Odzyskać nadzieję

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 67

Caroline:

Weszłam do pokoju mojej przyjaciółki z pudłem świec, które załatwiła jej asystentka, jeśli się nie mylę.
- Mam.- mówiąc to postawiłam pudło na podłodze.
- Dzięki.
- Nicole mogę zostać z tobą gdy no wiesz..
- Jeśli chcesz, ale ostrzegam, że ty możesz ich nie zobaczyć. A ja będę mówić do powietrza, pewnie tak to będzie wyglądało.
- Nie szkodzi- uśmiechnęłam się lekko.
- Zaczynamy.
Nicole wyjęła  połowę świec z pudła i ustawiła je w półkole.
- Usiądź sobie, bo to trochę potrwa.
Tak zrobiłam, bo to w końcu ona wie jak to robi. Usiadłam na kanapie i patrzałam na to co robi.
Wyciągnęła rękę przed świecę i zaczęła powoli nią przesuwać nad świecami, które zaczęły się zapalać. To było niezwykłe, spojrzałam na nią miała zamknięte oczy i wyglądała na bardzo skupioną. Była w takiej pozycji już kilka minut gdy zauważyłam, że otworzyła oczy i pochyliła głowę. Po czym skupiła wzrok w jeden punkt gdzie ja nic nie widziałam.
- Wiem, ale chcę odpowiedzi.- powiedziała.
Zapewne udało jej się je sprowadzić, trochę dziwnie słucha się tylko rozmowy w połowie.

Parę godzin po wydarzeniu w klinice.

Dymitr:

Od momentu w klinice, nie wiem co myśleć o tym co się wydarzyło. Teraz cały dwór krąży w plotkach o księżniczce. A ja mam tylko to co się wydarzyło (każdy pocałunek, każde jej słowo). Do cholery ona jest następcą tronu. Nie mam prawa do niej.
Może teraz i tak najlepszym wyjściem byłaby Emma- jest piękna, mądra. Ma wszystko to co powinna mieć kobieta, ale....Nie jest nią.
Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi, poszedłem je otworzyć.
W puściłem Emmę do środka.
- Nie mogę w to uwierzyć w to co słyszałam, cały dwór mówi o tym, że jakaś nowicjuszka jest księżniczką. Myślisz, że to prawda?
- Tak, w końcu to ona przyszła na mój proces.
- Tak? Kiedy chyba po tym jak mnie wyproszono.
- Tak nie długo potem, To była Nicole.
- Nicole? A czy to nie jest ta, która przyjaźni się z twoją podopieczną.
- Tak właśnie ta.
Rozmawialiśmy dalej tak przez jakiś czas, gdy znów niespodziewanie mnie pocałowała. Na początku myślałem żeby ją odepchnąć, ale może dzięki niej zapomnę o niej. Odwzajemniłem jej pocałunek. Mimo, że wiedziałem, że postępuję nie sprawiedliwie. Zaczęliśmy się całować coś bardziej, gdy zaczęła zdejmować ze mnie koszulę.

Nicole:

Kobiety z nie chęcią odpowiedziały na moje pytania, Care za pewnie dziwnie było tego słuchać, ale lepiej jej było gdy sama je zobaczyła i słuchała obu stron. Gdy powiedziałam, że chcę iść do Dymitra i mu wyjaśnić. Namawiała mnie bym dała mu trochę czasu, ale się uparłam i pożegnałam się z nią. A teraz wchodzę do budynku, w którym ma pokój. Muszę mu wyjaśnić lub chociaż spróbować. Weszłam na właściwy korytarz, gdy zauważyłam, że ktoś puka do jego pokoju. Wyglądała na strażniczkę, cofnęłam się by mnie nie widziała i starałam się coś usłyszeć. Na szczęście pokój był niedaleko więc było dobrze słychać.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale za chwilę jest zebranie miałam cię powiadomić.
- Dobrze, dziękuję.
- Dymitr choć już- słabiej usłyszałam głos kobiecy i to nie byle jaki.
Dłonie zacisnęłam z pięści.
Słyszałam odgłos zamykanych drzwi i kroki strażniczki w moją stronę. Rozluźniłam ręce w chwili gdy strażniczka mnie zauważyłam.
Przywitałam się z nią, po czym poszła dalej, a ja czmychnęłam na drugi koniec korytarza i czekałam na wyjście strażnika. Po chwili wyszedł lecz nie sam. Wyszedł z Emmą, myślałam, że zaraz komuś przywalę. Albo jej albo jemu choć wolałabym to pierwsze. Wiem, że to głupie, ale muszę wiedzieć co ona tam robiłam. Wyszłam więc za nimi, a gdy się rozdzielili, podeszłam do Emmy.
- Wasza Wysokość- pokłoniła mi się i uśmiechnęła złośliwie.
Sama nie byłam lepsza wydusiłam na siebie uśmiech.
- Możemy porozmawiać.
- Nie sądzę.
Ze mną nie wygrasz skarbie pomyślałam po czym postanowiłam użyć swoich zdolności, mimo, że kobiety mnie ostrzegały bym z tym uważała.
- Przejdźmy się i porozmawiajmy.
- Tak, czemu nie.
Poszłam z nią do ogrodu po czym usiadłyśmy na ławce i spojrzałam na nią.
- Co robiłaś u Dymitra?
Może nie mam prawa, ale czuję się...zazdrosna.? To niezwykłe nie jestem z nim jako para, a czuję się zazdrosna i chyba mi się to podoba- chyba.
- Rozmawiałam.
Rozmawiała jasne, a ja kurna święta jestem. Jestem pewna, że chodzi o coś więcej przecież widziałam jak mu coś szepnęła do ucha po wyjściu z pokoju.
- Tylko to czy coś jeszcze?
- Oczywiście, że nie. Pocałowałam go a on to odwzajemnił. Byłam prawie bez bielizny, gdy zapukała do drzwi strażniczka.
- Że co proszę?! Chcesz powiedzieć, że wy prawie..
Nie mogłam tego wypowiedzieć na głos wstałam i chodziłam w tą i z powrotem przy ławce. Nie wierzę to żarty kłamię, ale nie może kłamać.
- Idź i zapomnij o tej rozmowie.
Nigdy czegoś takiego nie czułam jak teraz. I po raz pierwszy chyba muszę się czegoś napić.

3 komentarze:

  1. Nie grzeczny Dymitr! Nie grzeczny! Jak on mógł?! Focham się na niego xd Ciekawe jak on się teraz wytłumaczy...Rozdział świetny! Weny życzę! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu?! No ja się pytam czemu?! Co takiego złego zrobiła Nicole, że ją tak każesz?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym Cię poinformować, Twój blog został nominowany do LBA. Więcej informacji tu -------> http://four-page.blogspot.com/2015/07/lba.html

    OdpowiedzUsuń