Nicole:
Stałam w kuchni wraz z brunetem. Czemu jego widok działa na mnie tak dezorientująco. Czuję przy nim ból , który się wiąże się z tym co wiem co zrobił. Mimo tego, że nie ustaliliśmy, że oficjalnie jesteśmy razem. Ale wciąż go kocham i nie wiem, czy to boli czy uszczęśliwia.
- Niestety musisz się wymienić. Gdyż na ten weekend potrzebny mi Phil nie ty więc wybacz, ale muszę zadzwonić.
Chciałam przejść, ale mi nie pozwolił.
- Chodzi ci o gotowanie, ja także potrafię i nie potrzebny ci Phil.
Co?
- Ty gotować?
- Tak, więc zostaje tu z tobą.
No pięknie to mój pomysł poszedł w siną dal. Innego pomysłu nie mam, by tu nie był. Chyba, że...
- A Caroline. Gdzie jest?
- W domu, podobno nie chcesz nikogo widzieć, więc została.
- A ty musiałeś być tu. Jak to możliwe, że Powell cię tu wpisał.
- Czy to ważne. Musi porozmawiać, chcę ci wytłumaczyć. To co wiesz.
- Może później, teraz muszę jechać na zakupy. Więc przepraszam muszę się przebrać.
Przepuścił mnie i biegiem poleciałam do sypialni rodziców, która teraz jest moja. I którą zmieniłam, by nie cierpieć. Wiem, że go nie przepędzę stąd, ale rozmowę z nim mogę przekładać. Gdy zeszłam na dół strażnik już czekał. Ubrałam trampki i wzięłam torebkę, kluczyki i naszyjnik.
- Powell powiedział co masz robić.
- Raczej tak.
Raczej, no jasne lepiej wyjaśnić.
- Lepiej ci przypomnę. Po pierwsze jest kolegą, który zostaje u mnie na noc. Po drugie mówisz do mnie Paulina. I po trzecie nie uważaj każdego za zagrożenie, gdyż nikogo nie znasz.
- Wiem, możemy iść.
Zaczęłam zapinać naszyjnik i chwilę przed zmianą twarzy, powiedziałam.
- Tylko się nie przeraź.
Gdy spojrzałam na Dymitra, który wydał dźwięk szoku, zdumienia. I gdy wyszłam na zewnątrz a on mną wciąż się na mnie patrzył.
- No co?- spytałam zamykając drzwi.
- Ty..
Zaczęłam się śmiać i poszłam po samochód.
Gdy weszłam do piekarnio cukierni, gdzie miałam zamówione ciasta na jutrzejszy przyjazd. Sprzedawczyni uśmiechnęła się do mnie, po czym zabrałam ciasta i zapłaciłam. Gdy pojechałam do sklepu na dalsze zakupy, wciąż czułam na sobie jego wzrok. Zawsze to uwielbiałam, ale tym razem mnie wnerwiało. W sklepie się do niego odwróciłam.
- Przestań się tak już patrzeć. To- chwyciłam naszyjnik- to nic niezwykłego.
- Ale jak?
- Później, błagam.
Na szczęście się chyba opamiętał i zachowywał normalnie. W domu wypakowałam wszystkie produkty i zostawiłam mięso. Dymitr również był ze mną w kuchni, gdy zdjęłam naszyjnik. Lecz tym razem nic z jego ust się nie wydobyło.
- Miałeś mi pomóc, pamiętasz.
- Tak nie zapomniałem, ale najpierw porozmawiamy.
- Na to mamy czas.
- Przekładasz rozmowę, dlaczego?- Czy on musi wszystko wiedzieć?
- A jak myślisz.
- Chcę wyjaśnić, proszę Nicole.
Gdy wypowiedział moje imię przeszedł po mnie miły dreszcz. I co robić. W końcu i tak będę musiała z nim porozmawiać.
- Dobrze, porozmawiajmy- westchnęłam.
Weszliśmy do salonu i usiedliśmy. Gdyby było normalnie cieszyłabym się, że jestem sama z nim. Ale tak nie jest i czeka mnie ciężka rozmowa, lecz nie tylko mnie.
- Mam zacząć ja czy ty?- zapytałam
Czy wolałabym ja zacząć, nie wiem. Strasznie dużo rzeczy nie wiem.
- Chyba lepiej ja, bo ty masz raczej więcej.
Więcej a to dobre. Nie odezwałam się tylko milczałam. Chcę by było już po tej rozmowie, a jeszcze się nie zaczęła.
- Co ci powiedziała Emma?
Boże daj mi siły.
- Mam zacytować. - Nic nie mówił tylko czekał.- W porządku, spytałam co robiła u ciebie, powiedziała, że rozmawialiście. Nie była tego taka pewna więc spytałam czy to wszystko. Ale powiedziała, że- zamknęłam oczy na szybko i wzięłam głęboki wdech- pocałowała cię ty to odwzajemniłeś. A gdy nie strażniczka... nie każ mi tego mówić, bo sam dobrze wiesz.
Gdy na niego spojrzałam, widziałam ból.
Dymitr:
Gdy to mówiła to z takim bólem, a to wszystko moja wina. To przeze mnie tak cierpi. Dobrze, by było jej beze mnie i bez tej rozmowy. Sam jej chciałem i muszę przez nią przejść i ona także.
- Musisz znać powód.
Wyraz jej twarzy wskazywał jeszcze większe cierpienia i za nim znów chciałem się odezwać wyprzedziła mnie.
- Ja mam być tym powodem.
- Musisz mnie wysłuchać.
Wstała i wyjęła z szafy dwie świece. Przejechała nad nimi dłoniom,, które się zapaliły.
- Nie przebrnę tego sama.
Co to znaczy gdy na nią spojrzałem była bardzo skupiona.
Nicole:
Chciałam być silna, dać radę sama, ale nie dam. Gdy spojrzałam na dwie kobiety blisko mnie, nie patrzały na mnie lecz na bruneta. Dymitr był...jak to określić.
- No proszę rośniecie w siłę.- powiedziała ruda.
- Co takiego? My?
- Tak, więź między wami rośnie. Dzięki czemu nas widzi, ale chyba nie słyszy.
Patrzał na strażnika i na duchy, które wezwałam.
- Widzisz je?- spytałam mężczyznę.
- Tak powiesz co się dzieje?
- Kochana, spokojnie. Powiedz czemu wezwałaś naszą dwójkę.- odezwała się druga, z tego co wiem jest najstarsza z nas.
- Nie dam rady sama, bądźcie przy mnie.
- Zawsze będziemy jesteś taka jak my.
Dotknęła mojego ramienia a ja poczułam lekki chłód w tym miejscu.
- Dziękuję.
- Powiesz mi..
- Ja zdążę, sam mówiłeś, że mam więcej. Więc słucham.
Zaczął tłumaczyć czemu to robił, że zależy mu na mnie. Choć trudno mu. Słuchanie tego wszystkiego było trudne, ale dzięki kobietą. Było łatwiej. Kilka razy chciałam stąd wyjść, ale mnie powstrzymały.
Jak spędzacie wakacje? Ja sama spędziłam wczoraj cały dzień nad morzem i odpoczywałam. Mam nadzieje, że się podoba i będziecie czekać na kolejny.
Miłego odpoczynku :)
Super rozdział :) czekam z utęsknieniem na następny. Mołego plażingu, dużo słońca i dalszej tak dobrej weny. Nowa♡
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Leżing smeżing się należy :* życzę weny:*
UsuńŚwietnie! Prawdę mówiąc myślałam, że jak zaczną rozmawiać to talerze czy też pięści pójdą w ruch...xd ale nic się takiego nie stało ;) no nic..pozdrawiam i weny życzę kochana! ♡
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lepiej będzie między nimi po tej rozmowie. Ciekawy rozdział i już nie mogę doczekać się następnego. Wakacje, cóż. Ja już jutro na praktyki wracam, więc one się już tak teoretycznie dla mnie skończyły. Pozdrawiam i weny życzę.:*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i udanego odpoczynku życzę! :)