Michael:
Co za dzień, ledwo przed chwilą skończyło mi się jedno z najgorszych dzisiejszej nocy spotkań. Gdy do środka weszła sekretarka.
- Przepraszam Wasza Wysokość, że przeszkadzam, ale dzwonili z kliniki.
- Z kliniki?
Po co, by dzwonili. Może komuś z rodziny coś się stało?
- Tak. Księżniczka leży na jednej z sal.
- Co ?
Podniosłem się z krzesła i podszedłem do niej.
- Lekarka dzwoniła i powiedziała, że jeden ze strażników ją przyniósł.
- Proszę przełożyć spotkania, na jutro.
- Tak Wasza Wysokość.
Boże co ona robi na dworze i jak się tu znalazła? Wyszedłem z pokoju i poszedłem prosto do kliniki. Gdy wszedłem do środka od razu zaprowadzili mnie do córki. Przed salą zobaczyłem dziewczynę, która jeśli się nie mylę przyjaźniła się z moją córką. W środku sali byłą już lekarka. gdy spojrzałem na łóżku, na którym naprawdę leżała Nicole. Ciężko było w to uwierzyć, ale naprawdę tu jest.
- Co z moją córką, pani doktor?
- Księżniczka jest tylko osłabiona, gdy ją przyniesiono musieliśmy ją rozgrzać, ale niedługo powinna się obudzić. Jest jedna rzecz, która mnie ciekawi. Księżniczka miała być dopiero później na dworze, a miałam być powiadomiona o Jej obecności za każdym razem.
- Tak, wiem pani doktor, ale sam nie wiem co córka tu robi. Mam nadzieje, że jak się obudzi to wszystko wyjaśni.
- Rozumiem.
Usiadłem przy córce, a po chwili wyszła lekarka z sali i zostawiła mnie z córką.
Nicole:
Zaczęłam się budzić w pokoju, który był cały biały, obróciłam głowę by się rozejrzeć i zobaczyłam Michaela. Siedział przy łóżku z głową w dół, trzymając moją dłoń. Czy aż tak źle jest ze mną, że mnie trzyma za rękę?
- Michael.
- Obudziłaś się, jak się czujesz?
- Dobrze, znów jestem w klinice.
- Tak, jeden ze strażników cię przyniósł. Co ty robisz na dworze?
No świetnie, mogłam się tego spodziewać, ale nie powiem na razie nic.
- Czy to nie jest także mój dom, chyba mam prawo tu przebywać.
- Tak, ale sama mówiłaś, że masz wkrótce koniec roku, egzaminy, a dopiero potem chciałaś tu przyjechać.
- Tak, ale ....- najlepiej zmienić temat.- Chcę mi się pić.
- Naturalnie. Przed salą czeka jakaś dziewczyna, chcesz z nią porozmawiać?
- Tak wpuść ją.
Uśmiechnął się ledwie wyszedł zaraz potem weszła Caroline. Po czym usiadła na skraju łóżka.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Kto mnie tu przyniósł?
- Dymitr, powiesz mi co się tam wydarzyło?
- Zamknij drzwi na klucz.
Spojrzała na mnie pytająco, ale zrobiła to i wróciła na miejsce.
- Więc?
- Raczej się udało, pewnie to już wiesz. Ale to co ze mną się stało nie wiem. Więc muszę cię o coś prosić. Znajdź Shannę i powiedz jej, że znów ma załatwić świece, a potem je do mnie przynieść.
- Czy ty chcesz?
- Tak, tylko one może odpowiedzą co się stało. A czy mój ojciec coś wie?
- Nie nic nie powiedziałam, więc możesz sama coś wymyślić. Jak myślisz kiedy cię wypuszczą?
- Pewnie jeszcze dziś, wiec jak co to przyjdź do mnie.
- Do pokoju- przytaknęłam, - dobra.
Ktoś zaczął walczyć ze drzwiami.
- Powinnam otworzyć.- powiedziała Care.
- Poczekaj.
Wystawiłam ręką w stronę drzwi i obróciłam dłonią tak jakbym właśnie odkluczła drzwi. Przyjaciółka patrzyła co się wydarzy, gdy znowu próbowano je otworzyć. Strażnik wpadł do środka i prawie upadł, a my we dwie zaczęłyśmy się śmiać. Gdy spojrzałam w stronę drzwi zauważyłam Dymitra, gdy zauważył, że na niego patrzę odwrócił ode mnie wzrok. Care mnie przytuliła przed wyjściem i powiedziała, że będzie dobrze. Po czym wyszła.
Po paru godzinach mnie wypuszczono, po czym wróciłam do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to zdjęłam te cholerne buty na obcasach i sukienkę. I ubrałam się w coś normalnego.
Następnie wzięłam telefon, by sprawdzić czy nie mam jakiś wiadomości. I tak były dwa razy dzwoniła Liss, trzy Damon i dwa razy chrzęstny. Zaczęłam od chrzęstnego.
Gdy skończyłam rozmawiać z Liss, do pokoju weszła moja przyjaciółka z pudłem, w którym zapewne były świce.
Nicole:
Zaczęłam się budzić w pokoju, który był cały biały, obróciłam głowę by się rozejrzeć i zobaczyłam Michaela. Siedział przy łóżku z głową w dół, trzymając moją dłoń. Czy aż tak źle jest ze mną, że mnie trzyma za rękę?
- Michael.
- Obudziłaś się, jak się czujesz?
- Dobrze, znów jestem w klinice.
- Tak, jeden ze strażników cię przyniósł. Co ty robisz na dworze?
No świetnie, mogłam się tego spodziewać, ale nie powiem na razie nic.
- Czy to nie jest także mój dom, chyba mam prawo tu przebywać.
- Tak, ale sama mówiłaś, że masz wkrótce koniec roku, egzaminy, a dopiero potem chciałaś tu przyjechać.
- Tak, ale ....- najlepiej zmienić temat.- Chcę mi się pić.
- Naturalnie. Przed salą czeka jakaś dziewczyna, chcesz z nią porozmawiać?
- Tak wpuść ją.
Uśmiechnął się ledwie wyszedł zaraz potem weszła Caroline. Po czym usiadła na skraju łóżka.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Kto mnie tu przyniósł?
- Dymitr, powiesz mi co się tam wydarzyło?
- Zamknij drzwi na klucz.
Spojrzała na mnie pytająco, ale zrobiła to i wróciła na miejsce.
- Więc?
- Raczej się udało, pewnie to już wiesz. Ale to co ze mną się stało nie wiem. Więc muszę cię o coś prosić. Znajdź Shannę i powiedz jej, że znów ma załatwić świece, a potem je do mnie przynieść.
- Czy ty chcesz?
- Tak, tylko one może odpowiedzą co się stało. A czy mój ojciec coś wie?
- Nie nic nie powiedziałam, więc możesz sama coś wymyślić. Jak myślisz kiedy cię wypuszczą?
- Pewnie jeszcze dziś, wiec jak co to przyjdź do mnie.
- Do pokoju- przytaknęłam, - dobra.
Ktoś zaczął walczyć ze drzwiami.
- Powinnam otworzyć.- powiedziała Care.
- Poczekaj.
Wystawiłam ręką w stronę drzwi i obróciłam dłonią tak jakbym właśnie odkluczła drzwi. Przyjaciółka patrzyła co się wydarzy, gdy znowu próbowano je otworzyć. Strażnik wpadł do środka i prawie upadł, a my we dwie zaczęłyśmy się śmiać. Gdy spojrzałam w stronę drzwi zauważyłam Dymitra, gdy zauważył, że na niego patrzę odwrócił ode mnie wzrok. Care mnie przytuliła przed wyjściem i powiedziała, że będzie dobrze. Po czym wyszła.
Po paru godzinach mnie wypuszczono, po czym wróciłam do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to zdjęłam te cholerne buty na obcasach i sukienkę. I ubrałam się w coś normalnego.
Następnie wzięłam telefon, by sprawdzić czy nie mam jakiś wiadomości. I tak były dwa razy dzwoniła Liss, trzy Damon i dwa razy chrzęstny. Zaczęłam od chrzęstnego.
Gdy skończyłam rozmawiać z Liss, do pokoju weszła moja przyjaciółka z pudłem, w którym zapewne były świce.
Świetne! Wybacz ze nie komentowałam poprzednich rozdziałów ale miałam problemy z netem przez dłuższy czas...w każdym bądź razie bardzo mi się podoba i czekam na neta! ♡
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Ciekawa jestem jej relacji z Dymitrem i czy będzie cały czas taki oficjalny. Pozdrawiam serdecznie i weny życzę!:*
OdpowiedzUsuń