Rano włączyłam komputer i sprawdziłam pocztę, był tam list od Caroline. Otworzyłam wiadomość.
Nie uwierzysz plotki były słuszne, dziś dostałam zaproszenie na bal królewski.
Mam nadzieje, że przyjedziesz na bal.
Odpisz do mnie.
Tęsknie za tobą
Caroline.
Także za nią tęsknie, czasami chciałabym jej wyznać prawdę, ale wiem, że jeśli chcę to zrobić muszę to zrobić powoli i delikatnie.
Dostała zaproszenie czyli już się nie wycofam. Mam szczęście, że ciotka mi pomaga tak jak większość rodziny. Martwię się, że nie dostaję wiadomości od Lucasa, choć do niego pisałam. Będę musiała to wyjaśnić jak przyjadę na dwór.
Otworzyłam nową wiadomość i napisałam do Caroline.
Nie mogę uwierzyć na prawdę. Cieszysz się z zaproszenia ?
Nie wiem zobaczę czy przyjadę.
Też za tobą tęsknie, tak bardzo chciałabym z tobą porozmawiać, ze nawet sobie ie wyobrażasz.
Całuski Nicole
Wciskam wyślij i wyłączam komputer.
Zostało mi pół godziny i potem zaczynam ostatni tydzień nauki w szkole i nareszcie będzie wolne.
Przy jedzeniu śniadania moje myśli krążą wokół tego w jaki sposób subtelnie powiedzieć o tym kim jestem Care, ale nic nie wnioskuje dobrego zakończenie. I takiego nie będzie wiem to.
Jadąc do szkoły zauważam, że Powell jest bardziej spięty lub jest coś o czym nie wiem.
- Czy coś się stało strażniku Powell ?- pytam zaniepokojona jego stanem dziś.
- Nie Wasza Wysokość wszystko w porządku.
- To dobrze.- nie wierzę w jego słowa, wiem, że coś jest nie tak.
Gdy dojeżdżamy Liss i Damon czekają przed szkołą na mnie, by się przywitać a potem idziemy na pierwszą lekcję. W czasie pierwszej przerwy postanawiam spytać Damona co się dzieję.
Na reszcie dzwonek, wychodzimy z klasy. Po chwili zaczynam wypytywać Damona.
- Co się dzieję?- pytam lekko zdenerwowana.
Wiem, że coś się dzieję strażnik, on i Lissa są trochę spięci dzisiaj.
- Nic a co ma się dziać.- odpowiada spokojnie, ale wiem, że tak nie jest.
- Gadaj wiem, że coś się dzieje. Gadaj sam, bo jeśli nie to cię zmuszę a wiesz, że nie lubię tego robić.
- Proszę wyjaśnię ci później, bo teraz mamy kolejną lekcję.- zadzwonił dzwonek.
- Dobrze, masz szczęście uratował cię dzwonek. Damon nie okłamuj mnie.
- Nie zrobię tego, poza tym i tak byś wymusiła ze mnie prawdę, gdyby coś ci nie pasowało, prawda?
- Tak masz rację.- weszliśmy do klasy.
Lekcja się zaczęła i trwała już chyba wieczność, gdy spojrzałam na zegar na ścianie minęło pół lekcji. Gdy nareszcie zadzwonił dzwonek i wyszliśmy z klasy, Damon kazał mi wyjść na dwór i tak zrobiłam. Przed wyjściem założyłam kurtkę na siebie.
Gdy staliśmy już na dworze spojrzałam na ich dwójkę.
- No więc co się dzieję?- nie odpowiedzieli- Słucham. Nie mamy wieczności.
Byłam już zirytowana ich zachowaniem. Na reszcie Damon wyglądał jakby chciał coś powiedzieć i dobrze, bo dobrze wie co mogę zrobić.
- Posłuchaj. - Zaczął niespokojnie to nie wróży dobrze. A Lissa trzymała go uspokajająco za rękę.
- Słucham- wtrąciłam.
- Musisz mieć zwiększoną ilość strażników.
- Co ? Czemu nie rozumiem?
- Sprawy zaczęły się podobno komplikować i rodzice chcą ci zwiększyć ochronę.
- Sprawy? Czego mi nie mówisz?
- Nie wiem dużo, naprawdę.
- A ilu mam mieć od teraz strażników?- miałam umowę z ojcem a teraz ją zerwał. Tylko czemu?
- Ma cię chronić dodatkowo chyba jeszcze trzech czy czterech strażników.
Jeszcze nie jestem królową, ani prawie nikt o mnie nie wie a już mam mieć tyle ochrony.
Muszę o tym pomyśleć później w domu na spokojnie i dowiedzieć się co się dzieję.
- Chodźmy do środka, nie długo zacznie się lekcja- muszę skupić myśli na czymś innym.
Musiałam na razie zapanować nad emocjami by czegoś nie zrobić w szkole przez przypadek. Tak jak około dwa miesiące temu gdy mało co nie zniszczyłam czyjegoś życia przez zbyt długie zebranie emocji.
Gdy o tym myślę uważam, że powinnam umrzeć, gdyż sama prawie zabiłam kogoś. Może nie celowo, ale wiedziałam, że to moja winna i od tam tego zdarzenia wyrzucam silne emocje z siebie po przez wysiłek i próbuje się uspokajać.
Matka uważa, że to ma związek z moją mocą, która jest silna i niszczy mnie. I że tylko wyładowanie emocji mi pomoże w utrzymaniu jej. Lecz to nie jest proste.
Przed wejściem do domu pozwalam zimnemu wiatru na to by ochłodził moje nerwy i by nie zrobić niczego czego będę żałować.
Po odrobieniu lekcji dzwonie do Michaela z telefonu na urodziny, który od niego dostałam.
**************************
A jednak udało się napisać. Liczę na komentarze.
Cudne! Czekam na następny! Dajesz szybko!
OdpowiedzUsuńCałuję. Nathalie.