Nicole:
Nie wiem czy się cieszyć czy dalej płakać, ale jednego byłam pewna czas zacząć od początku. Mieć kogoś komu wszystko można powiedzieć. Mieć przyjaciółkę, która wszystko zrozumie.
Mimo to, że nadal jest zła. Nie zareagowała źle, więc przez cały czas za bardzo panikowałam.
Przesiadłyśmy się na kanapę, by było nam wygodniej.
- Więc?
- Boję się Care. Kocham go, tak cholernie mocno go kocham. Ja nigdy nikogo jeszcze nie kochałam. On jest pierwszy i ostatni. Lecz boję się tego jak dowie się prawdy.
- No chyba nie może być tak, źle. Uwierz wiem co mówię, on też cię kocha, ale fakt jego reakcja może być zła.
Wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie.
- Ale nie martw się kocha cię i zrozumie. Poza tym jednego jestem pewna.
- Tak, czego?
- Że nie musi się bać konkurencji Lucasa czy kogoś innego.
- To fakt.
Zaczęłyśmy się śmiać. Teraz wiem czego potrzebowałam. Potrzebowałam Caroline, naszych rozmów, śmiechów- po prostu przyjaciółki.
- Więc powiesz mi coś o sobie : poprzedniej i tej aktualnej.
- Tak będzie chyba najlepiej- lekko się uśmiechnęłam. - Nie wiesz jak bardzo się cieszę, że w końcu poznasz prawdę.
- Myślę, że wiem. Więc od czego zaczniesz?
Zaczęłam jej mówić o sobie byśmy miały czysty start. Care słuchała mnie uważnie, czasami a nawet często dopytując o coś. Chyba naprawdę potrzebowałam takiej rozmowy. Czasami przerywałyśmy rozmowę by coś zjeść lub coś innego.
Caroline:
Skończyłyśmy późnym wieczorem rozmawiać. Ona naprawdę miała straszny ostatni rok, ale mimo wszystko nieźle się trzyma. Wiem, że się obawiała wyznać mi prawdę, ale po naszej rozmowie cała złość mi przeszła. A teraz chciałam jej pomóc jak tylko mogę.
Niestety Nicole jutro musi wyjść na parę godzin do szkoły, co jest dość niezwykłe. W końcu może i nie. Ona chcę dokończyć tu sprawy, by móc spokojnie wrócić na dwór.
To takie niezwykłe, że przez cały czas miałam księżniczkę pod nosem. Kto by pomyślał, że będę najlepszą przyjaciółką księżniczki.
Teraz najważniejsze jest przede mną muszę w jakiś sposób pomóc jej wyjaśnić wszystko Dymitrowi. Znam go dość długo i boję się, że może zrobić coś nie rozsądnego gdy Nicole wyzna mu prawdę. A to ją załamie, bo ona będzie go potrzebować tak samo mocno jak mnie i moje przyjaźni do niej.
Postanowiłam, że zadzwonię do Jacka, by trochę go podrażnić i zapytać czy wszystko gra.
- Cześć kochanie.
- Kochanie! Nie waż się tak do mnie mówić, okłamałeś mnie i Nicole też. Jak mogłeś?!
Próbowałam zachować powagę, ale czułam, że jak jeszcze trochę tak poudawam to i tak się wyda, bo za bardzo chciało mi się śmiać.
- Powiedziała ci. Care, wybacz mi proszę chciałem ci powiedzieć, ale lepiej chyba, że usłyszałaś prawdę od niej.
Jego głos był taki pełen troski i miłości, że nie mogłam udawać. Kocham tego wariata.
- Och, Jack kochanie.
- Jesteś zła, jeśli tak to przepraszam.
- Nie przepraszaj, rozmawiałam z Nicole i wszystko wyjaśniłyśmy.
- Więc nie jesteś zła?
- Jasne, że nie.
- Cieszę się. Mogę wiedzieć jak to przyjęłaś?
- Chcesz wiedzieć?
- Oczywiście.
- Z całą pewnością lepiej niż ty.
- Powiedziała ci o tym.
- Teraz nie mamy sekretów z Nicole. Powiesz mi co słychać na dworze?
Przez dłuższą chwilę się nie odzywał.
- Jack? Jesteś tam jeszcze?
- Tak, chyba mamy problem.
- Problem?
Jaki problem? Nikt ci nie mówił nigdy, że w takim momencie się nie kończy? Teraz mnie ciekawość zeżre. Pozdrawiam i czekam na następny!
OdpowiedzUsuń