Nicole:
Była już dwudziesta i wszystko już miałam zrobione- czyli pranie, gotowanie i lekcje, które były zadane. Ciężko było mi być w jednym miejscu samej. Choć wiem, że nie jestem sama gdyż wszyscy powiedzieli, że jeśli coś są przy mnie i mi pomogą. Ale powiedziałam, że dam radę i nic mi nie będzie. Choć tymi słowami cały czas przekonuję samą siebie.
Dom wydawał mi się taki pusty, wszędzie odczuwałam ich obecność przez co chyba czuję się jeszcze gorzej. Włączyłam jakiś film, by przeżyć kolejną noc.
Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi byłam zdziwiona. Wstałam i poszłam je otworzyć. Oczywiście przed ich otworzeniem wzięłam do ręki sztylet, gdyż nigdy nie wiem, kto to może być. Od kluczyłam drzwi i pociągnęłam za klamkę. Stały tam dwie osoby, co mi się wcale nie spodobało. Nie widziałam ich twarzy, gdyż było już dość ciemno. Ścisnęłam tylko mocniej sztylet w ręce, która była oparta o drzwi.
- Wasza Wysokość.- odezwał się.
I od razu wiedziałam kim są. Poczułam w sobie taką wściekłość, że wyciągnęłam sztylet za drzwi i skierowałam w ich stronę. I wbiłam go w pierwszego mężczyznę i wyciągnęłam, ale drugi się zorientował i za nim zdążyłam w niego także wbić sztylet cofnął się i używając swojej mocy. Mój sztylet wypad mi z ręki, a facet odkopnął go na podwórko z dala ode mnie.
Drugi wciąż się trzymał, ale wiedziałam, że musi się wyleczyć.
- Czego chcecie mało szkód mi wyrządziliście. Nigdy wam nie dam tego czego chce cię.- wypowiedziałam to z taką złością i bólem jaki jeszcze nigdy u siebie nie spotkałam.
- Nie chcę ci nic robić, lecz tylko coś ci przekazać.
Ten, który wciąż się trzymał wyciągnął coś ze swojego płaszcza. Koperta? Podał mi ją. Wzięłam ją od niego, nie wysuwając się za bardzo z drzwi.
Dom objęłam ochroną, ale nie była taka silna jaką by zrobiła Elena czy inny czarownik.
- Co w niej jest?
- Nie wiemy, ale radzimy ją otworzyć. Miłej nocy księżniczko.
Nie widziałam, ale czułam, że się uśmiechnął. Po czym odszedł z rannym kolegą. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do pokoju. Wiedziałam, że na zewnątrz jest sztylet, ale nie miałam zamiaru wychodzić. Usiadłam przy stole i położyłam kopertę na stole.
Po co mi koperta? Czego oni chcą ode mnie? Krew to oczywiste, ale po co?
Film wciąż leci, zatrzymałam go i zapaliłam światło. Nie byłam pewna czy powinnam to robić. Znałam losy z książek i filmach, byłam raczej świadoma, że tam nie będzie nic dobrego. Bo przecież nigdy nie ma. Otworzyłam kopertę powoli i wyciągnęłam zawartość. Zobaczyłam coś co przypomina zdjęcia, ale nie chciałam patrzeć więc jej odwróciłam i wzięłam białą kartkę. List skierowany do mnie. Czułam się jakby moje wnętrze się trzęsło, a przecież nic jeszcze się raczej wielkiego nie wydarzyło.
Nasza Droga Księżniczko,
bardzo nam przykro z powodu rozwoju wypadku, który się wydarzył.
Chcemy Cię uświadomić, że śmierć tych ludzi nie była naszym zamiarem.
Chcemy jednej rzeczy.
Lecz wiemy, że nie dasz nam tego. Gdyż jesteś uparta, więc chcemy być z tobą szczerzy.
Byś nam ufała i dała nam krew.
Wypadek miał cię wystraszyć i byś zrozumiała, że musisz to zrobić.
Im bardziej czytałam ich powód tym bardziej wydawali mi się szaleni i wiedziałam, że nic nie dostaną. Lecz to co pisało dalej mnie przeraziło.
Nasz pierwszy pomysł był błędny, więc tym razem zrobimy inaczej.
W kopercie są zdjęcia - obejrzy je.
Tym razem wzięłam je do ręki i zaczęłam oglądać. Mój Boże. Zostawiłam je i wróciłam do listu.
Za kilka dni będziemy w Polsce, chcemy byś była sama na miejscu, które ustalimy.
Wtedy się wymienimy. Ty dostaniesz dziewczynę a w zamian dasz nam swoją krew.
Nie musisz się bać, tym razem osoba Ci bliska będzie żywa.
Wkrótce się odezwiemy.
Brak podpisu.
Mają Caroline, nie pozwolę by coś się jej stało.
Muszę powiedzieć , że rozdziały są coraz ciekawsze :) Oby tak dalej .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*