Odzyskać nadzieję

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 64

Nicole:

Zgodziłam się na ten pomysł, gdy skończyliśmy rozmawiać poszłyśmy z Caroline spać. Obudziłam się z budzikiem, który sobie nastawiłam i zaraz po wstaniu wybrałam numer do Lissy.
- Nicole?- po głosie zrozumiałam, że ją obudziłam.
- Tak.
- Ty wiesz, która jest godzina?
- Tak wiem, musisz coś dla mnie zrobić.
- Wszystko dobrze ?
- Jesteś z Damonem.
- Tak?
- Zejdź na dół do Powella i powiedz, że ma po mnie teraz przyjechać.
- Co teraz, przecież do szkoły mamy dziś na ósmą a ty chcesz być tam przed siódmą czy co?
- Nie jadę dziś do szkoły i tu ty musisz mi pomóc.
- Jak to nie jedziesz do szkoły? To dokąd?
- Zaraz wyjaśnię, zeszłaś już do Powella?
No bo jak długo można schodzić.
- Stoję przed drzwiami.
- Wyjaśnię ci tylko wejdź do środka, proszę.
Słyszałam słabo, ale słyszałam, że zrobiła to o co prosiłam.
- Zrobione zaraz do ciebie pojedzie, a teraz mów co się dzieje.
- Jadę na dwór i musisz mi pomóc.
- Co jak to na dwór?
- Muszę coś załatwić nie mów nikomu, ale w szkole musisz zrobić wszystko bym miała obecności. Gdyż już za dużo straciłam tych godzin.
- Mam ich przymusić, by wpisywali ci obecności w czasie gdy ty będziesz na dworze. Dobrze zrozumiałam?
- Tak, ale nie mów, że jadę nikomu. Bo jadę tam tylko coś załatwić i wracam. Zajmie mi to może kilka dni.
- Nicole...
- Proszę, potem zrobię wszystko co będziesz chciała. A i wymyśl coś na Damona, bo znów będzie coś sobie wymyślał.
Kocham mojego kuzyna, ale czasami jest po prostu zbyt opiekuńczy wobec mnie i zbytnio się o mnie martwi. Na szczęście jest Lissa i dzięki niej jakoś się udaje.
- No dobrze.
- Dziękuję, kochana jesteś Liss.
- Wiem, wiem.
Potem obudziłam przyjaciółkę, gdy obie byłyśmy ubrane i najedzone, na podwórko wjechałam mój strażnik. wsiadłyśmy do samochodu, a z tam tond załatwiłam resztę. Samolot i odbiór z lotniska.
Wcześniej daliśmy znać, że Caroline wraca i miałam nadzieje, że ten proces będzie jeszcze dziś, bo nie mogę tyle tracić godzin w szkole.
Wyszłyśmy z lotniska, gdzie czekały na nas już samochody. Z moją asystentką.
- Nikt nic nie wie?- spytałam w samochodzie Shannę.
- Nie.
- Nie, to dobrze, Care zadzwoń do Jacka i spytaj czy się udało.
Dojechałyśmy na dwór. Część ochronny Shanny poszła ze mną. Caroline poszła do Jack. Weszłam do pokoju, w którym byłam ostatnio i wzięłam szybki prysznic i poszłam do garderoby.
- Nicole jesteś tu?- usłyszałam przyjaciółkę gdy wybierałam sukienkę.
- Tak w garderobie.
- Ładna sukienka.
- Dzięki. Mów co się dzieje.
- Proces zacznie się za dziesięć minut. Nicole dziękuję, że to robisz.
- Jeszcze nie dziękuj, nic nie zrobiłam.
Zaczęłam się ubierać. Gdy byłam gotowa wyszłam z garderoby do Caroline.
- Idziemy?- spytałam.
- Wow.
- Co?
- Wyglądasz świetnie.
- Dzięki, idziemy.
- Tak.
Przeszliśmy przez dwór tak by nikt mnie nie zauważył. Gdy weszłyśmy do korytarza Caroline się zatrzymała, więc odwróciłam się do niej.
- Co ci, czemu stoisz?
- Dalej raczej z tobą nie pójdę.
- Czemu?
- Widzisz strażników przy drzwiach na końcu.- odwróciłam się.
- Tak.
- Oni mnie już nie wpuszczą, więc musisz iść sama. Za tymi drzwiami jest proces.
Nagle na końcu drzwi się otworzyły. Obie tam spojrzałyśmy, w naszym kierunku szła Emma. Przywitała się z nami i spojrzała na mnie.
- A ty co tu robisz?- spytała patrząc na nas, lecz bardziej na mnie.
Spojrzałam na przyjaciółkę, by nie mówiła kim jestem i co mogę zrobić.
- Nic takiego, a ty?- spytała Care.
- Jakimś sposobem udało mi się dostać na proces, ale uwierz chciałam pomóc, ale mnie nie słuchali, a twój wuj nieźle potrafi komentować. Zrobiło się zamieszanie i mnie wyprosili. Chciałam mu pomóc Caroline, ale już nic nie zrobię. Twój wuj zrobi chyba wszystko, by dostał wysoki wyrok. Nie rozumiem go.
- Wiem, ja czasami też. Nie wiem czemu tak się przejął skoro nic mi nie jest.
- Też nie wiem, ale z pewnością cię kocha. A ty ?
- Przyszłam z Caroline ją wspierać, ale chyba musi się minąć. Nie prawda Care?
Muszą stad wyjść, bo nigdy tam nie wejdę.
- Tak, nie zniosę tego tu czekać. Emmo może się przejdziemy.
- Czemu nie.
Przytuliłam na pożegnanie Care i szepnęłam na ucho.
- Dziękuje.
- Nie martw się- odszepnęła.
- Do widzenia Emmo.
Podałam jej dłoń. Gdy obie wyszły poszłam w stronę strażników przy drzwiach.

2 komentarze:

  1. Dziękuje za rozdział. Naprawdę nie wiem co napisać, więc napisze w skrócie, dobry. Mam nadzieje że uniewinnią Dimke. Do następnego.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że uniewinnią Dymitra. Ten wuj to...(i tu zamieniamy "w" na "h"). Jak można podać do sądu takiego wspaniałego strażnika?! No jak?! Nicole użyje swoich przywilejów i przy okazji wszyscy będą wiedzieli kim jest księżniczka. Chcę zobaczyć minę Dymitra jak się dowie! Pozdrawiam i czekam na następny!:**

    OdpowiedzUsuń