Odzyskać nadzieję

niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 124

Nicole:

Nieraz słyszałam lub czytałam, że wszystko ma w życiu jakiś cel. Ale teraz zastanawiałam się czy moim celem było umrzeć i nie poznać wszelkich doświadczeń ludzkich? Przez pierwsze chwilę starłam się być silna i walczyć, ale nie mogłam. Uczucie mocy w moim ciele było tak silne i palące. Chciałam już nic nie czuć- może to był tylko moment, ale to on zaważył o tym, że dopadła mnie śmierć. Teraz dopiero dobiegły do mnie słowa z filmu, którego słowa mogę powtarzać bez zająknięcia. Tylko one powtarzały mi się dziwnie w głowie.
" Śmierć jest spokojna. Łatwa. Życie jest trudniejsze."
Ale teraz doceniłam naprawdę życie. Pragnęłam teraz jednego wrócić do niego. Do tego, którego kocham, bo tylko to w życiu się liczy. Liczy się tylko ona "miłość", nic inne nie jest ważne.
Czułam jak moje nogi mnie prowadzą, aż je zobaczyłam stały ubrane przede mną w to samo co ja.

Ja umarłam a na ich twarzach gościł uśmiech. Dziwne. Gdyż zawsze sądziłam, że chcą bym żyła i myślałam, że niby mam być kimś niezwykłym innym niż one, zrobić coś niezwykłego.
- Mamy parę minut.- odezwała się najstarsza z nas wszystkich.
- Parę? Przecież umarłam.
- Nie do końca. Ty tego nie czujesz, ale my owszem.
- Będę żyć?
- To możliwe, ale wszystko może się zmienić.
Dlaczego moje życie jest tak skomplikowane. Może kiedyś pragnęłam przygód, niesamowitych historii, lecz teraz pragnę życia i miłości.
Słowa, które mówiły wzbudzały we mnie zaskoczenie, ponieważ jak to możliwe, że każda z nich umarła tak jak ja, ale niektóre wracały do życia.
Szepty z tyłu doszły do kobiety przede mną. Uśmiechnęła się do mnie promiennie jak i każda z pozostałych. zaczęły kłaść dłonie na ramieniu dziewczyny przed sobą.
- Już czas - gdy tylko to powiedziała pchnęła mnie bardzo mocno do tyłu.

Zaczerpnęłam tam mocno powietrza jakbym nie mogła po bardzo długim czasie oddychać. Obróciłam się a z moich ust wypluwałam krew, Nie czułam się dobrze, ale poczucie kogoś za mną - tak nagłe. Dało mi zrozumieć kim jest ta osoba i co się wydarzyło.
- Nicole.- obróciłam się po dłuższej chwili w jego stronę. Miałam nadzieję, że to nie jest kolejna iluzja.
Dotykał mojej twarzy. Przymknęłam oczy, ale gdy znów je otworzyłam zobaczyłam znów jego i nic się nie zmieniło. Owinęłam ręce wokół jego szyi i przytuliłam się pragnąc jego bliskość.Gdy się lekko odsunęłam na jego twarzy zobaczyłam ślady po łzach, co nie było chyba naturalne.
Czułam się słaba a zarazem taka silna. Czy to jest w ogóle możliwe?
- Już po wszystkim- wyszeptałam
Jego twarz zbliżała się do mnie i wiedziałam co chciał zrobić, ale powstrzymałam go. Nie chciałam pocałunku, krótko po tym jak wyplułam z siebie krew.
- Gdzie Cassie?
Spytałam po chwili gdy zorientowałam się, że nie ma jej.
- O Boże
Skąd taka nagła reakcja, wybiegł z pokoju jakby coś się paliło. Może wydarzyło się coś o czym nie wiem.
Po czułam w sobie coś dziwnego - więź, ale inną niż przedtem.
- Cassie- powtarzałam.
Usłyszałam szybki bieg a po chwili wparowała moja przyjaciółka. Objęła mnie tak mocno, że myślałam, że mnie udusi.
- Cassie udusisz mnie
- O jeju, ale jak przecież....
Obróciła się w stronę mojego chłopaka.
- Jak co ? Powiecie mi w końcu co się stało?
Patrzą na mnie wzrokiem dziwnym. Znaczy wiem, że prawdopodobieństwo pamiętania tego co się działo jest małe, ale chyba mam prawo wiedzieć co się takiego wydarzyło, że oboje wyglądali jakby płakali. Co jest lekko przerażające.
- Nikki ty ... umarłaś.- powiedziała z trudem.
Czy jestem zszokowana - jasne, że tak. Własnie się dowiedziałam, że umarłam, a pomimo to żyję.
- Kochanie- Dymitr podszedł usiadł na skraju łóżka i złapał moje dłonie w jego.- Pamiętasz coś ?
Przez dłuższy czas nic nie móiłam, bo co miałam powiedzieć.
- Nic na siłę, może jesteś głodna?- Cassie chyba myśli o wszystkim, bo jak na zawołanie w mój brzuch zaczął burczeć.- Pójdę coś przygotować.
Wyszła zostawiając mnie z ukochanym, który cały czas obserwował moje ciało.
- Hej- uniosłam jego spojrzenie na moją twarz- nic mi nie jest. Żyję.
- Obiecaj, że nigdy nie będę musiał tego przeżywać. Za bardzo cię kocham by cię stracić, rozumiesz?
- Tak. Nie powiadomiliście chyba nikogo z mojej rodziny? - dziwne, że o coś takiego pytam z uśmiechem na twarzy.
- Całe szczęście nie.
- Pomożesz mi? Przyda mi się kąpiel.
- Tak, oczywiście.
Chciałam wstać, ale widać jak sobie radziłam. Dymitr wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. W czasie gdy woda lała się do wanny. Starałam się umyć zęby, ale stanie na nogach nie było łatwe. Czułam się jakby były z galarety. Czuć się jak małe dziecko nie jest przyjemne.

Dymitr:

W momencie gdy znów usłyszałem jej oddech. Moje serce zaczęło szybciej bić. Nic nie było cenniejsze niż jej życie i moja miłość do niej.
Teraz wydawała się być taka silna i krucha zarazem.
Woda lała się do wanny, pomogłem Nicole wstaniu gdy myła zęby. Ciekawiło mnie jak to możliwe, że żyła, ale mamy czas na odpowiedzi.
Gdy woda była już dość wysoko zakręciłem ją i obróciłem się do mojej ukochanej.
- Zamknij drzwi na klucz- jej głos był cichy, ale zrobiłem to o co prosiła.
Obróciłem ją do siebie tyłem i zacząłem z niej zdejmować ubranie.
- Weźmy kąpiel razem.
Pomogłem jej wejść do wanny, po czym sam zacząłem się rozbierać. W pewnym momencie odwróciła się, Jej niewinność i nieśmiałość, pociągały mnie w niej.
Gdy wszedłem przyciągnąłem ją do swojego ciała. Jej ciało się rozluźniło, więc chwyciłem gąbkę i zacząłem ją myć, składając lekkie pocałunki na jej szyi.

Cassie:

Gdy tylko ją zobaczyłam, nie mogłam w to uwierzyć. Więc gdy zeszłam na dół łzy znów mi leciały, lecz tym razem były one powodem szczęścia. W czasie robienia czegoś nam wszystkim do jedzenia sprawdzałam księgę, bo może coś pominęłam.
Danie miałam gotowe, ale oni wciąż nie schodzili. Nie byłam tym jakoś zaskoczona, ale Nicole powinna zjeść coś ciepłego. Chciałam iść po nich na górę, ale zatrzymałam się. Coś głęboko we mnie powiedziało, że nie muszę. To dar ode mnie dla was. Nie miałam pojęcia skąd ten głos we mnie, ale czułam zaufanie. Czułam coś podobnego już wcześniej słysząc głos przyjaciółki w mojej głowie.
- Możecie zejść coś zjeść.
- Już schodzimy.- usłyszałam odpowiedź.
 To niezwykłe. Muszę z nią o tym porozmawiać. Gdy trochę odpocznie

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nawał po powrocie z praktyk nie jest łatwy. A koniec roku coraz bliżej więc jest jeszcze ciężej. Mam nadzieję, że mimo to ze mną zostaniecie. 
Liczę na wasze komentarze i reakcje na temat rozdziału.

1 komentarz:

  1. Rozumiem Cię. :D Rozdział cudowny. Po prostu dzieło sztuki :) Dziękuję Ci, że jej nie zabiłaś :* Jesteś mega.
    Powodzenia i weny w pisaniu życzę,
    Kasia :*

    OdpowiedzUsuń