Odzyskać nadzieję

środa, 18 marca 2015

Rozdział 35

Nareszcie piątek i ostania lekcja. Pogodziłam się ze myślą o tym, że będzie mnie chronić więcej osób.
Przez całą lekcje patrzałam na zegar na ścianie, by wreszcie zadzwonił dzwonek. Gdy zadzwonił zaczęłam pakować zeszyt, książkę i piórnik do plecaka. Ubrałam kurtkę i wyszłam z klasy.
Gdy wyszliśmy ze szkoły weszłam do samochodu, w którym siedział Powell, po chwili wsiedli Lissa i Damon. Po jechaliśmy do nich ( czy może także do mnie, nie ważne). Weszliśmy do domu i poszliśmy coś zjeść. Atmosfera przy stole była spokojna tak jakby nic złego się nie działo, lecz to nie prawda.
Zawsze gdy gdzieś szłam i widziałam ludzi mnie mijających, bałam się, że ta osoba może być kimś kto chcę mnie zabić. Elizabeth od tamtego czasu mnie nie odwiedza w snach. A z Michaelem rozmawiałam raz, trzy dni temu, ale także krótko.
Gdy zjadłam przypomniało mi się, że rano włożyłam do bagażnika małe prezenty dla nich na święta i prezenty dla Caroline i Jacka. Wyszłam z domu i szłam w stronę garażu, minęłam jednego ze strażniku, który co jakiś czas sprawdzał teren. Spojrzał na mnie i lekko skinął głową, a ja tylko się uśmiechnęłam i poszam dalej.
Gdy miałam pakunki wróciłam do domu, zdjęłam kurtkę i poszłam do salonu gdzie siedziała Lissa i Damon. Podeszłam do nich i odłożyłam pakunki na podłogę obok fotela, w którym usiadłam.
- Co to?- spytała Lissa pokazując na pakunki.
- To prezenty na święta dla was. Chciałabym prosić byście je przekazali Caroline i Jackowi. -powiedziałam wstawiając na stolik prezenty przeznaczone dla nich.
- Oczywiście - powiedziała Liss.
- To co oglądamy?- zapytał Damon.
To ostatni dzień ich w Polsce, gdyż jutro jadą na dwór na święta i wrócą dopiero po nich. Dziś na szczęście zostaje tu na noc.
- A co mamy do wyboru?- spytałam.
Pokazał mi na filmy które były na stoliku.
- Tylko nie romanse błagam.- powiedział Damon gdy wybierałam film.
- A czemu nie?- spytała Liss.
A ja wzięłam film romantyczny i im pokazał.
- Może być?- spytałam Lissę i głupio się uśmiechając do Damona.
- Jasne - powiedziała uśmiechając się do mnie Liss.
- To wy sobie oglądajcie a ja wychodzę.- powiedział Damon i wstał z kanapy.
- Siadaj Damon- nie pierwszy już raz go do czegoś zmuszam.
Czasami robiłam to jemu i innym w tym domu. Na początku nie wiedziałam, że ich hipnotyzuję i robią co karzę, ale później nauczałam się to kontrolować.
Damon usiadł jak kazałam. Nie odrywałam od niego wzroku.
- Nicole przestań.- powiedziała Liss.
Spuściłam wzrok z kuzyna, który siedział na kanapie i niczego nie podejrzewał.
- Przepraszam- zwróciłam się do Lissy. - To może to. - pokazałam inny film.
- No to zostaje z wami- powiedział uśmiechając się Damon.

Gdy film się skończył Lissa poszła się położyć spać do pokoju. A ja i Damon zostaliśmy w salonie.
- Jak się czujesz?- spytał nagle kuzyn.
- Dobrze, a co?
- Nie jesteś głodna?
A więc o to chodzi.
- Nie i tak wiem ile czasu już opłynęło od ostatniego razu. Nie martw się wytrzymam do waszego powrotu.
- Wiem, tylko martwię się o ciebie.
- Nie potrzebnie.
- Na pewno?
- Tak, poza tym jak wyjedziecie ja wciąż będę bezpieczna.
- Wiem, ale może zmień zdanie i leć z nami.
- Damon proszę. Tyle razy już to przerabialiśmy, nie lecę.
- Ja wiem, ale..
- Michael nie bardzo- wtrąciłam.- Poza tym nie długo przyjadę na dwór.
- Ale nie na długo.
Dwa tygodnie może to nie dużo dla Michaela. Wiem, ze tęskni za mną- jestem jego jedynym dzieckiem. Ale te dwa tygodnie będą dla mnie trudne.
- Może będę krótko, ale dla mnie będzie to strasznie długo.
- Nie rozumiem.
No tak Damon nie wie tego co Lissa i nie sądzę bym mu o tym powiedziała. Kuzyn jest dla mnie ważny, ale nie mogę wyznać mu wszystkiego.
" Nie mów o tym nikomu zachowaj to dla siebie w ten sposób będziesz bezpieczniejsza"- przypomniały mi się słowa Alice.
Wiele rzeczy chowam dla siebie, może i miała rację w tamtą noc. Nie wiem zobaczę.
- I nie musisz. Jestem zmęczona chyba także pójdę się położyć. Dobranoc Damon.
- Dobranoc Nicole.
Poszłam do siebie i szybko zasnęłam.

Święta minęły szybko, może trochę za szybko. Od paru dni czuję głód, ale kontroluję siebie.
Dziś znów jadę do Damona. Moim rodzicom nie bardzo pasuję, że tak często tam bywam i zostaje na noc, ale tłumaczenia mam dobre: jedno to, że przygotowuję się z nimi do matury, a drugie to, że jestem dorosła i sama podejmuję decyzje.

Siedziałam w pokoju przed biurkiem i kończyłam zadanie, gdy ktoś otwierał drzwi. Odwróciłam się, do pokoju wchodził mój kuzyn.
- Hej- przywitał się.
- Hej- odpowiedziałam.
Usiadł na kanapie, wstałam z krzesła i usiadłam obok niego.
- Od kiedy?- zapytał.
- Parę dni.
Pokazał mi swoją szyje, zbliżyłam powoli swoje usta do niego i wbiłam się. Krew była dobra, ale przy jej piciu czułam się inaczej jakby nic innego nie było. Oderwałam się od niego, wstałam i poszłam po opatrunek. Zajęłam się miejscem, które ugryzłam. Damon nigdy mi nie odmawiał bym z niego piła.
- I jak?- spytał.
- Lepiej. Damon znalazłeś rozwiązanie bym się z ciebie nie karmiła?
- Nie i Nicole mi nie przeszkadza, że się ze mnie karmisz.
- Może tobie to nic nie robi, ale ja..- urwałam, a łzy napłynęły mi do oczu.
Kuzyn mnie przytulił.
- Nie martw się mną, nic nie jest- szepnął mi do ucha.
Muszę zacząć myśleć o czymś innym lub coś zrobić.
- Możemy zacząć od dziś lekcję ?
- Teraz- przytaknęłam.- Dobrze.

Damon:

Nie rozumiałem Nicole, gdyż uważałem, że tańczy nawet lepiej niż ja. Poszliśmy do salonu, przestawiliśmy meble by zrobić miejsce. Gdy szedłem włączyć muzykę do pokoju weszła moja ukochana dziewczyna.
- Co robicie? - spytała moja ukochana.
- Postanowiłam zacząć od dziś lekcje- powiedziała kuzynka.
- Niki, po co przecież ty dobrze tańczysz,  a może i lepiej.
- Nie prawda.
Nicole jest mądra, ambitna i dobra, ale sama chyba nie wierzy w swoje siły. Włączyłem wolną piosenkę. I podszedłem do dziewcząt.
- Więc jaki taniec wybrałaś?- zwróciłem się do kuzynki.
- Walc.
- Dobrze a jaki?- wyprzedziła mnie z tym pytaniem Lissa.
- Angielski. Wybrałam walc angielski.
- Tańczyłaś już go ?- spytałem.
- Kilka lat temu w szkole.
Później zaczęliśmy tańczyć. Nicole świetnie szło, ale gdy to mówiłem wciąż zaprzeczała.

Wieczorem po kolacji Nicole poszła po swoje rzeczy i pojechała do siebie. Gdy zostałem sam z Lissą w salonie postanowiłem się dowiedzieć o co chodziło wcześniej Niki z tym czasem.
- Liss?
- Tak.
- Muszę cię o coś spytać.
- O co?
- Rozmawiałem z Nicole o wyjeździe na dwór.
- No dobrze i co z tego?
- Powiedziała, że " Może będę krótko, ale dla mnie będzie to strasznie długo", wiesz może o co jej chodziło?
Jej wyraz twarzy uległ zmianie, ale tylko na moment.
- Może denerwuje się balem w końcu to będzie wielkie wydarzenie.
Chyba chodzi o coś więcej, ale Liss mi nie powie, a nie mam zamiaru jej zmuszać.
- Tak może masz rację- uśmiechnąłem się lekko.
- Jestem zmęczona idę spać- wstała z kanapy.- Idziesz ?
- Jeszcze nie, muszę coś zrobić. Niedługo przyjdę.
Liss wyszła i słyszałem jak idzie do góry.

Jeśli Nicole nie chcę balu lub nie jest gotowa może go przesunąć, ale sądzę, że chodzi o coś więcej niż o bal.
Może zrobię jej niespodziankę, która może poprawi jej humor i odsunie z niej dziwne myśli, które ją dręczą.

Nicole:

Jak każdy ucieszyłam zbliżającej się imprezy szkolnej, ale im bliżej było ferii tym bardziej dręczyło mnie, że w czasie balu Caroline może mnie rozpoznać mimo maski.

Czas minął nie miłosiernie szybko. Zaczęłam się pakować do wyjazdu.
Wszystko było wybrane, zostało tylko ostatnie poprawki sukni a potem wydarzenie roku- tak je określała Lissa- mój bal.
Zamknęłam torbę i usiadłam na łóżku. Nie mogłam uwierzyć, że wszystko co mnie otacza nie długo zniknie tak jak i ja z tego domu na początku sierpnia.
Kiedyś pragnęłam innego życia, ale zrozumiałam, że czas dorosnąć a gdy to do mnie dotarło, nie długo potem moje życie się zmieniło.

Wieczorem pod dom przyjechał Powell. Wysiadł z samochodu podszedł do mnie i wziął torbę, którą włożył do bagażnika i usiadł za kierownicą. Pożegnałam się z rodzicami i siadłam na tylne siedzenie.

W samolocie siedzieli już Lissa z Damonem. Usiadłam na swoim miejscu i czekałam na start. Gdy samolot wystartował nagle odezwał się do mnie Damon.
- Mam dla ciebie niespodziankę, którą dostaniesz po wylądowaniu.- oznajmił.
- Jaką znowu niespodziankę ?
- Zobaczysz, ale zapewniam, że miłą.- uśmiechnął się.
Odwzajemniłam się także uśmiechem. Cały lot moi towarzysze przespali, ale ja nie mogłam zasnąć, więc całą podróż czytałam.

*****************************
To tyle na razie następny za tydzień.
Czekam na komentarze.
Pozdrawiam Autorka :)

1 komentarz:

  1. Piękny! Cudowny! Chcę więcej!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na dwa nowe rozdziały!

    www.dlaczego-kochamy-tak-mocno.blogspot.com

    www.klaroline-love-always-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń