Odzyskać nadzieję

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 74

Nicole:

Był tu, znalazł i uratował. Udało się. Wciąż byłam w jego objęciach, gdy ocknęłam się z tego i go puściłam.
- Dziękuję- powiedziałam cicho.
- Gdzie jest strażnik Waszej Wysokości.
Proszę tylko nie ty. Nie ty. Łzy znów piekły.
- Powell był na zewnątrz, kazał mi pójść do przejścia, ale na tym piętrze byli oni- spojrzałam na ciała leżące blisko mnie.
- Muszę stąd zabrać Waszą Wysokość .
- Przestań, przestań tak mówić. Przecież dobrze wiesz jak mam na imię, więc go użyj.
- Jesteś księżniczką i będę się odpowiednio odzywać.
- Skoro tak...
Chciałam coś dodać, ale owinął mnie dziwny zapach- słodki.
- Co tak pachnie?- spytałam.
- Wszystko dobrze?- spojrzał na mnie i spytał.
Spojrzałam na ciała i ukucnęłam przy jednym. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam miejsca gdzie prze siąknęła krew.
- Nie wiem.
Obróciłam dłoń w moją  twarz i wciągnęłam jej zapach.
- To krew, nie czujesz?- spojrzałam na niego.
Nigdy czegoś takiego nie czułam. Chcę jej posmakować musi być pyszna.
Pokręciłam głową. Co się ze  mną dzieje? Wstałam na nogi i poszłam po schodach wyżej.
- Co się dzieje?!- był zdenerwowany i nie wiedział o co chodzi. lecz ja także.
- Nie mogę tu być- weszłam na kolejny stopień, gdy kostka dała o sobie znać.- Aaa
- Boli cię coś, powiedz.- zwrócił się na ty, poczułam się z tym lepiej.
- Kostka- upadłam.
- Zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce i tam cię opatrzą.
- Dobrze.
Podszedł do mnie, po czym objął mnie ręką w talli. Gdy weszliśmy do pokoju, który wcześniej wskazał mi mój strażnik, usiadłam na krześle, lecz Dymitr wszedł głębiej w pokój.
- Czy nie powinieneś teraz walczyć?- spytałam gdy wrócił z apteczką.
- Tak, ale następca tronu jest równie ważny.
Gdy Dymitr zajmował się moją kostką, nie powiem, że jego dotyk mi się nie podobał mimo tego co wiem. Bo uwielbiam jak mnie dotyka, czuję się wtedy inaczej. W tym czasie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Była tu biblioteczka tak jak mówił Jason- to dobrze.
- Dziękuję, teraz sobie poradzę.
- Zadaniem strażnika...
- Ale nie twoim- urwałam mu.- To zadanie Jasona, on jest moim strażnikiem, a ty Caroline. Choć zapewne nie na długo.
- Słucham?
- Nieważne, teraz sobie dam radę.
Wstałam i podeszłam do biblioteczki i pociągnęłam za książkę. Gdy weszłam do ukrytego korytarza i chciałam już zamknąć przejście, Dymitr mnie powstrzymał i również wszedł do środka i zamknął. Tego jeszcze brakowało.
- Co ty robisz?!
W środku było ciemno, ale widziałam pochodnie więc powinnam zrobić by było jaśniej.
- Chcę wiedzieć co miały znaczyć twoje słowa.
- Trochę tu ciemno nie uważasz.
Nie czekałam na jego odpowiedź, podniosłam rękę wgłąb korytarza i jak ja to mówię wyczarowałam ogień. Dźwięk zdumienia z ust Dymitra był lekko zabawny.
- Jak?
- Ja to zrobiłam i nie mam czasu wyjaśniać ani tego ani tego co powiedziałam.
Gdy zaczęłam iść brunet pchnął mnie na ścianę i przycisnął nadgarstki koło mojej głowy.
- Nie, powiesz o co ci chodziło.- zaczęłam się śmiać na te słowa.
- Żartujesz sobie, nie będę robiła i mówiła kiedy ty tego chcesz. Robię co chcę i nikt mną nie będzie dyrygował. A teraz mnie puść.
- Nie.
Nie chciałam go słuchać, więc chciałam go odrzucić na drugą ścianę korytarza. Ale nie mogę.
- Co jest?
- Czekam na odpowiedź.
Świetnie niech mu będzie.
- Dobrze tylko mnie puść i tak nie mam gdzie uciec.
Gdy puścił zaczęłam.
- Wiesz, że byłam u ciebie, ale nie weszłam. Chciałam, ale poczekałam aż wyjdziesz. Poszłam za wami gdy się rozdzieliliście poszłam za nią. Strzelam, że pytałeś ją czy ze mną rozmawiała.
- Tak.
- Powiedziała, że nie. Można powiedzieć, że kłamała. Gdyż rozmawiała ze mną, ale tego nie pamięta i nie będzie pamiętać. Wiem co się wydarzyło i wiadomo co się wydarzy. A teraz wybacz muszę iść Michael zapewne się martwi.
Stał osłupiały i miałam dość. Teraz chce stąd wyjść, a następnie stąd wyjechać do domu.

Dymitr:

Jej słowa mnie zdumiały. W głosie miała zdenerwowanie, gniew i może coś jeszcze. Szła dalej korytarzem, a ja stałem. Jej słowa mną uderzyły. Wiedziała i była nie tylko zła- raczej. Choć to wszystko jest takie bezsensu. Gdyż jak to możliwe, żeby kochała mnie skoro może mieć każdego. Może lepiej by było gdybym dał szansę jej wyjaśnić.
I bym ja wyjaśnił jej sytuację z Emmą.
Wszystko jest takie dziwne.

3 komentarze:

  1. Świetnie! Dobrze ze chociaż trochę sobie wyjaśnili, szkoda tylko że w takich okolicznościach. Nic to..czekam na nexta I weny życzę ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu jest w miarę bezpieczna. Czemu zawsze faceci sądzą, że nie są warci dziewczyny? Więcej wiary w siebie im potrzeba chyba. Mam nadzieję, że wyjaśnią sobie wszystko i będą razem. Weny życzę, czekam na następny i pozdrawiam.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jakbyś miała ochotę i czas to zapraszam do mnie: http://jedno-wielkie-pasmo-niespodzianek.blogspot.com/

      Usuń