Odzyskać nadzieję

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 75

Nicole:

Znów w domu- pustym. Czas nadrobić zaległości. Wczoraj Liss przywiozła mi notatki z lekcji więc mam co robić. Poza tym przydałyby się jakieś zakupy i coś ciepłego do jedzenia.

Po tym wszystkim Caroline wciąż piszę, że Dymitr chcę porozmawiać, ale nie ja. Zaczął się niedawno kwiecień, co oznacza zakończenie roku szkolnego dla mnie i egzaminy zawodowe i matura. Dziś postanowiłam coś zrobić dla siebie.
Gdy weszłam do domu, w którym aktualnie mieszka Damon i Lissa, poczułam się lepiej. Gdyż w środku nie jest pusto. Weszłam do salonu gdzie oboje już czekali. Z Powellem wszystko wyjaśniłam i zgodził się, ale obawiam się że gorzej pójdzie z kuzynem.
- Hej.
Przywitałam się z obojgiem.
- Powiesz o czym chciałaś tak porozmawiać?- spytał kuzyn.
- O zakończeniu roku szkolnego i czasu po nim.
- To znaczy?- dopytała Lissa.
- Chcę byście od zakończenia nie dzwonili, nie przyjeżdżali czy cokolwiek innego z moją osobą. Chcę przeżyć ten czas tak jakbym go przeżyła bez wiedzy o tym co się wydarzyło.
- Co takiego?!- Damon wstał z kanapy.
- Chciałabym przeżyć coś tak jak kiedyś. Tak jakbym to przeżyła przed tym.- pokazując na siebie.
- Zależy ci na tym, by poczuć się tak jak kiedyś. Bez nas.- powiedziała spokojnie narzeczona kuzyna.
- Tak. W końcu wy i tak wyjedziecie po egzaminach,a ja zostanę. Proszę .
- Dobrze, to twoje życie. Skoro tak chcesz to musisz mieć powód.
- Dziękuję- przytuliłam ją.
- Damon.- pośpieszyła Lissa
- No dobrze, ale nie jestem za tym pomysłem. Ale wiesz, że jesteś dla mnie ważna jak nikt inny z rodziny.
- Jesteś pewien?- spytałam z uśmiechem.
- Tak.
- Och, Liss wybacz ale chyba twój narzeczony bardziej kocha mnie niż ciebie.
- O ty-spojrzała na mnie złowrogo, lecz z uśmiechem.
- To nie ja to on to powiedział. A w końcu należysz do rodziny.
- Jeszcze nie należy- odezwał się Damon.
- Gadanie. Jest z tobą tak długo, każdy u nas ją uwielbia więc należy do rodziny. Chyba bardziej niż ty.- po czym wzięłam poduszkę i w niego rzuciłam.
- To tak się bawisz.- uśmiechnął się chytrze.
Oj znam ten uśmiech spędzam tyle z nimi czasu, że dość dobrze wiem, kiedy się w coś wpakuję.
Kuzyn podszedł do mnie szybko pochylił plecami o kanapę i zaczął łaskotać.
- Damon, przestań.- zaczęłam się wiercić.- Liss na pomoc.
Ale ta tylko patrzała i się śmiała.
- Nie pomoże ci jest po mojej stronie.

Te kilka godzin spędzona w wesoły sposób z nimi pozwolił mi zapomnieć o wszystkim co mnie trapi i boli- w moim sercu.

2 komentarze:

  1. Świetnie! Trochę mało akcji ale takie rozdziały tez muszą być ;) weny kochana! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje, troszeczkę mało akcji, ale mimo wszystko jestem ci bardzo wdzięczna za rozdział. Hmm... a co się stało z jej pragnieniem na krew?, czyżbym coś przegapiła?, co prawda we wcześniejszym rozdziale pragnęła jej, ale dawno już jej nie piła, ach.. uwielbiałam te momenty.
    A mój Dymitr, och... Dimka gdzie jesteś?. Już w samochód i się jej tłumaczyć.
    Weny<3
    Ps. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń