Kilka dni później
Nicole:
Gdy nagle się obudziłam, zaczęłam głęboko oddychać. Po chwili do pokoju wszedł Dymitr, po czym przysiadł koło mnie na łóżku. Następnie wtuliłam się w jego ciało. Gdy on miał swoje dłonie na moich plecach i włosach. Gdy się uspokoiłam odsunął się lekko.
- Jak?- spytałam.
- Nie jestem pewien, ale to raczej przez więź. Co się stało?
- To nic. To tylko zły sen, zły sen.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Połóż się. Zostanę póki nie zaśniesz.
Przytaknęłam. Położyłam głowę na poduszce. Następnie wzięłam w moje dłonie jego dłoń. Gdy drugą ręką dotykał moich włosów.
Gdy tym razem się obudziłam. Nie czekałam na rozwój wydarzeń. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Powella.
- Słucham ?
- Niech ktoś przyjedzie za około trzy godziny po moich gości i odwiezie na lotnisko.
- Czy coś się stało?
- Wyjaśnię jak przyjedziesz, dobrze?
- Oczywiście.
- Dziękuję.
Rozłączyłam się. Weszłam do pokoju moich przyjaciół. Jeszcze spali jak zwykle. Zaczęłam ich pakować. Gdy zakończyłam zeszłam na dół. Strażnik siedział w kuchni.
- U góry są walizki trzeba je znieść na dół.
- Oczywiście.
Wstał i zabrał się za to. Zrobiłam sobie coś do jedzenia.
Gdy minęło półtorej godziny i miałam pewność, że samolot na nich czeka, weszłam do pokoju, w którym spał Dymitr i zamknęłam drzwi. Oparta o drzwi patrzałam jak mój ukochany śpi.
Dobrze robię - powtarzałam sobie.
Za pół godziny przyjedzie samochód, więc poszłam ich obudzić, by mogli się przygotować.
Oboje byli ubrani, gdy dawałam im coś do jedzenia.
- Nicole, dlaczego naszych ciuchów nie ma w szafach?- spytała Caroline.
- Gdyż wyjeżdżacie.
- Co?!
- Caroline nie podnoś głosu. Wracacie na dwór, dzisiaj.
- My? A ty?
- Też, lecz nie dziś.
- Ale mieliśmy wracać razem. Co się dzieje?
Usiadłam przy stole.
- Jesteście dla mnie ważni, wiecie o tym prawda?
- Oczywiście- odpowiedział Jack.
- Więc zróbcie to o co proszę. Poza tym samochód przyjechał.- usłyszałam jak coś wjeżdża.
- Ale co się dzieje?
- Zaufaj mi, proszę.
Do kuchni wszedł Dymitr.
- Podjechał samochód.
- Wiem- spojrzałam na niego.
Po chwili wszedł także Powell z jeszcze jednym strażnikiem.
- Zanieście walizki do samochodu.
- Tak, Wasza Wysokość.
- Czas się zbierać.
Dymitr:
Gdy moja podopieczna poszła do samochodu, ja wróciłem się do domu za Nicole. Gdyż o czymś zapomniała.
- Co się dzieje?- spytałem.
- Jak to co, Caroline wraca na dwór.
- Widzę, ale czemu?
- Tak będzie lepiej. - dotknęła mojego policzka.- Obiecaj mi coś. Obiecaj, że gdyby coś się wydarzyło. Nie będziesz nic robił sam, obiecaj.
- Dlaczego coś takiego mówisz, nic się nie wydarzy.
- Obiecaj.
Jest strasznie uparta.
- Dobrze, obiecuję.
Pociągnęła mnie do pokoju i zamknęła drzwi.
- Kocham cię.
Pocałowała mnie, ale inaczej niż zwykle. Odwzajemniałem jej pocałunek.
- Ja ciebie też kocham Nicole.
- Chodźmy.
Gdy wyszliśmy podeszła do mojej podopiecznej. Coś jej powiedziała i dała jakąś kopertę. Podszedłem do Powella.
- Dymitr, wiesz czemu ten wyjazd?
- Chciałem spytać o to samo ciebie. Nie mam pojęcia. A ty?
- Nie, ale zaraz jak odjedziecie myślę, że się dowiem. Dymitr, ty i ona?
- Tak.
Wiedziałem o co chodzi.
- Nie rób niczego głupiego. Ona jest silna, ale widziałem ją w momentach dla niej ciężkich. I..
- Wiem, stary- przerwałem mu.- Od teraz żadnych głupot. Nie będzie łatwo, ale ani ona ani ja nie chcemy bez siebie żyć. Musimy być razem.
- Wpadłeś po uszy. Ale pamiętaj kim ona jest i kim zawsze będzie. Chyba pora żebyś wsiadał.
- Chyba tak. Do zobaczenia wkrótce.
Wsiadłem do samochodu i odjechaliśmy na lotnisko a następnie na dwór. Moja podopieczna wciąż patrzała na kopertę.
- Wszystko w porządku? spytałem.
- Tak.
Po czym schowała kopertę.
Ja się pytam co jest w tej kopercie? i co odbiło Nicole??
OdpowiedzUsuńWeny kochana! ♡
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo to pięknie !!! Czyżby wcześniejsze przeczucia??? Pozdrawiam i życzę weny♡
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń