Odzyskać nadzieję

wtorek, 10 listopada 2015

Rozdział 103

Nicole:

Gdy tylko przekroczyłam próg, poczułam zapach pieczonego ciasta. Wystrój, w którym  się znalazłam był taki sam jak mój pokój.
- Paulina- usłyszałam.
Spojrzałam na drzwi od pokoju i znów wołanie. Poczułam łzy w oczach i szczęście, otworzyłam szybko drzwi.
- Mamo!
Zbiegłam na dół jak najszybciej. Zajrzałam do jednego pokoju nikogo nie było, następnie kuchnia też nikt. Weszłam do salonu gdzie stała moja mama. Po mojej twarzy leciały łzy, ale wszystko się zatrzymało z chwilą zobaczenia dwóch osób.
- Wybieraj- powiedziała.
Nie rozumiem jak to miałam wybrać między bestią- przed, którą uratował mnie Dymitr- a tym przez których już nie żyła.
- Nie.
Przez chwilę panowała cisza, którą bałam  się przerwać. W mojej głowie toczyła się walka.
- Wybrałaś.
Tylko tyle powiedziała a z dwóch osób została bestia.
- Nie!
Podbiegłam do mamy, po czym ją odepchnęłam w bok a sama nastawiłam się na bestię

Elizabeth:

Widzieliśmy jej decyzje. Gdy zobaczyłam jak woła do tej kobiety "mamo" poczułam się zraniona, ale nie zła gdyż wiedziałam, że dla niej to ona była matką. To ona ją wychowała na wspaniałą i silną dziewczynę.

Nicole:

Nie wiem czemu, ale gdy istota znalazła się blisko mnie. Ścisnęłam mocniej prawą dłoń, a następnie wyciągnęłam ją w stronę istoty. Po czym gdy istota padła, zobaczyłam w bity w nie kołek przez który on nie żył a ja i moja mama byłyśmy bezpieczne. Spojrzałam na swoje ręce od krwi.
- Umyj ręce zaraz obiad.
Spojrzałam na mamę stała jakby tu się nic nie wydarzyło. Jakby był to zwykły dzień. Patrzała na mnie w sposób za jakim tęsknie i będę tęsknić. Podeszłam do niej, gdyż poczułam, że to ostatni raz kiedy mogę jej to powiedź. Przytuliłam się do niej.
- Bardzo cię kocham. Przepraszam tak bardzo przepraszam.
- Ja cię też kocham, córeczko. A teraz umyj ręce.
Odsunęłam się i chwyciłam klamkę od łazienki, lecz po wejściu do niej przypominała mi łazienkę ze starej szkoły.
Nie rozumiałam czemu się tak dzieje. Wiedziałam, że ma ona sprawdzić jak bardzo jestem podobna do nich a jak do wampirów.
Wyszłam z pomieszczenia, gdyż jaki sens był myć ręce. Weszłam na korytarz, gdzie stali uczniowie. Widziałam jak rozmawiają, śmieją się, uczą czy piszą sms-y . Zobaczyłam otwarte drzwi do jednej z klas czułam, że właśnie tam powinnam się teraz znaleźć. Więc weszłam do środka. Ledwo weszłam już siedziałam z cała klasą gdzie nauczyciel od matematyki coś tłumaczył spojrzałam na mój zeszyt na ławce, ale po chwili także swoje imię. Podniosłam głowę, wstałam wzięłam zeszyt i podeszłam do tablicy.Nauczyciel podał mi pisak, na środkowej tablicy był początek zadania do rozwiązania. Zastanawiałam się po co mi zeszyt skoro zadania jest proste. Zbliżyłam się do niej i zaczęłam rozwiązywać zerkając wciąż w zeszyt czy przepisuje poprawnie. Lecz gdy skończyłam i usiadłam obok mojej koleżanki spojrzałam na tablice. Patrzałam na to co napisałam, nie wiedziałam skąd wzięły mi się dziwne nie wiadome, ale z drugiej strony nie mogą nimi być, ponieważ na początku ich nie było.
Poczułam jak znów mnie wciąga.

Elizabeth:

Sposób w jaki doszłam do rozwiązania był dziwny, lecz poprawny.
- Ojcze jak długo ma to trwać, przecież widać, że nie jest zła.
- Tak, ale została jeszcze jedna. Chce mieć pewność.
Nagle usłyszałam głos z pomieszczenia obok.
- Coś się dzieje, serce przyśpieszyło.
Spojrzałam na obraz lecz był biały.
- Co się dzieje?!
Wyszłam i weszłam do pokoju, do którego weszła moja córka.
- Co się dzieje ?- spytałam kobietę.
- Serce nagle przyśpieszyło, następnie szybko zwolniło. Na szczęście teraz jest w normie.
- Widać coś?
- Nie- odpowiedział ojciec.
Miałam gdzieś wszystko, mojej córce coś się stało.
- Odłącz ją natychmiast.
Po czym wyszłam przed dom i kazałam jej strażnikowi iść za mną. Po czym wyjaśniłam mu wszystko. Nic nie powiedział, ale z pewnością był zły.
Wziął moją córkę na ręce, lecz przed tym sprawdzając jej tętno.
- Czy wiesz co jej jest?- spytałam gdy wychodził z domu w kierunku samochodu.
- Nie, ale możliwe, że jest ktoś to wie.
Zgodziłam się by zabrał ją do domu. Gdy odjechał sama weszłam do środka.
W środku wszyscy rozmawiali o tym co się wydarzyło. Gdy w końcu mnie zauważyli. Postanowiłam, że to co mają musi wystarczyć, gdyż już nigdy nie pozwolę im zrobić tego z moją córką.
Mam nadzieje, że to nic takiego.

Cóż znalazłam czas i napisałam kolejny. Zapewne są błędy, gdyż rozdział nie jest sprawdzany.
Jak myślicie co się stało Nicole?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz