Gdy podziękowałam Jackowi, pobiegłam jak najszybciej by móc pożegnać się z Elizabeth. Na szczęście jeszcze nie wyjechała czekała.
- Myślałam, że nie zdążę.
- Nie wyjechałabym nie żegnając się z tobą.- podniosła mi głowę- Jesteś śliczna i będziesz wspaniałą księżniczką, a potem królową. Kocham cię Nicole.- przytuliła mnie.
W tak krótkim czasie na prawdę zaczęłam żyć moim nowym życiem i zaakceptowałam mój los i rodzinę.
- Będę za tobą tęsknić. -powiedziałam tuląc się do niej.
- Ja też.
- Musisz już iść.- puściła mnie.
I zaczęła iść w stronę samochodu. Nie mogłam tak stać i patrzeć. Podbiegłam do niej i jeszcze raz przytuliłam.
- Odwiedzisz mnie w snach, prawda?
- Oczywiście.- pocałowała mnie w czoło i puściła z objęć.
Widziałam jak samochód odjeżdża z dworu. Stałam tam jeszcze chwilę i poszłam sprawdzić czy z Damonem wszystko dobrze.
Za dwa dni wyjeżdżam. Dziwne jeszcze ponad miesiąc temu byłabym szczęśliwa, a teraz nie wiem co czuję.
Zjadłam śniadanie i poszłam na kolejną lekcje.
Po lekcji poszłam nad jezioro. Dziwne, że tu nikogo nigdy nie ma, a przecież jest tu tak pięknie. Podeszłam nad wodę i zaczęłam do niej wchodzić. Miałam już ją do szyi gdy coś kazało mi się zanurzyć i tak też zrobiłam. Czułam jakby pod wodą coś mnie dotykało, nigdy nie otwierałam oczów pod wodą, ale tym razem to zrobiłam. I znów ją zobaczyłam
- Pomóż mi i im.- odpłynęła.
Ja się wynurzyłam. Ciągle gdy ją widziałam powtarza to samo, a ja nie rozumiem o co chodzi w tych słowach. Gdy spojrzałam na wodę zauważyłam krew na wodzie. Zaczęłam szybko wychodzić gdy wyszłam zaczęłam czuć ból przy brzuchu, podwinęłam bluzkę i zobaczyłam ranę. Trzymałam dłoń w miejscu rany i podeszłam do konia i jak najszybciej jechałam w stronę dworu.
Zostawiłam konia i poszłam do apteczki by choć to czymś oczyścić, ale gdy podwinęłam bluzkę rana zniknęła. Dotykałam w miejscu, którym była, ale nic nie było prócz trochę krwi i moich mokrych ubrań.
Przebrana poszłam na trening z Dymitrem. Gdy weszłam przypomniała mi się rozmowa z Elizabeth pewnego wieczora o nim i o mnie.
- Podoba ci się strażnik Bielokov?- spytała nagle.
- Co to zapytanie?
- Proste, więc?
- Nie wiem, może.- Choć znałam prawdziwą odpowiedzieć.
- Ja uważam, że to coś więcej niż podobanie widziałam twoją aurę.
- I co z niej wyczytałaś?- no to już wie.
- Kochasz go, choć chyba nie jesteś tego pewna.
- Nie chodzi o pewność tylko o to kim jestem ja a kim on.
- Kochanie to nie jest przeszkodą.
- Nie znasz go tak jak ja, może nie znam go długo, ale wiem dość dużo o nim. Poza tym co z tego, że go kocham skoro on mnie nie.- jej mina nagle się zmieniła- Czegoś mi nie mówisz?- chwyciła moje dłonie.
- Wtedy gdy przyszłam po ciebie z Lissą, spojrzałam na twoją i jego aurę.Gdy się z nim żegnałaś i wtedy gdy weszłyśmy. Twoja i jego aura były podobne.
- Podobne?
- Tak, ale...
- Ale co?
- Coś takiego zdarza się rzadko.
- Co zdarza się rzadko?
- Gdy weszłyśmy i zanim Lissa się odezwała wasze aury, były połączone jakby w jedno i przez ten moment świeciły jak słońce.
- Nie rozumiem?- Co to znaczy?
- Ty i on jesteście sobie przeznaczeni. A on z całą pewnością też cię kocha.
Kocham go a on mnie, ale on mi tego nie wyzna. A czy ja mu wyzna?
Po treningu poszłam wziąć kąpiel.
Super rozdział. Przepraszam, ze nie skomentowała poprzedniego, ale dopiero przeczytałam oba... :0
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam. Nathalie.
Genialny :) Ciekawi mnie co będzie z Nicole i dymitrem. Pozdrawiam i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń