Caroline:
Po odejściu od rodziny królewskiej mam dziwne wrażenie, że księżniczką jest Nicole. Ale to nie możliwe damphirka nie może być następcą tronu. Nie mówiłam o tym Jackowi. Bal był wspaniały. Po wszystkim padłam na łóżko i zasnęłam wtulona w Jacka.
Nicole:
- Witaj Nicole.
- Witaj Elana. Nie wiedziałam, że tu będziesz?
- No cóż, jestem jedną z trzech przywódcą osób takich jak ja, więc powinnam być- uśmiechnęła się.
- No tak, jedną z trzech jest ktoś jeszcze?- spytałam ciekawa.
- Tak, chcesz ich poznać?
- Bardzo chętnie.
Podeszłyśmy do dwóch osób. Jedną z nich była kobieta starsza od Eleny, a drugą osobą był mężczyzna, wyglądał dość młodo.Znaczy starszy ode mnie, ale z pewnością młodszy od Eleny.
- Nicole, to jest Simone mieszka w Rio de Janerio.
Podałam rękę kobiecie.
- Miło mi poznać.
- Mnie również Wasza Wysokość.- uścisnęła ją, a ja się uśmiechnęłam.
- A to Loren i mieszka w Monachium.- powiedziała Elena wskazując na mężczyznę.
Jemu również podałam dłoń.
- Wasza Wysokość- powiedział ściskając ją lekko.
- Miło mi i proszę wystarczy Nicole.
W sali nagle znalazło się więcej osób. Przy drzwiach zauważyłam jak wchodzi Elizabeth. Spojrzałam na osoby przy mnie, przeprosiłam i poszłam w stronę matki.
- Witaj córeczko.- powiedziała gdy byłam już przy niej.
- Nie wiedziałam, że jesteś na dworze. Poza tym mówiłaś.
- Wiem-przewała mi.- Ale nie mogłam pozostać na miejscu. Poza tym będziesz mogła poznać swoich dziadków.
- Dziadków? Masz namyśli swoich rodziców.
- Tak.
Zawinęła mi kosmyk włosów.
Nie mogę uwierzyć poznam moich dziadków. A co jeśli im się nie spodobam albo mnie nie zaakceptują przecież matka nie bez przyczyny mnie nie chroniła w ten sposób.
- Nie denerwuj się.-powiedziała.- Aura, pamiętasz- wyjaśniła.- Chodź twój ojciec już jest.
Wszyscy mieli już kieliszki. Stanęłam koło Michaela, który podał mi kieliszek. A Elizabeth odeszła kawałek. Zobaczyłam, że staje koło pary starszych osób, do których coś mówiła. Po czym przywitała się ze stojącą niedaleko Eleną. Ojciec coś mówił. Podeszłam do niego gdy o to poprosił. I wzniósł toast za gości i ich przybycie oraz za mnie.
Później wraz z ojcem przywitałam osoby na kolacji. Gdy usiedliśmy do stołu i wszyscy zaczęli jeść. Przypomniał mi się mój sen i odeszła mi ochota na jedzenie. Po obu moich stronach siedzieli rodzice. Matka spojrzała na mnie.
- Coś nie tak?- spytała.
- Nie, wszystko w porządku.
- Przecież widzę.
- Nie martw się.
Kolacja minęła raczej spokojnie. Najczęściej rozmawiałam z Lorenem można by powiedzieć, że jest spoko. Dowiedziałam się, że mieszka w Monachium już osiem lat i że ma pod sobą wszystkich czarowników w Europie.
Po kolacji poszłam z matką do jej pokoju, musiałam chwilę poczekać. Stałam tyłem do głównych drzwi, gdy usłyszałam, że są otwierane odwróciłam się. Do pokoju weszłam Elizabeth z dwójką starszych ludzi. Para zaczęła się zbliżać, a ja nie miałam pojęcia jak się zachować.
- Witaj moja droga.- powiedziała starsza pani i podała dłoń, którą uścisnęłam.
- Miło mi w końcu państwa poznać- wydusiłam z siebie.
Kobieta wydawała się miłą osobą, ale mężczyzna jakby raczej nie bardzo. Podałam mu swoją dłoń, którą uścisnął.
- Jest do ciebie podobna.- powiedział moja "babcia" do Elizabeth.
- Wiem.
Byliśmy w jednym pokoju przez około dziesięć minut, które były dla mnie straszne. Matka chciała ze mną porozmawiać więc zostałam i poczekałam aż odprowadzi swoich rodziców. Gdy wróciła usiadła obok mnie na kanapie.
- Co się dzieje? Chodzi o wczorajszy bal?
- Nie, nie chodzi o bal. Bal był cudowny.
Przypomniałam sobie taniec z Dymitrem.
- Wiem, widziałam twoją aurę, gdy tańczyłaś.
- Byłaś na balu, czemu ze mną nie rozmawiałaś. Chociaż nie ważne czemu. A co takiego w niej zobaczyłaś.
- Naprawdę się nie domyślasz.
OMG to kicha. Przed nią nic nie ukryję.
- O czym chciałaś rozmawiać.
- Masz jakiś problem i nie mów, że mam się nie martwić, bo wiem, że jest coś nie tak.
Nie powiem jej przecież o moich snach. Ale coś muszę. Myśl Nicole.... Już mam.
- Chodzi o moją przyjaciółkę, bo widzisz ona nie wie kim jestem. Ukrywam to przed nią, ale dłużej już nie mogę. To mnie zabija, a boję się, że jak jej powiem to mnie znienawidzi.
Oby uwierzyła.
- Nie martw się jeśli naprawdę się przyjaźnicie, wybaczy ci i będzie jakbyś nic nie ukrywała.
- Obyś miała rację. Pójdę, muszę się przebrać i się z kimś spotkać.
- Z nim?
- Z kim?- spytałam choć dobrze wiem o kogo chodzi.
- No wiesz przecież.
- Nie- choć może będzie wtedy blisko niej i jego też zobaczę.- Lecę, pa.
- Do zobaczenia córeczko.
Jak najszybciej poszłam do siebie i się przebrałam. Wyglądając raczej tak jak zwykle, wyszłam z pokoju i skierowałam się do Caroline.
Zajebiste, Cudowne, Kocham i czekam na next -K.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA! Więcej tutaj: http://opowiadanie-glosy.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń