Nicole:
Przez pierwszą godzinę poznałam część gości zaproszonych na bal. Wiele par tańczyło. W pewnym momencie podeszła do nas pewna para. Kobieta chodź w masce wydawała się znajoma. Oboje ukłonili się mi i ojcu.
- Wasza Wysokość. Księżniczko.- powiedział mężczyzna.
Facet nawet w masce był nawet przystojny, ale dla mnie raczej za stary.
- Roman, witaj- powiedział ojciec.- To zapewne twoja żona.
- Tak - powiedziała kobieta.- Nazywam się Shanna.- powiedziała do mojego ojca, po czym spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- Więc to twój mąż- powiedziałam do niej, uśmiechając się.
- Powinniśmy iść- powiedział mężczyzna.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.- Powiedziałam przed ich odejściem od nas.
Znów ktoś do nas podchodził. Trochę mi się to nudziło, przez ostatnie trzy godziny cały czas kogoś poznawałam. A podobno jeszcze jutro mam poznać ważniejsze osoby na osobności na jakiejś kolacji. Więc po prostu wspaniale.
- Wuju może pozwolisz porwać moją kuzynkę do tańca- co za szczęście, ze to Lucas.
- Jestem za- powiedziałam nie czekając na to co powie Michael.
Podeszłam do Lucasa, a on chwycił moją dłoń, odeszliśmy od Michaela i zaczęliśmy tańczyć wśród innych par.
- Dziękuję- powiedziałam tańcząc.
- Za co?- spytał rozbawiony.
- Wiesz za co. Zmieniając temat czy twój ojciec już jest?
- Tak i wiesz co chyba do nas podchodzi.
Nagle Lucas przestał tańczyć. Obróciłam się i zobaczyłam Faceta w garniturze, chodź nie powinno mnie to dziwić.
- Mogę zatańczyć z Jej Wysokością.- powiedział.
- Naturalnie.- uśmiechnęłam się.
Lucas oddał mnie ojcu. Zaczęłam z nim tańczyć.
- Cieszę się, że przybyłeś.
- Ja także nawet nie wiesz jak.- powiedział Daniel.
Tańczyliśmy do końca piosenki. Następnie wuj odprowadził mnie do ojca. Gdy stanęłam obok ojca, zwróciłam się do Daniela.
- Dziękuję za taniec wuju.
- Nie ma za co, Nicole- powiedział, po czym odwrócił się do Michaela.- Witaj bracie, masz wspaniałą córkę.
- Co ty tu robisz?!- uniósł się ojciec.
Oj, chyba będę miała kłopoty, a jeśli nie to na pewno coś się tu zaraz wydarzy.
- Zostałem zaproszony przez twoją córeczkę.
- Nikt nie wysyłał zaproszenia.
- Nie, ale ona mi je dała, gdy dowiedziała się, że go nie mam. A i ona nie podpisała dokumentu, więc.
Wuj się uśmiechnął, ale nie podobał mi się ten uśmiech i jakiego dokumentu znów nie podpisałam.
- Nie zbliżaj się do niej i wynoś się stad.- Ojciec stanął przede mną, ale czemu.
Daniel odwrócił się od brata i spojrzał na mnie.
- Miłego wieczoru Nicole.
Powiedział to i odszedł w głąb gości. Chwilę później ojciec się do mnie odwrócił.
- Czy to prawda dałaś mu zaproszenie?!- spytał głośniej niż powinien.
Zauważyłam, że część gości, musiała widzieć całe zajście. Nie chciałam robić sceny na balu, który powinien być dla mnie czymś szczęśliwym. Musiałam zachować spokój i ukazać swoją siłę.
- Nie będziemy teraz o tym rozmawiać, goście czekają. Po wszystkim musimy sobie wszystko wyjaśnić.- powiedziałam wszystko tak stanowczo jak nigdy przedtem.
- Masz rację.
Potem znów witałam czy też i poznawałam ludzi. Gdy znów podeszła para, jak może i każda inna. By nie było to nic dziwnego, ale gdy dziewczyna się odezwała. Poznałam głos Caroline. Musiałam się odezwać, ale mnie rozpozna. Uspokoiłam się trochę w środku i odezwałam.
- Miło mi was poznać.
- Nam także księżniczko.- powiedział Jack, który był obok niej.
- Wasze Wysokość. Księżniczko.- Powiedzieli, lekko się ukłonili i odeszli.
Gdy już był koniec witania, ojciec ze mną zatańczył, a później wiele innych mężczyzn. Ludzie tańczyli, rozmawiali, jedli lub pili szampana. Było trochę mi duszno, więc powoli tak by może nikt się nie skapną wyszłam na balkon. Gdy zamknęłam drzwi poczułam chłód, ale nie przeszkadzał mi. W oddali za drzewami zauważyłam lekkie promienie słońca, co oznaczało, ze bal także się kończy. To dobrze bo już nogi mnie bolały od tych tańców i butów. Podeszłam do barierki, chwyciłam ją, zamknęłam oczy. Nie wiem kiedy poczułam jak ktoś zakłada mi na ramiona marynarkę. Otworzyłam oczy i odwróciłam się. Przede mną stał strażnik. Gdy witałam gości, miałam dość czasu się przyjrzeć innym. Zauważyłam, że wiele mężczyzn ma podobne ubiór, a do tego maski takie same. Gdy spytałam o to kuzyna potwierdził, ze to strażnicy.
- Powinnaś już wrócić do środka.
No tak Powell zawsze jest blisko.
- Dobrze.
Przed wejściem do środka oddałam mu jego marynarkę. Weszłam w samą porę, ojciec miał wygłosić mowę kończącą bal i dziękującą za przybycie.
Gdy byłam już w piżamie gotowa do spania, ktoś zapukał. Poszłam otworzyć drzwi. Do środka weszła Lissa i usiadła na kanapie a ja obok niej.
- I jak ci się podobał pierwszy taniec?
- Haha. Czemu to zrobiłaś?
- Nicole, przecież wiesz, że nie chciałaś tańczyć z Damonem. A ja doskonale wiedziałam lub czułam z kim byś chciała. No chyba nie powiesz mi, że ci się nie podobało.
No i jeszcze się uśmiechnęłam.
- Nie będę zaprzeczać, ale jak to zrobiłaś?
- A jak myślisz.
- Liss!
- No dobra, więcej się nie wtrącam. Chyba, że sama poprosisz. No dobra, mów mi jak się czułaś gdy zrozumiałaś, że to on.
Lissa wyszła po dwudziestu minutach, gdy w końcu przestałam kręcić i powiedziałam prawdę.
Położyłam się spać, gdyż dziś czeka mnie jeszcze kolacja z ważniejszymi osobami, które teraz zobaczą moją całą twarz, a nie tak jak na balu.
Siedziałam przy stole i jadłam kolację z wieloma osobami. Nagle zauważyłam, że ktoś zaczyna obchodzić stół dookoła jakby może czegoś szukał. Spojrzałam na ludzi przy stole, ale wszyscy byli pogrążeni w jedzeniu. Poczułam jak ktoś się pochyla nade mną i przybliża usta do mojego ucha. Zesztywniałam nie wiedziałam co robić.
- Znajdziemy cię i nikt cię nie ukryje.
Nagle obudziłam się z krzykiem. A drzwi od pokoju się otworzyły i ktoś wbiegł do sypialni. To była Shanna. Podeszła do łóżka i usiadła na brzegu.
- Co się stało?- spytała.
Nie mogłam nic z siebie wydusić. Usiadłam, przytuliłam się do niej i zaczęłam płakać. O nic nie pytała, po prostu mnie przytuliła i pozwoliła się wypłakać. W końcu przestałam i lekko się od niej odsunęłam.
- Co tu robisz?- spytałam.
- Przyszłam cię obudzić za godzinę jest kolacja.
- Aha. No tak. Pójdę pod prysznic.
- Dobry pomysł. Zrobić coś dla ciebie?
- Nie, możesz wracać do siebie, poradzę sobie.
Uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływająca po moim ciele pozwoliła ochłonąć moim nerwom. Gdy weszłam do garderoby zdecydowałam ubrać sukienkę, ale jaką? Przejrzałam wszystkie chyba pięć razy, aż w końcu wzięłam. Prostą kremową z czarnym paskiem do kolan, do tego jakieś szpilki, których nie znoszę. Na palec założyłam pierścień, który dostałam. I wyszłam z pokoju. Przed drzwiami stał Powell. Przywitałam się, po czym strażnik zaprowadził mnie do pokoju, w którym już stało kilka osób. Weszłam w głąb pokoju, po chwili zauważyłam wśród tych osób Elena, więc poszłam się z nią przywitać.
Piękny. Heh nie mogę się doczekać reakcji kilku osób. Życzę weny i do następnego.
OdpowiedzUsuńNastępny! Przepraszam, ze dopiero teraz komentuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawia. Your Queen.