Nicole:
Noc się kończy, a ja nie mogę być tu dłużej muszę wracać. Z Dymitrem nie mam już o czym rozmawiać. Mimo wszystkich gadek jego miłość do mnie to fikcja, a moja to ból, który będę czułą do końca życia. Ale jak to się mówi, że nie on pierwszy nie ostatni. Choć biorąc pod uwagę moją inność to raczej on jest tym pierwszym i ostatnim. By nie oszaleć musiałam z kimś pogadać, a teraz na szczęście mam Caroline- a ona zna już prawdę.
Stałam przed jej drzwiami, od razu mi otworzyła. Usiadłyśmy, a ona od razu zaczęła mnie wypytywać.
- Rozmawiałam z Dymitrem mówił, że nie byłaś u niego.
- Byłam, ale nie weszłam.
- Jak to?
- Jakby to ująć, gdyby nie jakieś zebranie. Pewnie by mi nie otworzył bo był kimś zajęty.
- Zajęty? Mów po ludzku co się stało.
- Chcesz wiedzieć. - przytaknęła- Dobrze. Poszłam tam, ale strażniczka poszła go powiadomić, otworzył drzwi. Ale z pokoju wyszły dwie osoby.
- Był z innym strażnikiem?
Roześmiałam się.
- Nie. Był z Emmą.
- To co pewnie rozmawiali, mogłaś z nim porozmawiać.
Znów się zaśmiałam, gdyż wolałam to niż kolejne łzy.
- Rozmawiali, tak.
- No widzisz, więc.
- Mogę o coś spytać.- nie czekałam aż przytaknie.- Czy jak ja rozmawiam z Jackiem to zdejmuję ubrania.
- Co ?!
- Oni prawie to zrobili, a ja głupia myślałam, że wszystko może się ułoży. I będę miała choć coś normalnego.
- Nicole, może źle zrozumiałaś. Może..
- Nie, gdy używam hipnozy nie jest to możliwe. Przecież sama wiesz, słyszałaś co mówiły.
- Tak i mówiły, że masz się wstrzymać po ostatnim.
- To nie jest ważne, jutro wieczorem wyjeżdżam do domu.
- A Dymitr?
- To już chyba nie istotne. Mam ważniejsze rzeczy niż miłość do faceta, który nawet... Nawet nie wiem czy on naprawdę mnie kocha.
- Jesteś głupia wiesz! Jasne, że cię kocha.
- Skoro tak to po co szedł do łóżka z Emmą.
Właśnie tego nie wytłumaczy nie może. Wiem chcę mi pomóc, ale to już nie ma sensu.
- Pójdę już Care, muszę jeszcze pogadać z ojcem o powrocie.
- Może zostaniesz, jeszcze na dzień lub dwa?
- To nie ma sensu, za jakiś czas przyjadę z powrotem.
Przytuliłam ją na pożegnanie i wyszłam.
Michael obiecał, że jutro wszystko będzie gotowe i będę mogła wylecieć. Podziękowałam i wyszłam. Strażnik szedł za mną. Teraz już nie czułam się tak dziwnie jak kiedyś, choć może nie czułam się dziwnie. Bo do Powella byłam już przyzwaczajona.
Dymitr spieprzył sprawę. Szkoda mi Nicole, tyle przeszła, a los dalej jej rzuca kłody pod nogi. Czekam na następny i weny życzę.
OdpowiedzUsuń