Odzyskać nadzieję

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 83

Nicole:

Czas mija strasznie szybko. Damon i Lissa wracają jutro do Stanów, a ja jeszcze zostaje. Caroline i Jack zawsze długo śpią. Prawie koniec miesiąca. Wstałam na dole zjadłam śniadanie. Ubrana czekałam na wymianę strażników i przyjazd mojego strażnika.
Gdy wjechał na podwórko, wyszłam na dwór z przygotowanymi zniczami. Z samochodu wyszedł Dymitr, by wymienić się z innym strażnikiem. Powell również wyszedł.
- Gotowa?- spytał.
- Tak, możemy jechać.
Jechać?
Usłyszałam w swojej głowie głos ukochanego.
Wrócę niedługo.
Chciałam się uśmiechnąć, chociaż raczej mi nie wyszło. Tylko szybko weszłam do samochodu. Z drugim strażnikiem.

Dymitr:

Chciała się uśmiechnąć, lecz jej nie wyszło. Po czym szybko weszła do samochodu. Podszedłem do kumpla.
- Co jej jest?- spytałem Jasona.
- Nie mogę powiedzieć, stary. Muszę jechać.
Przyjaciel nic nie powiedział. Po prostu odjechał samochodem. A ja wszedłem do domu.
Chciałbym wiedzieć co się stało. Było jej smutno, wiem to.

Nicole:

Jason wyszedł ze mną z samochodu i szedł za mną na cmentarz. Gdy stanęłam nad grobem rodziców. Pomodliłam się, zapaliłam znicze.
- Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin tato- wyszeptałam  ze łzami w oczach.
Następnie wróciłam do samochodu, a z tam tond pojechaliśmy do mojego kuzyna. Weszłam do kuchni po szklankę czegoś do picia. Następnie poszłam do pokoju kuzyna.
- Hej.
- Nicole, jesteś. Już się martwiłem, że nie przyjedziesz.
- Przecież musiałam przyjechać. Spakowany?- spojrzałam na walizki.
- Ja tak. Liss jeszcze nie. Chcesz teraz czy trochę później.
Odstawiłam szklankę i odwróciłam się do Damona.
- Przecież wiesz.
- Ej, to nic takiego.
Podszedł i mnie przytulił. Nie cierpię tego, ale on zawsze uważa, że to nic takiego.
- Siadaj- wskazał na łóżko.
Podeszłam i usiadłam na łóżku z kuzynem. Po czym podał mi swoją rękę, chwyciłam ją i spojrzałam na niego. Kiwnął głową bym to zrobiłam. Po czym zaczęłam pić. Gdy skończyłam poszłam do łazienki po opatrunek, którym zakleiłam ranę. A sama znów wróciłam do łazienki i umyłam  usta po śladach krwi, które zostały. Gdy tylko wyszłam z łazienki do pokoju weszła przyszła członkini mojej rodziny.
- Nicole.
Podeszłam i mnie przytuliła.
- Hej, Liss.
- Zostajesz z nami.
- Chciałabym, ale nie długo zapewne reszta się u mnie obudzi.- lekko uniosłam kąciki ust.- Więc muszę lecieć. Życzę wam miłej podróży- spojrzałam na kuzyna, po czym wróciłam wzrokiem do dziewczyny.- Ale wkrótce wrócę i ja na dwór, na dość długo.
- A co ze świętami?- spytał Damon,
- Jeszcze nie wiem, poza tym do świąt dużo czasu.
- Powinnaś spędzić je na dworze.
Lissa chciała dobrze jak zawsze, ale sama muszę podjąć tą decyzje.
- Zobaczymy.
Gdy się pożegnałam Powell odwiózł mnie z powrotem do mnie.

Dymitr:

Gdy na podwórko znów wjechał samochód, wyszedłem na dwór, by na chwilę porozmawiać z Jasonem. Lecz gdy z samochodu wyszłam Nicole upadła, a ja poczułem ból w klatce piersiowej. Jakbym nie mógł złapać powietrza. Powell wyszedł z auta i podbieg do księżniczki.
Sprawdzał czy oddycha, ale gdy zauważyłem, że chce zrobić jej sztuczne oddychanie. W tej samej chwili. Znów mogłem nabrać powietrza w płuca. Tak samo było z nią. Otworzyła szeroko oczy i zaczerpnęła powietrza. Z ust jej strażnika wydobył się dźwięk zdumienia.
- Wasza Wysokość wszystko w porządku?- spytał strażnik.
- Tak.
- Zaprowadzę ją do domu, żeby odpoczęła- pochyliłem się i wziąłem na ręce.
- Dobrze, wrócę jutro.- pokłonił się jej lekko i odjechał.
Zaniosłem ją do salonu i położyłem. Na szczęście drugi strażnik teraz spał więc mogłem z nią porozmawiać dopóki reszta śpi.
- Co to było?
- Nie wiem. Wyjmiesz świece.
- Oczywiście.
Gdy dałem jej jedną. Znów się skupiała. Po chwili pojawiła się kobieta.
- Czy coś ci się stało?- spytała.
- Chciałabym to wiedzieć od ciebie.
- Ode mnie.- po czym spojrzała na nas oboje.- Niezwykłe.
- Co jest takiego niezwykłego?- spytałem.
- Nie czujecie. No tak ja też nie czułam na początku.
- Ale czego?- dopytałem.
- Wasza więź jest ukończona.
- Ukończona?- spytała Nicole.
- Tak, choć to niezwykłe. Jeszcze żadnej z nas więź nie powstała do końca tak szybko jak u ciebie.
- To znaczy?- dopytała.
- Lepiej o tym nie rozmawiać. Jest pewna księga, w której każda z nas opisuje jej rozwój mocy, więzi.
- Księga?- spytała
- Tak. Ja byłam przed tobą, więc ja ją ukryłam jeśli ją znajdziesz będziesz mogła znaleźć odpowiedzi na każde pytanie.

Nicole:

Księga, w której znajdę odpowiedzi. Dzięki której zrozumiem siebie.
- Gdzie jest?
- Nie mogę powiedzieć.
- Co?!
- Przykro mi. Wiem, że to dziwne. Ja także nie otrzymał odpowiedzi na to pytanie od mojej poprzedniczki. Ale powiem ci to co mnie powiedziano. Skup się na mnie a zrozumiesz.
- A co to znaczy?
- Odeślij mnie.
- Ale...
- Więcej nie pomogę. Odeślij mnie, proszę.
No świetnie. Odesłałam kobietę i spojrzałam na Dymitra.
- W porządku?- spytał ukochany.
- Nie wiem.
Przytulił mnie.
- Jak myślisz co miała na myśli, że mam się na niej skupić.
- Nie mam pojęcia. Jesteś głodna?
Nie czułam się głodna, ale gdy to powiedział od razu zaburczało mi w brzuchu. Może trochę brakowało mi zwykłego jedzenia.
- Może trochę.

3 komentarze:

  1. Super jak zawsze :) dalszej tak dobrej weny życzę ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jedną cech tej ich więzi jest to ze czują to samo..jak Nicole upadła to Dymitr zabolało, jak Dymitr zaczerpnął powietrza ona tez mogła znowu oddychać...i chyba tez jedno wyczuwa potrzeby drugiego - Nicole nie była głodna ale jak Dymitr się zapytał to nagle chciała jeść..xd
    Nie wiem po co to wszystko pisze..;) jest świetnie!
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny kochana! ♡

    OdpowiedzUsuń