Co miałam zrobić z tym co odkryłam. Gdy chłopacy wyszli myślałam o tym tylko jak zrozumieć to co jest między mną a Zayn’em. Przynajmniej udało mi się mu wytłumaczyć, że mam już kogoś, a ja i on to coś innego i postaramy się to zrozumieć. Byłam strasznie zmęczona a czekała mnie rozmowa z Dymitrem. Najbardziej obawiam się, że moja ściema mogła nie przejść a między nami pojawią się kłótnie, których nie chcę, bo jestem cholernie szczęśliwa od czasu powrotu do szkoły.
Gdy weszłam do środka sali było strasznie ciemno, niewielką jasność dawał księżyc wpadający przez okna, ale to mało dało.
- Dymitr?- wypowiedziałam cicho.
Odpowiedziała mi cisza. Usiadłam na podłodze, mrugałam powiekami, by pozbyć się niepotrzebnych łez i skupić się na nim, by wiedzieć gdzie jest.
- Nie wierzę – powiedziałam do siebie, po czym biegiem udałam się do jego pokoju.
Nie interesowała mnie czy może w tym czasie ktoś do niego przyszedł. Gdy weszłam zastałam go w bokserkach, stał do mnie tyłem i szukał czegoś w szufladzie. Zamknęłam drzwi, gdy się obróciłam staliśmy przodem do siebie.
- Czemu nie przyszedłeś?!
- A czemu ty skłamałaś?! Poza tym powinnaś stąd wyjść.
- O nie. Co ty sobie myślisz, że jestem jakimś przedmiotem.
- Myślałem, że skoro jesteśmy razem mówimy sobie prawdę- mówił z wyrzutem, co oznaczało jedno moje kłamstwo wyszło jakoś na jaw.
- Jak się dowiedziałeś?- powiedziałam siadając na brzegu łóżka a głowę spuściłam na podłogę.
- Schodząc spotkałem Cassie i powiedziała, że nic nie wie o waszym spotkaniu, choć potem próbowała coś kombinować, że niby zapomniała. Dlaczego mnie okłamujesz?- podniósł mój podbródek bym patrzała mu w oczy.
- Nie chcę tego- w oczach miałam łzy- ale to też nie jest coś czym powinieneś się martwić. Nie chcę się kłócić, poza tym przed powrotem tutaj było tak dobrze.
- Nicole, kocham cię i nie musisz mnie okłamywać. Jeśli jest coś czego nie chcesz bym w pełni wiedział to nie mów, ale nie wymyślaj jakiś wymówek bym sobie poszedł, dobrze?
Boże jak ja go kocham, czym sobie zasłużyłam za taka miłość. Szybko przytaknęłam po czym złączyłam nasze usta, zbyt długo byłam z daleka od niego. Przyciągnęłam go bliżej siebie, moje dłonie przesunęłam pod jego podkoszulek unosząc go w górę.
- Nicole- miała to brzmieć jak ostrzeżenie, ale pragnęłam go.
- Proszę- powiedziałam, powracając do jego ust.
Dymitr:
Jej nagie ciało obejmowało moje, kocham ją więc zanim sam zasnąłem złożyłem na czubku jej głowy pocałunek.
Gdy się obudziłem, słyszałem wodę spływającą z prysznica, oparłem się o zagłówek łóżka i czekałem aż z łazienki wyjdzie moja dziewczyna. Wyszła owinięta w ręcznik, nie spojrzała w stronę łóżka przez co mogłem ją obserwować. Wyciągnęła z mojej szafy jeden T-shirtów, następnie opuściła ręcznik przez co mogłam widzieć jej piękne ciało.
- Ładny widok- usłyszałem jej głos, nie zauważyłem nawet, że odwróciła się do mnie przodem zakładając dopiero ubranie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Chodź tu.
Wspięła się na łóżko i pocałowała mnie zdecydowanie zbyt krótko.
- Dzień dobry.
- Jak spałaś?
- Bardzo dobrze, może będę codziennie tu przychodzić co ty na to.
Jej uśmiech był najlepszym co mogło mnie spotkać z samego rana.
- Wiesz..
- Wiem- urwała mi.- Ale tak bardzo chciałabym być blisko ciebie.
- Wiem, skarbie i zobaczysz, że tak będzie. – Pocałowałem ją i wstałem.
Patrzała wszędzie byle nie poniżej mojego pasa, ale i tak na jej twarz wpłynął rumieniec.
- Rumienisz się.
Gdy się odwróciłem oberwałem w głowę poduszką, odwróciłem się i przerzuciłem ukochaną przez ramię i wszedłem do kabiny prysznicowej. Spuściłem wodę, następnie ją postawiłem.
- Dymitr ty..!- Krzyknęła.
Pocałowałem ją zanim dokończyła i zanim mógłby ktoś coś za ściany coś podejrzewać, ale pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, Z całej siły się powstrzymałem. Mój T-shirt pod wpływem wody przywierał do jej ciała co wcale nie ułatwiało sytuacji.
- Zabiję cię- odpyskowała gdy jej ciało się opanowało.
- Nie sądzę.
- Ale z problemem radź sobie sam.
Zakręciła wodę i wyszła, dopiero jak wyszła. Miałem ochotę ten „problem” rozwiązać z nią.
Nicole:
Zmyłam się z jego pokoju i pobiegłam na zajęcia. W czasie przerwy poszłam tam gdzie zawsze, by móc popatrzeć jak mój chłopak. Jak to brzmi? W życiu bym nie pomyślała... błąd i tak kiedyś musiał być pierwszy.
- Nie szczerz się jak głupia- usłyszałam głos czarownicy.
- A ty co zabronisz mi? A tak poza tym to hej.
- Dzisiaj jest impreza, idziesz?
- Impreza, u kogo?
- A jak myślisz?
No tak cała szkoła mówiła tylko o tym jak czeka na imprezy u moich głupich wilczków. Ale impreza to impreza.
- Jasne, przyjdę do ciebie i się przygotujemy.
- I Caroline.
- Uuuu aż tak daleko się rozwinęła znajomość.
- Ej, nie przesadzaj staramy się dla ciebie.
- Nie róbcie tego ze względu na mnie. A przy okazji, będziesz mi potrzebna. Zayn i ja.
- Gadałaś z nim.
- Taa..
- I co?
- To nie miłość, ale coś jest na rzeczy. Więc za twoim pośrednictwem chcemy to zrozumieć.
- Za moim?
- Jezu nie zadawaj ciągle durnych pytań. Tak za twoim. O mało wczoraj się z Dymitrem o to nie pokłóciłam.
- Wiem, mogłaś..
- Wiem- wepchnęłam się- przepraszam, zapomniałam. Więc o której ta impreza?Myślisz, że Loren będzie?
- OMG.
- No co?
- Nie jestem przyzwyczajona do takiej rozmowy.
- Dasz radę, ale chciałabyś, żeby przyszedł, nie udawaj.
- HALO- zaczęła nam machać Care przed oczami.- No nareszcie wyglądałyście jakbyście gadały bez... OMG, bo gadałyście. To niezwykłe co jeszcze robicie.
- Caroline to tajemnica, poza tym ja muszę już spadać mam zajęcia. Widzimy się na imprezie.- spakowałam rzeczy- Pa dziewczyny, miłej rozmowy.
Caroline:
Gdy podeszłam gapiły się na siebie jakby gadały, ale usta im się nie otwierały. Trochę zazdroszczę Cass tej całej więzi z Nikki. Gdy księżniczka- a wcale tak się nie zachowuje odeszła.
- Idzie na imprezę?
- Jasne. Care jeśli chodzi o ...
- Spoko, jesteście jak siostry. To o której się przygotowujemy?
- U mnie, godzinę przed imprezą?
- Jasne i Cassie dziękuję jesteś świetna.
Wstałam i także poszłam na zajęcia. Wiem, że czarownica nie ufa mi tak jak Nicole, ale lubię ją i chciałabym by mi również zaufała- oczywiście na to potrzeba czasu.
Nicole:
Teraz rozumiem o co tyle szumu. Pełno alkoholu, głośna muzyka a na dodatek nikt się nie dowie bo pomieszczenie ma na sobie zaklęcie zagłuszające. Chciałam się bawić, ale po godzinie imprezy, nie czułam się najlepiej. To tak jakby coś się miało wydarzyć. Odstawiłam kubek z sokiem i wódką, w momencie którym chciałam wychodzić ktoś złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę.
- Już wychodzisz?- spytał Zayn.
- Odprowadzisz mnie- starałam się przekrzyczeć muzykę.
- Jasne, chodź.
Odstawił swój kubek, po czym objął mnie i odprowadził do wyjścia. Gdy byliśmy na zewnątrz zimny wiatr poczułam na swojej twarzy, chłód owinął sie wokół mojego ciała. Zayn widząc to objął mnie mocniej.
- Nie podobała ci się impreza?
- Nie, impreza bardzo mi się podobała, ale źle się poczułam.
- Mam nadzieje, że nie miałaś kłopotów przez to co wygadywałem.
- Nie. Zayn może spotkamy się jutro, a raczej dziś koło dwudziestej trzydzieści, by na spokojnie pogadać.
- A czemu nie teraz. Chodź znam miejsce gdzie nikt nam nie przeszkodzi.
- Zgoda.
Szkoła jest olbrzymia. Zayn otworzył drzwi do ... biblioteki.
- Serio?- spytałam
- No co? Nikogo tu nie ma, no i mamy ciszę i spokój. Idealny motyw romantyczny.
- Zayn- powiedziałam podirytowana.
- No wiem, wiem. Nikt nie ma szans z tym twoim ideałem.
- A żebyś wiedział, że jest idealny pod każdym względem.
- Hola, hola, aż tak dużo nie chcę wiedzieć- zachichotałam.
Usiedliśmy oboje przy jednym ze stolików i zaczęliśmy rozmowę. Wszystko miało by sens, ale głowa zaczynała mnie boleć, od momentu szperania mu w głowie i łączenia ich z moimi, by wszystko zrozumieć. Zayn wyrwał mi swoją dłoń.
- Nicole, wszystko w porządku, bo źle wyglądasz.
- Możemy wyjść na dwór.
- Tak.
Pomógł mi wstać, na zewnątrz Zayn usiadł ze mną na jednej z ławek.
- Pójść po kogoś.
Czułam się naprawdę źle jakby miałabym rzygać, ale nie mogła.
- Zaprowadź mnie do Dymitra- mówiłam ciężko oddychając.- A potem po Cassie, zgoda?
- Okej.
Wziął mnie jak pannę młodą, po czym szybkim tempem poszedł w stronę mojego ukochanego.
Zayn:
Nie wyglądała najlepiej, wziąłem ją na ręce i biegiem ruszyłem w stronę tego faceta. Miałem nadzieje, że nic jej nie będzie. Będąc przed jego drzwiami, opuściłem ją i mocno objąłem w talii.. Zapukałem mocno w jego drzwi. Kurwa a jeśli ktoś jeszcze to usłyszał. To będziemy mieli przerąbane. W końcu te jebane drzwi się otworzyły, a gdy facet zauważył mnie z nią w takim stanie od razu wpuścił mnie do środka.
- Co jej zrobiłeś?- spytał gdy położyłem ją do jego łóżka.
- Nic, źle się czuła i kazała mi przyjść tu. Zajmij się nią, a ja lecę po tę czarownicę.
Wybiegłem jak poparzony z jego pokoju. Wchodząc do pomieszczenia gdzie balowała zapewne cała szkoła musiałem znaleźć jedną osobę. Wszędzie było czuć alkohol. Szukając czarownicy, znalazłem tylko tą wampirzycę. Pociągnęła mnie za sobą. Przy oknie, które było lekko uchylone stała dziewczyna, której szukałem.
- Chodź ze mną- krzyknąłem do jej ucha.
- Co jest?
- Nicole.
Widać więcej nie musiałem mówić, dziewczyna tylko powiedziała coś drugiej, po czym oboje ruszyliśmy do dziewczyny, która w niezwykły sposób stała się dla mnie bardzo ważna
Gdy tylko weszliśmy do środka czarownica znalazła się przy jej ciele, złapała ją za dłoń i coś mamrotała. Nie raz widziałem coś takiego. Mężczyzna, którego kochała córka króla wampirów, był przerażony jej stanem.
- Cassie, co jej jest? Przecież miało być już dobrze.- mówił głośno strażnik.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko pisała coś na telefonie. To ma być kurwa pomoc, było trzeba ją zanieść do pielęgniarki a nie tu. Czemu jej posłuchałem? Po paru minutach to pokoju wpadły kolejne dwie osoby. Co to pokaz fajerwerków czy pomoc?
Mężczyzna, który tu wszedł także usiadł przy jej ciele.
- Loren, ja nie wiedziałam co robić- mówiła cicho czarownica.
- Co ona... zresztą nie ważne.
Po jego wyrazie twarzy było widać, że jest zły. Kurwa mamy przerąbane. Położył dłonie na jej czole i zaczął gadać jakieś zaklęcia. Jeszcze nigdy nie czułem się tak zdenerwowany, zły i wystraszony o czyjeś życie.
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń