Gdy znalazłam się w jej pokoju. Podeszłam do łóżka. Sprawdziłam co z nią, lecz nic nie wyglądało podejrzanie.
- Co z nią?
Dopiero teraz jej strażnik się odezwał. Jego lojalność i opieka, którą ją otoczył jest wzruszająca.
- Wygląda dobrze. Zdarzało się to już kiedyś?
Pomimo, że miałam przeczucie, że tak było wolałam się upewnić. Gdyż gdy na nią spojrzałam wyglądała jakby spała, lecz jej inność może oznaczać coś innego.
- Tak.
Powell wyszedł z pokoju parę minut temu. Zapewne przekazać jej ojcu, że jego córka jest u siebie w pokoju. W końcu każdy kto ją zna bardzo się martwi.
Nawet nie wiem kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Zanim spojrzałam na tą osobę, zerknęłam na zegar. Minęło już pół godziny, ile może to jeszcze trwać. W końcu się odwróciłam.
- Dymitr? Co ty tu robisz?
Jestem zaskoczona jego obecnością, przecież miał zostać w szkole. Skąd on się tu wziął?
- Caroline musiała przyjechać, przyjechałem z nią. Gdy byliśmy nie daleko dworu Jason zadzwonił i powiedział co się stało. Długo tu siedzisz?
- Już pół godziny.
Nigdy nie widziałam kogoś kto by tak kochał. Ciągle się ukrywali, ale ona jest z nim szczęśliwa. Szkoda, że nie mogą się zachowywać jak normalna para.
- Idź się prześpij lub cokolwiek. Ja z nią posiedzę i jak co to dam ci znać zgoda?
- Zgoda, ale zadzwoń w razie czegoś.
Dymitr:
Gdy Cassie wyszła usiadłem przy jej łóżku i trzymałem za rękę. Czekanie to jedyne co pozostaje. Gdy Jason powiedział, że Nicole jest nieprzytomna przestraszyłem się, że coś się stało a mnie przy niej nie było. Całe szczęście to tylko źle wygląda.
- Obudź się kochanie.
Było już koło drugiej. Gdy nagle Nicole się podniosła i bardzo szybko i gwałtownie oddychała. Gdy spojrzała na mnie, wyglądała na smutną.
- Jesteś tu?
- Tak, nareszcie się obudziłaś.
Usiadłem na łóżku, a ona gładziła dłonią moją twarz.
- Kochasz mnie?
Nie wiedziałem skąd nagle pytanie, ale wyglądała jakby bała się, że może usłyszeć coś całkiem innego.
- Przecież wiesz, że tak. Jesteś jedyną, którą kocham, kochałem i będę kochał. Co się stało?
Nie odpowiedziała tylko złączyła nasze usta. Swoje dłonie wczepiła w moje włosy. Następnie pociągnęła mnie na swoje ciało. Zszedłem z ustami na jej szyję. Odchyliła głowę dając mi lepszy dostęp.
Nicole:
To się nie wydarzyło, nie mogło i nie wydarzy. Gdy spojrzałam na osobę trzymającą moją rękę. Nie mogłam uwierzyć, że tu jest, a może to dalej jest złudzenie.
To co się wydarzyło nie mogło mieć miejsca, gdy Dymitr powiedział to co upewniło mnie o powrocie do rzeczywistości – jeśli można to tak nazwać. Złączyłam nasze usta. Wiedziałam czego chcę. Całował moją szyję odchyliłam się dając mu lepszy dostęp. Z moich ust wydostał się jęk.
- Kochaj się ze mną.
Podniósł się i spojrzał na mnie. Nie wiem czy sposób w jaki patrzył to coś dobrego czy złego. Wiem, że także tego chciał.
Jak miałam jeszcze go prosić, by się ze mną kochał.
Coś w jego wzroku chciało a było też coś co nie chciało.
Nie wiedziałam jak się zachować jak odmówi.
- Nie możemy.- usłyszałam cichy głos.
- Nie chcesz.
Odwróciłam głowę, lecz on znów kazał na siebie spojrzeć.
- Chcę, ale nie mam zabezpieczenia, a powinniśmy się zabezpieczyć.
Miał rację, ale … Sama nie wiem.
Musnął moje usta, położył się z boku i objął mnie ramieniem.
- Powierz co się stało?- spytał, chowając kosmyk moich włosów za ucho.
Przymknęłam na chwilę powieki. Nie chcę nigdy się tak czuć jak wtedy.
- Widziałam przeszłość, nierealną. Miałam chyba z niecałe osiemnaście lat. Cierpiałam bardzo, widziałam łzy na swojej twarzy i czułam jakby jakaś część mnie, niewielka, ale zawsze chciała śmierci. Ale to się przecież nie zdarzy.- Nie chciałam już o tym mówić, więc skończyłam i poprosiłam by powiedział jakim cudem się tu znalazł.
Nie mam jakiejś wielkiej ochoty na pisanie. Wiem, że szkoła to nie jest usprawiedliwienie, ale prawda jest taka, że gdy patrzę na kalendarz na ścianie. Każdy dzień jest zapisane jakimś sprawdzianem lub kartkówką.
Mam nadzieję, że się nie zrazicie i zostaniecie i będziecie czekać na kolejne rozdziały.
Wesołych świąt :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz