Odzyskać nadzieję

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 115

Od teraz rozdziały będę co tydzień lub dwa gdyż wolne się kończy i zaczyna się znów szkoła. A co z tym idzie mniej czasu na pisanie. Bardzo mi przykro :(
Rozdział jest niesprawdzany.

Nicole:

Mój mężczyzna otworzył mi drzwi, więc weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to usiadłam na łóżku. Skrzyżowałam ramiona na piersi. Czekałam aż łaskawie na mnie spojrzy. Położył plecak na podłodze i zaczął coś sprawdzać.
- Co się dzieje, do cholery?!
W końcu dostąpiłam zaszczytu jego spojrzenia na mnie.
- Może ty mi powiesz?
- Przestań i wyjaśnij mi to.
Podeszłam do niego i dźgnęłam go w jego klatkę. Ale na jego twarzy pojawił się uśmiech, który raczej nie jest taki jak zawsze.
- I co się szczerzysz. Hrrr , Boże.
- Jesteś prawdziwie królewską osobą.
- A co to ma za znaczenie, chcę wiedzieć: skąd samochód znalazł się w lesie? I czemu wszędzie było pusto? Gdzie moje kuzynki? Proszę cię.
Usiadłam się na podłodze i oparłam o łóżku, a łzy znów leciały. Kucnął przy mnie i podniósł mój wzrok.
- Dobrze.
Podniosłam się i oboje usiedliśmy na łóżku.
- Powell zaraz gdy ruszyliśmy zawiadomił dwór. Domyślił się, że to musi być coś poważnego. Służba spakowała twoje kuzynki i ciebie.
- Mnie?
- Nie przerywaj mi. Gdy dojechaliśmy, twoje kuzynki nie wiedziały co się dzieje, ale słuchały naszych poleceń. Zabrał je helikopter na jeden z dalszych lotnisk a z stamtąd do domu. Na kolejne twoje pytanie także jest odpowiedź. Cały dwór został opuszczony przez większość prócz strażników. Obawialiśmy się liczby wroga. Hans postanowił, że Jason zabierze ciebie od razu za przekroczeniem bramy, ale on wybrał mnie. Wszystko było przygotowywane w pośpiechu. A teraz mam cię zabrać do szkoły. Tam będziesz bezpieczna. I jest jeszcze coś, twoje odcięcie ode mnie nie było chyba tak dobre jak chciałaś. Zrozum - zaczął gładzić mój policzek- zrobię wszystko byś była bezpieczna. Za bardzo cię kocham bym mógł cię stracić.
- Wiem to, ale jak długo będzie to tak trwać. To ciągłe uciekanie, ból, czemu nie mogę żyć po prostu jak wszyscy inni?
 - Bo jesteś niezwykła. A teraz musisz się przespać, jutro jedziemy.
- Dobrze chodźmy.
Lecz po jego twarzy zrozumiałam, że on nie ma zamiaru spać.
- Będziesz spać ze mną, rozumiesz? Daj mi księgę- wyciągnęłam dłoń.
Szukałam po stronach, aż znalazłam. Czytałam, aż zaczęłam wypowiadać słowa na głos.
Czułam jak po moim ciele przepływa energia. Dziwne, nowe uczucie, ale wcale nie złe.
- Teraz możesz spać spokojnie i rano wyjechać wypoczęty- po czym musnęłam jego wargi.

Było strasznie wcześnie, ale nie wydziwiałam. Poza tym lepiej się słuchać. W czasie jazdy starałam nie zasnąć, ale bezskutecznie.
Poczułam delikatny dotyk na swoim policzku. Obróciłam twarz do jedynej osoby.
Zjedliśmy coś i ruszyliśmy dalej, Dymitr spoglądał jakby coś było nie tak i przyspieszał. Zżerało mnie by zapytać czy wszystko w porządku, ale lepiej będzie siedzieć cicho.
Zatrzymaliśmy się przed jakimś domem. Co z tym idzie kuchnia i łazienka. O by gdzieś była wanna.
Dom jest urządzony nawet ciepło mimo, że mieszka tam tylko mężczyzna. A z tego co widać to musi być znajomy mojego chłopaka.
Tom - bo tak nazywa się właściciel domu- wskazał mi łazienkę. Były momenty, które były gorsze, ale po raz chyba pierwszy cieszę się z wanny, na czarnych szafkach łazienki, były postawione kosmetyki, które mogłam użyć.

Dymitr:

Wieści od Jasona nie były najlepsze, ale od domu Toma niewiele jest kilometrów do szkoły.
Mój stary znajomy schodził właśnie z góry.
- Jej Wysokość jest bardzo ładna i z całą pewnością mądra.
- Tak. Dziękuję, że się zgodziłeś byśmy tu mogli nocować.
- Nie ma sprawy. Poza tym gdyby Andrea tu były zrobiła by to bez zastanowienia. Poza tym jej widok na łazienkę był przeuroczy.
Wspomnienia o żonie zawsze go smucą.
- Tak?
- Nie chcę być wścibski, ale czy wy jesteście razem? Wiem, że to źle brzmi i że ty przestrzegasz zasad, ale przez chwilę patrzała na ciebie jakby.
Nie wiem co miałem zrobić, chciałem patrzeć w twarz, ale nie mogłem. Tom i Andrea również złamali zasadę będąc razem.
- Czy ty oszalałeś!
- Nie krzycz, bo usłyszy.
Starałem się go uspokoić. Nie będzie mi prawić wielkich kazań, że źle robię. Lecz coś powie.
- To księżniczka. Czy ty wiesz co robisz? Nikt nie ma prawa....
- Myślisz, że nie wiem. Za rok obejmie podwójną koronę, będzie królową. Poza tym i  tak wie nie wiele osób o nas. Gdyby nie zasady... Boże, ale kogo one obchodzą. Kocham ją i chcę by była szczęśliwa.
- Stary ja cię rozumiem. Oprócz tego ona cię zmieniła to widać, ty i brak przestrzegania zasad. Ale pamiętaj miłość to nie wszystko.
- Zapamiętam.
- Dymitr?
- Przepraszam cię, ale Nicole coś chcę.
- Przecież nic nie ma słychać.
- To skomplikowane.
Tak?
- Nie mam tu czystych ubrań. Może masz coś w tym plecaku dla mnie?
- Mam. Zaraz ci przyniosę.

Nicole:

Raz było słychać podniesiony głos. Leżałam jeszcze chwilę w wannie, po czym z niej wyszłam. Tylko nie mam tu ubrań, a nie zejdę na dół owinięta szlafrokiem w czyimś domu.
Po tym jak po prosiłam ukochanego o jakieś ubrania, po jawił się po dłuższej chwili.
Zapukał i dopiero wszedł, a ja stałam oparta o zewnętrzną część prysznica, owinięta wyłącznie czerwonym ręcznikiem, który kończył się na połowie uda. Dymitr odłożył ubrania i zamknął drzwi, zaskoczyła mnie jego decyzja. Podszedł do  mnie i pocałował mocno, zachłannie. Moje ręce zarzuciłam mu na ramiona, ale jego ręce rozwinęły ręcznik, który upadł na podłogę. Teraz byłam naga. Dymitr nie spuszczał wzroku z mojej twarzy gdy się oderwaliśmy.
- Na dole jest Tom- ledwo wydusiłam.
- Wiem.
Jego jedna ręka błądziła od mojego wcięcia w tali, na biodro i coraz niżej. Gdy uniósł mnie wyżej tak bym musiała owinąć nogi wokół niego.
- Jesteś piękna- wyszeptał to przy moich uchu.
Następnie zaczął znaczyć ścieżkę od szyi do ust. Moje wargi rozchylają się i nasze języki łącza się w powolnym, erotycznym tańcu.
Do momentu, aż słychać jest pukanie do drzwi. Dymitr postawia mnie na podłodze, muska lekko moje wargi. Nie spuszczając wzroku z mojej twarzy odwraca się i wychodzi.

Dymitr:

Sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Gdy wyszedłem z łazienki Tom tylko uśmiechnął się lekko, pokazał mi pokój i życzył dobrej nocy.
Jestem mu wdzięczny, że nic nie powiedział po tym w łazience, bo z całą pewnością wiedział.
Gdy Nicole wszedłem zaraz po niej. Gdy wszedłem do pokoju moja dziewczyna już spała. Więc położyłem się za nią i owinąłem ją moim ramieniem, i również poszedłem spać.

środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 114

Nicole:

Siedziałyśmy wszystkie w jednym z pokoi. Zjadłyśmy śniadanie i pojechaliśmy na zakupy. Zaskoczona i szczęśliwa byłam, że Michael zgodził się na ten wyjazd. Warunkiem był powrót przed zachodem słońca. Przed wyjazdem wzięłam coś przeciwbólowego, bo strasznie zaczęła mnie boleć głowa. Śmiałyśmy się cały czas. Dziewczyny były szczęśliwe będąc tutaj, a ja jestem szczęśliwa móc znów poczuć się sobą. Strażnicy robili wszystko by dać nam jak największą swobodę. Biegałyśmy jak oszalałe po galerii już od godziny. Gdy spojrzałam na Powella pokazał mi na swój nadgarstek. Wiedziałam, że nasz czas w mieście się kończy.
Kuzynki wcisnęły mi kolejną bluzkę i wepchnęły do przebieralni. Zaczęłam zdejmować górną bluzkę. Gdy musiałam podtrzymać się ściany przede mną,  Zrobiło mi się słabo i zawołałam Dymitra. Starałam się oddychać głęboko, ale zanim Dymitr odsłonił materiał mnie już nie było.

Dymitr:

Staliśmy dość daleko od Nicole i jej kuzynek. Wciąż widziałem jej uśmiech i śmiech, gdy biegała po całej galerii i po mieście.
Nicole weszła z powrotem przebieralni. Obserwowałem z resztą strażników cały teren. Gdy usłyszałem jej głos. Zacząłem iść dość szybkim tempem w jej stronę, by niczego nie wyglądało może zbyt dziwnie. Ale gdy odsłoniłem już zasłonę Nicole upadła.

Kuzynki:

Stany są niesamowite. Od czasu gdy chodzimy po galerii. Jeden z mężczyzn bardzo skupiał na niej swój wzrok i nawet był u nas kiedyś.
- Jak myślisz pójdzie do niej?
- Trudno powiedzieć, ale widać, że Paulina jest szczęśliwa tutaj.
- Tak. Tylko dziwnie tu trochę.
- A tam. Dbają o nasze bezpieczeństwo. Jeśli to ważne byśmy byli bezpieczni to się zgadzam. Poza tym ten po lewej też niezły jest?
- Może i tak.
- Co?
- No co? Ja już mam chłopaka.
- No tak.
- Patrz.
Uśmiechałyśmy się na widok mężczyzny idącego do przebieralni.

Dymitr:

Zasłoniłem nas, starałem się ją obudzić, ale na nic. Zostało tylko czekanie. Dla mnie to była wieczność, ale na zegarku minęło ledwie trzy minuty.
- Kochanie?- spytałem gdy jej oczy spojrzały na moją twarz.
- Już jest dobrze.
- Na pewno?
- Tak.
Gładziłem jej policzek dłonią.
- Porozmawiamy później, zgoda?
- Tak. Może wyjdziesz?- spytała już z uśmiechem.
Dopiero teraz zauważyłem, że nie miała na sobie bluzki.
- Może.
Podniosłem ją. Jedna ręka zaczęła błądzić po jej ciele.
- Czy to nie jest czasem niebezpieczne?
Mimo, że starała brzmieć poważnie, nie udało jej się.
- To ja powinienem się o to martwić.
Następnie złączyłem nasze usta. Mimo, że chciałbym to pogłębić wiem, że nie mogę. Przynajmniej nie tutaj i nie teraz.
Z całych sił oderwałem się od Nicole i wyszedłem.

Nicole:

Moment w przebieralni pozwolił mi na moment zapomnieć o tym co się wydarzyło w ciągu kilku minut.
Dziewczyny zjadły obiad i poszły do łazienki. Powell w tym czasie podszedł do mnie.
- Czy coś nie tak?
- Gdzie jest drugi samochód?
- Wasza...
- Nie jestem głupia. Ojciec nie puścił by mnie tylko z wami, więc?
- Na parkingu.
- Wasza trójka pojedzie z moim kuzynkami na dwór.
- Ale...
- Nie przerywaj mi. Pojedziecie na dwór i zadbasz o to by nic im się nie stało. Ja wrócę drugim samochodem. Czy to jasne?
- Tak, ale chcę wiedzieć co się dzieje?
- Coś się wydarzy. Nie mów Dymitrowi. Powiadomisz Hansa o stanie gotowości. Proszę cię, zrób to o co proszę.
- Dobrze Wasza Wysokość.

Dziewczyny mnie posłuchały i pojechały ze strażnikami. Dymitr nie dawał mi spokoju, pytaniami. Wyznałam mu, że go kocham i odcięłam się od niego.
Strażnik objeżdża Central Park i dopiero rusza na dwór. Żaden się nie sprzeciwia i robią co każę.
Robi się ciemniej i to mnie przeraża. A najgorsze się zacznie wkrótce.

Już niedaleko jest dom widzę, ale nagle opony po czymś przejeżdżają, a samochód zwalnia. Puszczam sygnał do Powella. Kierowca wychodzi by sprawdzić co się stało. Ale ja jestem cała przerażona. Odpuściłam barierę i mówię Dymitrowi co ma zrobić. Gdzieś za samochodem słychać straszne dźwięki. Strażnicy wychodzą z auta, a mnie każą zostać w środku. Nie chcę by tylu ludzi za mnie ginęło, ale wiem też, że jest to nieuniknione. Bez ostrzeżenia tylna szyba samochodu się roztrzaskuję pod naporem rzuconego ciała strażników. Samochód nie jest bezpieczny wysiadam jak najprędzej i biegnę do bramy. Przede mną z drzew zeskakują bestie. Przekręcają głowy i wciągają zapach jakby byli w kuchni i czuli coś smacznego. Ruszyli w moją stronę, ale odepchnęłam ich i biegłam dalej. Słyszałam odgłosy walki i krzyki, że mam uciekać do bramy.
Byłam już blisko. Widzę już wychodzących strażników, część już biegnie w moją stronę. Ale gdy czuję szarpnięcie za rękę obracam się i czuję ból po przebiciu skóry, który nie trwa długo. Gdyż słychać krzyk gdy strażnik przebija bestie. Strażnicy pomagają mi się dostać na teren dworu. Ledwo przedostaję się przez bramę. Wszystko dzieje się tak szybko i brutalnie. Zostaje podnoszona, chwila pozwala mi zauważyć Dymitra, który rusza na koniu w ucieczce by mnie chronić. Minimalnie za jego ramieniem widzę bestię wchodzące na dwór i próbę zamknięcia bramy. Po dłuższej chwili Dymitr schodzi z konia, następnie robię to samo. Nie wiedząc co robić społaszam konia. Dymitr bierze mnie za dłonią mocno ściskając. Biegniemy schodami i korytarzami, ale gdy wchodzimy do jego sypialni jestem zaskoczona.
- Ubierz to.
Podaje mi jakieś dresy i T-shirt z mojego pokoju. Nie chcą tracić czasu zdejmuje przy nim swoje ubranie i zakładam to które mi dał. Ubraną ciągnie mnie do tajemnego korytarza.
- Dokąd biegniemy?
Nie dostałam odpowiedzi. Spytał tylko gdzie ją mam. Na początku nie rozumiałam o co mu chodzi, ale powiedziałam gdzie ją mam. Ukochany kazał mi tu zostać i się nie ruszać. Strach ogarniał całe moje ciało. Martwiłam się o moje dwie kuzynki, o moją rodzinę a teraz w szczególności o ukochanego.Nagle zjawił się przymnie zauważyłam na jego twarzy odrobinę. Wystraszyłam się.
- Nie jest moja. Musimy iść.
Nikt nie mógł nas tu znaleźć, ale dźwięki za ścianami było słychać.
Wszystko dzieje się szybko, moje nogi bolą mnie od biegu. Dymitr nie odzywa się do mnie. Nie wiem nawet, w którym momencie byliśmy w podziemiach, a kiedy się stało, że biegniemy lasem.
Po dobrych chyba dwudziestu minutach biegu przez las zobaczyłam samochód.
Dymitr kazał mi wsiadać, wcisnął gaz. Za nami nikogo nie ma.
Nie wiedziałam co się dzieje.
Do momentu gdy zatrzymaliśmy się przy jakimś motelu.

piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 113

Nicole:

Noc szalała, ale im bliżej był wschód słońca tym mniej ludzi na sali. Lucas i Meg stali gdzieś z zakamarku. Chyba bardzo się starają stąd wyjść. Moje dwie kuzynki, z którymi wymknęłam się godzinę temu do ich pokoi. Zostały w nich. Dużo rozmawialiśmy. Tęskniłam za nimi- i to bardzo, ale moje życie jest tu.
Na sali nie było już nikogo prócz mnie i Powella. Nawet DJ- owi kazałam już iść. Wzięłam swój telefon i puściłam jakąś wolną piosenkę, zamknęłam oczy i zaczęłam się kręcić po pustej sali. Cały wieczór Dymitr do mnie nie podszedł. Choć dziewczyny mówiły, że na mnie patrzy. Praktycznie urodziny skończyły mi się z wraz z północą, ale było mi przykro. Nie chciałam od niego nic tego wieczoru prócz jednego tańca ze mną. Czy to tak dużo? Jedna rzecz, którą pragnęłam tego wieczoru, to tańczyć w jego ramionach. Gdzieś głęboko sądziłam, że zaraz wejdzie. Weźmie mnie w ramiona, ale gdy włączyła się kolejna piosenka miałam już dość. Nogi mnie już bolały. Otworzyłam oczy, wzięłam swoją własność i poszłam do siebie, ale w jednym z korytarzy poczułam łzy na policzkach. Starłam je wierzchnią dłoni, po czym odwróciłam się i kazałam Powellowi odejść.
- Wasza..
- Idź, odpocznij.- przerwałam mu.
Nie wiem co zobaczył na mojej twarzy, ale odpuścił i za to byłam mu wdzięczna.
Poszłam na dach mimo, że jestem zmęczona. Usiadłam i patrzałam na wschód słońca.

Powell:

Nie było już nikogo na sali, tylko ona. Włączyła swoją muzykę i przy zamkniętych oczach zaczęła krążyć po pustej sali. Cały wieczór było widać jak krąży za nim wzrok czekając na jego ruch. Chciała choć chwili. Pocieszeniem były jej dwie kuzynki, które są dla niej ważne i bardzo bliskie. Dymitr chciał zrobić jej niespodziankę, ale po jej ruchach. Nie jestem pewien czy będzie szczęśliwa. Gdy usłyszała kolejny utwór. Przestała tańczyć wzięła telefon i postanowiła już wyjść.
Korytarzem szła powoli. Z pewnością była już zmęczona. gdy się odwróciła mimo, że z jej twarzy leciało tylko kilka łez oczy miała smutne. Kazała mi odejść, ale jej widok nie chciał mi pozwolić, ale była przyszłą królową i musiałem słuchać jej rozkazów.
Gdy odszedłem kawałek napisałem wiadomość Dymitrowi.
Jej twarz nie była jeszcze chyba nigdy tak smutna jak przed chwilą. Każdy kto o nich wie. Wie jak bardzo on jest dla niej ważny, jak ona wygląda przy nim i w momentach gdy o nim myśli.
Wiedziałem, że żaden strach lub ból nie będzie jej groźny. Prócz tego, który on jej zrobi.

Dymitr:

Dostałem wiadomość od Jasona. Nie spodobała mi się. Wiem, że mogłem źle zrobić nie tańcząc z nią. Widziałem jak bardzo tego chcę, w każdym momencie gdy nasze oczy się spotykały. Chciałem coś zrobić, ale wiedziałem, że z tego nic nie wyjdzie. Wziąłem więc pudełko i poszedłem do niej.
Siedziała na dachu wpatrzona w wschód słońca. Pierwsze promienie widniały na jej twarzy. Była jak anioł zesłany na ziemie. Anioł, który z jakiejś przyczyny pokochał mnie.
Podszedłem do niej. Wiedziała, że tu jestem, ale nawet na mnie nie spojrzała. Usiadłem za nią, jedną ręką objąłem  jej ciało, a drugą ręką podałem jej pudełko. Do jej ucha wyszeptałem "Wszystkiego Najlepszego, kochanie".
- Nie mam urodzin.
Powiedziała to tak cicho. Słychać było w jej głosie zmęczenie.
- Przepraszam, mogłem dać ci to szybciej, ale chciałem to zrobić po balu. I przepraszam za bal, wiem jak bardzo chciałaś ze mną tańczyć.
Obróciła się lekko w moją stronę. Miała smutną i zmęczoną twarz.
- Właśnie chciałam- łzy miała w oczach.
- Bardzo mi przykro.
Pocałowałem jej policzek.
Obróciła się tak jak siedziała i zaczęła otwierać pudełko ode mnie. Miała wszystko, ale chciałem jej dać coś, co będzie związane z nią czy też z nami.
Zdjąłem swoją marynarkę, którą mam na sobie i nałożyłem na jej zimne ramiona.
Błądziła palcami po wisiorku.
- Jest piękny, dziękuję.
Obróciła się całkiem do mnie i pocałowała.
- Chodźmy, powinnaś się przespać.
Zgodziła się, ale było widać, że jest zmęczona, więc wziąłem ją na ręce. Ledwo wszedłem na korytarz, mój anioł zasnął.
By nic nie podejrzewać położyłem ją do łóżka, sam wyszedłem, ale już nie wróciłem, było zbyt duże ryzyko.

Nicole:

Wisiorek, który mi podarował jest piękny. Gdy się obudziłam wzięłam prysznic i ubrałam cokolwiek. Jeszcze raz go zaczęłam oglądać. Otworzyłam go, w środku było nasze wspólne zdjęcie.
Założyłam go na siebie i poszłam do kuzynek.

Prezent od Dymitra

Proszę napiszcie co sądzicie o rozdziałach. Wasze komentarze dla mnie są bardzo motywujące. 

wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 112

Kolejny rozdział jak dobrze pójdzie to pojawi się koło piątku, a jak nie to dopiero w sobotę. Czekam na wasze opinie.

Nicole:

Myśli mi krążyły jak głupie. Co by było jakby Dymitr nie odebrał telefonu? Czy nie byłabym już dziewicą, a może wciąż nią bym była? A moje uczucia: czy jestem wciąż zła na Dymitra? Czy takie pożądanie wydarzy się częściej?
Za parę dni skończę dwadzieścia lat jako dziewica. Nigdy nad tym tak nie myślałam, jak tym razem.
Dymitr niestety czekał, aż Hans wyjdzie a następnie pocałował mnie i poszedł, ponieważ ma jakieś zebranie. Cóż główny strażnik nie miał dużo mi do powiedzenia, tylko tyle, że znalazł strażników do mojej ochrony.
Miałam dość wszystkiego, więc włączyłam telewizje. Skakałam po kanałach jak oszalała. Do momentu gdy zauważyłam kanał, którego wcale nie znam. Niestety nie mógł się włączyć, ponieważ miał blokadę. To było ciekawe. Wzięłam laptopa i wpisałam w wyszukiwarkę nazwę stacji, ale nic mi nie wyskoczyło.
Wyjęłam swój telefon i napisałam do Care, że chcę się spotkać.

Od: Caroline
Spoko, kiedy i gdzie?

Do: Caroline
Teraz, u ciebie w pokoju.

Od: Caroline
Czekam :)

Napisałam w drodze do mojej przyjaciółki, mojemu strażnikowi gdzie będę w razie czegoś.

Dymitr:

Spotkanie Hans zaczął omawiać kwestie bezpieczeństwa księżniczki. Przed spotkanie Powell był zaskoczony tylko przez chwile. Powiedziałem, że pogadamy po spotkaniu z Hansem. Oprócz mnie główny strażnik wybrał jeszcze Phila.
Wszystko trwało dobrą godzinę, w tym czasie Powell dostał dwa razy jakieś wiadomości.
Kiedy Hans zaczął się żegnać, Jason znów dostał wiadomość zerknął na telefon. Przeprosił wszystkich i wybieg. Chciałem wiedzieć co się dzieje, ponieważ mógł biec tylko z jednego powodu a tym powodem może być tylko Nicole.

Powell:

W ciągu spotkania dostałem dwie wiadomości od księżniczki. Jedna, że idzie do Caroline, a druga po kolejnym czasie, że idą do baru.
Gdy główny strażnik się żegnał dostałem kolejną wiadomość, tym razem od jej przyjaciółki:

Jesteśmy w barze przyjdź. Mam pewien problem- z Niki.
SZYBKO

Nie czekając na nic przeprosiłem i wybiegłem do mojej podopiecznej. Gdy wszedłem do środka był spokój. Do póki Caroline mnie nie zauważyła. Zawołała mnie, na twarzy miała łzy i dopiero wtedy zobaczyłem ją na podłodze.
- Co się stało?
- Nic takiego szczególnego, rozmawiałyśmy, piłyśmy, a potem nie wiem co się wydarzyło. Jej dłoń zapłonęła. Spadła ze stołka, ale gdy… nie wiem jak to powiedzieć.
- A gdzie ludzie?
Było dziwne, że jest tu tak pusto.
- Zajęli się nimi jej kuzyn, jego dziewczyna- chyba Meg, no i mój chłopak.
- Co … moja głowa- usłyszałem cichy głos księżniczki.
Pomogłem jej usiąść.
- W porządku?
- Co się stało?
- To wyjaśnimy potem, teraz zaprowadzę Jej Wysokość do jej pokoju.
Pokiwała tylko głową. Jej przyjaciółka patrzała na nią ze współczuciem. Przeszła ze mną pod ramieniem parę kroków, ale znów odpłynęła, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej sypialni.

Caroline:

 Nie rozumiem co się stało. Gdy przyszła rozmawiałyśmy o niej i o Dymitrze. Wydaje mi się, że jeszcze nie wie, że Dymitr będzie jest strażnikiem. Powiedziała mi o wszystkim, a kiedy spytała się o kanał w telewizji. Byłam zaskoczona, że miała go zablokowany. Nie widziałam nic złego w tym bym go jej pokazać. Do momentu wyrazu jej twarzy- chyba dopiero do mnie doszło dlaczego jest on zablokowany. Na twarzy na spokojnie powiedziała, że powinniśmy się napić.
W barze był już jej kuzyn i jego dziewczyna, więc poszłyśmy się przywitać. Później zadzwoniłyśmy po mojego chłopaka. Jej kuzyn był już wstawiony mimo, że jego dziewczyna zabroniła mu już pić. No i chyba gdy Niki spytała o coś kuzyna a on odpowiedział, że będzie bal na jej urodziny- o którym wiedziałam. Mojej przyjaciółce coś puściło, piła silniejsze drinki. Do pewnego momentu aż jej dłoń nie zapłonęła. Nicole zachowywała się jakby to było normalne. Potem spadła ze stołka, ludzie się na nas spojrzeli tylko na chwile. Aż nie zapłonęła nagle cała. Wtedy sama nie wiem co się stało. Jack zamknął drzwi, a jej kuzyn i dziewczyna zaczęli na wszystkich wymuszać by zapomnieli. Ja kucnęłam przy niej i napisałam do jej strażnika- biorąc numer z jej komórki.
Gdy zjawił się Powell, jej kuzyna, jego dziewczyna i Jack już nie było.
Gdy tak teraz leżała była taka blada. Miałam tylko nadzieje, że to nic takiego.

Nicole:

Obudziłam się w swoim łóżku, czując czyjś uścisk na mojej dłoni. Przekręciłam głowę by spojrzeć kto to- zobaczyłam twarz mojego ukochanego.
- Hej, obudziłaś się.
- Hej- odpowiedziałam skrzywiając się na ból głowy.
 - Boli cię coś?
- Głowa.
Usiadłam wygodnie, a Dymitr przyniósł mi coś przeciwbólowego.
- Powiesz co się stało?
- Ja..
Właśnie co ja robiłam?
Nagle powoli wszystko zaczęło wracać z wczorajszego wieczoru.
- O mój Boże. To się nie mogło stać.
- Co się wydarzyło?
- Ty, potem ten program, mój ojciec a na koniec. Nie ważne. To pewnie przez alkohol i nerwy.
- Nikt nie staje w płomieniach przez nerwy i alkohol.
- Pamiętaj jestem wyjątkowa.
- Pamiętam i nigdy tak nie było.
- Nie. Ale moment która jest godzina?
- Spałaś prawie cały dzień, znów mamy dwudziestą.
- Co?
- Moment to nie powinieneś się przygotowywać do wyjazdu z Caroline do jej wuja?
- No właśnie muszę ci coś powiedzieć.
- To coś złego czy dobrego?
- Oba.
- Oba?
- Tak, przez jakiś czas będę się kimś innym zajmował.
- Tak.. kim?
Może ta Emma go przekonała? Nie to raczej nie możliwe.
- Tobą.
- Że co?!
Dwóch dodatkowych strażników- najlepszych.
- Oszalałeś. Mogłeś się nie zgodzić, przecież wiesz..
I nie dane mi było skończyć, bo ukochany wpił się w moje usta.
Mówiłam już, że go nie cierpię- jakie kłamstwo mieszane z prawdą. HAHA
- Kocham cię, chcę cię chronić. Poza tym to Care mnie zgłosiła.
- Co? Dlaczego? Nie ważne i tak ją zatłukę jak ją spotkam.
- Ale jest plus. Przez jakiś czas mogę wchodzić do ciebie i nikt nie będzie się czepiał. I jeszcze jedna sprawa. Przepraszam kochanie za to ostatnie w moi pokoju.
- Za to, że ważniejszy był telefon.
- Wiesz, że tak nie jest. Ty jest dla mnie najważniejsza.
- Tak?
- Tak.
Nie czekając przysunęłam go bliżej siebie i pocałowałam delikatnie. Smakując jego warg, zaczynając coś co oboje uwielbiamy. W momencie gdy Dymitr zawisł nade mną, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Dymitr zszedł z łóżka, a ja zaprosiłam kogoś za drzwiami do środka. Nie wierze, że zawsze coś musi nam przeszkodzić

**** Dzień urodzin Nicole****

Nicole:

Po tym jak wydarłam się na ojca za tajemnice i inne takie. Podziękowałam ciotce za organizacje moich dwudziestych urodzin. Damon wysłał mi wiadomość, że wracają przed balem. Co dzięki Bogu idzie na moją korzyść, bo głód bierze już górę.
Plus tego balu jest najlepszy, że mogę tańczyć z każdym (ze służbą, strażnikami) i nikt mi nie zabroni robić tego kilka razy.
Tym razem bez szpanu mam śliczną sukienkę- ale takie są chyba wszystkie, którą wybrałam i sama zrobię makijaż i fryzurę. Ciotka oczywiście upierała się, że jak to bez fryzjerki i innych osób nie będę wyglądało najlepiej. Ale argument, że to moje urodziny i mogę robić co chcę powtarzany w kółko wygrał.
Podobno w całej telewizji huczą, że dwudzieste urodziny córki króla wampirów to wydarzenie roku- tak przynajmniej twierdzi Caroline. Której oberwało się ode mnie za złożenie dokumentacji Dymitra na mojego strażnika. Oczywiście Dymitr przy tej rozmowie raz się ze mną zgodził i wciąż się uśmiechał. Tak samo jak ta zołza Caroline. A na koniec mojego wykładu Dymitr objął mnie od tyłu powiedział, że złość piękności szkodzi i pocałował w policzek. Caroline uznała, że ładnie  w tej chwili wyglądamy i zrobiła zdjęcie moim telefonem, które teraz mam na tapecie. Nigdy bym nawet bym nie pomyślała, że będę tak zakochana i miała zdjęcia z ukochaną osobą na tapecie.
Wczoraj na zakupach z dziewczynami poszaleliśmy. Ja nie wiedząc co mam wziąć, wykupiłam chyba większość- no dobrze wiedziałam ale nie mogłam się zdecydować, który kolor lepszy i wzięłam to co uważałam.
Pobudka była bardzo przyjemna. Choć gdy pożądanie między nami znów się wymykało, ktoś znów zapukał do drzwi.
- No czemu?- wyszeptałam rozdrażniona.
A Dymitr cmoknął mnie w usta i poszedł do łazienki bym ja mogła szybko kogoś spławić.
Wiem, że sama wczoraj prosiłam o śniadanie do pokoju, ale gdybym wiedziała o takiej pobudce w życiu bym o to nie prosiła. Ale na całe szczęście kąpiel w wannie mnie nie ominęła. Dymitr prócz nagiej mojej skóry od tyłu nic nie widział, nie mam odwagi stanąć przodem do niego.
Gdy byłam ubrana w dresy. Dymitr nie złożył mi życzeń. No niby z jednej strony ich nie chcę, ale z drugiej. By mógłby choć powiedzieć to pieprzone „Wszystkiego Najlepszego”, a tu cholera nic. Tylko buziak i wyszedł. Wie przecież o moich urodzinach- cały dwór wie i nie tylko.
Care biegła za mną krzycząc moje imię. Objęła mnie trochę za mocno.
- Wszystkiego Najlepszego, spokoju, szczęścia i czego jeszcze. Już wiem gorącego seksu z Dymitrem- wyszeptała mi do ucha.
- Care- spojrzałam  na nią z pod byka.
- Znowu !
Za dużo jej chyba mówię. Lepiej zostawić tą część prywatności dla siebie, tak będzie lepiej.
- Nie drzyj się. I tak mam już dość tego gdy coś jest ktoś nam przerywa. 
- Dobra, ale powiesz mi gdzie tak pędzisz. Niedługo jest bal.
- Wiem. Damon przyjechał więc ... Do zobaczenia Care.
Dałam jej buziaka w policzek i pędem poszłam do pokoju kuzyna.

Obaj kuzyni wyznali mi tylko, że mają dla mnie niespodziankę . Mam tylko nadzieje, że to nic głupiego, bo oni dwaj- boję się co mogli wymyślić.
Spojrzałam na sukienkę na łóżku i zaczęłam nakładać cienie na oczy.
Gotowa czekałam tylko, aż Michael przyjdzie z diademem, po czym oboje pójdziemy.

Sukienka Nicole

Pierwsze pół godziny było denne, aż wciął się Lucas i zastąpił orkiestrę na DJ. W pewnym momencie z zaskoczenia moi napici zaczęli mnie gdzieś ciągnąć.
- Co jest?
- Załóż.
Lucas podał mi mój naszyjnik, a Damon pchał ręce do mojej głowy. Cofnęłam się i sama zdjęłam diadem i mu go podałam.
- Po co mi to?
- Zaprosiliśmy kogoś.
Powiedzieli szczerząc się jak głupki.
- Kogo?
- Twoje dwie kuzynki. Otworzyłam usta ze zdziwienia, a następnie rzuciłam się na nich i  wciąż powtarzałam "dziękuję".
Zapięłam naszyjnik, oboje pokazali mi gdzie stoją i ruszyłam w stronę rodziny, za którą tak tęsknie.

Myślicie, że Dymitr zapomniał o jej urodzinach czy może coś szykuję?

czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 111

Mam wolne i udało mi się wstawić. Przez kilka dni coś napisałam po kawałeczku. Liczę na wasze komentarze, opinie i miłego czytania :)

Nicole:

Gdy się obudziłam chciałam dotknąć ukochanego, ale moja ręka nie spotkała jego ciała. Czy jest mi z tego powodu przykro? Jasne, ale muszę z tym żyć. Podniosłam się a na stoliku nocnym zauważyłam złożoną karteczkę z moim imieniem. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po nią.

Żałuje, że nie mogłem zostać do momentu aż się obudzisz, ale mam zajęcia na dworze. Zobaczymy się później obiecuję Ci.
Kocham Cię D

Nigdy nie pisaliśmy pełnych imion. Ale zostawiłam kartkę na łóżku poszłam wziąć szybki prysznic.
Gdy spojrzałam w lustro po prysznicu wyglądałam koszmarnie, więc nałożyłam lekki makijaż, który pomoże mi się poprawić.
W szlafroku wyszłam do garderoby, w której było tyle ubrań, ale mam nadzieje, że dziś nie będę musiała się stroić do jakiś głupich spotkań.


Ubrana chciałam podejść do torby, gdy ktoś zapukał. Poprosiłam by wszedł do środka. Do pokoju weszła dziewczyna z tacą ze śniadaniem. Co było dziwne?
- Nic nie kazałam przynosić.
- Robię tylko to co mi karzą Wasza Wysokość.- powiedziała tak cicho jakby się mnie bała.
- Ale ... dziękuję, w razie czego obiad zjem w jadalni. Możesz iść.
- Tak Wasza Wysokość.
Dygnęła i wyszła. Gdy to zrobiłam uśmiechnęłam się miło jak tylko umiem.
Uduszę chyba kogoś jak służba nie przestanie tak dygać na mój widok. Ledwo drzwi się zamknęły znów ktoś wszedł. Jak miło wrócić- pomyślałam.
- Przeszkadzam?- spytała moja asystentka.
- Nie wejdź, jakieś wiadomości dla mnie? Nie będzie ci przeszkadzać- wskazałam na jedzenie.
- Nie. Niewiele, za pół godziny chcę cię zobaczyć ojciec, a Damon kazał mi to przekazać.- podała mi kopertę.
- A jakieś spotkania?
- Nie, dziś spokój.
- To dobrze. Wiesz może co się dzieje na dworze?
Przez dłużą chwile się nad czymś zastanawiała i denerwowała? Co tu się dzieje?
- Nic takiego, pójdę już. Jeśli to wszystko?
- Tak, idź mąż pewnie czeka.
Uśmiechnęła się i wyszła.
Gdy tylko zjadłam z torby wyjęłam księgę.
- I co ja mam zrobić?- powiedziałam do siebie.
Ciekawość mnie zżerała by ją jeszcze przejrzeć, ale jeśli znów znajdę coś o tym, że … Nawet nie mogę o tym myśleć.
Książka mnie nie zabije, ale strach pewnie tak..
Otworzyłam na kolejnym fragmencie, który był oznaczony.

Po tak wielu próbach i wierzeniach znalazłam je! Znalazłam sposób by przeżyć bez krwi. Tak wiele próbowałam a jednak dziś zrobiłam kolejną próbę i gdy głód powinnam zaspokoić wypiłam napój. Uczucie które temu towarzyszyło było palące. Nie czujesz uczucia jak przy piciu krwi, ale głód się zmniejszył. A to było najważniejsze. Ale ostrzeżenia dla wszystkich, które chcą je robić. Jeden ze składników musicie zdobyć, ale to nie jest bezpieczne. Potrzebna jest krew krwiożercy.

Od tego słowa pojawiła się strzałka i nazwy jedna pod drugą innym pismem niż tekst z boku. Na końcu małej kolumienki pojawił się wyraz „bestia”.
Zamknęłam natychmiast książkę i schowałam ją w ciucha.
To za dużo, więc wzięłam wiadomość od kuzyna.

Wiem, że po twoim powrocie miałaś się na karmić, ale wyjechałem razem z Lisą i wrócimy dopiero po twoich urodzinach a dokładnie w szkole. Wiem, że to późno, ale mam nadzieje, że wytrzymasz.
Do zobaczenia jak najszybciej, Damon
PS Błagałem,  by tego nie robili, ale się uparli.

Kto nie robił czego?

Damon:

- Jak myślisz jak zareaguje?
- Szczerze, myślę, że sam się domyślasz. Ale pamiętaj, że to tylko chwilowe później i tak będzie się cieszyć w końcu to jej urodziny.
- Kocham cię wiesz.
- Tak?
- Tak- wyszeptałem to przy jej ustach i mocno pocałowałem.

Nicole:

Gdy weszłam sekretarka kazała mi wejść do taty, lekko mnie to zaskoczyło, ale no cóż. Weszłam do środka. W pokoju na dźwięk otwieranych drzwi jakby ucichły głosy. Oprócz Michaela był jeszcze Hans co mnie zaskoczyło, bo myślałam, że będziemy rozmawiać o szkole.
- Wasza Wysokość.
Jak zwykle według zasad.
- Witaj Hans- zwróciłam się do niego. - O czym chciałeś rozmawiać, bo chyba nie o szkole?- spytałam ojca.
- Usiądź córeczko. Musisz o czymś wiedzieć. Ustaliliśmy ze strażnikiem Hansem, że musisz mieć zmożoną ochronę.
- Dlaczego?
Po dłuższej ciszy, nie wytrzymałam.
- Powiedz!- jeszcze trochę i nerwy mi puszczą.
- Ścigają Jej Wysokość bestie i jest w to mieszany Daniel.- udzielił odpowiedzi Hans.
Zamurowało mnie, oparłam się bardziej o fotel. To niemożliwe, nie może mnie przecież ciągle ktoś ścigać, prawda?
 - Zrobimy wszystko, by nic ci się nie stało.- zapewnił Michael.
- Ilu?
- Prócz strażnika Powella chcemy dać może dwóch najlepszych. Wiem, że Jej Wysokość nie chcę dużej ochrony, ale trzech to minimum w tej sytuacji.
- Zgadzam się- wypłynęło z moich ust szeptem, że ja sama ledwo to usłyszałam.
- To dobrze. Oddalę się- strażnik skłonił się i wyszedł.
Ojciec widząc chyba moją twarz poprosił, by przyniesiono dla mnie szklankę wody.
Po tym jak się napiłam i może uczucia trochę zeszły porozmawialiśmy o moi wyborze co do studiów. Na szczęście Michael zgodził się na mój pomysł.
Siedzę w ogrodzie i czekam na Caroline i jej chłopaka.
- Nicole!
Jej krzyk na mój widok był tak głośny, że otrząsnęłam się z rozmyślań.
- Caroline- przytuliłam ją, a mojemu przyjacielowi, który stał z boku powiedziałam bezgłośnie- Hej Jack.
- Hej Nicole- powiedział tak samo.
Rozmawialiśmy przez godzinę o tym co się wydarzyło jak mnie nie było i o tym jak było u mojej matki.
Ledwo zjadłam obiad, poszłam szybko do siebie, a potem tajnym przejściem do Dymitra.
Położyłam się na brzuchu na łóżku i czekałam aż wyjdzie z łazienki po prysznicu. Książkę wcześniej położyłam na stoliku nocnym.
Gdy drzwi miały się otworzyć odwróciłam się w ich stronę, a już po chwili widziałam Dymitra z ręcznikiem wokół bioder, wciąż lekko mokrymi włosami i cudowną klatką piersiową i brzuchem. Poczułam w swoim ciele coś nowego i dziwnego na taki widok.
- Nicole?
- Hej.
- Hej, ładny widok?- spytał w drodze do szafy z ciuchami.
- Bardzo- wyszeptałam podążając za nim wzrokiem i pojawiającym się lekkim uśmiechem na moich ustach.
W drodze powrotnej podszedł do mnie i pocałował. Gdy się oderwał powiedział, że zaraz wraca i znów wszedł do łazienki.
Gdy wrócił położył się obok mnie i objął.
- Ktoś wie, że tu jesteś?
- A po co jestem dorosła. Wiedziałeś o tym, że mnie ściągają?
- Tak. A teraz może porozmawiamy o tym co znalazłaś, hmm?
- Musimy?
- Tak, co cię martwi?
- Przeczytałam ją, nie cała ale część czy raczej kilka fragmentów. Ona mnie przeraża.
- Powiedz mi- podniósł mój podbródek bym spojrzała w jego oczy.
Więc sięgnęłam po nią i mu ją podałam.
- W jednym z nich było o Angelice- dziewczynie przede mną, napisał to ksiądz którego poznałam. Pisał o ukształtowaniu o tym jak widział jak cierpiała, prosiła o śmierć i próbowała się zabić.
- Ale się nie zabiła?
- Nie, raczej nie, bo przeżyła ukształtowanie.
Wstałam z łóżka.
- Ale ja nie dam rady, nie jestem tak silna.
Łzy zaczęły mi lecieć a wokół siebie poczułam silne ramiona, które zaczęły mnie obracać w swoją stronę. Palcami znów uniósł mój podbródek by moje załzawione oczy spotkały jego.
- Jesteś silna, a ja będę przy tobie. Rozumiesz? Kocham cię i zawsze z tobą będę.
Jego jedna dłoń pogładziła mnie po policzka i wsunęła się we włosy. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Chłonęłam każdy jego dotyk jak lekarstwo na każdą moją złość i chorobę. Jego usta są tak blisko, że czułam jego oddech na swoich. Jego zapach wypełnił moje nozdrza, a oczów nie potrafiłam od niego oderwać. Wiedziałam, że cokolwiek się wydarzy mam go. Był tak blisko, więc przeniosłam ciężar na czubki palców, co wystarczyło, by przylgnąć ustami do jego ust. Zwykłe, delikatne zetknięcie warg sprawiło, że moje serce podskoczyło z radości.
Chciałam go objąć za szyje, ale moje ręce powędrowały pod jego koszulkę, poczułam jak jego mięśnie się spinają i nie wiedząc czemu poczułam, że to dobrze, więc nie cofnęłam dłoni, tylko pozwoliłam im przesuwać się dalej, dotykać mięśni brzucha i klatki piersiowej. Miałam wrażenie jakby nasz pocałunek zmieniał się z każda chwilą jak nigdy dotąd i przybrał iście monstrualny wymiar. Język Dymitra wdarł się w moje usta i splótł się w zmysłowym tańcu z moim językiem.
Zacisnęłam pięści na jego koszulce i desperacko podciągnęłam ją do góry, by wreszcie zobaczyć jego ciało.
Tym razem jest inaczej i nie miałam z tym żadnego problemu. Wiedziałam, że oboje chcemy czegoś więcej tym razem. Czułam to u siebie, a przy mocno objętym ciele przy nim także- jego męskość. Co było niezwykłe, że tak na niego działam i czułam się z tym dobrze- to raczej nie jest grzech.
Koszulka spadła na podłogę. Usta Dymitra zeszły na moją szyję- całując, ssając, podgryzając. W pewnym momencie z moich ust wyszły jęki, których bym się nie spodziewała. Wszystko było w tym momencie jakby bardziej intensywne.
Dymitr zdjął ze mnie moją bluzkę, po czym położył dłonie na moich pośladkach i uniósł mnie. Dzięki czemu ja objęłam go nogami. Jego język dotykał i pieścił moje usta jak nigdy. Nawet nie poczułam jak kładzie mnie na łóżku. Czułam między swoimi nogami tak wielkie pożądanie, że wszelkie uczucia mnie przytłaczały.
Wszelkie obawy, które gdzieś zawsze były, zniknęły w jego ramionach czy pocałunkach. Gdyż nie mogłam o niczym myśleć, prócz o tym, że go pragnę i kocham bez względu na wszystko.
Dymitra usta przesuwały się po moim ciele, tak samo jak jego ręce, ale gdy jego dłonie były przy moich spodniach uniósł swoją twarz.
- Proszę- wyszeptałam.
Choć wydaje mi się, że bez mojego proszenia by je mi zdjął. Usta znów posuwały się po ciele, a moje spodnie wkrótce potem zniknęły.
Z moich ust od czasu gdy zdjął mi spodnie i czułam usta na nogach wydobywały się jęki i inne dźwięki, o które bym siebie nigdy nie podejrzewała.
Dymitr znów złączył nasze usta, a ja owinęłam się wokół niego. Nie chciałam czekać, nie chciałam się bać- bo nie mam czego przy nim. Chciałam przeżyć nawet już teraz swój pierwszy raz, miałam go o to prosić, ale za nim zdążyłam otworzyć usta. Zadzwonił jego telefon.
Nie chciałam, by go odbierał, więc wzmocniłam uścisk i pocałunek.
- Nicole powinienem odebrać.
- Nie, proszę.
- Też tego pragnę, ale jeśli to coś ważnego?
- To co?
- Nicole- powiedział to w sposób, którego nie znoszę więc go puściłam.
Usiadł na brzegu łóżka i odebrał. A ja- szczerze jestem wkurzona. Jestem w bieliźnie. Przed chwilą  było cudownie, a on co? Ważniejszy jest jakiś głupi telefon ode mnie?- I to na dodatek w momencie, w którym chcę mu oddać dziewictwo- to jest chyba jakaś kpina.
Oparłam się o zagłówek łóżka i jednego pewna, że ta chwila z przed chwili nie wróci.
Dymitr wciąż się na coś zgadzał lub nie, aż odwrócił się do mnie. Spojrzał na mnie tak jakbym nic nie było ode mnie ważniejsze.

Dymitr:

Czemu teraz musiał zadzwonić ten telefon, ale nie mogłem go ignorować. Wiem, że Nicole jest zła, że go odebrałem, ale za jakiś czas zrozumie.
- Posłuchaj to niezwykła sytuacja choć zaskoczyła mnie twoje podanie do tego zadania mimo, że masz już podopieczną, nie mylę się prawda?
- Nie.
- Ale jeśli chcesz możesz się zgodzić, ale chciałem się upewnić.
- Rozumiem.
Odwróciłem się do niej. Była, jest i będzie całym moim światem, dla niej żyję. I jeśli mogę ją chronić i oddać za nią życie to zrobię to, bo kocham ją.
- Zgadzam się.
- To świetnie, przekaże za chwilę wieści księżniczce.
- Idziesz do niej teraz?
- Tak, do zobaczenia za pół godziny na spotkaniu.- rozłączył się.
Domyślałem się kto wrzucił tam moje podanie, ale teraz była ważniejsza sprawa.
- Hans do ciebie idzie.
- Co?
Wstała jak opętana i zaczęła z podłogi ubierać swoje ubranie i chwyciłam książkę.
Biegliśmy przez tunel, aż do jej pokoju. Ledwo weszliśmy zaczęła szukać czegoś z jednej z szuflad biurka i wyciągnęła słuchawki i włączyła jakiś film z profilu laptopa na jakimś fragmencie. Dźwięk słabo, ale był słyszany przez słuchawki i w tym momencie gdy ona odetchnęła usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszedłem do tajemnego przejścia, a ona zaprosiła głównego strażnika do siebie.

środa, 6 stycznia 2016

Info

Wkrótce będę miała ferie to zacznę pisać. Ale na razie nic nie wstawię ze względu na powrót do szkoły i wystawianie ocen semestralnych. Mam nadzieję, że zaczekacie jeszcze siedem dni szkolnych w przyszły weekend coś napiszę i wstawię jak będzie gotowy.
Wytrzymajcie :) Wasza Autorka