Odzyskać nadzieję

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 37

Nastąpił wieczór i nie chciałam za bardzo wychodzić z pokoju. Gdyż bałam się, że spotkam Caroline. Siedziałam przed telewizorem w pokoju, gdy ktoś wszedł do środka. Odwróciłam się i zobaczyłam Lucasa. Uśmiechnęłam się, wstałam i przy witałam .
- Chciałbym cię zabrać w pewne miejsce- powiedział.
- Dokąd?
- Zobaczysz.- Otworzył drzwi.- Idziesz?
Byłam ciekawa gdzie chcę mnie zabrać, więc poszłam z min. Gdy szliśmy w stronę garaży. Zaczęły mnie nękać dziwne myśli.
- Jedziemy gdzieś?
- Tak- był spokojny.
- Powinnam powiadomić Powella lub Shannę- odwróciłam się w stronę dworu- że się gdzieś wybieram.
- No co ty, chodź, nie jedziemy daleko i zapewniam nic ci nie będzie grozić.
Otworzył mi drzwi od samochodu. Część mnie kazała iść i powiedzieć, że jadę za dwór, ale druga część kazała jechać bez mówienia niczego nikomu. Poza tym nic mi będzie, przecież jadę z Lucasem. Wsiadłam do środka. Lucas zamknął drzwi, obszedł samochód i siadł na miejscu kierowcy.
Lucas ruszył w stronę bramy. Zatrzymaliśmy się i od strony kuzyna podszedł strażnik. Kuzyn otworzył okno.
- Dokąd pan jedzie?- spytał strażnik.
- To nie ważne, proszę przekazać by otworzyli bramę.
Strażnik odszedł, a Lucas zamknął okno i podjechał bliżej bramy. Odwróciłam się do kuzyna.
- Zmusiłeś go, prawda?
- Tak.
Jechaliśmy jeszcze jakiś czas w samej ciszy. Gdy się zatrzymaliśmy byliśmy przed jakimś budynkiem, którymi mi wyglądał mi na jakiś klub nocny. Wysiedliśmy z samochodu.
- Co tu robimy? - zapytałam.
- Nadal chcesz poznać mojego ojca?
- Oczywiście.
- Więc chodź.
Weszliśmy do budynku na piętrze zauważyłam palące się światło. Weszliśmy bocznymi schodami i Lucas otworzył drzwi i zaprosił do środka. Na fotelu od biurka siedział odwrócony mężczyzna. Gdy usłyszałam zamykane drzwi, fotel się odwrócił. Zobaczyłam mężczyznę przypominał Daniela, którego widziałam (w przeszłości) tylko trochę starszego. Wstał z fotela i podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, którą uścisnęłam.
- Witaj jestem Daniel Johnson.
- Nicole, cieszę się, że nareszcie cię poznaję- uśmiechnęłam się.

Daniel:

Siedziałem odwrócony w fotelu i czekałem aż mój syn zamknie drzwi. Gdy wstałem z fotela przed sobą zobaczyłem młodą dziewczynę. Miło będzie zniszczyć mojego brata niszcząc życie jego córeczce.
Wiele słyszałem od swoich informatorów, że już polują na nią inni by ją zabić. Taka młodziutka, niedoświadczona i naiwna. Ale ona mnie nie obchodzi. Tylko mój brat, bo wiem, że to przez niego moja kochana Alice nie żyje.
Przywitałem się z dziewczyną i poprosiłem usiąść.
Z tego co mówił Lucas, wszyscy ją ostrzegają przed nim, ale ona im nie wierzy. A to tylko na moją korzyść. A mój braciszek chyba nic jej o mnie i mojej zmarłej ukochanej też nic nie mówił, więc będzie nią jeszcze łatwiej manipulować i zmienić zdanie do ojca oraz by przyłączyła się do mojej zemsty na nim.
Nagle z zamyśleń wyrwało mnie jej pytanie.
- Wybiera się pan na bal?
- Bal?
A to ciekawe. Mam iść na bal, jeśli ona mnie zaprosi to bez przeszkód będę mógł wejść i nikt mi nie zabroni.
- I mów mi na ty jesteśmy rodziną.- dodałem.
Na razie bo nie sądzę byś długo pożyła.
- Tak na mój bal, nie dostałeś zaproszenia przecież dopisałam cię do listy gości- była zaskoczona tą wiadomością.
- Nie, nic nie dostałem. Lucas wiesz coś o tym?
- Nie ojcze nic mi o tym nie wiadomo.- powiedział Lucas również  tym zaskoczony.
- Przyjdź proszę, będę szczęśliwa jeśli się zjawisz.
- No dobrze, ale potrzebne jest zaproszenie.
- Załatwię i oddam je Lucasowi, może być?
Nie sądziłem, ale ta dziewucha dużo ułatwia.
- Oczywiście, możesz być pewna, że mnie zobaczysz.
Cicho zachichotała, co jest?
- Tak zobaczę jak mi powiesz, że to ty. Bał jest maskowy- wyjaśniła.
- Na pewno będzie udany. Zjedzmy coś- zaproponowałem.

Lucas:

Ojciec rozmawiał z nią jakby nigdy nic, ale ja i tak wiem, że ma on plan.
Od niedawna czuję się dziwnie. Jakby bycie po stronie ojca było czymś złym.
Przy spożywaniu posiłku kuzynka wydaje się zadowolona z poznania Daniela.
Nagle z moich myśli wyrwała mnie Nicole.
- Powinnam już wracać na dwór, choć bardzo miło się rozmawia.
- Skoro tak no cóż- powiedział ojciec i wstał i podał rękę Nicole.- Miło było cię spotkać.
- Mnie również- uścisnęła jego dłoń.

Wjechaliśmy na teren dworu. Zaparkowałem samochód i wysiedliśmy z samochodu. Nicole zamknęła drzwi i oparła się o samochód, podszedłem do niej.
- Cieszę się, że poznałam twojego ojca.
- Ja także,-ale czy na pewno.- Miło, że zaprosiłaś go na bal.
- Jest teraz moją rodziną, dlaczego miałabym tego nie robić.
- Odprowadzę cię do pokoju.
Zgodziła się i zaczęliśmy iść. Za drzew było widać, że zaczyna świtać. Co oznacza, że większość na dworze poszła spać. Przed wejściem do pokoju kuzynka pocałowała mnie w policzek i podziękowała za miły wieczór.
Gdy szedłem do siebie korytarzem zauważyłem strażnika, który patrzał w stronę drzwi do których weszła kuzynka.
Wyszedłem z tej części dworu i poszedłem do siebie.

***********************
I to następny.
Postaram się by kolejny rozdział pojawił się już w ten weekend
Pozdrawiam Pauli

1 komentarz:

  1. Ja chcę nn! Super, jak zawsze.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowe notki.

    www.dlaczego-kochamy-tak-mocno.blogspot.com

    www.klaroline-love-always-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń