Pocałowała go, poczułam łzy na policzkach. Patrzałam na to i nie mogłam tam już stać, odwróciłam się i zaczęłam biec. Oni się całowali, ale tak nie dawno to on całował mnie. W pewnym momencie wpadłam na kogoś. Spojrzałam na tą osobę był to mój strażnik. Powell był dla mnie jak rodzina. łzy wciąż leciały i pod jakąś siłą, przytuliłam się do niego. Nie zawsze był poważny, czasami jak źle się czułam lub coś było nie tak pomagał mi. Tym razem też zrobił to co trzeba. Przytulił mnie do siebie i pozwolił się wypłakać. Gdy przestałam w końcu płakać strażnik odsunął mnie lekko od siebie i spojrzał na mnie.
- Wszystko w porządku Nicole?
Rzadko zwracał się do mnie moim imieniem. Najczęściej używał go, bym lepiej się go słuchała lub gdy byłam w ciężkim stanie jak ten. Lecz taki stan zdarza mi się bardzo rzadko.
- Nie. Zaprowadzisz mnie do pokoju, proszę.
- Dobrze.
Cała się trzęsłam, zrobiło mi się zimno więc mężczyzna mnie objął i zaprowadził do pokoju.
- Zrobić coś jeszcze?
- Powiadom Shannę, że chcę ją zobaczyć. Oczywiście jak wstanie.
- Dobrze.
Weszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i zaczęłam znów płakać. Dla czego mnie to tak boli. To nie on ją pocałował, tylko ona. Ale całowali się. A przecież matka mówiła, że ja i on. Nie muszę przestać. Elizabeth no tak, nie mogę czekać, a z kimś muszę porozmawiać. Wyszłam z pokoju po około dwudziestu minutach gdy się już ogarnęłam, ale pierw napisałam kartkę gdzie jestem gdyby ktoś mnie szukał. Wyszłam i poszłam do matki.
Strażnik Jason Powell:
Szedłem właśnie robić obchód wokół budynków, gdy wpadła na mnie dziewczyna. Gdy na mnie spojrzała zobaczyła moją podopieczną. Po jej twarzy leciały łzy. Rzadko była w takim stanie. Ciekawe co się stało. Wtuliła się we mnie, więc pozwoliłem jej na to. Sam usłyszałem jak ktoś podnosi głos. Księżniczka chyba tego nie słyszała. W oddali zobaczyłem idącego mojego przyjaciela Dymitra. A zaraz za nim jakaś kobieta szła w trochę innym kierunku. Gdy chyba przestała płakać odsunąłem ja od siebie i spytałem czy wszystko w porządku. Widziałem jej stan, była załamana więc użyłem jej imienia, które najczęściej działało gdy coś ważnego jej przekazywałem. Poprosiła bym ją zaprowadził do pokoju tak też zrobiłem. Gdy poprosiła mnie bym coś dla niej zrobił zgodziłem się i gdy weszła do pokoju, odszedłem. Poszedłem do siedziby strażników gdzie rzadko ktoś jest. Lecz tym razem zastałem mojego kumpla.
- Dymitr. Myślałem, że skończyłeś już wartę.
- Tak, ale się zamieniłem.- był lekko chyba wkurzony.
- Coś się stało, stary?
- Pamiętasz Emmę- przytaknąłem.- Wracałem z warty i zaczęliśmy gadać, później mnie przytuliła.
- No i co z tego?
- Może i nic, gdyby mnie wtedy mnie nie pocałowała. Oderwałem ją od siebie. A ona powiedziała, że chcę mi dać wszystko, że mnie kocha.
- Och.- tylko tyle wydusiłem.
- No tak, ale powiedziałem, że to na nic.
- A to czemu? Przecież Emma nie jest wcale tak brzydka, a poza tym mógłbyś mieć z nią dzieci.
- Może i tak, ale jest ktoś inny od jakiegoś czasu.
- Co? To czemu nic nie gadasz. Jaka jest ta wampirka?
Rzadko zdarza się by wampirzyca chciały mieć damphira za męża, ale ten mógł mieć dwie. A to farciarz.
- To nie wampirzyca.
- Nie!
- Nie, jest damphirką.
- Więc kto to?
Znamy się lata, ale to, by mój kumpel był z którąś teraz, o tym nie wiedziałem. A poza tym długo mnie nie było na dworze. Nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech. Boże to coś innego. Miał zwykle już kilka dziewczyn, ale czegoś takiego nie widziałem nigdy u niego. To jest zaskoczenie.
- Pamiętasz dziewczynę z wakacji.
- Tu było dużo osób na czas wakacji, ale chyba zawsze jest.
- No tak. Ta która przyjaźniła się z moja podpieczoną.
Z jego podopieczną, w czasie wakacji. O mój Boże. Przecież tą osobą jest Nicole. Nagle zrozumiałem nie dawną sytuacją z księżniczką i jej łzy. Boże ona i on. Przecież jak ktoś się dowie, a może już wie.
- Stary oszalałeś.- wyszło z moich ust.
- A tobie co?
- Posłuchaj. Nie skrzywdź tej dziewczyny.
Nicole była niezwykła. Odkąd ją mam pod opieką wiem, że jest taka od ostatnich wakacji i że żyje w jakby dwóch światach. Przynajmniej ona tak to nazywa. Ale jeśli on chcę z nią być, to musi znać prawdę. Chyba, że jej nie zna, jeszcze. Ale i tak to nie będzie łatwe i ciekawe czy będzie z nią gdy ją pozna. Ona byłaby zapewne szczęśliwa, a czy on mógłby być z nią.
- A poza tym uważaj też w co się pakujesz.- dodałem.
- Nie mam zamiaru jej zranić. A z nią w co się mogą wpakować, Jason no co ty?
- Na tak, ale mówię serio. Miej się na baczności.
Spojrzałem na zegar.
- Dobra z kończyłem na dziś na razie Dymitr.
- No razie.
Poszedłem do siebie i położyłem się spać.
zajebisty rozdział dziękuje że piszesz już nie mogę się doczekać nexta <3 -K
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy.
jacob-renesmee-love.blogspot.com