrobię. Zacząłem od szukania odpowiedzi na jej zachowanie. Jej wspomnienia mnie zalewały. Zobaczyłem wszystko co musiałem i rozumiałem jej decyzję. Tylko czy jej się to uda nie wpakowując sie w jakieś kłopoty ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz